Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Spór o NPR

1679111226

Komentarz

  • Jaglanka na kolacje?
  • Miałam nie pisać w tym watku ale jednak napiszę.

    Mam 43 lata. Czterdziestka to taki dobry moment na podsumowanie pewnego etapu życiowego, przewartościowania. 11 lat temu po urodzeniu trzeciego dziecka byłam przekonana, że teraz pora na dzielenie sie talentami, pomnażanie ich, inwestycje w pracę itp, itd. Bo kolejne dziecko/dzieci będzie wymagało rezygnacji z życia zawodowego i wypełniania jakiejś części mojego powołania (tak wtedy myślałam).

    Potem trafiłam na Wielodzietnych i zrobili mi pranie mózgu (jak to mają w zwyczaju :D)

    Otworzyliśmy się na dzieci. Tylko... wiele wskazuje na to , że jest już za późno, że przegapilismy właściwy czas. Ciało daje coraz wyraźniejsze znaki - czas rodzenia minął, skończył się. Zmarnowaliśmy go.

    Żałuję, że nie urodziłam więcej dzieci. Oczywiście wcale nie wiadomo czy Pan Bóg chciałby nam je powierzyć ale nie daliśmy sobie szansy żeby się o tym przekonać. Świadomośc, że to z własnej głupoty, egoizmu, lęku boli jak cholera. Im starsze są dzieci, im bardziej widać na jakich fajnych młodych ludzi wyrastają tym boleśniej odzywa sie myśl jakie super mogłyby być te, których nie ma.

    Zostało mi jeszcze co najmniej 24 lata pracy. Zdążę się naspełniać, nadzielić talentami z ludzkością do wypęku.

    Tylko...dzieci już prawdopobnie nie zdążę urodzić.





  • @argento, miszczu ;)

    Pytanie jak to będzie z IronManem, @wiesia, opowiedz, jak to w czasie pływania jednocześnie pierzesz, a jadąc na rowerze odkurzasz :).
    Apropos @Anka, @Malgorzata przedwczoraj otworzyli zapisy na Herbalife Triathlon Gdynia... :-D
    Wy pomyślcie nad startem!
    A ja przez ten spontan nie wiem czy będę wtedy w ciąży... czy w połogu ;)
    No jednym słowem zmarnuję sportowy talent w 2014 ;)


  • Napiszę tak. Przyjąć to, co od nas niezależne. Myśleć o tym, co mogę, a nie o tym, czego nie mogę. To moje motto na dziś wieczór. Adieu, małż wzywa na wieczorny Różaniec.
  • @wiesia, wiem mąż sie już zapisał :). Ja jeszcze w tym roku daję na luz, po przyszłorocznym maratonie, biorę sie za IM... Do 2018 mam jeszcze czas :). Bo jak wiesz, wtedy mamy zrobić całość!

    Ale w Gdyni oczywiście będę, wiec kibicowanie masz zapewnione :).
  • Ja niby pływamy od małego, ale w zasadzie tylko zabką i na plecach, crawl leży i kwiczy ;).
  • Ale od razu ucz się tą "nową" żabką, taką co ręce tną wodę, a nie rozpychają. @wiesia to pewnie lepiej wytłumaczy.
  • Jakiś czas temu z moimi sześciolatkami zaczęliśmy naukę pisania cyfr, tak prościutko, w krateczkach. Przerobiliśmy cyfrę 1, potem 2, a gdy doszliśmy do 3 jeden z bliźniaków powiedział, że mu nie wychodzi i nie będzie nigdy pisał 3. Co miałam mu powiedzieć?

    a) No rzeczywiście, Kochanie, widocznie 3 nie są dla Ciebie, nie nadajesz się do ich pisania.
    b) Wiem, że nie jest Ci łatwo, ale jak będziesz ćwiczył, to sobie poradzisz, tak jak wcześniej poradziłeś sobie z innymi rzeczami, które Cię początkowo przerastały. O, ta 3 wyszła Ci już o wiele lepiej.

    Otóż my jako społeczeństwo początkującym matkom bardzo często podsuwamy odpowiedź b). Zamiast wesprzeć, mówimy "widocznie się do tego nie nadajesz, musisz się realizować w inny sposób".

