Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Minusy edukacji domowej

1356720

Komentarz

  • Widzę, że humor się poprawił :)
  • Eksperymenty myślowe zwykle poprawiają mi humor.
    Ot, taka słabość...
  • @AB, @Katarzyna. na polonistyce czesto sie mawia, ze gramatyke lubia i bardzo dobrze zaliczaja osoby, ktore w LO byly dobre z matmy. i to sie sprawdza. przynajmniej nie poznalam nikogo dobrego z gramy, kto mialby problemy w szkole z matma. jedno i drugie zalezy glownie od logicznego myslenia;-)
  • ja mam typowo logiczną głowę i dlatego zawsze maiłam problem z historią a nigdy z językami obcymi, bo tam są logiczne zasady i jedno z drugiego wynika
  • @Dorotak - logiczne myślenie to jedno, a braki w wykształceniu na poziomie SP i LO to inna rzecz, która również rzutuje na łatwość radzenia sobie z matematyką i gramatyką (oraz z innymi dziedzinami wiedzy) :-D
  • Dodatkowo o poziomie dna powszechnych programów nauczania świadczy fakt, iż była minister szansę rozwoju dobrej edukacji widzi w ucieczce swoich szkół w zgodę na ED dla wszystkich uczniów.

  • edytowano maj 2014
    @Katarzyna

    Widzisz, ja mam mało nabożny stosunek do żywności, ale sądzę, że są osoby, które by Twój eksperyment myślowy potraktowały rzeczywiście jako swoją misję. Dla mnie taka misja będzie bliższa przeciwstawianiu się hasłu lewicowej rewolucji roku '68, które brzmiało "ukradniemy wam wasze dzieci". Ukradniemy - także poprzez system szkolnictwa, który stanie się narzędziem do przemiany społeczeństwa.
  • @Maciek - chyba nie do końca rozumiem Twoją ostatnią wypowiedź...
    Moich dzieci mi system szkolnictwa nie ukradnie.  Podobnie, jak nie otruje mi ich powszechna wysoko przetworzona żywność.
    I nie ma to nic wspólnego z nabożnym stosunkiem do edukacji, czy żywności.
  • Ciekawe co na ten temat sądzą prelegenci audycji "Katolicka edukacja domowa szansą dla Polski" z Radia Maryja?
  • Ja przeżyłam rok niemieckiej gramatyki opisowej na studiach i byłam niekwestionowanym liderem grupy, mimo że z matmy wyżej 3 nie podskoczyłam w LO. Ale to raczej wynikało z absolutnej niemożności upilnowania znaków arytmetycznych przy przepisywaniu z linijki do linijki. Mogłam sobie jakieś zaświadczenie załatwić?
  • Mogłaś!
    Miałam problem z tym samym ale za moich czasów zaświadczenia były  bardzo mało popularne...
  • @ Maciek, rozważam typową polską rodzinę wielodzietną, gdzie domowa praca matki jest nieopłacana, a ona nie ma wielu możliwości znalezienia zatrudnienia. Z drugiej strony to ciekawe, że tak nieliczna grupa (2 tys. dzieci, więc rodzin z 1000) jest w stanie być tak obecna w dyskursie o edukacji. 

     

  • wkurza mnie ta ciągła potrzeba udowadniania, że ED to dobra droga edukacji. nikt się nie pyta, czy typowa szkoła jest dobrą drogą, uznaje się, że jest i jest ok. a tu trzeba mówić o minusach, o plusach. chcesz, wchodzisz w ED, nie chcesz, nie wchodzisz i nie ma gadki. normalnie zaczyna się jak o tym npr -erze. plusy dodatnie, plusy ujemne. ale moje wkurzenie spowodowane jest tym, że ostatnio mam przesyt "troski" wszystkich wokół, jaką to my krzywdę dzieciom naszym robimy. po trzech latach ED widzę same plusy, żadnych minusów. SERIO, SERIO. :D
  • edytowano maj 2014
    @Eleonora:

    No właśnie, mnie to też ciekawi. Widać w tym ogromną popularyzatorską rolę rodziców z ED. Mam wrażenie, jakby wokół tej formy edukacji tworzyła się specyficzna forma wspólnoty.

