Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Spór o NPR

13468926

Komentarz


  • Fajny pomysł ale takimi ofertami to obklejony jest co drugi przystanek. Studenci tutaj górą, bo są tańsi, jakościowo nie polecałabym, ale w moim mieście wszyscy patrzą na ceny :(
    właśnie po to proponuję internet byś miala szansę znaleźć ucznia w Bieszczadach albo w Anglii
  • @M_Monia, słońce ja mam dzieci przy prawie spontanie i udało mi sie urodzić piątkę w prawie 12 lat, wiec co ty za głupoty z tym rok po roku piszesz....
  • Powiem Wam, drogie forumki, że macie wiele cnót chrześcijańskich, skoro tak łagodnie i cierpliwie z @mamasyna rozmawiacie. Ja się poczułam upokorzona tą ilością bzdurnych pomówień, i rozmawiać mi się w zasadzie odechciało.Może za krótko jeszcze jestem na forum i nie okrzepłam... Ale wpada ktoś, zarzuca jakieś bzdury, którymi niby się kierujemy (skąd pomysł, że myślimy aby jak najwięcej dzieci urodzić, wszelkimi kosztami, środkami, nie iść na studia, tylko rodzić jak najwięcej? )
    Nie chce mi się zaczynać dyskusji od udowadniania, że nie jestem wielbłądem.
    @mamasyna to co nam zarzucasz, to stek bzdur, nie wiem skąd Ci to do głowy przyszło. 
    Zapraszam do poczytania forum, zobaczysz jakie mamy poglądy-inne niż te, które nam zarzucasz.
    nie miałam zamiaru ranić i może te czarno-białe obrazy mogłaś odczytać przeciw sobie, tyle...że Ciebie nie znam, a o sobie i powołaniu napisałam, a czytam, że to wszystko to nic, bo mam likwidować wszystko co stoi na przeszkodzie w przyjmowaniu kolejnego potomstwa, bo tylko "przyjmowanie i po katolicku wychowywanie" jest realizacją powołania, które jest tym jedynym dla mnie skoro wyszłam za mąż. Lekko zszokowana chciałam pokazać inne punkty widzenia i znów dowiedziałam się, że nawet najgodniejszy zawód stoi w sprzeczności z powołaniem do macierzyństwa i najpierw płodność, a potem reszta. Czyli praca, nawet najlepsza tylko przy okazji i nie może konkurować w żaden sposób z perspektywą macierzyństwa.
    To są niemal cytaty z wypowiedzi i nie powiem, że to produkuje obraz tak dziwnego radykalizmu, że mnie zachęca do dyskusji.
    Ale wiesz co? NAPISZ MI w których wypowiedziach poczułaś się upokorzona, to dla mnie też nauka, by nie dać ponosić się emocjom. I je tonować.
    ps. to moja wada główna -podpalam się i jadę na emocjach.

    Powiem Wam, drogie forumki, że macie wiele cnót chrześcijańskich, skoro tak łagodnie i cierpliwie z @mamasyna rozmawiacie. Ja się poczułam upokorzona tą ilością bzdurnych pomówień, i rozmawiać mi się w zasadzie odechciało.Może za krótko jeszcze jestem na forum i nie okrzepłam... Ale wpada ktoś, zarzuca jakieś bzdury, którymi niby się kierujemy (skąd pomysł, że myślimy aby jak najwięcej dzieci urodzić, wszelkimi kosztami, środkami, nie iść na studia, tylko rodzić jak najwięcej? )
    Nie chce mi się zaczynać dyskusji od udowadniania, że nie jestem wielbłądem.
    @mamasyna to co nam zarzucasz, to stek bzdur, nie wiem skąd Ci to do głowy przyszło. 
    Zapraszam do poczytania forum, zobaczysz jakie mamy poglądy-inne niż te, które nam zarzucasz.

  • ?@mamamsyna, napisała: "Otwartość na Boga i dzieci nie powinna oznaczać totalnej rezygnacji z siebie. Bóg nie che nas jałowych i identycznych niczym lalki w sklepie. Jesteśmy inni i różnie mamy kształtować życie. Kiedyś mocno kusiła mnie wielodzietność. Myślałam o tym. A teraz jako żona i matka widzę, że to nie jest moim powołaniem. Widzę to wyraźnie. Raczej nie uda mi się mieć więcej niż troje. Taką a nie inną stworzył mnie Bóg i zdaje się, że wielodzietności mi nie powierzył jako zadania. Za to dał mi talent i sprawił, że się rozwinął. I dał rozeznanie"

    Ten fragment uważasz za całkowicie ok? Nieobrażający? Dlaczego nie chcesz sie podzielić tym, jaki talent otrzymałaś?
  • @mamasyna, wyluzuj trochę, ja też tu wpadłam z wątkiem npr-owym, więc trochę rozumiem ten twój szok i emocje. Serio, mi też nauki przedmałżeńskie mózg wyprały :D Czytaj sobie te npr-owe wątasy, i szturchaj nimi sumienie. Bądź otwarta, nie zacietrzewiaj się w swoim sposobie myślenia i staraj się zrozumieć interlokutora. A naprawdę dużo dobrego z tego forum wyniesiesz.

