AgoMario - ani jednego zdania nie napisałam, że jest to takie cudne i każdy powinien tak żyć. Nikogo do niczego nie namawiałam. Za to zawsze podkreślałam, że każdy wybiera sam.
Nie przeszkadza mi, gdy obok mnie ktoś kulturalnie korzysta z alkoholu. To jego wybór.
Edit: i potrafię zrozumieć, że komuś po prostu smakuje lampka wina.
Mnie takie marudzenie podpitych gości po prostu nudzi :angry:. Wolę wesela bezalkoholowe albo takie przy lampce wina... naprawdę. Pamiętam na jednym weselisku namolnych panów, którzy koniecznie chcieli się napić z moim Tatą, który właśnie pije bardzo umiarkowanie i to było tak nudne, tak nużące... Nie odpuszczali.
Albo inna scenka rodzajowa. Też z wesela. Była dziewczyna z Azji - chyba Tajka czy Filipinka. Nie znała mocy wódki, a była przyzwyczajona do ostrych smaków i przeholowała :sad:
Choć ostatnio tak jak pisałam, chyba się starzejemy ze znajomymi, większość ma samochody, są kierowcy, więc ci nic... inni na rozmaitych lekach też nic... pozostali nie lubią... w końcu zostaje jedna, dwie osoby, które wzniosą toast :shocked:
W sumie to dobrze.
Choć motywacja nie religijna.
A propos wyrzeczeń. Mam znajomą, która od lat w Wielkim Poście nie dotyka słodyczy :smile:
@Odrobinka osoba uzależniona od alkoholu= alkoholik=osoba nadużywająca alkoholu. Tyle tylko że alkoholizm podzielony jest na pewne fazy u jednego trwają one krócej u innego dłużej. Jeden uzależni się i stoczy ekspresowo inny latami będzie musiał wypić lampkę wina codziennie on tez jest uzależniony i jest alkoholikiem.
@Tomira znam mechanizmy. Pracowałam w tym trzy lata. Nie każdy nadużywający jest alkoholikiem. Czasem jest na dobrej drodze do uzależnienia, ale niekoniecznie. Co powiesz o takich którym puściły nerwy na coś i po prostu mają taki jednorazowy okres picia też są alkoholikami? Bo wg mnie nie.
W nadużywaniu jest sedno, nadużywanie nie jest normą jest patologią i tak jak napisałam nawet jeżeli jest to lamka wina którą musziśz wypić w określonym czasie ądz sytuacji to jest alkoholizm.
Ja, jako czołowy forumowy pijak, się oburzam! Złodziejem nie jestem! Pijackie tradycje wielopokoleniowe mam ale żadnych złodziei w rodzinie z żadnej storny. Wypraszam sobie takie insynuacje!
No, to oburzenie forumowych pijaków możemy chyba uznać za zaliczone.
[cite] Odrobinka Leśna:[/cite]Ja tego nie rozumiem. Zupełnie. Jak można walczyć z alkoholizmem nie piciem czy piciem.
1. Np. ktoś podjął abstynencję i poszedł na przyjęcie, gdzie będzie podawany alkohol. Na tym samym przyjęciu jest alkoholik, który postanowił nie pić więcej alkoholu. No ale jak tu nie pić skoro wszyscy UMIARKOWANIE piją?!! On też będzie musiał spróbować, co grozi mu wpadnięciem w ciąg alkoholowy. Na szczęście przy tym stole usiadł tez człowiek, który mówi, że nie pije (nasz abstynent!). Zatem nasz alkoholik ma towarzystwo, nie jest sam w swoim postanowieniu!!!
2. Gdy w towarzystwie pijącym jest choćby jeden abstynent od razu reszta towarzystwa lepiej sie kontroluje i generalnie spożycie alkoholu jest mniejsze niż gdyby wszyscy pili - to bardzo powszechne doświadczenie abstynentów, szczególnie tych, którzy wcześniej w tym samym towarzystwie pili.
To , co piszesz świadczy o tym , że nie masz pojęcia o alkoholiźmie. Tam, gdzie chlają, abstynent nie pomoże, alkoholik znajdzie usprawiedliwienie dla "tego jednego razu", to nie działa tak , jak to opisałaś. Cart już coś o tym napomknęła.
[cite] maniek:[/cite]@Olesia, nie wiem czemu poczułaś się osobiście napiętnowana, moje wrażenie jest odwrotne, choć nie biorę tego osobiście
Właśnie pisałam, że nie czuję się osobiście piętnowana.
Mańku, gdzie i kogo ja piętnowałam, skoro Twoje wrażenie jest odwrotne...? :shocked:
Powtarzam, że nikogo nie oskarżam o nic i nie piętnuję.
Bronię jedynie wartości postawy wolnej od picia alkoholu, która notorycznie nie jest rozumiana i umniejszana.
[cite] Olesia:[/cite]AgoMario - ani jednego zdania nie napisałam, że jest to takie cudne i każdy powinien tak żyć. Nikogo do niczego nie namawiałam. Za to zawsze podkreślałam, że każdy wybiera sam.