    Zawsze smucą mnie przypadki matek takich jak @mamasyna. Smucą mnie między innymi dlatego, że przypominają mi się początki mojego macierzyństwa, które też nie były łatwe. No ale ja lubię wyzwania i łatwo się nie poddaję, dzięki czemu udało mi się wyjść na prostą...

    Szkoda, że @mamasyna nie podjęła mojego zaproszenia do rozmowy w realu...
  • Peem tak. Marceliny lodowki obudzily pol porodowki.
  • edytowano grudzień 2013
    @mamasyna naprawdę jesteś tak ograniczona że tylko tyle wyczytałaś z naszych wpisów? Trochę tego nie rozumiem. To znaczy ja wiem ze teraz nawet w Kościele rozmywa się wartość wspólnoty na rzecz jednostki i raczej nie mówi się o tym że życie chrześcijanina to jest służba i promocja nachalna npr jakby wpisuje się w ten sposób myślenia, ale naprawdę w życiu nie liczy się ja, moje i szczęście w ziemskim znaczeniu tego słowa. I to wcale nie znaczy że nie mogę być szczęśliwa i realizować swoich talentów.
    Poza wszystkim ktoś Ci każe z czegoś rezygnować? Chyba nie. Bardziej myślę że każe Ci przestać mieszać Pana Boga do swoich decyzji. To Ty zdecydowałaś że rozwijanie Twojego talentu jest ważniejsze niż posiadanie dzieci, to Ty uznałaś że nie nadajesz się na matkę i że kariera jest ważniejsza niż kolejne dziecko, a nie Pan Bóg Cię powołał do realizacji swojego powołania. Nikt Ci nie każe się spowiadać z zaplanowanego dziecka i jak ktoś tu wspomniał masz nie lada szczęście że udało Ci się począć i urodzić je z godnie z Twoim planem- sama to robisz, tzn spowiadasz się ze swoich decyzji na forum gdzie wiele osób ma dużo większe doświadczenie w byciu matką, żoną, w stosowaniu npr itp.

    Co do rodzeństwa, mam siostrę z którą mało co rozmawiam i bardzo rzadko się widuję. Ale mam też świadomość że jeśli cokolwiek poszłoby nie tak w moim życiu to mi nie odmówi życzliwości i pomocy i ja jej też. Na złe relacje rodzeństwa duży wpływ ma wychowanie rodziców. Poza tym widzę np moją mamę, kiedy babcia zmarła ociepliły i ożywiły się jej relacje z bratem. Jedynym jakiego ma. Myśmy z siostrą były bardziej jak dwie jedynaczki, zbyt duża różnica wiekowa była między nami, ale dziwną zbieżność zauważłam, bo moja siostra niedługo urodzi trzecie dziecko w krótkim odstępie czasu, więc chyba też brakowało jej rodzeństwa.
  • Co do rodzeństwa - tez tak jest, ze w dzieciństwie nieustajaco miałyśmy ze soba rózne spory, potem tez, przez jakiś czas mieszkalismy razem juz po moim slubie i nie pomagało to w relacjach, teraz odpoczełyśmy od siebie ;) , ale nei jestesmy takimi psiapsiółkami jak to czasem bywa, spotykamy sie moze nie tylko z okazji świat, ale głównie "z okazji" - licznych urodzin moich dzieci, jakis naszych urodzin i imienin, w świeta tez, czasem do niej zagladam jak jestem w okolicy (ale bywam rzadko, bo mi nie po drodze). Tryb zycia, wybory życiowe tez mamy zupełnie odmienne. Na pozór - niby podobne kontakty jak z jakas luźną kolezanka. Ale tak naprawde - jednak moge na nia liczyc w trudnych sytuacjach, i np-. jak trzeba bylo splacic dlugi taty, to sie złozyłysmy (plus chrzesniak taty) po tyle samo - inaczej bylo by ciezko, bo dlugi spore. 
  • Brakuje mi tu jeszcze jednej istotnej uwagi. Kobieta, jak i każdy inny człowiek, może rozwijać swoje rozmaite talenty, ale to wymaga właściwej decyzji w odpowiednim momencie. Pan Bóg szanuje wolność i wybory człowieka. Jednak jeśli kobieta decyduje się wyjść za mąż (zakładając, że mówimy o małżeństwie katolickim), to w ten sposób właśnie podejmuje decyzję, że chce być żoną i matką i że to będzie sprawą priorytetową. Jeżeli natomiast chce dać priorytet innym talentom, to wychodzenie za mąż mija się z celem.
    No po prostu pewnych rzeczy nie da się pogodzić - idziesz albo w tę, albo w tamtą stronę...
  • @wiesia, wiem mąż sie już zapisał :). Ja jeszcze w tym roku daję na luz, po przyszłorocznym maratonie, biorę sie za IM... Do 2018 mam jeszcze czas :). Bo jak wiesz, wtedy mamy zrobić całość!

