@Haku proszę o dopisanie mnie na listę.. męczyłam się długo i zastanawiałam, ale teraz dochodzę do wniosku, że nie ma się nad czym zastanawiać, potrzebne jest mocne wsparcie dla mojego męża.. sama nie dam rady, a w grupie siła...
Od czasu narodzin dziecka powolutku wali się nam wszystko. Mam wrażenie, że mąż pogubił się troszkę i nie wie jak się odnaleźć. Nie umie pogodzić pracy i życia rodzinnego.. wciąż pracuje- jak nie w pracy, to w domu pracuje nad swoimi projektami, ale generalnie non stop przy komputerze... dziecko płacze, a jemu nawet nie po drodze do niego wstać (ostatnio), bo musi się oderwać od komputera.. czasami to mnie już załamuje. Nie wiem co robić. Rozmawiam z Nim ciągle, ale mam wrażenie, że jak grochem o ścianę. Wiem, że ta praca jest dla nas, chce coś stworzyć po to by były pieniądze dla rodziny... ale ja chce choć na chwilę mieć męża i ojca naszego dziecka. Pobawi się 30 minut z dzieckiem i już koniec, mam je zabrać, bo On jest zajęty.. o zrobieniu czegokolwiek w domu to nie wspomnę.. ciężko mi czasami.. Ostatnio to żyjemy kurcze jak koleżanka z kolegą, a nie mąż z żoną. Ja padam ze zmęczenia i kładę się o 22 a On dalej siedzi i klika w ten komputer... a ja głupia nie jestem i wiem, że nie zawsze pracuje, tylko robi sobie coś tam i czyta dla przyjemności...
@Anulcia, jak ja Cię dobrze rozumiem, mogłabym się właściwie podpisać pod wszystkim, tylko komputer na kodeksy musiałabym zmienić. Mój M. na aplikacji i ostatnio mam wrażenie, że rodzina mu tylko przeszkadza w realizacji planów zawodowych. Pocieszam się, że to jeszcze tylko dwa lata i że potem wszystko się zmieni, ale sama nie wiem czy w to wierzę... I z modlitwą coś gorzej ostatnio u mnie, ale twój wpis mnie zmotywował, bo w zasadzie tylko to mi chyba pozostało.
Mój M. na aplikacji i ostatnio mam wrażenie, że rodzina mu tylko przeszkadza w realizacji planów zawodowych. Pocieszam się, że to jeszcze tylko dwa lata i że potem wszystko się zmieni, ale sama nie wiem czy w to wierzę...
OOo to to... przeszkadzanie w planach zawodowych.... i realizacji własnych marzeń... Ja też się różnymi rzeczami pocieszam, ale zawsze będzie coś... i też chyba zaczynam nie wierzyć, że coś się zmieni...
Budowanie przyszłości bez budowania teraźniejszości jest kiepskim pomysłem... tylko dlaczego tak bardzo często dajemy się łapać w tę pułapkę. I kobiety, i mężczyźni...
Ciężko jest czasem z mężem. Bez niego też ciężko Świetnie Was rozumiem, bo przeżywamy ostatnio trudny czas w relacji. Mam nadzieję, że pewne podjęte działania przywrócą między nami pokój.
Poproszę, westchnijcie pilnie za mojego Meterka. Jest mocno chory, z gorączką, a coś się skiepściło w pracy i musi dłubać, pracuje którąś godzinę od rana, bez przerwy. Półprzytomny jest, myśleć mu trudno, i widzę, że się strasznie denerwuje. Poproszę.
O modlitwie za naszych mężów pamiętam - grzecznie odmawiam co dzień Litanię do Najświętszego Imienia Jezus. Powiedziałam Myszatemu ile niewiast się za niego modli, niby wzruszył ramionami, ale widziałam, że jednak go to obeszło.
Noo, chyba rekord pracy bez przerwy pobił. Podobno kryzys zażegnany, ale coś tam i coś tam (programista, przepraszam, niewiele rozumiem) będzie musiał jeszcze poprawiać. Ale tę noc już przespał. I przestał być siny. Dzięki
Noo, chyba rekord pracy bez przerwy pobił. Podobno kryzys zażegnany, ale coś tam i coś tam (programista, przepraszam, niewiele rozumiem) będzie musiał jeszcze poprawiać. Ale tę noc już przespał. I przestał być siny. Dzięki
Czyli to nie był symptom. Przepraszam, ale ryknęłam jak to przeczytałam. Cieszę się.