Nie przeszkadza mi, gdy obok mnie ktoś kulturalnie korzysta z alkoholu. To jego wybór.
Edit: i potrafię zrozumieć, że komuś po prostu smakuje lampka wina.
[cite] Olesia:[/cite]AgoMario - ani jednego zdania nie napisałam, że jest to takie cudne i każdy powinien tak żyć. Nikogo do niczego nie namawiałam. Za to zawsze podkreślałam, że każdy wybiera sam.
Nie przeszkadza mi, gdy obok mnie ktoś kulturalnie korzysta z alkoholu. To jego wybór.
Edit: i potrafię zrozumieć, że komuś po prostu smakuje lampka wina.
[cite] Odrobinka Leśna:[/cite]Ja tego nie rozumiem. Zupełnie. Jak można walczyć z alkoholizmem nie piciem czy piciem.
1. Np. ktoś podjął abstynencję i poszedł na przyjęcie, gdzie będzie podawany alkohol. Na tym samym przyjęciu jest alkoholik, który postanowił nie pić więcej alkoholu. No ale jak tu nie pić skoro wszyscy UMIARKOWANIE piją?!! On też będzie musiał spróbować, co grozi mu wpadnięciem w ciąg alkoholowy. Na szczęście przy tym stole usiadł tez człowiek, który mówi, że nie pije (nasz abstynent!). Zatem nasz alkoholik ma towarzystwo, nie jest sam w swoim postanowieniu!!!
2. Gdy w towarzystwie pijącym jest choćby jeden abstynent od razu reszta towarzystwa lepiej sie kontroluje i generalnie spożycie alkoholu jest mniejsze niż gdyby wszyscy pili - to bardzo powszechne doświadczenie abstynentów, szczególnie tych, którzy wcześniej w tym samym towarzystwie pili.
To , co piszesz świadczy o tym , że nie masz pojęcia o alkoholiźmie. Tam, gdzie chlają, abstynent nie pomoże, alkoholik znajdzie usprawiedliwienie dla "tego jednego razu", to nie działa tak , jak to opisałaś. Cart już coś o tym napomknęła.
Dziękuję!
Ty natomiast masz fantastyczne pojęcie o alkoholizmie.
[cite] Cart:[/cite]
Uważam, że alkoholik, który wychodzi z nałogu absolutnie nie powinien przychodzić na uroczystości, na których będzie podawany alkohol. Przecież alkoholizm to choroba, czyż nie? No to jak mam słabe serce, to nie lezę w góry, jak mam skłonność do alergii na słońce to unikam przebywania na nasłonecznionym terenie. To samo dotyczy alkoholika. To nie otoczenie ma się dostosować, bo to on ma problem, nie otoczenie.
Pewnie, wcale nie musi przychodzić np. na wesele dziecka albo na stypę po pogrzebie brata.
Ja stale przed oczami mam znajomego alkoholika, który powiesił sie 2 tygodnie temu. Cała rodzina namawiała go na leczenie, ale nikt z tej rodziny nie odmawiał sobie picia alkoholu w czasie rodzinnych spotkań.
[cite] Agnieszka63:[/cite]W zasadzie to w każdym domu w gminie, w której kiedyś mieszkałam jest jakiś alkoholik. W mieście tego alkoholizmu tak nie widać.
Komentarz
Nie przeszkadza mi, gdy obok mnie ktoś kulturalnie korzysta z alkoholu. To jego wybór.
Edit: i potrafię zrozumieć, że komuś po prostu smakuje lampka wina.
Albo inna scenka rodzajowa. Też z wesela. Była dziewczyna z Azji - chyba Tajka czy Filipinka. Nie znała mocy wódki, a była przyzwyczajona do ostrych smaków i przeholowała :sad:
Choć ostatnio tak jak pisałam, chyba się starzejemy ze znajomymi, większość ma samochody, są kierowcy, więc ci nic... inni na rozmaitych lekach też nic... pozostali nie lubią... w końcu zostaje jedna, dwie osoby, które wzniosą toast :shocked:
W sumie to dobrze.
Choć motywacja nie religijna.
A propos wyrzeczeń. Mam znajomą, która od lat w Wielkim Poście nie dotyka słodyczy :smile:
- Chodź, napijemy się.
- ???
- Maślanki stracciatella.:rolling:
No, to oburzenie forumowych pijaków możemy chyba uznać za zaliczone.
Ktoś chce się dołączyć...???:cool:
Do grona pijaków? Nie.
Do grona lubiących alkohol? Tak.
Właśnie pisałam, że nie czuję się osobiście piętnowana.
Mańku, gdzie i kogo ja piętnowałam, skoro Twoje wrażenie jest odwrotne...? :shocked:
Powtarzam, że nikogo nie oskarżam o nic i nie piętnuję.
Bronię jedynie wartości postawy wolnej od picia alkoholu, która notorycznie nie jest rozumiana i umniejszana.
Mój post nr 440.:bigsmile:
Ty natomiast masz fantastyczne pojęcie o alkoholizmie.