    Ale w Gdyni oczywiście będę, wiec kibicowanie masz zapewnione :).
    Dziękuję :-) poważnie pisałam. Ale jak nam krzywdy nie zrobią podczas cc... to może chociaż turystycznie krótki dystans zalicze.
    Będziemy sobie kibicować do IM... myślałam o 2015 w Malborku! :)


  • edytowano grudzień 2013
    Taaa, żabka
    Mąż do mnie
    Weź spróbuj żabką , łatwa jest

    Kurde jak się te nogi układa to ja nie wiem
    Mnie wychodzi jakiś paralityk
    @Malgorzata, dasz radę, żabka jest prosta. Ręce jak do modlitwy a nogi jak do grzechu ;) 
  • @Malgorzata ucz się kraula... nie takie schody pokonywałaś!
    PS. Z żabą nie pomogę, bo nie umiem technicznie.
  • czyli mam porzucić wszystko, kochać się jak najczęściej i modlić się by było dziecko , wyspowiadać się z tego, że 5 lat i tylko 1 dziecko i w dodatku planowane, czyli nie spontanicznie po Bożemu,

    nawet jeśli we mnie nie ma takiego pragnienia, otwartość = rezygnacja ze wszystkiego czego ja pragnę i przyjmowanie co Bóg da, nie mając na to wpływu, bo to chciejstwo i egoizm 
    @mamasyna, czy ktokolwiek tu Ci każe z czegokolwiek rezygnować? No zlituj się dziewczyno, ty się obcych ludzi z jakiegoś forum internetowego pytasz co masz zrobić ze swoim życiem? Ludzie Ci tu piszą, jak sami żyją, jakie podejmowali decyzje będąc w podobnej do Ciebie sytuacji, a nie jakie decyzje masz podejmować Ty. 
    Ostatnio słuchałam wypowiedzi pewnej muzułmanki, po ślubie zrezygnowała z kariery prawniczej i poświęciła się wychowywaniu dzieci. To było coś takiego "Jeśli moje pragnienia stoją w sprzeczności ze Słowem Bożym, to nie znaczy, że ze Słowem Bożym jest coś nie tak, tylko ze mną i moimi pragnieniami".

    Tylko, że zacząć trzeba od pracy nad sobą, nad zmianą swojego nastawienia. I trzeba chcieć tej zmiany. A nie, że jak tak mi każą, to ja będę płodzić te dzieci, będę zaciskać zęby, obwiniać je o wszystkie swoje nieszczęścia, ale jak mi tak ten niedobry Bóg każe to niech ma, proszę bardzo oto ja męczennica rodzę!

    No serio? 

    Weź mamosyna wyluzuj trochę, ochłoń i jeszcze raz poczytaj te świadectwa, bo jak na razie to nic kompletnie z nich nie zrozumiałaś...
  • @Savia - ale to nie są negatywne przykłady (z tym rodzeństwem) - po prostu niektórzy mają silniejszą, a niektórzy słabszą relację, ale to nie znaczy, że jest to coś złego.
  • Na jeziorze. Albo na zatoce, jak w Gdyni.
  • Yyyyyy. Po moim trupie. Nienawidzę wody, w której nie widać dna.
  • Czyli w brudnej nie pływasz? ;)
  • A ja nie znoszę od jakiegoś czasu basenów. Ze starszymi dziećmi chodziłam 2 razy w tyg, w trzeciej ciąży pływałam i 3 razy w tyg, a teraz mnie odrzuca... Otwarty akwen jak najbardziej, daje to takie fajne poczucie wolności, ale basen - masakra....
  • Basenów też nie lubię. Dla ułatwienia :)
  • Nic nie rozumiem o czym piszecie. Robila ktoras hybryde na paznokiec? Ile to sie trzyma?
  • Tak się odezwę nieco obok tematu - bo Małgorzata wspomniała że nic nie zastąpi brata czy siostry. Naprawdę tak uważacie? Ja mam dwóch braci - starszego i młodszego. Nie lubiliśmy się w dzieciństwie i nie lubimy teraz. Każde z nas mieszka gdzie indziej - starszy brat ma dwójkę dzieci które widziałam kilka razy. Nie mamy kompletnie ze sobą kontaktu - ot epizodycznie przy okazji świąt.