    To pisałam ja, mama dzieci rok po roku. Na razie dwójki.

    PS. Czytaj ze zrozumieniem
    PS.2. Zauważ proszę, że piszące tu osoby różnią się poglądami między sobą.
    PS.3. Wiele z nas (o zgrozo!) stosuje NPR... jeno sobie dziwnych teorii do tego nie dorabiamy:D
  • ?@mamamsyna, napisała: "Otwartość na Boga i dzieci nie powinna oznaczać totalnej rezygnacji z siebie. Bóg nie che nas jałowych i identycznych niczym lalki w sklepie. Jesteśmy inni i różnie mamy kształtować życie. Kiedyś mocno kusiła mnie wielodzietność. Myślałam o tym. A teraz jako żona i matka widzę, że to nie jest moim powołaniem. Widzę to wyraźnie. Raczej nie uda mi się mieć więcej niż troje. Taką a nie inną stworzył mnie Bóg i zdaje się, że wielodzietności mi nie powierzył jako zadania. Za to dał mi talent i sprawił, że się rozwinął. I dał rozeznanie"

    Ten fragment uważasz za całkowicie ok? Nieobrażający? Dlaczego nie chcesz sie podzielić tym, jaki talent otrzymałaś?
    To jest kontynuacją mojej opowieści o sobie samej, W polemice.
    Nie wiem po co mam rezygnować z czegoś co zaledwie w ostatnim czasie udało mi się prawdziwie rozwinąć, bo stoi to w sprzeczności z decyzją o kolejnym dziecku i rezygnacja z tego byłaby rezygnacją z samej siebie.
    Chciałam o temacie rozmawiać na przykładzie własnym i nie tylko, a nie chwalić się i udowadniać, że ja mam lepiej. Ktoś tak właśnie to odczytał?


  • A czy mamasyna już się z nami przywitała?
    A lekturę "na wejście" odrobiła?
    http://wielodzietni.org/discussion/8162/npr-jest-ok/p1
    polecam, 
    mama synów i innych talentów
    k.
  • @mamasyna, wyluzuj trochę, ja też tu wpadłam z wątkiem npr-owym, więc trochę rozumiem ten twój szok i emocje. Serio, mi też nauki przedmałżeńskie mózg wyprały :D Czytaj sobie te npr-owe wątasy, i szturchaj nimi sumienie. Bądź otwarta, nie zacietrzewiaj się w swoim sposobie myślenia i staraj się zrozumieć interlokutora. A naprawdę dużo dobrego z tego forum wyniesiesz.

    To pisałam ja, mama dzieci rok po roku. Na razie dwójki.

    PS. Czytaj ze zrozumieniem
    PS.2. Zauważ proszę, że piszące tu osoby różnią się poglądami między sobą.
    PS.3. Wiele z nas (o zgrozo!) stosuje NPR... jeno sobie dziwnych teorii do tego nie dorabiamy:D



    dobra, powoli luzuję, bo wiesz u mnie to już kocioł kipiał emocjonalnie. taka moja wada.

    Ale co chwila pisałam, że szanuję wasz wybór i wasze powołanie tylko próbuję odgadnąć dlaczego sama moja decyzja w tę czy w tę w sprawie dziecka jest czymś niemiłym Bogu (wg. części forumowiczów, skoro mogę podjąć decyzję o doborze małżonka, o terminie ślubu, dlaczego szukanie "terminu" na dziecko jest niewłaściwe?

    Czy powoływanie się na realizację rożnych powołań nie tylko w macierzyństwie, w argumentowaniu stosowania NPR jako sposobu na poczęcie w innym niż najbliższym terminie to na serio dziwna teoria?

    Może ja jakoś nie czuję tej dziwności.

  • Ale nadal nie odpowiedziałas jaki to talent?

