Z jednym dzieckiem (szczegolnie takim juz 3-4 letnim) mozna jeszcze udawac, ze tak naprawde nic sie nie stalo, z dwojka, trojka juz ciezej, trzeba spojrzec prawdzie w oczy
Jak myślę o swojej pracy zawodowej (ktrótko, tylko 4 lata, ale intensywnie i dużo), to rozumienie zadań mojego zawodu było bardzo ukształtowane przez ideologię systemu wtłaczanego na studiach, a więc można powiedzieć, że byłam sługą rewolucji, cywilizacji bizantyńskiej, pożytecznym idiotą, czy coś w ten deseń. Lepiej jest być sługą u Króla niż sługą (czy nawet władyką) w obozie wroga, nie rozumiejąc rzeczywistości i swojego miejsca i zadań, a będąc potulnym utwierdzaczem panującego systemu. Bo coż to za system, który odrywa matkę od dziecka i wmawia jej, że robi tyle pożytecznego, a tym czasem jej dziecko porywa i kształtuje po swojemu.
Co do nicka, to nie moge sie powstrzymać przed skojarzeniem z sierżantem Dai Dickinsem z Pratchetta. Czytałam po angielsku, tom "Night Watch". Ten sierżant należał do grupy religijnej, która zabraniała przeklinać, ale był bardzo twórczy.
I wrzeszczał na swój oddział "Move, you sons of mothers!".
Niektórzy po prostu uważaja nas za świrów, z ta nasza piatką dzieci
Ale jesli chodzi o meza, to po prostu po kilku latach powiedzial mi, ze jednak opieka nad naszym pierworodnym po pewnym czasie powodowala, ze bylam "nie do wytrzymania". Ja tego w sumie aż tak po sobie nie widzialam. Po 18-stu latach małzeństwa troche sie jednak dotarliśmy, czasem dzialamy nawet tak, jakbyśmy byli połączeni telepatycznie - myslimy to samo w tym samym momencie - fale mózgowe nam sie dostroiły, czy co
W tym czasie rozwinęłam następujące talenty (na co absolutnie nie miałabym czasu przekładając papierki w biurze):
Zbudowałam piękną kolekcję fiołków afrykańskich, które po pierwsze są świetną pasją, po drugie dają mi realne utrzymanie, po trzecie - świat stanął otworem - mam na całym świecie kontakty z innymi hodowcami: Kanada, Stany, Hongkong, Meksyk, Brazylia, Europa - mój angielski jest w ciągłym użyciu, nawet rosyjski odświeżyłam dla kontaktów ze Wschodem.
Moje zdjęcia udostępniają największe organizacje skupiające kolekcjonerów z całego świata. Poniżej mała próbka:
Ogromnie Ci dziękuję za ten wpis! Uwielbiam takie pozytywne myślenie i podziwiam. Wyrwałaś mnie dziś z otępiałego lenistwa, które mi towarzyszy od rana!
Podziwiam również talenty.
Ja mogę ze swojej strony powiedzieć, że mam np talent (niektórzy tak przynajmniej twierdzą), ale przede wszystkim pasję do fotografii. Choć zajmuję się tym od kilku lat do dopiero wtedy jak w ciąży stałam się bezrobotna to znalazłam czas na robienie togo co naprawdę kocham. Kiedyś po pracy wracałam tak wypruta, że o żadnej kreatywności nie było mowy. Teraz mogę na to poświecić zdecydowanie więcej czasu.
Staram się wczuć w rolę arystki... w walce kulturowej jest bardzo ważne, jaki styl sztuki uprawiam i to jest opowiedzeniem się po którejś ze stron. @mamasyna uprawia sztukę klasyczną, więc w pracy utwierdza tradycjonalizm (przyjmijmy). Ale cichaczem w domu ustawiają się nowe porządki, nowy wspaniały świat, w którym matka już nie przekazuje następnym pokoleniom wartości rodziny i dziecka, tylko większą wartość kariery i rzeka postępu niesie nas (społeczeństwo, naród, cywilizację) z prądem ku przepaści.
