Ze słodyczy to slinka mi cieknie na myśl o lodach z maszyny. No i mleko w proszku - jako wielodzietni w darach dostawaliśmy. Potem w kubek i łyżkami wyjadaliśmy. I masło solone bardzo lubiłam - też z darów.
Czy ktoś że starszych forumowiczòw pamięta kupowane w rybnym takie chipsy z rakiem lub krewetką na opakowaniu, które wrzucone na olej rosły i wyglądały jak dzisiejsze prażynki ziemniaczane...Nie wiem co to było ale było smaczne i fajnie byłoby to poszukać niestety nie zam nazwy....
Czy ktoś że starszych forumowiczòw pamięta kupowane w rybnym takie chipsy z rakiem lub krewetką na opakowaniu, które wrzucone na olej rosły i wyglądały jak dzisiejsze prażynki ziemniaczane...Nie wiem co to było ale było smaczne i fajnie byłoby to poszukać niestety nie zam nazwy....
Pamiętać, pamiętam, ale dla mnie, to one nie były smaczne. :-? Były sprzedawane jako prażynki krabowe.
oranzada w woreczku z dworca , kogel mogel (trafilam na takie piankowo czekoladowe deserki w Irlandii, ktore mi wlasnie kogel mogel przypomnialy), pierogi leniwe z przedszkola- po 6 sztuk, takie romby, ze slodkim maslem ..
Barszcz czerwony zabielany -Babcia - niby jedna zupa a każda smakuje inaczej - i każda idealnie
Placek drożdżowy z pieca chlebowego ( takiego z prawdziwego zdarzenia ) - Babcia.
Chleb z pieca j.w - Babcia
Mleko prosto od krowy, takie jeszcze ciepłe z pianką
Mleko zsiadłe
Oj dużo tego
Gumy Donald, Turbo. Vibowit prosto z torebki no i oranżada i na sucho i taka z woreczka ze słomką do picia.
Czerwona oranżada w brązowych szklanych butelkach.
Ale też
Ziemniaki prosto z parnika, gotowane razem z obierkami bo gotowane dla świń.
Potrafiłąm wstać bardzo wcześnie rano żeby tylko je zjeść ( zostawione, ostudzone to już nie było to ).
Ciasto na makaron, smażone na gorących fajerach kuchni węglowej
Ha! czasem też takie robię, ale na kuchence elektr, smród palonej mąki i zadymienie w kuchni ogromne, ale mam swoje placuszki
Mieliśmy kiedyś sąsiadów - takie starsze bezdzietne małżeństwo - których traktowaliśmy jak dziadków a Oni zaś nas jak swoje wnuki/dzieciaki ( nasi dziadkowie mieszkali i mieszkają nadal ponad 400 km od nas ).
Pamiętam jak ta Babcia była szczęśliwa kiedy wpadaliśmy do Niej na ciasta tacy umorusani prosto z podwórka.
dziadek ten cierpliwie filetował! mi szprotki
Ale widzę też po moim Młodym, że ma podobnie.
Jak barszcz czerwony to tylko Babci jednej i drugiej i prababci - mój już Mu nie smakuje.
Bigos tylko babciny ( teściowej )
Wiele by takich można znaleźć można, które smakują Mu tylko u dziadków, pradziadków - w domu nie zje.
Na szczęście są też takie, które zje tylko w domu, bo moje najlepsze.
Trochę mi zajęło nauczenie się gotowania zupy fasolowej tak, zeby była jak mamina.
Teraz mogę z dumą powiedzieć, ze jest.
Stwierdzili to wszyscy, którzy zajadali się maminą.
Mama odetchnęła z ulgą bo już nie musi gotować " w parniku" , jeździć po córkach i je obdzielać kociołkami zupy. A ja się cieszę kiedy na hasło "zupa fasolowa" zwalają się teraz do nas
Toteż robię i w domu, wcześniej bezpośrednio na kuchence, a teraz na suchej patelni.
Wprawdzie to nie to samo co weglowa kuchnia z fajerami, ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma
ech!
Ziemniaki też zaczęłam gotowac w mundurkach - nie dlatego, ze zachciało mi się parnikowych dla świń, tylko mam jakąś kijowa odmianę i się bardzo rozpadają kiedy gotuję obrane, więc nie mam wyjścia.
