O, czemu mi wyświetlało jako zero nowych wpisów?:(
Oczywiście 2:00 więc start +
Ex ore infantium, Deus, et lactentium perfecisti laudem propter inimicos tuos. Domine, Domine noster: Quam admirabile est nomen tuum in universa terra!
Z ust dzieci i niemowląt zgotowałeś sobie chwałę, Boże, wbrew przeciwnikom Twoim. O Panie, Panie nasz, jak przedziwne Twe imię po wszystkiej ziemi!
Za wstawiennictwem Św. Młodzianków Męczenników, już wczorajszych patronów +++
Ale ona sliczna dziewczy Malgosiu nadal w modlitwie trwamy moja corka wyladowala w klinice ale to zapalenie dziasel i stwierdzila nareszcie szturm na niebo puscilam mamo dzis cala noc modlilam sie za Weronike i reszte jej rodziny kazala mi wam przekazac i jezeli nie bedzie problemem to taka mala Modlitwe za Nia czyli za Nicole -Shara tez prosze chociaz wiem ze inni bardziej jej potrzebuja z pozdrowieniami
Niech Święta Weronika czuwa nad Tobą, Weronisiu - ta, która otarła twarz Chrystusowi w drodze krzyżowej - i poleca Cię Dobremu Bogu!
Cały czas z modlitwą. +++
Kochani, dziś na temat Weroniki nic Wam nie napiszę...
Zostałam w domu z kilku powodów:
-aby odpocząć psychicznie, bo wczoraj miałam bardzo ciężki dzień,
-aby pobyć z moimi maluchami, które też bardzo mnie potrzebują,
-bo miałam wizytę pewnej miłej pani psycholog,
-bo rano wstałam z bólem gardła...
Mąż był rano w szpitalu tylko chwilę, a potem pojechał do Bydgoszczy. Na chwilę obecną nie wiem nic tylko poza tym, że wróci późno w nocy.
Mateusz dostał dziś wychodne. Był z kolegami i koleżankami z klasy w kinie i KFC...Wrócił bardzo zadowolony.
Myślałam, że uda mi się po południu pojechać do szpitala, ale ze względu na to gardło i bezpieczeństwo Weroniki całkowicie już sobie odpuściłam...Pojechał Mateusz do Oli.
Przy okazji "przyholuje" naszego gościa, czyli mamę Piotrusia.
Ja za to wybrałam się z dziećmi na dłuuuugi spacer. Przy okazji też zakupy...
I właśnie uświadomiłam sobie, że ja na spacerze nie byłam chyba od miesiąca...
Dzieciaki nieźle pomęczone...
Ale nawet na spacerze nie mogę przestać myśleć o Weronice. Ona zawsze była pierwsza na takie wyprawy...Czy jeszcze kiedyś dane jej będzie chodzić, biegać?
Cały czas ma ją przed oczami taką energiczną, trochę szaloną...Z tym jej błyskiem w oku i dołeczkami...Ech, serce się kraje...
Próbuję jakoś żyć... Próbuję poskładać się do kupy z tych tysięcy kawałków, na które się rozpadłam...
Ciężko mi idzie...
Komentarz
Smutne te wieści, dopiero przeczytałem. Patrzcie lekarzom na ręce...
+++
Czy 2:00 wciąż wolna?
Oczywiście 2:00 więc start +
Ex ore infantium, Deus, et lactentium perfecisti laudem propter inimicos tuos. Domine, Domine noster: Quam admirabile est nomen tuum in universa terra!
Z ust dzieci i niemowląt zgotowałeś sobie chwałę, Boże, wbrew przeciwnikom Twoim. O Panie, Panie nasz, jak przedziwne Twe imię po wszystkiej ziemi!
Za wstawiennictwem Św. Młodzianków Męczenników, już wczorajszych patronów +++
+++
Nieustająco
+++
Jestem, wciąż za Was
+
http://img263.imageshack.us/img263/4361/weronikaz.jpg
PS. Chustka na głowie dlatego, że nasze dziewczyny też miały :)
i my pamietamy o Was wszystkich!
Wiem, że taka do Was wróci, jeśli tylko taka wola Boża!
Małgosiu odwagi!
I módlmy się koniecznie za lekarzy!
Śliczne to zdjęcie.
I jeszcze jedno. Zmieniłam swój nick i ikonkę. Nie lubię złośliwych trolli.
Pozostaję w modlitwach, które deklarowałam na stałe. W koronce i NP. Wyślę jeszcze maila z dokładnym wyjaśnieniem, do osoby, z którą mam kontakt.
Cały czas z modlitwą. +++
Zostałam w domu z kilku powodów:
-aby odpocząć psychicznie, bo wczoraj miałam bardzo ciężki dzień,
-aby pobyć z moimi maluchami, które też bardzo mnie potrzebują,
-bo miałam wizytę pewnej miłej pani psycholog,
-bo rano wstałam z bólem gardła...
Mąż był rano w szpitalu tylko chwilę, a potem pojechał do Bydgoszczy. Na chwilę obecną nie wiem nic tylko poza tym, że wróci późno w nocy.
Mateusz dostał dziś wychodne. Był z kolegami i koleżankami z klasy w kinie i KFC...Wrócił bardzo zadowolony.
Myślałam, że uda mi się po południu pojechać do szpitala, ale ze względu na to gardło i bezpieczeństwo Weroniki całkowicie już sobie odpuściłam...Pojechał Mateusz do Oli.
Przy okazji "przyholuje" naszego gościa, czyli mamę Piotrusia.
Ja za to wybrałam się z dziećmi na dłuuuugi spacer. Przy okazji też zakupy...
I właśnie uświadomiłam sobie, że ja na spacerze nie byłam chyba od miesiąca...
Dzieciaki nieźle pomęczone...
Ale nawet na spacerze nie mogę przestać myśleć o Weronice. Ona zawsze była pierwsza na takie wyprawy...Czy jeszcze kiedyś dane jej będzie chodzić, biegać?
Cały czas ma ją przed oczami taką energiczną, trochę szaloną...Z tym jej błyskiem w oku i dołeczkami...Ech, serce się kraje...
Próbuję jakoś żyć... Próbuję poskładać się do kupy z tych tysięcy kawałków, na które się rozpadłam...
Ciężko mi idzie...