Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Kącik lasandrystyczny

145791028

Komentarz

  • Nie, ja wizualizuję Ci metodę małych kroczków która jest z powodzeniem niestety stosowana od stuleci.
  • Juka, ale warunki w duzym stopniu wplywaja na to, jak Ci sie uda te wiare przekazac.
    Jezeli poslesz dziecko do przygotowania pierwszokomunijnego w trzeciej klasie i na tym przygotowaniu dowie sie np. ze godzinna msza to dla dzieci za duzo, wiec nie trzeba chodzic do kosciola czesciej niz raz na miesiac, Komunia bedzie nareczna bez zadnego poczucia sacrum. Bez spowiedzi, bez wymagan, bez wysilku. Jak Ci sie nie chce czytac Biblii, to przeczytaj inna dobra lekture, np. Harrego Pottera. Nie ma roznicy, czy jestes katolikiem, baptysta czy muzulmaninem, bo kazda religia ma troche (!!!) racji... Mozliwe, ze uda Cie sie to odkrecic, mozliwe. Ja akurat te grupe obserwuje na biezaco, bo poszlo w tym roku do Komunii dwoje dzieci naszych znajomych (znaczy z dwoch rodzin po jednym), jedna z matek jes nawet katechetka. Jezeli myslisz, ze komukolwiek z dwoch grup sie udalo w tych warunkach wychowac dziecko zaangazowane religijnie, to sie mylisz.
  • Zaraz wychodze do dentysty, wiec dopisze jeszcze na wypadek gdyby dyskusja miala isc w tym kierunku:
    nie ma sensu obecnie mowic o tym, ze warunki nie sa ciezkie, bo mamy wolnosc, demokracje i tolerancje, a ciezko to mieli powiedzmy w Kazachstanie, jak za odmowienie Ojcze Nasz szlo sie do lagru, a ksiadz przyjechal w konspiracji raz na dziesiec lat i kto sie na sakramenty nie zalapal, to czekal kolejna dyche.
    Wtedy byl jasny podzial, kto nasz, kto wrog.
    Teraz tego nie ma.
    Niby.
    Teoretycznie.
    Wszystko piekne, rowne, wspaniale roznorodne itd.
    Wszystko dobre.
    Piekla nie ma.
    Tylko skoro tak, to jak wytlumaczyc dziecku, ze jednak trzeba sie wysilac? Ze z nierobstwa duchowego, jak promowane oficjalnie, nic nie bedzie? Jak wygrac batalie, jesli samemu jak ten ostatni zgred sie cos mowi, a inni, z oficjalnym autorytetem (ksiedza, katechety itd.) mowia co innego? Kiedy z calej parafii uzbiera sie lacznie 10 dzieci i jeszcze im sie wmawia, ze to przygotowanie to i tak wiele, bo inni nie robia nic, w wiekszosci nawet nie sa ochrzczeni?
  • jukaa - ale rodzice niewiele zrobią, jeśli ksiądz czy katechetka czy nawet nauczyciel w szkole będą we wszystkim w poprzek. Owszem, mają wpływ największy, ale pytanie: po co dziecko w takim razie ma nasiąkać treściami antykatolickimi? Czy posyłasz dzieci na przygotowanie do katechezy, gdzie mówią wbrew nauczaniu KK, na protestanckie święta i nie wiem co  jeszcze? Czy w okresach, gdzie się zwykło pokutować, prowadzisz dzieci na zabawy z okazji nadchodzących świąt? A to się dzieje w kościele parafialnym niemal wszędzie na zachodzie. 

  • Aga, pewnie że mają, ale moim zdaniem najważniejszy jest wpływ rodziców. przynajmniej jakiś czas. jak naszym rodzicom udało się przekazać wiarę, skoro moje pokolenie było bezustannie poddawane komunistycznej propagandzie? ano, pewnie tak, że prostowali to co dzieciak zobaczył na zewnątrz.



    To jest podejście bardzo optymistyczne. Chciałabym, żeby tak było.


