Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Sierpień miesiącem trzezwości

1101113151619

Komentarz

  • Tu można by teorię spiskową ukuć, że za niepiciem stoją koncerny farmaceutyczne :wink:. Wolą, żeby ludzie jedli ich prochy, a nie kupowali alkohol i podpierali spirytusowy monopol i innych producentów. Albo koncerny wolą sprzedawać antydepresanty niż żeby ludziska się pocieszali trunkami :wink::wink::wink:
    Oczywiście, to z przymrużeniem oka.
    Wolę bez procentów i bez antydepresantów. Tych drugich nie próbowałam. Może po nich świat dopiero staje się kolorowy? :wink:
  • Coś w tym jest; teraz ludziska się trują ale redbullami i innymi napojami energetyzującymi. Ponadto prochy na uspokojenie itp.
  • My regularnie wywołujemy :shocked: takie miny, gdy nasze dzieci odmawiają picia coli.
    Jak mówię, że kawy też im nie daję, to komentarz brzmi: "ale przecież to nie to samo!" - W sumie fakt - cola to większe świństwo...
  • Zauważyłam ostatnio, że dobrze jest pić z umiarem i kulturą a przede wszystkim w DOBRYM towarzystwie:bigsmile:
  • [cite] Namor:[/cite]My regularnie wywołujemy :shocked: takie miny, gdy nasze dzieci odmawiają picia coli.
    Jak mówię, że kawy też im nie daję, to komentarz brzmi: "ale przecież to nie to samo!" - W sumie fakt - cola to większe świństwo...
    u nas też tak:bigsmile:
  • @Namor - nasze dzieci też nie piją coli ani żadnych innych słodzonych napojów gazowanych, nawet soków z kartonu nie piją, chyba, że bardzo rozcieńczone wodą. Ale w naszym towarzystwie nikt nie robi takich oczu :shocked: Jedna tylko szwagierka moja mnie przekonywała, że powinnam kupić zapas coli bezkofeinowej na takie okazji, gdzie wypada, żeby się dzieci coli napiły, żeby się biedactwa nie czuły inne od reszty towarzystwa. Na takie dictum, to ja robię :shocked:
  • Mój tata mówi, że coli nie piją komuniści bo to kapitalistyczny napój ;)
  • [cite] maniek:[/cite]Ja widziałem w sklepie inną scenę z udziałem małoletniego syna małżeństwa z pewnego ruchu:
    Kolejka do kasy kilka osób... Mężczyzna dźwiga w koszyku 1(jedną) butelkę piwa ... Synek, nazwijmy go Grzesio(prawdziwe imię do wiadomości redakcji), zauważywszy zawartość koszyka pana przed nim, odwraca się do mamusi i krzyczy: mamo!!! ten pan jest alkoholikiem................
    Moje pytanie: kto z Was chciałby zostać publicznie wyzwany i obrażony za to, że kupuje np. setę spirytusu do nasączenia tortu, lub piwo do golonki dla Cart?
    Mnie by to nie przeszkadzało ,tylko że ja mogłabym moje piwo wyciągnąć z koszyka i pokazać malcowi że ma 0% alkoholu, a tortu ze względu na dzieci niczym nie nasączam. Nie jest dla mnie żadnym powodem do wstydu że mój syn nie pozwala z siostrą przejechać koszykiem przy regałach z alkoholem, on też nie jezdził i pilnuje by nie oglądała teraz tego jego siostra. I to jest dla mnie powód do dumy a nie wstydu.
  • I tak sobiemyslę że mój syn ze spokojem mógłby być bohaterem tej scenki którą pewnie skwitowałabym uśmiechem.
  • [cite] Namor:[/cite]
    [cite] Agnieszka63:[/cite]Wtedy ja wyobraziłam sobie siebie
    No właśnie wydaje mi się, że oceniasz mnie wedle swojej wyobraźni...
    Nie Ciebie, ale Twoje poglądy. Nie da się walczyć z pijaństwem poprzez umiarkowane picie. Dlatego mamy apel biskupów o abstynencję w sierpniu. Ufam ich mądrości.
  • Agnieszka63: Apel to za mało. Pozostaje pustosłowiem bez pokrycia. Nawet przy najszczytniejszych celach.
  • Jasne. Powinni zakazać pod kara grzechu ciężkiego i kary Czyśćca aż do Paruzji.
  • Ja tego nie rozumiem. Zupełnie. Jak można walczyć z alkoholizmem nie piciem czy piciem. Można nie pić w czyjejś intencji, jeśli to jakieś wyrzeczenie, ale jeśli nie jest?
    Ja nie widzę problemu z umiarkowanym piciem alkoholu. I rozumiem jak ktoś nie pije bo nie lubi. A na tej zasadzie że szkodzi i uzależnia to ja mogę wymienić całe mnóstwo takich rzeczy spożywczych
  • [cite] Paweł od Oli:[/cite]Jasne. Powinni zakazać pod kara grzechu ciężkiego i kary Czyśćca aż do Paruzji.
    Nie, ale mogliby zorganizować po parafiach koła modlitewne.
  • A u nas wczoraj, w liście naszego biskupa zachęcającego do trzeźwości, padły takie dane - 1 mln Polaków uzależnionych od alkoholu (bla, bla, bla do tych siedzących w kościele, jak to rozbija rodziny, życie duchowe, etc.). Następnie przeciwstawienie patologii picia, czyli całkowita abstynencja, która jest jedyną alternatywą do owej patologii. I tu dane - "już prawie co piąta osoba jest abstynentem..." :shocked: (to nie jest tak źle, se myślę).

