Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Biskupi: Poza Wielkim Postem można się bawić w piątki

1789101113»

Komentarz

  • edytowano czerwiec 2013

    Komisja Kultu Bozego i Dyscypliny Sakramentow

    28. Msze św. niedzielne i świąteczne antycypowane w przeddzień wieczorem 
    Jeżeli za zgodą Stolicy Apostolskiej zezwala się gdzieś na wypełnienie przykazania o uczestnictwie we Mszy św. niedzielnej wieczorem w uprzednią sobotę, to pasterze winni starannie pouczyć wiernych o sensie tego zezwolenia i zatroszczyć się, by świadomość dnia niedzielnego nie zatarta się przez to żadną miarą. Pozwolenie to bowiem zmierza do tego, żeby wierni mogli w dzisiejszych warunkach łatwiej świętować dzień zmartwychwstania Pana...
    W takich wypadkach należy odprawić Mszę św. tak, jak wyznacza ją kalendarz na niedzielę, nie wykluczając wcale homilii i modlitwy wiernych...
     
    Moim zdaniem, z tego jednoznacznie wynika wyjatkowowsc Mszy Sw w sobote wieczorem i jednoczesnie prymat Mszy Sw niedzielnej.
     
    A ja to jednak odczytuję inaczej, i myślę, że nie tylko ja.

    Pozwolenie to bowiem zmierza do tego, żeby wierni mogli
    w dzisiejszych warunkach łatwiej świętować dzień zmartwychwstania
    Pana.
    ..
    W takich wypadkach należy odprawić Mszę św. tak, jak wyznacza
    ją kalendarz na niedzielę
    , nie wykluczając wcale homilii i modlitwy
    wiernych...

    Czyli - już w sobotę po I Nieszporach można zacząć świętować niedzielę - Eucharystia wieczorna celebrowana jako niedzielna, z wszystkimi ku temu przepisami, jest po prostu pierwszą Mszą św.

    Mimo wszystko - dla mnie jest to bardzo formalne podejście do "obowiązku Mszy", bo uważam, iż spotkanie z Bogiem nie jest żadnym obowiązkiem, a wypływa z głębi ludzkiego serca, duszy, która tęskni do spotkania Ukochanego. Osoby mające odpowiednią formację - czyli te, które mają osobistą relację z Panem, codzienną Eucharystię traktują, jako najważniejszą chwilę dnia.
  • "sobotni wieczór słusznie już od pierwszych nieszporów przynależy do niedzieli i jest dozwolone spełnienie wtedy obowiązku niedzielnego uczestniczenia - trzeba jednak koniecznie pamiętać, że niedziela sama w sobie zasługuje, by być uświęconą, by nie kończyło się na tym, że jest ona dniem, w którym "Bóg jest nieobecny"" -"Sacramentum Caritatis" adhortacja Benedykta XVI 

    Przepisy ciągle ewoluują, jakby na przekór sumieniom uformowanych katolików.

  • > Przepisy ciągle ewoluują, jakby na przekór sumieniom uformowanych katolików.<

    Gdyby ci "katolicy" byli faktycznie uformowani, to by nie mieli problemów z przyjmowaniem nauczania Kościoła przekazywanym im w czasach, w których żyją.
  • Uformowany katolik przede wszystkim ma za zadanie wypełniać obowiązki swojego stanu, nigdy nie miał nałożonego obowiązku codziennej Mszy św., jeśli był katolikiem świeckim. Codzienna Msza Św. może   kolidować z wypełnianiem obowiązków ojca, czy matki wielodzietnej rodziny. I po to potrzebna jest jasność przepisu co do Mszy św. niedzielnej. Nawet ksiądz z OD udzielając wywiadu Rzepie powiedział zgodnie z sumieniem większości polskich katolików, że zawsze pozostanie obowiązek niedzielnej Mszy Św.(nie dodał, że już zaczyna się go przenosić na sobotę).

  • edytowano czerwiec 2013
    @Eleonora

    Ja wcale nie twierdzę, iż katolik powinien uczestniczyć w Eucharystii zaniedbując obowiązki swojego stanu.
    Znam jednak wiele osób - Droga, Oaza, :) - które mają możliwość, potrafią pogodzić codzienne obowiązki z pójściem na spotkanie Pana, w Mszy św., najczęściej są to osoby bezdzietne jeszcze, lub mało dzietne na razie.