Bóg nie stworzył jedynie mojej pochwy, jajników, komórek jajowych i macicy, rąk do pracy, nóg do biegania, piersi do karmienia. Dał mi talent, który jest takim samym POWOŁANIEM jak małżeństwo czy macierzyństwo. I tylko realizując każde z tych powołań mam szansę na...świętość.
A wyobrażasz sobie Adama w raju, jak dobry Bóg daje mu zamiast ładnej, inteligentnej, utalentowanej towarzyszki życia jakiś bezmyślny inkubator do rodzenia dzieci? Ale by się ucieszył...
Bóg dał nam wiele talentów i możliwości i... ograniczony czas. Trzeba wybrać, co najważniejsze. Pan Jezus też by mógł zrobić wiele innych rzeczy, bo talentów mu nie brakowało. Pewnie mógłby zostać królem - co najmniej Izraela - ale on zdecydował, że ma czas tylko na jedno: wypełnić wolę Ojca.
czyli mam porzucić wszystko, kochać się jak najczęściej i modlić się by było dziecko , wyspowiadać się z tego, że 5 lat i tylko 1 dziecko i w dodatku planowane, czyli nie spontanicznie po Bożemu,
nawet jeśli we mnie nie ma takiego pragnienia, otwartość = rezygnacja ze wszystkiego czego ja pragnę i przyjmowanie co Bóg da, nie mając na to wpływu, bo to chciejstwo i egoizm to zrozumiałam wielu odpowiedzi
a muzyka w moim życiu to ułuda szatańska , którą mam porzucić w imię Boże?
a ja głupia uwierzyłam, że mam być szczęśliwa, a tu nie za robotę i rodzić rodzić rodzić, pragnę, nie pragnę, marzę nie marzę.
smutne to chrześcijaństwo, mogłam nie wychodzić za mąż, nie wiedziałam, że potem to już tylko dzieci i nic więcej, pomyłka straszna
po co było to gadanie , że małżeństwo to przede wszystkim droga do świętości, skoro jej realizacją jest tylko to bym urodziła dużo dzieci
czy opisana matka, skoro ma piątkę dzieci, i już odbili finansowo, bo każde pracuje, też powinna usunąć przeszkodę w postaci pracy i pogodzić się z biedą dla zrodzenia kolejnych dzieci?
nie powinnam już pisać ale .......jakoś smutne jest to szczęście Boże w imię którego mam zrezygnować z tego co daje mi szczęście, tak jakby Bóg się mną bawił, dawał coś by pokazać jakie to głupie i marne, bo moją rolą jest podporządkowani, nie kreatywność, bierne pogodzenie się.
rozumiem, że to, pisanie na forum to też grzech, bo mogłabym modlić się, skoro syn jest w przedszkolu lub posprzątać w szafie żeby się nie nudzić, a skoro mam na takie głupoty czas, to widać, że mam za mało dzieci.
od zaciekłości do pogrążenia
to ja już nie pytam czy macie talenty. skoro tylko odciągają nas od prawdziwego przeznaczenia jakim jest rodzenie kolejnych dzieci...to widać nie są Bożym zamysłem. smutna pomyłka
w dodatku planowane, czyli nie spontanicznie po Bożemu,
Co to znaczy planowane? Jakie planowanie, o czym mowa... Z własnego podwórka, planowane było pierwsze, a drugie to gratis od Pana Boga. Na prawdę, drugie było nie zaplanowane i co? Wszystko się wywróciło do góry nogami, wszystkie plany, wszystko.
Co na to NPR? Jak zaplanować bliźniaki albo jedno albo troje? Da się? Jak?
@mamasyna, czy mogłabyś wyjaśnić jedną sprawę, bo nie wiem czy zrozumiałam - Twoje poglądy to według Ciebie nauka Kościoła i Biblia, czy po prostu z Kościołem i Biblią się nie zgadzasz?