    Ani słowa o wychowaniu do umiaru! Przecież uzależnia nie tylko alkohol, ale i gry komputerowe, słodycze, zakupy, etc... Jeśli dbamy o umiar i uczymy dzieci umiaru, wzrasta wtedy wg mnie również wartość wyrzeczenia - czasowej abstynencji w określonej intencji.
  • Greg - mogą się i świeccy tym zająć oddolnie. Choćby Ty.:wink:

    Odrobinko - to właśnie jest przykre, że pijący z umiarem (nie mówiąc o innych...) nie potrafią zrozumieć naszej postawy i sposobu życia, że nie widzą w nim sensu i deprecjonują go.
  • MonikaMa - powiedziałaś rzecz bardzo ważną - istota polega na całościowym wychowaniu do trzeźwości, co nie musi oznaczać całkowitej abstynencji.,
  • Olesiu Ale ja nie mam nic do niepijących. Po prostu dla mnie to nie wyrzeczenie bo sama nie piję. Mój mąż też. Nawet wesele mieliśmy bezalkoholowe. Nie widzę po prostu w tym nic szczególnego. Po prostu nie piję i już. A jak się nawet zdarzy napić piwa to dla smaku i np butelka 0,5 l dobrego piwa na dwie osoby. Po prostu nie widzę różnicy między piciem z umiarem a nie piciem w ogóle.
  • Odrobinko, rozumiem.
    Jednak zobacz - ktoś, kto zjada owoce morza lub mięso, czy coś innego nie jest z tego powodu uciążliwy dla otoczenia. Nie popada w nałogi ani nie jest uważany za patologię. Można także nie jeść owoców morza lub mięsa, czy czegoś tam jeszcze. I to nie jest wyrzeczenie, tylko decyzja. OK.

    Natomiast nadużywający alkoholu na ogół są trudni we współżyciu, często powodują takie czy inne problemy, wchodzą w nałóg, który skutkuje cierpieniem innych i własnym.

    Jest więc ogromna różnica między piciem np. soku, a piciem alkoholu lub niepiciem soku, a niepiciem alkoholu. I nie chodzi tu w ogóle o to, czy mnie to kosztuje wysiłek, czy nie. Chodzi o postawę - nie piję, bo alkohol wyrządza zbyt wiele zła.
    Nie chcę mieć w tym żadnego udziału, a jest to zależne tylko i wyłącznie od mojej decyzji.
  • Moja mama tez zupelnie alkoholu nie pije i musze powiedziec, ze moze jestem przyzwyczajona do tego, ale rozne dosyc smieszne sytuacje wychodza z tego: siedzimy przy stole z siostra, mezem i mama. No i siostra, ktora jest zakonnica popija winko do obiadu, a mama nie.

    Poza tym, zobaczcie jak sie np. we Wloszech pije. W zasadzie do kazdego objadu podaje sie wino, ale nikt sie nim nie upija. Przez to, ze pije sie, ale umiarkowanie i to nie po to, zeby sie upic, ale dla smaku, lepszego trawienia wytwarza sie zupelnie inna kultura picia. Poprzez umiarkowane picie mozna pokazac ludziom, jak nalezycie korzystac z alkoholu.
  • [cite] Olesia:[/cite]Odrobinko, rozumiem.
    Jednak zobacz - ktoś, kto zjada owoce morza lub mięso, czy coś innego nie jest z tego powodu uciążliwy dla otoczenia. Nie popada w nałogi ani nie jest uważany za patologię. Można także nie jeść owoców morza lub mięsa, czy czegoś tam jeszcze. I to nie jest wyrzeczenie, tylko decyzja. OK.