Lubię potem wziąć w łapę taki odparowany kartofelek, lekko posolić i odrywać po kawałku skórki parząc przy tym paluchy
A macie moze przepis na takie podpłomyki pieczone (smazone) na blasze? bylismy w lecie we wsi niedaleko Koronowa, gdzie organizowane sa takie wycieczki o robieniu chleba i tam wlasnie panie cos takiego robily ( bo bylo za malo czasu na normalne pieczenie chleba na zakwasie).
Komentarz
Oj, będą miały... Nasze ciągle mówią o ziemniakach z ogniska lub w mundurkach, tylko u dziadka.
A moje smaki... Poza wieloma ktore juz wymieniliscie...
Kopytka na stołówce z bulka tarta i cukrem
Drobne,złowione rybki z patelni
Swieza fasolka jas cichcem wyjadana z gotujacej sie zupy
Raki nad jeziorami
Ze słodyczy to slinka mi cieknie na myśl o lodach z maszyny. No i mleko w proszku - jako wielodzietni w darach dostawaliśmy. Potem w kubek i łyżkami wyjadaliśmy. I masło solone bardzo lubiłam - też z darów.
-guma Donald z historyjką za 5 zł...
-jajecznica taty...
-vibovit w proszku...
K
i ogórki szklarniowe
K
K
Barszcz czerwony robiony przez moją babcię.
Pieczony kurczak z chrupiącą skórką robiony przez moją mamę.
Ziemniaki z parnika posypane solą u babci i mleko z pianką lane z "krowiego cyca" prosto do kubeczka.
Brudne truskawki, maliny, poziomki, porzeczki i agrest - prosto z krzaczków.
I obłędny w smaku groszek cukrowy - mniam!
O i jeszcze kapuśniak mojej mamy, gęsty, treściwy z dużą ilością kapuchy i mięcha - uwielbiałam tą zupę .
A ze słodyczy: guma Turbo, lody Śnieżki i Bambino, a z domowych: taka pianka z galaretką oraz bita śmietana z bakaliami.
Kura z rosołu mojej Babci (dziś takich kur już nie ma - prawdopodobnie wszystkie zostały pożarte bezpotomnie ) );
vibovit lub visolvit, zależnie od nastroju
syrop Pini (aż się chciało wtedy chorować )
owoce morwy (współczesne są jakoś bez smaku)
ogórki małosolne mojej Mamy (mnie tak nie wychodzą )
zupy mleczne =P~
rurki z bitą śmietaną z ronda Wiatraczna (do dziś smakują tak samo :-bd )
naleśniki z dżemem truskawkowym
woda z saturatora z jakimś podejrzanym sokiem
eklerki z polędwicą
czerwone lub żółte, bardzo twarde różyczki z tortów
Ech, czy ja wytrzymam do śniadania...
Posadziłam u nas, ale jeszcze nie owocuje.
Visolivit zjadany na sucho.
Omlet biszkoptowy.
Kisiel z jabłkami.
Rurki z bitą śmietaną kupowane na spacerze niedzielnym.
Knedle z truskawkami i młoda kapusta
Bułka ciepła z prywatnej piekarni z ogórkiem kiszonym.
Czekolada domowa
Ziemniaki z ogniska, albo ugotowane w łupinkach, a potem z solą i masłem.
gorące mleko z pokruszoną czerstwą bułką pszenną i cukrem, które jadałam z dziadkiem z blaszanej miski
czerstwy chleb smażony z cukrem na kuchni węglowej (robię moim dziciom, acz na zwkłej kuchni)
zupa nic
zupa wiśniowa z makaronem
łodygi młodego żyta
pyzy drożdżowe z osiedlowego baru mlecznego
kwiaty akacji
blok
principolo w sreberku i żółtym papierku z murzynkiem
stało się długo w kolejce, a potem 10 chlebów nieśliśmy i skórki obgryzaliśmy lub środek był wyjadany :-)
i mieli pyszne maślane rogaliki z kruszonką, chyba karolinki sie nazywały...Takich pysznych to nigdzie wiecej nie jadłam.