Dziecko ma prawo mieć rodzeństwo Jeśli to możliwe ( biologię mam na myśli ) Rodzice kiedyś odejdą Dziecko , nawet jako dorosłe , zostanie samo Warto o tym pamiętać, mamasyna Na teraz , na za 5 lat, i na za 10 lat Dziecko ma prawo mieć rodzeństwo , przede wszystkim Żaden rodzic, nawet najbardziej utalentowany y, i ukarierowany nie zastąpi brata czy siostry, żaden rodzic Patrzę na swoje dzieci Patrzę wstecz na swoje relacje z siostrami I wiem Nikt nie zastąpi, brata albo siostry, żaden rodzic
Cały czas mi to chodzi po głowie!
Rodzeństwo!
Jak można skazywać - tak, skazywać - własne dziecko na samotność bez rodzeństwa z własnej woli...?
Co, jakie bogactwa, czy może szczęśliwa, lecz nieobecna matka, mogą zastąpić dziecku relację siostrzaną, czy braterską? No, nic nie zastąpi...!
I druga sprawa - to, co @mama_asia pisała - szczęście w Twoim rozumieniu - @mamasyna - polega na realizacji własnych planów i samozadowolenia. To nie zawsze oznacza realizację powołania danego od Boga. Naprawdę nie.
Bóg chce Twojego, czy mojego szczęścia - ale według Jego planu!
Edit: i tego planu mamy szukać, i o ten plan pytać, i jego realizować! Nie swój i swoje samozadowolenie, choćby w najszczytniejszym celu!
I oto niechcący odkryłaś powołanie człowieka prawdziwie szczęśliwego.Teraz tylko na kolana z modlitwa o światło ducha świetego i może odnajdziesz PRAWDZIWY POKÓJ SERCA!!
czyli mam porzucić wszystko, kochać się jak najczęściej i modlić się by było dziecko , wyspowiadać się z tego, że 5 lat i tylko 1 dziecko i w dodatku planowane, czyli nie spontanicznie po Bożemu,
nawet jeśli we mnie nie ma takiego pragnienia, otwartość = rezygnacja ze wszystkiego czego ja pragnę i przyjmowanie co Bóg da, nie mając na to wpływu, bo to chciejstwo i egoizm to zrozumiałam wielu odpowiedzi
Wszystko sie da, ale jeżeli jest to obok dzieci. Tzn plan jest ułożony pod to, ze jestesmy matkami domowymi, a inne czynności wpychamy w czasowe luki, czy tez w okresie kiedy dla dzieci będzie to namniej uciążliwe. Albo tak jak piszą dziewczyny - wciągamy w to dzieci. Czyli robienie kariery odpada, a także praca na etat.
Ja bardzo lubię moją pracę społeczną, raz jest tego więcej raz mniej, czasem muszę powiedzieć stop, bo za dużo tego się robi. Ale jednak jest tego nieporównywalnie mniej niż w pracy w full wymiarzy, no i co do zasady to ja ustalam terminy.
@mamasyna, nie wiem dlaczego wciąż piszesz, o rzucaniu wszystkiego, "tylko" rodzeneniu dzieci itp.... Są bardzo rożne odmiany "siedzenia" w domu, co w tym wątku zostało pokazane. A ty w kółko swoje.
Pan Bóg raczy sterować płodnością, a rozumem nie może? Na przykład wtedy, gdy podejmujemy rozeznanie, czy kolejne dziecko jest w tym momencie dobrym pomysłem, czy nie?
Brzmi jak zaczepka, a miałem napisać coś innego. Małżonka mi naopowiadała, że tu taka dyskusja fajna się toczy, że aż wlozem zobaczyć. A tu żenada. Dwie strony mówią o różnych sprawach i nie zauważyły, że tematy się nie zgadzają.
...
W sumie policzyłem i wyszło mi nawet więcej tematów.
Ja tam bym chciał stosować NPR, szukam tylko termometru od kilku lat....