    Co do "obowiązku Mszy", to takowy nawet ksiądz ma nakazany jedynie w niedzielę: w Dzień Pański w Mszy św. nabożnie uczestniczyć, nie ma nawet obowiązku odprawiania Mszy św.

    Ale chodziło mi o to, iż ten, kto się rozmiłował w Bogu, obecności na Mszy św./Eucharystii jako obowiązek nie traktuje.
  • .
    Znam jednak wiele osób - Droga, Oaza, :) - które mają możliwość, potrafią pogodzić codzienne obowiązki z pójściem na spotkanie Pana, w Mszy św., najczęściej są to osoby bezdzietne jeszcze, lub mało dzietne na razie.

    To znaczy, ze osoby wielodzietne nie chodza na Msze Swieta bo nie daja rady pogodzic tego z codziennymi obowiazkami? Oj, mozesz sie zdziwic, Klarciu...
  • a moja babcia zawsze mowiła "kto w piątek skacze ten w niedziele płacze" 
  • edytowano czerwiec 2013

    Uformowany katolik przede wszystkim ma za zadanie wypełniać obowiązki swojego stanu, nigdy nie miał nałożonego obowiązku codziennej Mszy św., jeśli był katolikiem świeckim. Codzienna Msza Św. może   kolidować z wypełnianiem obowiązków ojca, czy matki wielodzietnej rodziny. I po to potrzebna jest jasność przepisu co do Mszy św. niedzielnej. Nawet ksiądz z OD udzielając wywiadu Rzepie powiedział zgodnie z sumieniem większości polskich katolików, że zawsze pozostanie obowiązek niedzielnej Mszy Św.(nie dodał, że już zaczyna się go przenosić na sobotę).

    Powiedział też: "Każdy chrześcijanin, który naprawdę rozumie, co to właściwie znaczy być
    chrześcijaninem, powinien uczestniczyć we mszy świętej nie tylko w
    niedzielę, ale też w tygodniu. Tyle że powinno to być uczestnictwo z
    odpowiednich pobudek. Religia chrześcijańska nie jest religią obowiązku,
    lecz religią wolności i miłości."

    wielodzietnym też się to udaje o czym przeczytać można także na tym forum i to nie tylko wielodzietnym z OD
  • "Religia chrześcijańska nie jest religią obowiązku,
    lecz religią wolności i miłości."
    -------------------------------
    Jest również religią rozumną, bo człowiek jest bytem rozumnym. W triadzie właściwości rzeczywistości na pierwszym miejscu stoi prawda, następnie dobro i piękno, dlatego zanim czegoś dokonamy powinniśmy uzywać rozumu. Rozum podpowiada, że obowiązkiem człowieka jest czcić Boga.
  • > Przepisy ciągle ewoluują, jakby na przekór sumieniom uformowanych katolików.<

    Gdyby ci "katolicy" byli faktycznie uformowani, to by nie mieli problemów z przyjmowaniem nauczania Kościoła przekazywanym im w czasach, w których żyją.

    ------------

    Matka Kościół uczy, że należy iść za tym w co zawsze, w co wszędzie i w co wszyscy wierzyli (za św. Wincentym z Lerynu). Trzymanie się bieżących, zmieniających się przepisów to dla mnie bycie jak chorągiewka na wietrze.

  • edytowano czerwiec 2013
    Tylko, że zakres tego, w co zawsze, wszędzie i wszyscy wierzyli, jest bardzo mały i sprowadza się do głównych prawd wiary. Przepisy dyscyplinarne nie należą do tej kategorii, a już z pewnością przepisy o zabawie w piątek.
  • Jeśli jedyny żywiciel rodziny zmuszony jest do pracy w niedzielę i musi uczestniczyć we Mszy św. w sobotę, to tym bardziej może nie mieć możliwości uczestniczenia we Mszy św. codziennej. Czy przez to jest gorszym chrześcijaninem? Każdy ma zadane inne warunki życiowe, jeden ma słabe zdrowie, daleko do kościoła, małe dzieci, brak pomocy dziadków, nie ma samochodu, pracę w godzinach Mszy, lub Msze św. tylko o 19.30, kiedy dzieci idą spać, sugerowanie, że dobry chrześcijanin powinien chodzić codzienne jest niesprawiedliwe.

Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.