    @Kuna, relacje między moim tatą a jego bratem były właściwie brakiem relacji. I wujek miał mnóstwo przyjaciół u siebie za oceanem. widywaliśmy się raz na kilka lat. Ale kiedy umierał to mój tata poleciał na drugi kontynent, żeby potrzymać go za rękę. Z przyjaciół, takich co by coś pomogli ostał się jeden... opiekowała się nim siostra, z którą żarli się przez całe życie i choć mieszkali w jednym mieście i byli tam dla siebie jedyną rodziną to święta spędzali osobno. Krew nie woda i odzywa się w takich naprawdę ekstremalnych sytuacjach. Brat nie musi być twoim najlepszym przyjacielem, wystarczy, że będzie twoim bratem.
  • Nie, teraz jest chyba głownie ozonowano - chlorowana

    @asiao, ja robiłam, trzyma sie rewelacyjnie, ale niszczy paznokieć. Ale w ogóle w czasie biegania mi sie nie niszczyła, choć po maratonie straciłam 3 paznokcie.
  • Warto również pamiętać, że poród sam w sobie trwa maks 25 godzin, ewentualnie można jeszcze dodać dwa tygodnie przed porodem i kilka tygodni po porodzie jakiegoś takiego piżamowego rozmemłania, ale potem człowiek wraca do świata żywych i można sobie zorganizować jakoś tak czas, żeby mieć czas na swoje talenty. Przy wielodzietności są pewnie takie momenty, że organizacja tego jest bardzo trudna, ale to wszystko jest okresowe.
    Mamasyna tak to chwilami przedstawiasz jakby kobiety wielodzietne mieszkały na porodówce i jakieś roje szczeniaków rodziły jak w mrowisku.

    Mam koleżankę, która zupełnie nie mogła liczyć na pomoc rodziców a miała małe dzieci to żeby mieć chwilę wytchnienia i czasu dla siebie to się umówiła z dwiema koleżankami, że raz wszystkie dzieci są u jednej raz u drugiej i raz u trzeciej w tygodniu. Tym sposobem miała jeden dzień w tygodniu zupełnie zajęty gromadką dzieci a dwa dni w tygodniu miała na swoje sprawy. Kwestia chyba znalezienia problemu i próba rozwiązania go, bo użalanie się nad sobą jest chyba najgorszą opcją.

  • A może zastanowić się w ten sposób:

    nie znam nikogo, kto by żałował u kresu życia, że nie spędził więcej czasu w pracy i nie zrobił kariery;
    znam masę ludzi, którzy żałowali, że nie mieli więcej dzieci.
  • edytowano grudzień 2013
    O jeżu kolczasty - i znowu!
    Nie, ja dobrze rozumiem o co jej chodzi, choć nie popieram prezerwatyw. Tylko niektórzy nprowcy stawiają się w roli Boga i sędziego i lubią innym zaglądać pod kołdrę i ich rozliczać, stawiać się ponad wszystkimi innymi małżeństwami, nie przyjmując też do wiadomości, że są osoby o innej fizjologii lub też tacy całkiem otwarci na życie, którym nie jest do szczęścia potrzebna wiedza kiedy dokładnie w jakim dniu i godzinie pocznie się ich pociecha.
  • Przepraszam że śmiecę w NPR-owym wątku ale ciekawośc mi spokoju nie daje-@Kuna,jak to jest że masz wesoły obrazek zwierzątka i listek zarazem. 
    :O
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.