    Natomiast nadużywający alkoholu na ogół są trudni we współżyciu, często powodują takie czy inne problemy, wchodzą w nałóg, który skutkuje cierpieniem innych i własnym.


    W tym cały problem. Dla niektórych, decyzja o picu bądź niepiciu jest decyzją o charakterze moralnym. Dla innych być nie musi.
  • [cite] Gregorius:[/cite]
    [cite] Paweł od Oli:[/cite]Jasne. Powinni zakazać pod kara grzechu ciężkiego i kary Czyśćca aż do Paruzji.
    Nie, ale mogliby zorganizować po parafiach koła modlitewne.

    Wydaje mi się, że takie koła się zdarzają.
  • @Olesia zgadzam się, że nadużywanie alkoholu jest uciążliwe, tylko dalej nie rozumiem co ma do tego moje własne picie lub nie picie? Dla mnie to taka sama decyzja jak jedzenie mięsa lub nie. Wiem że są ludzie uzależnieni od alkoholu sama mam takich w rodzinie i to najbliższej, ale nie widzę żeby moje nie picie czy picie rozwiązywało jakikolwiek problem osobie uzależnionej czy współuzależnionej. Nie widzę w tym żadnego wyrzeczenia ani krzyża. Owszem jeśli mój mąż byłby alkoholikiem i potrzebował mojego wsparcia w niepiciu to wtedy uważam że takie poświęcenie jest celowe, zwłaszcza jak się ma czasem ochotę napić się alkoholu, ale nie widzę sensu w zniewalaniu siebie tylko dlatego że inni są zniewoleni. Naprawdę wolę się pomodlić za kogoś niż wstępować do krucjaty bo dla mnie nie ma to sensu czy podpiszę cokolwiek czy nie.
    Natomiast uważam że krucjata jest dobra dla ludzi którzy problem z alkoholem mają. Wtedy jest to świadectwem.
  • [cite] Odrobinka Leśna:[/cite]Ja tego nie rozumiem. Zupełnie. Jak można walczyć z alkoholizmem nie piciem czy piciem. Można nie pić w czyjejś intencji, jeśli to jakieś wyrzeczenie, ale jeśli nie jest?
    Ja nie widzę problemu z umiarkowanym piciem alkoholu. I rozumiem jak ktoś nie pije bo nie lubi. A na tej zasadzie że szkodzi i uzależnia to ja mogę wymienić całe mnóstwo takich rzeczy spożywczych

    Odrobinko, a może gdybyś zadecydowała o niepiciu w intencji jednej z tych osób w sposób świadomy i ofiarowala to Panu Bogu, rezygnację z tej połowy butelki, może jakiś cud by się wydarzył...

    Ja nie pije okresowo, bardzo lubię i wino i wódkę i porto i koniak... Ale podejmuje się wyzwań w konkretnych okresach- bo tak zalecają nasi biskupi lub podpisuje krucjate na rok w konkretnej intencji i dzieją się cuda.
  • Mnie smuci tylko, ze jest taka odwaga interpretacji. Ze apel biskupów nie jest jednoznacznym wezwaniem, bez dyskusyjnym... Całe grono madrzejszych... Przecież to tylko miesiąc.
  • Ja już w tym miesiącu miałam 2 sytuacje, imprezy rodzinne, na których pytani, odpowiedzielisny, ze dziękujemy, bo sierpień jest miesiącem w którym biskupi wzywają do abstynencji.