  • edytowano wrzesień 2012
    Wiecie co gorsze do stawania w poprzek tego co głosi autorytet katechety i księdza proboszcza? Gdy do tego wszystkiego druga połowa ma też odmienne zdanie i przychyla się pójściu na łatwiznę.
  • Aga, pewnie że mają, ale moim zdaniem najważniejszy jest wpływ rodziców. przynajmniej jakiś czas. jak naszym rodzicom udało się przekazać wiarę, skoro moje pokolenie było bezustannie poddawane komunistycznej propagandzie? ano, pewnie tak, że prostowali to co dzieciak zobaczył na zewnątrz.
    Wiesz, wtedy czasy były bardziej czarno-białe. Dziś księża i katecheci otwierają się na świat i ducha czasu zamykając się na Boga. Przykładów jak mrówków.
  • Kiedy rozmawialiśmy z córką o zeszłorocznym obozie Bractwa w Karpaczu wyszło na to, że w zasadzie nie różnił się od obozów, na które moja Żona jeździła z Oazą w latach 80. I tylko o to chodzi - abyśmy mogli wychowywać dzieci w takim duchu, w jakim sami byliśmy wychowywani.
  • Juka to napisalam juz  wyzej - byl jasny podzial. Co innego mowily czynniki oficjalne, a po drugiej stronie rodzice, Kosciol, w Polsce dodatkowo opozycyjne organizacje przykoscielne. Teraz zostali ew. rodzice, a Kosciol, za przeproszeniem, cytuje Bravo zamiast Ewangelii... Dla sporej czesci dzieci rodzice tez juz nie sa oparciem, bo sami byli poddani posoborowemu praniu mozgu i np. uwazaja, ze fakt, ze placa podatek koscielny, oznacza, ze sa katolikami i nic wiecej (spowiedz, uporzadkowanie zycia rodzinnego i stanu cywilnego, uczestniczenie w Mszach poza wielkimi uroczystosciami rodzinnymi, modlitwa itd.) robic nie musza...  bo przeciez placa.  Ale od nastoletnich dzieci wymagaja np. stosowania anty na wszelki wypadek, bo nie wiadomo co ktoremu na ktorej imprezie odbije...

    Jak jestem na terenie parafii Bractwa, to przynajmniej widze ksiezy w sutannach, ktorzy nie wstydza sie powiedziec "niech bedzie pochwalony" zamiast "czesc". W kosciele (kaplicy w sumie) odprawia sie Msze, a jesli zaplanowany jest np. wystep teatrzyku dzieciecego, to odbywa sie on stosownie do pogody na dworze albo w salce. Odpust organizuje sie we wlasnym zakresie, ba, podlogi sobie sami pastuja, a nie ze trzeba do wszystkiego wynajac firme, bo mamy pieniadze z podatkow... Naprawde nic mi sie nie stanie, jesli na odpust przygotuje ciasto, a ktos inny pojedzie do rzeznika po mieso i starsi ministranci wrzuca je na grilla. Kota dostawalam w czasie studiow, kiedy po mszy akademickiej organizowano "agape", na ktora trzeba bylo kupic wejsciowki, zeby sie catering zwrocil (organizowala oczywiscie pani na etacie, wiec nikt ze studentow nie czul sie zobowiazany do jakiejkolwiek pomocy, po co nawet papierek podniesc, jak sprzataczka jutro przyjdzie). Nie chodzi mi o pieniadze, bo na odpuscie tez byla zrzuta (i nie widzialam problemu, zeby dorzucic cos ekstra, zeby dzieciaki sobie uzbieraly na wyjazd). Chodzi mi o obligatoryjnosc placenia, ustawiona z gory stawke i ze wszystko sie robi za wynagrodzeniem. Normalnie place i wymagam... Wiec jak ciasto zbyt slodkie albo stek przesolony, to nastepnym razem nie przyjde na spotkanie koscielne, tylko wybiore inna restrauracje - taka mentalnosc kroluje tutaj. Acha, przed jedzeniem jest modlitwa i blogoslawienstwo, zupelnie nieobecne w "normalnych" parafiach.
  • jukaa: częstotliwość zjawisk zdecydowanie poszła w górę
  • poza tym trzeba wziąć poprawkę na to, że za poprzedniej komuny plotki o księżach były programowo rozpuszczane
  • Ja plotek nie słucham, ja widzę i słyszę pseudo-kazania i pseudo-katechezy
  • edytowano wrzesień 2012
    Jukaa
    Ty możesz próbować przekazać komuś (np. swojemu dziecku) wiedzę i wiarę w rzeczywistą obecność Boga w Najświętszej Ofierze ale jeżeli kapłan ją sprawujący całym swoim zachowaniem zaprzecza tej wierze a w świątyni króluje atmosfera jarmarku zamiast nabożnej adoracji to ten ktoś będzie miał (w najlepszym razie) dysonans poznawczy.
    A w gorszym wypadku uzna, że z tą obecnością to taki symbol/metafora i w sumie nie ma się co przejmować za bardzo....
  • Znam wielu gorliwych katolików którzy myślą o Komunii św. w kategorii "opłatka" - czyli symbolu - a nie autentycznego Ciała Chrystusa.
  • Maciek, Predi i kto jeszcze po niemiecku czyta, przeczytajcie:
    http://www.spiegel.de/panorama/gesellschaft/grundsatzurteil-keine-sakramente-ohne-kirchensteuer-a-858417.html
    Bardzo rzeczowy komentarz (a Spiegel ciezko posadzac o sympatie do KK ogolnie i tradycjonalistow szczegolnie, wiec nie mozna zarzucic, ze to glos tradisekty, a naprawde rzeczywistosc jest piekna).
  • Pytam się proboszcza o chrzest w KRR. Odpowiedział, że za kilka dni odpowie. OK, dziś rozmawiamy, na co on, że mogę jechać do innej parafii (tu wymienia gdzie są tacy indultowi księża), do Polski może (tak, pewnie, już jadę taki kawał  drogi...), on da zaświadczenie o zgodzie na chrzest poza parafią. Na co ja, że po pierwsze zgoda nie będzie potrzebna, bo Bractwo nie wymaga, a poza tym, w tej sytuacji nie muszę nigdzie jechać, bo ksiądz (tu padło nazwisko) jest gotów przyjechać i chrztu udzielić. A jako że wymieniony przeze mnie jest księdzem Bractwa i jest znany, bo bywa u nas odprawiać Mszę czasem, to proboszcz zmienił ton na poważniejszy, stwierdził, że on zajrzy do rytu, zobaczy czy będzie w stanie to opanować, no i że w ogóle byłoby lepiej w parafii, no i że on nie chce byśmy z Bractwem mieli do czynienia. 
  • Jak w przedszkolu, normalnie ;)
  • No jakie skuteczne zachęcenie do udzielenia tradi chrztu. :P
  • Matko co za sekta  :D
  • A tak przy okazji, przypominam o fajnych mądrych katechezach ks Jana, niech sie nie marnują, i niech nie marnuje czasu ten, kto lata w środy nagrywać
    :x