    Dlaczego tez tak zerojedynkowo podchodzisz do sprawy, piszesz o zamknięciu sie w domu, poświeceniu, rezygnacji z siebie, nie rozwijaniu talentów itp - i to wszystko a propos matek wielodzietnych. Skąd przekonanie, ze tak właśnie wyglada życie każdej z nas.
  • Ale nadal nie odpowiedziałas jaki to talent?

    Dlaczego tez tak zerojedynkowo podchodzisz do sprawy, piszesz o zamknięciu sie w domu, poświeceniu, rezygnacji z siebie, nie rozwijaniu talentów itp - i to wszystko a propos matek wielodzietnych. Skąd przekonanie, ze tak właśnie wyglada życie każdej z nas.
    nie! ja piszę na SWOIM przykładzie nie na waszym! na głowę mi padało jak za dużo siedziałam z synkiem w domu, jakbym dłużej posiedziała to : ja rezygnowałabym z siebie, ja bym talent zakopała i dała mu zgnić. Długo karmiłam i siedziałam w domu i ciągle czułam się niewystarczająco dobrą mamą. Wylatywanie z domu na parę dni pomogło mi oderwać od tego głowę i przestałam nieustannie analizować. Jak zaczęłam ostro ( jak na mnie i jak na mamuśkę) realizować "pasję" zaczęłam się zmieniać na lepsze. Wyluzowałam w domu trochę. No i dostrzegłam możliwości służenia tym Bogu.

    jestem artystką, branża : muzyka klasyczna.



  • Ok

    Do ważnych powodów po raz kolejny dopisujemy
    - realizacja różnych powołań



    też tak kiedyś myślałam, że albo żona matka, albo zakon ( i nie powiem by każde z nich mnie nie kusiło....)

    i nieświadomie deprecjonowałam mój zawód jako życiową fanaberię,
    a tu TADAM męcząc się w sercu z tym tematem - szukając priorytetów w kościele na kazaniu dostałam takiej cudownej ulgi, odkrywając, że to nie ja sobie wymyśliłam tą muzykę tylko Bóg ją dla mnie wymyślił i nie mam szukać hierarchii moich wartości tylko macierzyństwo/małżeństwo/muzyka mają się wzajemnie przenikać w Bogu, i to ma być moja ścieżka. Jej jak ja potrzebowałam tego od Boga by mi dał znać co z tym robić. A ja już znalazłam sposób by tym co mi dał Jemu służyć.
    I w końcu serce mam spokojne.
    A to że nerwus jestem to inna rzecz.











    Tylko powołania są zwykle dwa
    Małżeństwo i celibat, życie w celibacie

    W tym drugim, to całkowicie nie rozumiem sensowności NPRU
    ale niech tam, jak tak bardzo chcesz :) masz :)

  • Weszłam spokojnie na forum żeby podbić swój „różany wątek”. Spojrzałam po tematach. „NPR rządzi”. Przeczytałam tylko pierwszy post i kilka ostatnich  pobieżnie. No cóż. MSPANC

    @mamosyna.  Dużo dostałaś. Poczęcie dziecka w pierwszym cyklu, super zaplanowanego. Może gdybyś się starała tak z 5 lat o poczęcie, to z większą pokorą byś się wypowiadała o tym darze.  Mam nadzieję, że jako osoba obdarzona rozlicznymi  talentami, zdajesz sobie sprawę, że życie ludzkie nie zależy od nas i gdy następnym, zaplanujesz sobie następne dziecko, to możesz go po prostu już NIGDY nie dostać, bo nie od Ciebie to zależy. Na nic Twoje rozliczne talenty i mądrość. Życia nie kupisz. Możliwe, że nie pragniesz dziecka i możliwe, że nie będziesz tęsknić za następnym. Natomiast z tonu Twojej wypowiedzi wynika, ze jesteś niemalże pewna, że kiedy zaplanujesz sobie dziecko to  będziesz je mieć. <?xml:namespace prefix = "o" ns = "urn:schemas-microsoft-com:office:office" />