Autorce wątku zdecydowanie odradzam powoływanie tylu przykładów. Bo nie do końca wiadomo, czy odpowiedzi mają dotyczyć Autorki, czy osób opisanych w przykładach. Jako przykładny relatywista zaznaczę, że ocena poszczególnych przypadków może się nieco róźnić.
Ance jest jeszcze trudniej biegać, bo lodówkę ma w zabudowie.
wypadałoby, używając sposobu argumentacji wykorzystanej tu wyżej na wątku: Niech Małgorzata nie narzeka na lodówkę, w dawnych czasach byly ziemianki i też sobie ludzie radzili...
Komentarz
Zostalo ci na stale?
Jak myślę o swojej pracy zawodowej (ktrótko, tylko 4 lata, ale intensywnie i dużo), to rozumienie zadań mojego zawodu było bardzo ukształtowane przez ideologię systemu wtłaczanego na studiach, a więc można powiedzieć, że byłam sługą rewolucji, cywilizacji bizantyńskiej, pożytecznym idiotą, czy coś w ten deseń. Lepiej jest być sługą u Króla niż sługą (czy nawet władyką) w obozie wroga, nie rozumiejąc rzeczywistości i swojego miejsca i zadań, a będąc potulnym utwierdzaczem panującego systemu. Bo coż to za system, który odrywa matkę od dziecka i wmawia jej, że robi tyle pożytecznego, a tym czasem jej dziecko porywa i kształtuje po swojemu.
I wrzeszczał na swój oddział "Move, you sons of mothers!".
Podziwiam również talenty.
Ja mogę ze swojej strony powiedzieć, że mam np talent (niektórzy tak przynajmniej twierdzą), ale przede wszystkim pasję do fotografii. Choć zajmuję się tym od kilku lat do dopiero wtedy jak w ciąży stałam się bezrobotna to znalazłam czas na robienie togo co naprawdę kocham.
Kiedyś po pracy wracałam tak wypruta, że o żadnej kreatywności nie było mowy. Teraz mogę na to poświecić zdecydowanie więcej czasu.
Jak toś ma ochotę zobaczyć zdjęcia to zapraszam na stronę:
http://diak.manifo.com/
Kto, co i po co myśli
--------------
Staram się wczuć w rolę arystki... w walce kulturowej jest bardzo ważne, jaki styl sztuki uprawiam i to jest opowiedzeniem się po którejś ze stron. @mamasyna uprawia sztukę klasyczną, więc w pracy utwierdza tradycjonalizm (przyjmijmy). Ale cichaczem w domu ustawiają się nowe porządki, nowy wspaniały świat, w którym matka już nie przekazuje następnym pokoleniom wartości rodziny i dziecka, tylko większą wartość kariery i rzeka postępu niesie nas (społeczeństwo, naród, cywilizację) z prądem ku przepaści.
Bóg dał nam wiele talentów i możliwości i... ograniczony czas. Trzeba wybrać, co najważniejsze. Pan Jezus też by mógł zrobić wiele innych rzeczy, bo talentów mu nie brakowało. Pewnie mógłby zostać królem - co najmniej Izraela - ale on zdecydował, że ma czas tylko na jedno: wypełnić wolę Ojca.
nawet jeśli we mnie nie ma takiego pragnienia, otwartość = rezygnacja ze wszystkiego czego ja pragnę i przyjmowanie co Bóg da, nie mając na to wpływu, bo to chciejstwo i egoizm
to zrozumiałam wielu odpowiedzi
a muzyka w moim życiu to ułuda szatańska , którą mam porzucić w imię Boże?
a ja głupia uwierzyłam, że mam być szczęśliwa, a tu nie za robotę i rodzić rodzić rodzić, pragnę, nie pragnę, marzę nie marzę.
