ja w tej chwili wolalabym zeby mi powiedzial ze moge rodzic naturalnie i mam sie niczym nie przejmowac bo napewno bedzie ok ale nie chce tak powiedziec, tyle ze tu taki trend cesarkowy
In Spe- ale ja rodziłam we Wrocławiu. A jak jest w Poznaniu to nie wiem, jedyne co to w woj. Wlkp w Rawiczu nie mogłabym rodzić bo tam nie za bardzo chcą robić cesarki, ponadto podobno nie toleruja kobiet, które nie produkują mleka ( tak słyszałam ) po za tym referencyjność, która sama w sobie jest przeszkodą do kolejnej cesarki. Jeżeli wybierasz sie na cesarkę do Wrocławia to rodziłam na Borowskiej. Jest w porządku tak ogólnie.
No to jest głupie i poniżające, przyznaję i jeszcze poczucie zawracania komuś głowy, że musi koło pacjenta robić, ale związane z każdą operacją nie tylko cesarką.
No tak, ma swoje plusy i minusy ale plusów chyba więcej- przynajmniej dla osoby, która zawsze musi mieć cesarkę, do tego trudną a nie liczy się dla niej jakaś atmosfera itp jak w domu narodzin czy coś, tylko chce mieć dziecko w jak najlepszym stanie. Kwestia priorytetów.
W normalnym przypadku tak. Ale bywa taki tłok, że brakuje miejsc w pokojach. Ja w ogóle byłam piętro niżej na innym oddziale i przychodziłam do dziecka najpierw na wcześniaki później na patologię noworodka i stamtąd już do domu.
Tzn z tego co zaobserwowałam ( bo mnie nie interesowała ta opcja i była niemożliwa) po cesarce wiozą na salę wybudzeń i tam w pokoju obok są dzieci w wózeczkach. Jeżeli matka sobie życzy położna daje jej dziecko, żeby zaczęła karmić jeszcze przed pionizacją. ale nie zmuszają do tego, wszystko zależy od matki i czy ona sobie tego życzy. Jak kobieta jeszcze leży to rzecz jasna nie musi przekładać dziecka sama ani go przewijać. Tylko nie można do nich mieć pretensji gdy nie nadążają z tym przynoszeniem, staniem nad karmiącą itd, bo czasami jest młyn, co chwila jakaś po cesarce do obsługi i to absorbująca bo się wybiera na drugi świat, no niestety ja zajmowałam tym paniom sporo czasu, a są tylko dwie i muszą się zająć matkami oraz tymi noworodkami. Normalnie jak wszystko w najlepszym porządku to po wstaniu i umyciu jeszcze chwilę się leży i idzie do normalnego pokoju i bierze dziecko. A jak się źle czuje, albo chce wziąć kąpiel to zawsze można odwieźć pielęgniarkom i nie robią dymu ani nie wytykają jaka z Ciebie matka.
Ach, ta sala wybudzeń... Jedna zajęta, rozgniewana pielęgniarka.Wkurza się, że musi podać mi dzwonek, abym mogła zadzwonić po położne, żeby mi przełożyły dziecko. Ale to i tak najsłodsze chwile w życiu
Makak94 styczeń 6 Podziękuj @gorzka_czekolada doskonale cię rozumiem, bo w każdej "cesarzowej" jest takie poczucie porażki, że nie dało rady naturalne rodzić i nadzieja, że przy kolejnym może się uda.
jestem po 2 cesarkach i w życiu nie miałam żadnego poczucia porażki.
@makaku poczytaj o sakramencie spowiedzi, skąd się wziął i czemu ma służyć. Bo totalnie odjechalas, szczególnie po wpisie wyżej "jestem katolikiem". A, i nie uczynił mnie żaden Twój wpis Twoim wrogiem
Makaku jedyne co Ci zostaje to liczyć, że przy którejś cesarce dojdzie do krwotoku i w końcu wytną Ci macice i wtedy nie będziesz miała 2 złych wyborów albo grzech antykoncepcji albo pogonić męża do 100 diabłów.. Nie mogą tego zrobić jeśli nie ma krwotoku ( a znowu krwotok jest wielkim zagrożeniem dla dziecka, więc chyba lepiej żeby go nie było. Po prostu jest porąbane faryzejskie prawo państwowe. Co do księży to wolę nie dyskutować, wiem,że nt, anty w małżeństwie mają różne poglądy ale oficjalnie kościół jest przeciwny a zdarzają się nawet osoby uważające ( wśród samych wiernych) , że npr jest grzechem nawet jeśli ciąża jest dla kogoś innego zagrożeniem życia. Jednak czasem Pan Bóg pomaga nawet w beznadziejnej ciąży tak jak było u mnie i dziecko żywe i matka. Faktem jest, że np spirala jest wczesnoporonna a i na aborcję częściej pchają się osoby, których zawiodła antykoncepcja sztuczna niż te co tak sobie żyły nie stosując nic zakładając, że może być dziecko i super albo npr i jednak coś się pochrzaniło i ciąża- im jest trochę łatwiej przyjąć dziecko niezaplanowane brzydko mówiąc, niż zdeklarowanym sztucznym antykoncepcjionistom ( a tacy są i to wcale nie po cesarkach). Jedyną nadzieją jest taki postęp medycyny, który pozwoli na bezproblemowe wykonanie przynajmniej 10- 12 cesarek, ale w Polsce to pewnie za kilkanaście lat. Czyli może obejmie pokolenie naszych córek i synowych, my mamy na razie dylematy moralne. Nie oceniam bo sama nie jestem niewiniątkiem, też parę razy w życiu zbłądziłam. Mało tego mam do siebie pretensje, że jeśli już było mi pisane zajść w 5 ciążę to unikałam tego tyle lat, bo trzeba było zajść kilka lat temu a nie na stare lata pod 40. Dla dziecka lepiej mieć młodych rodziców niż starych.