    Jesteśmy szanowani i nie obyło się bez nutki refleksji wypowiedzianej, a co w sercach to jeden Pan Bóg wie. Ja wierze, ze przez takie sytuacje ktoś może się na chwile zatrzymać, zastanowić.
  • [cite] Odrobinka Leśna:[/cite]@Olesia zgadzam się, że nadużywanie alkoholu jest uciążliwe, tylko dalej nie rozumiem co ma do tego moje własne picie lub nie picie? Dla mnie to taka sama decyzja jak jedzenie mięsa lub nie. Wiem że są ludzie uzależnieni od alkoholu sama mam takich w rodzinie i to najbliższej, ale nie widzę żeby moje nie picie czy picie rozwiązywało jakikolwiek problem osobie uzależnionej czy współuzależnionej. Nie widzę w tym żadnego wyrzeczenia ani krzyża. Owszem jeśli mój mąż byłby alkoholikiem i potrzebował mojego wsparcia w niepiciu to wtedy uważam że takie poświęcenie jest celowe, zwłaszcza jak się ma czasem ochotę napić się alkoholu, ale nie widzę sensu w zniewalaniu siebie tylko dlatego że inni są zniewoleni. Naprawdę wolę się pomodlić za kogoś niż wstępować do krucjaty bo dla mnie nie ma to sensu czy podpiszę cokolwiek czy nie.
    Natomiast uważam że krucjata jest dobra dla ludzi którzy problem z alkoholem mają. Wtedy jest to świadectwem.
    Odrobinko ale Olesia podobnie jak ja nie pije niezależnie od krucjaty. W swoim imieniu napiszę iż ja nie piję i tak naprawdę nie interesuje mnie to by miało to znaczenie wyrzeczenia bo dla mnie nim nie jest. Zauważyłam też że innym niewygodnie jest z tym moim niepiciem gdyż jak ktoś mi wytłumaczył ( potwierdziły to obserwacje) w całym towarzystwie jestem jedyną osobą która na drugi dzień pamięta hi hi . Bawi mnie to tak naprawdę.

    Nie piję, nie piję cały rok a nie tylko w sierpniu i nie jest to działanie żadnej intencji. A że ktoś musi to zanalizować i czuje przy tym dyskomfort to już jego problem a nie mój.
  • @Majazibi6 no nie widzę sensu ofiarowania tego co dla mnie nie jest żadnym wyrzeczeniem. Pól butelki piwa to ja piję raz do roku od wielkiego dzwonu. Po prostu nie wiem jaki to ma sens. Co to zmienia? Widzę sens w modlitwie, w komunii w intencji takiej osoby, we wsparciu jeśli żyje ze mną blisko i ma świadomość że dla niej nie piję, ale tak to nie widzę sensu.
    W sierpniu nie piję i uważam że to dobrze że taki miesiąc istnieje choćby dla ludzi którzy mają z alkoholem problem. Na trzeźwo więcej do nich dociera:)
  • [cite] Tomira:[/cite]
    [cite] Odrobinka Leśna:[/cite]@Olesia zgadzam się, że nadużywanie alkoholu jest uciążliwe, tylko dalej nie rozumiem co ma do tego moje własne picie lub nie picie? Dla mnie to taka sama decyzja jak jedzenie mięsa lub nie. Wiem że są ludzie uzależnieni od alkoholu sama mam takich w rodzinie i to najbliższej, ale nie widzę żeby moje nie picie czy picie rozwiązywało jakikolwiek problem osobie uzależnionej czy współuzależnionej. Nie widzę w tym żadnego wyrzeczenia ani krzyża. Owszem jeśli mój mąż byłby alkoholikiem i potrzebował mojego wsparcia w niepiciu to wtedy uważam że takie poświęcenie jest celowe, zwłaszcza jak się ma czasem ochotę napić się alkoholu, ale nie widzę sensu w zniewalaniu siebie tylko dlatego że inni są zniewoleni. Naprawdę wolę się pomodlić za kogoś niż wstępować do krucjaty bo dla mnie nie ma to sensu czy podpiszę cokolwiek czy nie.
    Natomiast uważam że krucjata jest dobra dla ludzi którzy problem z alkoholem mają. Wtedy jest to świadectwem.
    Odrobinko ale Olesia podobnie jak ja nie pije niezależnie od krucjaty. W swoim imieniu napiszę iż ja nie piję i tak naprawdę nie interesuje mnie to by miało to znaczenie wyrzeczenia bo dla mnie nim nie jest. Zauważyłam też że innym niewygodnie jest z tym moim niepiciem gdyż jak ktoś mi wytłumaczył ( potwierdziły to obserwacje) w całym towarzystwie jestem jedyną osobą która na drugi dzień pamięta hi hi . Bawi mnie to tak naprawdę.

    Nie piję, nie piję cały rok a nie tylko w sierpniu i nie jest to działanie żadnej intencji. A że ktoś musi to zanalizować i czuje przy tym dyskomfort to już jego problem a nie mój.

    No ja też i nie widzę potrzeby przystępowania przy tym do krucjaty.
  • [cite] Majazibi6:[/cite]bardzo lubię i wino i wódkę i porto i koniak...
    O! To coś jak ja! Już myślałam, że na tym forum nie ma kobiet, którym smakują mocniejsze alkohole. To co, umówimy się kiedyś na babską wódkę? Tylko to pewnie po menopauzie jak już żadna z nas nie będzie w ciąży albo karmiąca :wink:
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.