smutne to chrześcijaństwo,
mogłam nie wychodzić za mąż, nie wiedziałam, że potem to już tylko dzieci i nic więcej, pomyłka straszna
po co było to gadanie , że małżeństwo to przede wszystkim droga do świętości, skoro jej realizacją jest tylko to bym urodziła dużo dzieci
czy opisana matka, skoro ma piątkę dzieci, i już odbili finansowo, bo każde pracuje, też powinna usunąć przeszkodę w postaci pracy i pogodzić się z biedą dla zrodzenia kolejnych dzieci?
nie powinnam już pisać ale .......jakoś smutne jest to szczęście Boże w imię którego mam zrezygnować z tego co daje mi szczęście, tak jakby Bóg się mną bawił, dawał coś by pokazać jakie to głupie i marne, bo moją rolą jest podporządkowani, nie kreatywność, bierne pogodzenie się.
rozumiem, że to, pisanie na forum to też grzech, bo mogłabym modlić się, skoro syn jest w przedszkolu lub posprzątać w szafie żeby się nie nudzić, a skoro mam na takie głupoty czas, to widać, że mam za mało dzieci.
od zaciekłości do pogrążenia
to ja już nie pytam czy macie talenty.
skoro tylko odciągają nas od prawdziwego przeznaczenia jakim jest rodzenie kolejnych dzieci...to widać nie są Bożym zamysłem.
smutna pomyłka
odwołam udział w koncertach
w końcu to zło
Z własnego podwórka, planowane było pierwsze, a drugie to gratis od Pana Boga. Na prawdę, drugie było nie zaplanowane i co? Wszystko się wywróciło do góry nogami, wszystkie plany, wszystko.
Co na to NPR? Jak zaplanować bliźniaki albo jedno albo troje? Da się? Jak?
ani planowanie, ani naturalne...
nie czytałam całego wątku, ale
@mamasyna - skąd wiesz co dla Ciebie będzie najlepsze, co przyniesie Ci zbawienie, co da Ci PRAWDZIWE szczęście??????
Tylko Bóg może to wiedzieć. Uwierz, że On ma JEDYNY i NAJLEPSZY pomysł na Twoje życie.
Ale dał Ci też wolną wolę, więc wybór należy do Ciebie
Albo tak jak piszą dziewczyny - wciągamy w to dzieci.
Czyli robienie kariery odpada, a także praca na etat.
Ja bardzo lubię moją pracę społeczną, raz jest tego więcej raz mniej, czasem muszę powiedzieć stop, bo za dużo tego się robi.
Ale jednak jest tego nieporównywalnie mniej niż w pracy w full wymiarzy, no i co do zasady to ja ustalam terminy.
@mamasyna, nie wiem dlaczego wciąż piszesz, o rzucaniu wszystkiego, "tylko" rodzeneniu dzieci itp....
Są bardzo rożne odmiany "siedzenia" w domu, co w tym wątku zostało pokazane. A ty w kółko swoje.
Pan Bóg raczy sterować płodnością, a rozumem nie może? Na przykład wtedy, gdy podejmujemy rozeznanie, czy kolejne dziecko jest w tym momencie dobrym pomysłem, czy nie?
Brzmi jak zaczepka, a miałem napisać coś innego. Małżonka mi naopowiadała, że tu taka dyskusja fajna się toczy, że aż wlozem zobaczyć. A tu żenada. Dwie strony mówią o różnych sprawach i nie zauważyły, że tematy się nie zgadzają.
...
W sumie policzyłem i wyszło mi nawet więcej tematów.
Ja tam bym chciał stosować NPR, szukam tylko termometru od kilku lat....
Autorce wątku zdecydowanie odradzam powoływanie tylu przykładów. Bo nie do końca wiadomo, czy odpowiedzi mają dotyczyć Autorki, czy osób opisanych w przykładach. Jako przykładny relatywista zaznaczę, że ocena poszczególnych przypadków może się nieco róźnić.
Gośka, ale teraz już wiesz dlaczego 3 h nie łamiemy
Swoją drogą to musi byc prawdziwe wyzwanie - matka jedynaka.