Dzień dobry wszystkim Btw, czy jako zalistkowana panna mogłabym dołączyć do Klubu Żon? Chociaż zostało mi jeszcze dużo czasu do ewentualnego małżeństwa, to modlitwa zawczasu raczej nie zaszkodzi Chciałam to napisać na privie, ale nie umiem - chyba jeszcze nie mogę. Proszę Szanowną Moderatorkę Wątku o dopisanie mnie do listy @};-
Przyszłam dziękować... mój mąż przyszedł w piątek wieczorem do mnie i powiedział: "musimy poważnie porozmawiać". Byłam w szoku. Mąż sam z siebie rozpoczął rozmowę i to jak bardzo ważną dla nas... To dopiero początek, ale to jak milowy krok!.
Dziękuję za wspólną modlitwę wszystkim modlącym się w klubie i ja swoją obiecuję.
Czasami nie warto dopuścić do zwiększenia odległości między ludźmi, bo nie wiaomo, czy potem traficie na tę samą drogę. Uważajcie, byście się za bardzo nie oddaili.
Drobne bieżące remonty są łatwiejsze od generalnych, a za dwa lata nie wiem, czy się poznacie
mamobabciu, jeśli to do mnie, to staram się, a właściwie powinnam uczciwie powiedzieć, że staramy się zanadto od siebie nie oddalać. Po prostu trudny czas teraz przechodzimy. Opieka nad małym dzieckiem i moja ciąża nakładają się na aplikację męża, plus brak stabilności finansowej i obie strony zawsze uważają, że to im jest ciężej. Na szczęście to wszystko nie będzie trwać wiecznie. I to też nie jest tak, że cały czas jest źle. Po prostu kiedy Anulcia pisała o swoim mężu, ja byłam świeżo po spięciu z moim, stąd taka reakcja dość pesymistyczna.
No i jest duży progres w naszych relacjach: przyznał się do błędu i przeprosił jeszcze tego samego dnia, a ja ze swojej strony nie robiłam zbędnych wyrzutów:)
Nie wiem, czy widzę owoce, bo czasem slepa jestem. Ale patrzę na męża. Z miłością. Ta "dziesiatka", codzienna za Krzysia i za Waszych męzów jeszcze dziś czeka, nie zapomnę! Bo to WAŻNA część każdego dnia.
Bardzo proszę o dopisanie mnie do Klubu Rozmodlonych Żon, modlę się razem z Wami od początku tego wątku, a teraz chciałabym już oficjalnie, za Waszych mężów i za moje Kochanie
Komentarz
Od czasu narodzin dziecka powolutku wali się nam wszystko. Mam wrażenie, że mąż pogubił się troszkę i nie wie jak się odnaleźć. Nie umie pogodzić pracy i życia rodzinnego.. wciąż pracuje- jak nie w pracy, to w domu pracuje nad swoimi projektami, ale generalnie non stop przy komputerze... dziecko płacze, a jemu nawet nie po drodze do niego wstać (ostatnio), bo musi się oderwać od komputera.. czasami to mnie już załamuje. Nie wiem co robić. Rozmawiam z Nim ciągle, ale mam wrażenie, że jak grochem o ścianę. Wiem, że ta praca jest dla nas, chce coś stworzyć po to by były pieniądze dla rodziny... ale ja chce choć na chwilę mieć męża i ojca naszego dziecka. Pobawi się 30 minut z dzieckiem i już koniec, mam je zabrać, bo On jest zajęty.. o zrobieniu czegokolwiek w domu to nie wspomnę.. ciężko mi czasami.. Ostatnio to żyjemy kurcze jak koleżanka z kolegą, a nie mąż z żoną. Ja padam ze zmęczenia i kładę się o 22 a On dalej siedzi i klika w ten komputer... a ja głupia nie jestem i wiem, że nie zawsze pracuje, tylko robi sobie coś tam i czyta dla przyjemności...
Ja też się różnymi rzeczami pocieszam, ale zawsze będzie coś... i też chyba zaczynam nie wierzyć, że coś się zmieni...
Ciężko jest czasem z mężem. Bez niego też ciężko
Świetnie Was rozumiem, bo przeżywamy ostatnio trudny czas w relacji. Mam nadzieję, że pewne podjęte działania przywrócą między nami pokój.
Poproszę.
Powiedziałam Myszatemu ile niewiast się za niego modli, niby wzruszył ramionami, ale widziałam, że jednak go to obeszło.
Dzięki
Btw, czy jako zalistkowana panna mogłabym dołączyć do Klubu Żon? Chociaż zostało mi jeszcze dużo czasu do ewentualnego małżeństwa, to modlitwa zawczasu raczej nie zaszkodzi Chciałam to napisać na privie, ale nie umiem - chyba jeszcze nie mogę. Proszę Szanowną Moderatorkę Wątku o dopisanie mnie do listy
@};-
To dopiero początek, ale to jak milowy krok!.
Dziękuję za wspólną modlitwę wszystkim modlącym się w klubie i ja swoją obiecuję.
i widzę owoce modlitwy za mojego męża.
K