He, he...Ja dzielna?
Jak patrzę na inne matki w takiej sytuacji, to dopiero mi wstyd:shamed:
Choćby ta mama Piotrusia....
Ja jeżdże do szpitala najwyżej na kilka godzin, wymieniam się z mężem, a nawet sobie odpuszczam. Ona od tych kilku dni sidzi w szpitalu non stop od rana do wieczora...Tylko na noc przyjeżdża
:whorship::whorship::whorship:
Kochana, Ty się nie porównuj z mamą Piotrusia, bo ona ma tylko jego, więc z nim jest wciąż, a Ty jesteś mamą też innych dzieci, które Ciebie potrzebują i wyczekują.
Jesteś WSPANIAŁA bez dwóch zdań!!!
Małgosiu - spotkało Cię niewyobrazalne dla większości z nas cierpienie. A Ty dzielnie uchwyciłaś się Boga za nogi i nie puszczasz - trzymaj Go mocno! - my się od Ciebie uczymy. I podtrzymujemy Twe ręce modlitwą, byś Cię siły nie opuściły.
Dziś na dobranoc czytałam dzieciom o córce Jaira - aż mi łzy stanęły w oczach, gdy pomyślałam o Was ... nie mogłam się oprzeć temu skojarzeniu.
Niby historia, jak wiele innych...Bardzo poruszająca. Pisana przez matkę. Najważniejsza refleksja, która wtedy (wiele lat temu) po przeczytaniu tej książkie we mnie pozostała to taka, że być może niewystarczająco wiele czasu poświęcamy naszym dzieciom...Że nie doceniamy każdej chwili, która jest dana nam jako rodzicom, że wydaje się nam, że takich chwil jeszcze bardzo wiele przed nami...Że jeszcze ze wszystkim zdążymy... A kiedy przychodzi tragedia, nagle okazuje się, że temte chwile nie wrócą już nigdy... Tak było w przypadku tamtej dziewczyny...
Ostatnio też mam takie myśli, że trzeba żyć chwilą... Bo nigdy nie wiadomo, czy nie będzie to ostatnia chwila z naszymi dziećmi...
Ja też mam to w sobie ten niedosyt, dlatego z taką przyjemnością zostawiłam pracę zawodową i wychowuję dzieci. Cieszę, się każdą dobrą chwilą.
Brakuje słów i myśli oj muszę przygotować się do nowenny a nie mam osobistej i konkretnej intencji, ja umiem już tylko dziękować i mówić niech się dzieje wola Twoja a nie moja.
Komentarz
A ja do Nowenny zapraszam Małgosinej:hv:
My cały czas w modlitwie za Was.
Małgosiu jesteś dzielniejsza niż my wszyscy razem wzięci...
Trzymaj się!!!
Bóg jest przy Tobie!
Jak patrzę na inne matki w takiej sytuacji, to dopiero mi wstyd:shamed:
Choćby ta mama Piotrusia....
Ja jeżdże do szpitala najwyżej na kilka godzin, wymieniam się z mężem, a nawet sobie odpuszczam. Ona od tych kilku dni sidzi w szpitalu non stop od rana do wieczora...Tylko na noc przyjeżdża
:whorship::whorship::whorship:
Jesteś WSPANIAŁA bez dwóch zdań!!!
Tylko za tą siłą kryje się ogroooooomny lęk i bezradnośc!!!
Wydaje mi się, że i tak wiesz, co myślę i czuję. Zawsze pamiętam+++
Dziś na dobranoc czytałam dzieciom o córce Jaira - aż mi łzy stanęły w oczach, gdy pomyślałam o Was ... nie mogłam się oprzeć temu skojarzeniu.
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/B/BB/powiedziala_yes_01.html
Niby historia, jak wiele innych...Bardzo poruszająca. Pisana przez matkę.
Najważniejsza refleksja, która wtedy (wiele lat temu) po przeczytaniu tej książkie we mnie pozostała to taka, że być może niewystarczająco wiele czasu poświęcamy naszym dzieciom...Że nie doceniamy każdej chwili, która jest dana nam jako rodzicom, że wydaje się nam, że takich chwil jeszcze bardzo wiele przed nami...Że jeszcze ze wszystkim zdążymy...
A kiedy przychodzi tragedia, nagle okazuje się, że temte chwile nie wrócą już nigdy...
Tak było w przypadku tamtej dziewczyny...
Ostatnio też mam takie myśli, że trzeba żyć chwilą... Bo nigdy nie wiadomo, czy nie będzie to ostatnia chwila z naszymi dziećmi...
"Śpieszmy się kochać ludzi..."
Brakuje słów i myśli oj muszę przygotować się do nowenny a nie mam osobistej i konkretnej intencji, ja umiem już tylko dziękować i mówić niech się dzieje wola Twoja a nie moja.
:shamed:
i czekamy na wieści