    http://torun.piusx.org.pl/

      
  • Do tej pory jakoś nic nie miałam przeciw Bractwu. Oboje z mężem cenimi Tradycję Kościoła i msze w rycie nadzwyczajnym i chętnie w nich uczestniczymy. Natomiast ostatnie zachowanie Bractwa mocno mnie zaskoczyło i zasmuciło.

    W ostatnią niedzielę Bractwo zorganizowało we Wrocławiu w Hotelu Tumskim o 9.00 różaniec, godzinki, a o 10.00 Mszę św. i po niej wykład. I wszystko byłoby ok. gdyby nie fakt, że w odległym o ok. 100 m kościele odbywała się w tym samych czasie (na 9.00) cotygodniowa Msza św. w nadzwyczajnym rycie rzymskim z tradycyjnym spiewem gregoriańskim.

    Czy nie można było uczestniczyć razem w tej mszy, w miejscu poświęconym, zamiast organizować (odniosłam wrażenie, że trochę na siłę) odrębną "własną" mszę w jednej z sal hotelowych?

  • Czyli jak? Koncelebra w KRR? Bo skoro mieli o tej samej godzinie wszyscy być na mszy św. Poza tym, nikt Bractwa nie wpuści do "zwykłego" kościoła.
  • Koncelebra z względów oczywistych nie była możliwa, ale to nie znaczy, że nie można było się modlić wspólnie na tej samej mszy, lub wyznaczyć inną godzinę spotkania.
  • Księża z FSSPX jeżdżą tam, gdzie zapraszają ich wierni. Skoro pojawili się we Wrocławiu, to widocznie są ludzie, dla których inne opcje nie są wystarczające. Trudno czynić z tego zarzut dla duchownych z Bractwa, raczej można się zastanowić, czemu środowisko "postindultowe" nie jest w stanie zagospodarować wszystkich wrocławskich tradycjonalistów.

    Można też zapytać, czemu obaj wrocławscy księża z IDP wybrali się na dalekie wycieczki - jeden do Szczecina, a drugi do Białegostoku. Może to ma jakiś związek z tematem.
  • @ Ziółko:

    Możesz zapytać proboszcza, czy rektora tego kościoła, czy następnym razem przygarnie tułaczy, żeby nie musieli błąkać się po hotelach.
  • edytowano październik 2012

    @ Ziółko - powiedziała co wiedziała...

     

    To prawda co napisał Maciek.Nasze postindultowe duszpasterstwo się rozpada.Księża z Instytutu Dobrego Pasterza musieli wyjechać z Wrocławia.Przydzielono nam księdza, który jeszcze we wrześniu nie był w stanie odprawiać Tridentiny bo się dopiero uczył ( choć decyzja wydana była już w lipcu).Do tej pory zamiast kazań były  czytane  listy pasterskie ( tradsi niespecjalnie się w nich lubują).Chyba tylko piaskowe przydupasy ( jak ktoś trafnie określił) są zadowolone z tych zmian.

    A tak poza tym chyba zaglądasz na niewłaściwe strony w internecie  Ziółko

     

     

  • Tak się kończy przymilanie w kierunku Kurii.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.