    Co do pierwszego zdania, to niemożność zatrudnienia nie oznacza wcale niemożności zarobkowania.
  • Zastanawiam się, jak o minusach ED może się wypowiadać ktoś, kto jej nie zna z praktyki. To, co widzi, to są minusy teoretyczne albo wydumane, jak zresztą widać w tym wątku. Prawdziwym i jedynym minusem jest rzeczywiste odczucie ciężaru odpowiedzialności za edukację własnego potomstwa. Niektórzy, ci mniej pasujący do dzisiejszych czasów, mogą to nawet uważać za plus.
  • @WdRW - w szerszej perspektywie też widzę same zalety ED. Jednak na co dzień wiąże się ona z z pewną specyfiką funkcjonowania, która może być odbierana jako uciążliwość. Z mojej perspektywy, to są drobiazgi warte znoszenia dla poczucia, że moje dzieci są edukowane tak jak mi i im najbardziej to odpowiada.
    Podziękowali 1jan_u
  • A mnie się pomysł @Maciek bardzo podoba.
    Taka opcja pośrednia pomiędzy szkołą a ED.
  • Ależ edukacja domowa, to nie tylko edukacja, minusy są wszędzie - pod stołem jest brudno cześciej niz przy dzieciach szkolnych, buty są porozwalane częściej niż przy dzieciach szkolnych, w kuchni meksyk, bo się szybciej te dzieci uczą gotować, tvn nie da się z rana pooglądać - mogłabym tak całą noc wymieniać :D
  • Co tzn forma pośrednia - bo @Maciek tematu nie podjął.
  • No wiesz...Taka alternatywa, dla tych, którzy nie chcą posyłać dzieci do szkól publicznych, na katolickie ich nie stać, w ED się nie odnajdują...
  • Maciek ma trochę racji, bo sama widzę, że są rzeczy, których nie mogę ruszyć, które mnie przerastają. I raczej widzę to jako współdziałąnie rodziców ED, jeden rodzic w poniedziałki robi np. matematykę, inny uczy języka, itp. I powstaje taka niby szkoła. Oddolnie, wedle potrzeb rodziców, a nie odgórnie. 
  • Coś jak szkoła demokratyczna, wioska Bullerbyn, tylko katolicka?
  • Bo nawet najlepsza szkoła - to jednak instytucja i pewien schemat, w który muszą się wszyscy wpasować. No i czas, który szkoła zajmuje. Na rzeczy niepotrzebne. A tak można by w 2-3 godzinach dziennie zamknąć lekcje. 
  • Eleonora - nie lubię słowa "demokracja". ;)
  • Z zainteresowaniem czytam Wasze wypowiedzi, ale wciąż nie znajduję odpowiedzi na jedno z dręczących mnie pytań. Czy dzieci nie będą żałować kolegów i koleżanek, czy nie będzie im ich brakowało? Czy Wasze dzieci zabrane ze szkół nie tęskniły, nie chciały wracać? I nie chodzi mi o konkretnych przyjaciół - z tymi można podtrzymywać kontakty, ale o grupę jako taką - wspólne wygłupy, wyjazdy, gra w piłkę itd? Wiadomo, że to tylko na przerwach (no, syn na lekcjach też się dobrze bawi :/), ale jednak czy się w domu nie zanudzą? I wreszcie, czy ja dam radę ogarnąć? A te maluchy? Nie przeszkadzają? (moja najmłodsza ma teraz 19 mies)
    A co do pomysłu Maćka to chyba nie do zrealizowania. Bo skąd wziąć nauczycieli? Z czego im zapłacić? W oficjalnej szkole nie mogą uczyć rodzice-amatorzy (choć pewnie lepsi od niejednego nauczyciela ;) - mówię to ja - nauczyciel). A lokal? Wszystko o kasę się rozbije. ED przy większej ilości dzieci wychodzi jednak taniej...
  • Nie wszystkim taki tryb odpowiada. Nie ma instytucji idealnej. Trzeba się też dostosować do panującego prawa. Myślę, że takie rzeczy ludzie robią w większej wolności, chyba, że ich przyciśnie np na wyższym poziomie ed, to się zorganizują.
  • Gosia nikt Ci na takie pytanie nie odpowie - Twoje dzieci Ci odpowiedzą, albo nie ;)
  • @szczurzysko, taki typ świetlico-szkół dla ED zakłada fundacja bullerbyn.

  • edytowano maj 2014
    Proszę zapoznajcie się z systemem stosowanym w Gostynianum. Takie coś można wdrożyć nawet w bardzo małej szkole, a lokal odnająć od istniejącej szkoły. Ale nie uniknie się biurokracji, nadzoru kuratorium itd.

    Gdyby znaleźć mądrego dyrektora szkoły, to by się wiele dało załatwić.
  • edytowano maj 2014
    to i tak nic w porównaniu z ceną sternikową :)
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.