  • @Beni, jaki "różany wątek"?
    :-??
  • A, już wiem :D

    Gapam :(
  • Błędem jest myślenie: zadanie matki rodzić, wychować, ojca utrzymać, wychowywać. I z chwilą poślubienia nie liczą się nasze zdolności, pragnienia, marzenia, bo teraz mamy zrodzić nowych członków kościoła. Jeśli tak, to małżeństwo odbierałoby nam szansę na rozwój, na pełne szczęście wymagając jedynie rodzicielstwa.
    Tak właśnie. Streściłaś istotę małżeństwa. Czy ktoś Cię przymusił do małżeństwa? Zakładam, że miałaś wybór. Mogłaś zostać chirurgiem, a zostałaś żoną i matką. Dokonałaś wyboru. Powiedziałbym nawet, że kobiecie zamężnej nie wypada pracować - to tak jak byś mówiła: Mój mąż jest do niczego, nawet nie potrafi zapewnić rodzinie utrzymania. ROLA KOBIET W JAPOŃSKIEJ FIRMIE
    Otwartość na Boga i dzieci nie powinna oznaczać totalnej rezygnacji z siebie.
    [...] mamy być szczęśliwi, a nie pogrążeni w smutku i boleści.
    I tylko wypełnianie Woli Bożej może dać Ci prawdziwe szczęście. Skoro tu już trafiłaś to masz szansę tę Wolę rozpoznać. Odwagi! Polecam: Robert "Litza" Friedrich.

    Pragnę Cię gorąco przestrzec. Dalsze czytanie tego forum może skutkować koniecznością zmiany nicka.
    Pozdrawiam serdecznie.
  • Zawsze chciałam być tancerką rewiową.
  • edytowano grudzień 2013
    Marcela to ZAPLANUJ następne dziecko (albo jego brak), wdróż NPR i do dzieła karierę robić. Przecież talent ważniejszy :D Skoro masz takie pragnienie, to znaczy, ze to Twoje powołanie. Powinnaś ewangelizować w środowisku tancerzy rewiowych.
    Ja już zbieram kasę na Twój występ :)
  • Widzę się w tej kankanowej kiecce.

    Mam też potężny talent do opowiadania pijackich dowcipów, układania limeryków zawierających wulgaryzmy i innych aktywności przydatnych w barze o drugiej nad ranem. Do tego szczerze uwielbiam tę drugą nad ranem w barze.
    Spłycam i trywializuję, owszem.

    Ale, że sie powtórzę, nie zna życia kto nie służył w marynarce. I wyobrażenia Mamysyna nijak się mają do rzeczywistości.
  • Panie Boże jak dobrze że nie dałeś mi żadnych talentów, mogę sobie siedzieć w domu i dzieci rodzić ;)
  • edytowano grudzień 2013
    uJa gorzej jak ktoś ani talentu ani dziecka nie dostał. I jak żyć? ;)

    Mamasyna napiszę Ci tylko, ze znam bardzo dobrą altowiolistkę po AM, mamę pięciorga dzieci. Światowej kariery nie robi, ale talentu bynajmniej nie zakopała. Grywa na różnych koncertach z różnymi muzykami. Robiła to i podczas ciąży i w czasie gdy miała małe dzieci. Teraz, kiedy dzieci starsze i bardziej samodzielne rozwija skrzydła jeszcze bardziej.
    A jaka radość grać w sekstecie z własnymi dziećmi, które również poszły w jej ślady.
  • @mamasyna - powiem Ci tylko, że miałam podobne wejście na forum - też wątek npr-owy i też kruszyłam kopie - jest dla Ciebie nadzieja, że tak powiem ;)
  • @babaj, to już z tym nie wypada, mocno bym polemizowala.

    @Marcelina, ty sie od pisania kankanem nie wymiguj. Rozmawiam już z wydawcami ;).
  • @Marcelina to masz dużo wspólnego ze mną. Też uwielbiam bary o drugiej nad ranem jak juz zamykają. No i tańce rewiowe hmmm no nawet brałam udział w tańcach na stole.
    @mamasyna talent muzyczny można realizować ucząc np w domu dzieci. Można sobie studio nagrań w domu założyć i nagrywać swoje utwory. Ja mam zamiar tak zrobić i nagrywać z dziećmi swoimi bo wszystkie są utalentowane muzycznie razem ze mną. Wielodzietność tu akurat może być atutem. Poza tym to chyba nie jest wielki problem zostawić dziecko na parę chwil z kimś. Jak się urodziła moja Z. to śpiewałam w zespole o 100 km od mojego miejsca zamieszkania i nie było problemu raz w tygodniu zapakować dziecko i jechać na próby. Nawet na koncerty nie było problemu jechać. Zawsze w otoczeniu był ktoś komu się dziecko było w stanie powierzyć na te parę chwil, bo koncerty nie trwają raczej kilka dni tylko godzin. Fakt zrezygnowałam z tego bo sama siebie zapytałam czy ten talent ma służyć temu co myślę. I teraz uczę dzieci w szkółce misyjnej. Przede wszystkim śpiewać je uczę, swoje dzieci mam wtedy przy sobie. Nie myślę o wielkiej karierze. Mogłam ją zrobić ale moje dzieci wygrały z karierą i chwała Bogu za to. Jak się rozejrzysz to ze swoim talentem możesz zrobić dużo dobra nie szkodząc przy tym dzieciom i realizując swoje powołąnie.
    Ja stoję tak jak Babaj i  Malgorzata na stanowisku że powołania są dwa: do małżeństwa i do życia konsekrowanego. I w obu przypadkach chodzi o bycie ojcem lub matką. Ja wiem że ty tego nie widzisz, ale nie ma ważniejszego powołania niż wychowanie dzieci. Rozwijanie talentów to coś zupełnie innego niż robienie kariery.
  • Ale Japonii to bym nie chciała, zresztą takiej opcji u nas (w Polsce) nie było nigdy. Pozycja kobiety jest od zawsze wyższa, kobieta nie jest pomietłem i służącą, tylko PANIĄ. To jest obcy wzorzec.