Co do invitro, to nie powinnam się wypowiadać bo nigdy nie miałam takiego problemu i nie potrafię wczuć się w ludzi mających kłopoty z zajściem w ciążę Ale kontakt z takimi rodzicami oraz wysłuchanie ich motywacji, poglądów na rodzicielstwo, odpowiedzialność i zapewnienie dzieciom warunków, edukacji, finansów oraz ich przeraźliwa jak dla mnie determinacja, pozwoliły mi wyciągnąć wnioski, że to chyba nie jest najlepsze rozwiązanie....dla ludzkości. a tym bardziej naszego narodu. Więcej nie chcę pisać na ten temat bo to tylko moje osobiste spostrzeżenia być może mylne a może trafne nie wiem.
W 4 ciąży miałam częściowo wrośnięte czego wcześniej nie bylo widać I nie wycieli. Także nie wiem ile tych cesarek mnie jeszcze czeka, ale wyraźnie mi powiedziano,że ta teraz to ma być ostatnia. Kolejne dzieci jeśli w ogóle dożyją połowy ciąży to i tak będą skazane na skrajne wcześniactwo. O ile dojadę do szpitala, bo niestety ludzie z prowincji mają dostęp do pomocy medycznej bardzo ograniczony. Tego bym nie chciała żadnemu dziecku zafundować.
@iwaslim ja na modelu creitghtona "jadę" już ponad 5 mc i dobie chwale... Tzn metoda jest dobra i nie wymaga dużo zabiegów ... Kontakt z instruktorem daje poczucie ze się nie jest samemu... A cykle wróciły po 3 mc po trzeciej cc ( 1,5 roczna przerwa mieczy porodami) i są inne niż te sprzed ciąż....
Komentarz
Fajny lekarz też bym chciała na takich trafiać.
Jeżeli wybierasz sie na cesarkę do Wrocławia to rodziłam na Borowskiej. Jest w porządku tak ogólnie.
No to jest głupie i poniżające, przyznaję i jeszcze poczucie zawracania komuś głowy, że musi koło pacjenta robić, ale związane z każdą operacją nie tylko cesarką.
Ja w ogóle byłam piętro niżej na innym oddziale i przychodziłam do dziecka najpierw na wcześniaki później na patologię noworodka i stamtąd już do domu.
Jedna zajęta, rozgniewana pielęgniarka.Wkurza się, że musi podać mi dzwonek, abym mogła zadzwonić po położne, żeby mi przełożyły dziecko.
Ale to i tak najsłodsze chwile w życiu
Makak94
styczeń 6 Podziękuj
@gorzka_czekolada doskonale cię rozumiem, bo w każdej "cesarzowej" jest takie poczucie porażki, że nie dało rady naturalne rodzić i nadzieja, że przy kolejnym może się uda.
jestem po 2 cesarkach i w życiu nie miałam żadnego poczucia porażki.
A, i nie uczynił mnie żaden Twój wpis Twoim wrogiem
Faktem jest, że np spirala jest wczesnoporonna a i na aborcję częściej pchają się osoby, których zawiodła antykoncepcja sztuczna niż te co tak sobie żyły nie stosując nic zakładając, że może być dziecko i super albo npr i jednak coś się pochrzaniło i ciąża- im jest trochę łatwiej przyjąć dziecko niezaplanowane brzydko mówiąc, niż zdeklarowanym sztucznym antykoncepcjionistom ( a tacy są i to wcale nie po cesarkach). Jedyną nadzieją jest taki postęp medycyny, który pozwoli na bezproblemowe wykonanie przynajmniej 10- 12 cesarek, ale w Polsce to pewnie za kilkanaście lat. Czyli może obejmie pokolenie naszych córek i synowych, my mamy na razie dylematy moralne.
Nie oceniam bo sama nie jestem niewiniątkiem, też parę razy w życiu zbłądziłam.
Mało tego mam do siebie pretensje, że jeśli już było mi pisane zajść w 5 ciążę to unikałam tego tyle lat, bo trzeba było zajść kilka lat temu a nie na stare lata pod 40.
Dla dziecka lepiej mieć młodych rodziców niż starych.
Ale kontakt z takimi rodzicami oraz wysłuchanie ich motywacji, poglądów na rodzicielstwo, odpowiedzialność i zapewnienie dzieciom warunków, edukacji, finansów oraz ich przeraźliwa jak dla mnie determinacja, pozwoliły mi wyciągnąć wnioski, że to chyba nie jest najlepsze rozwiązanie....dla ludzkości. a tym bardziej naszego narodu. Więcej nie chcę pisać na ten temat bo to tylko moje osobiste spostrzeżenia być może mylne a może trafne nie wiem.
Także nie wiem ile tych cesarek mnie jeszcze czeka, ale wyraźnie mi powiedziano,że ta teraz to ma być ostatnia. Kolejne dzieci jeśli w ogóle dożyją połowy ciąży to i tak będą skazane na skrajne wcześniactwo. O ile dojadę do szpitala, bo niestety ludzie z prowincji mają dostęp do pomocy medycznej bardzo ograniczony. Tego bym nie chciała żadnemu dziecku zafundować.