  • A jeszcze inna sprawa - nigdy z Japonką nie rozmawiałam i nie miałam okazji zweryfikować tych opowieści. Bo linkowany esej to taki slabiutki merytorycznie raczej.
  • A ja jeszcze dodam, ze jesli do tej pory nie wygralas kilku miedzynarodowych konkursow, to na kariere i tak za pozno. Chalturzyc mozesz i za 10 lat, rodzic dzieci nie bardzo.
  • A i jeszcze się odniosę do twojego pierwszego posta: Ty nie widzisz naprawdę różnicy między stosowaniem npr u ciebie a tymi ludźmi z przykładów jakie podałaś? Bo mnie osobiście poraziło.
    Wiesz gdybyś napisała wprost nie chcę mieć dzieci na razie bo robie karierę, to przynajmniej uczciwie by to zabrzmiało, ale Ty w to powołania, Boga, talenty i osobisty rozwój wplątałaś co dla mnie trąci oszołomstwem i ideologią. I do tego te przykłady ludzi którzy dość ciężko mają albo któzy jak ja mają już kilkoro dzieci i chcą odpocząć w kontrze do Ciebie...
    Ja jak juz wspomniałam chcę na razie odpocząć od bycia w ciąży po piątym dziecku i właśnie zająć się sobą troszkę. I nie wkładam w to rozeznawania woli Bożej tylko moją osobistą decyzję, bo po prostu jestem zmęczona.
    Posiadanie dzieci, zwłaszcza małych nie przeszkadzało mi nigdy w aktywnym życiu. Teraz też mam małe dzieci i nie przeszkadza mi to w wychodzeniu do ludzi. Mało tego myślę o nowych formach aktywności dla siebie bo mi mało. Myślę też o odciążeniu nieco mojego męża w pracy, bo widzę że ciężko ostatnio pracuje.
  • I jeszcze jedno: moim zdaniem świat wmawia ludziom że karierę to się robi do trzydziestki, że później jest już za późno na rozwijanie talentów, na kończenie studiów itp. I ja się z tym zupełnie nie zgadzam. To znaczy, owszem są takie dziedziny kiedy rozwój musi iść w parze z wiekiem, i potem kariera jest niemożliwa, np w sporcie, w balecie, u niektórych muzyków,  chirurgów. ale cała reszta może poczekać. Bo skoro się już urodziło nawet jedno dziecko to po to żeby je wychować a nie oddać do opieki komuś innemu. Przynajmniej w małżeństwie i to się nazywa wierność w drobnych rzeczach i załatwianiem rzeczy od poczatku do końca

  • @mamasyna, piszesz z taką pewnością jakbyś rozeznała swoją drogę raz na całe życie.

    Jasne, że w internecie nikt Ci nie powie jak żyć, nikt tu nie reprezentuje Magisterium KK (choć niektórzy by chcieli;-).

    Ale te pytania, które tu padają, te świadectwa - nie mów, że są nieważne.

    Ja nie chciałabym się pomylić w sprawie tak ważnej, jak realizacja mojego powołania. Stąd te pytania takie ważne i nie można przestać ich sobie zadawać.

    I z całego serca Tobie życzę, żebyś spojrzała w oczy swego synka, i żeby Cię przewierciła aż do pięt świadomość (z akcentem na serce jednak:-)), że bez Twojego i Twojego Męża udziału i zgody Jego by nie było. Nikt Cię nie mógł w tym zastąpić! Taka świadomość zmienia naprawdę wszystko!

    I jeszcze - żebyś się poczuła pewniej w roli Mamy - pewnie taki oddech był Ci potrzebny, żeby nabrać dystansu do trudności, ale to naprawdę świetna rola i dla swojego Synka już jesteś najlepszą Mamą! On innej nie ma!

Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.