Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Minusy edukacji domowej

145791020

Komentarz

  • Dorotak, matmy za bardzo nie lubiłam, powiedzmy od LO zwłaszcza, ale już gdzieś od V klasy podstawówki nie mogłam opanować ziewania przy działaniach, natomiast gramatyką zajmuję się, że tak powiem profesjonalnie  ;)
    Chyba gdzieś zabiła we mnie szkoła tę ciekawość, bo jako malec klasy 1-3 byłam kwalifikowana jako dziecko uzdolnione matematycznie, ale może mi się nie chciało?
  • Nasza anglistka w LO, na początku nauki. "Open your books please"! Tu przeraźliwe ziewnięcie...yyy Dorothy, etc.
  • @Savia, wielu jest takich którzy nie dali się sformatowac przez ideologię w szkole, ale po co narażać dzieci jeżeli jest mozliwość nienarażania ich na obcowanie ze złem i kłamstwem?
    Poza tym sam system "wartości" w domu dziecku nie wystarczy, jeżeli wchodzi w świat antykultury, która otacza dom.
    Dziecko w szkole ma się uczyć prawdy o Bogu, człowieku i świecie, a nie tracić czas i być bombardowane ideologiami. Szkoła powinna pomagać rodzicom w wychowaniu, a nie przeszkadzać. Jeżeli przeszkadza, to ja dziękuję za taką "szkołę."

  • edytowano maja 2014
    Moja szkoła na razie mi nie przeszkadza w formowaniu dzieci. Robimy swoje, a ona jest jedynie poligonem, na którym nasze dzieci ćwiczą w praktyce, utwardzają się by w cholernie trudnym życiu sobie poradzić. Gdzieś muszą nabyć te umiejętności. Nie wszędzie dzieci puszczam, nie na wszystko pozwolę, ale sama ideologia szkolna to lajtowa wersja w dzisiejszym świecie. I tak muszą mieć styczność z otoczeniem, tym nieidealnym. I jeszcze mogą tam ewangelizować. W sumie najważniejsza jest świętość, a jaką drogą do niej dojdą? Bóg raczy wiedzieć. Moje ścieżki nie były proste, ba, wybitnie kamieniste i zakręcone były. Utwardziło mnie to. A nie pogubiłam się doszczętnie, bo po pierwsze rodzice zaszczepili we mnie wartości, po drugie (i przede wszystkim) Bóg miał dla mnie plan i czuwał nade mną. I Bogu dziękuję za moje z-d-e-m-o-r-a-l-i-z-o-w-a-n-e doświadczenia, bo po pierwsze pozwoliły mi docenić to co teraz mam, po drugie sprawiły, że mocniej przylgnęłam do Boga, po trzecie nie gorszą mnie potknięcia innych i na pewno nie łudzę się, że moje dzieci będą idealne.

    I jestem przekonana: nie ważne jaką drogą, ważne by dotrzeć do Serca Jezusowego, by zostać świętym.
    Jak czytam żywoty świętych to ci, którzy byli poza zakonem, zazwyczaj nie mieli cieplarnianych warunków. @Aniela czy uważasz, ze ED daje pewniejszą drogę do świetości?
  • edytowano maja 2014
    Dwa minusy ED:

    1) małżonka się nie chce zgodzić na tę formę
    2) W odpowiednim ministerstwie leży już gotowy projekt ustawy o delegalizacji ED
  • a skąd masz takie wieści a propos pkt 2
  • Myślę i myślę... I u siebie widzę jeden minus tylko - nie mogę zapewnić wszystkiego, muszę wspomóc się innymi, którzy na czymś się znają. Znam rodzinę, która nie korzysta z niczego dla swoich dzieci, nawet z zajęć sportowych, itp., są cały czas z rodzicami, pracują z nimi, trochę się uczą. Ale mają dość zajęć na farmie i do tego swoje dzieci przysposabiają. Nie mają kontaktów towarzyskich z rówiesnikami, bo na to nie ma czasu. 
  • @Aneczka08 od prezesa fundacji ściśle współpracującej z odpowiednim ministerstwem.
  • a możesz więcej na prv?
  • Wszystko co wiem napisałem.
  • @Gregorius, a skąd takie wieści, maj mamy - piękny miesiąc, o minusach to w listopadzie albo marcu dobrze się pisze, teraz to wycieczki, spotkania, zloty - życie kwitnie. Zresztą leży ustawa liberalizująca ED, ten termin majowy ma zostać zmieniony na całoroczne dopuszczenie do wolności i już co poniektórzy z kręgów władzy założyli szkoły ED, więc chyba nie będą podcinać sobie biznesu.
  • Jakos mnie to nie dziwi co napisał Gregorius. Mam wrażenie ze prędzej czy pózniej rzeczywiscie zabronią tego czyli ED wPolsce bo to bedzie jedyne wyjście ucieczki przed indoktrynacja. Bedzie jedna słuszna prawda i brak wolności. Jak u naszych zachodnich sąsiadów. Areszt za nie posłanie dziecka na lekcje o gender.

    Brrrr.
    Nie wydaje mi sie to czymś niemożliwym.
  • @Eleonora prikaz od fartuszkowych ważniejszy
  • @Gregorius - naprawdę jest taki projekt? A pod jakimi argumentami? Bo na razie jest na rękę np. szkołom o tyle, że mniej uczniów w szkołach, a dotacje dostają.
  • na razie. Tylko jeszcze większa kasa ( inacisk)  idze za przymusową seksualizacją w szkołach.
  • Greg może mieć o tyle rację, że nasi miłościwie panujący lubią się wzorować na kraju Złotowłosej Pani Anieli. A tam już od Bismarcka państwo dzierży kontrolę nad edukacją.


  • @SaviaNo takiej pewności to Ci dac nie mogę, żę dzieci będę miała święte dzięki ED , he, he. Ale ED ułatwia wychowanie dzieci, czyli wychowuję tak jak ja chcę, bo nie ma wpływu szkoły, czyli ja-rodzic mam większy wpływ na dziecko.

    Szkoła nie pomaga docierać do Serca Pana Jezusa, powiedziałabym, że jest odwrotnie.

    Ja w domu nie mam cieplarnianych warunków!!!
  • edytowano maja 2014
    Jeśli wejdzie przymusowa seksualizacja to nie będziemy mieli wyboru jako rodzice będzie koniecznością  nauczanie ED lub na szybko zakładanych szkołach w ramach Mamy Róży itp.

    Nauczanie ED prowadzone przez mamę jest trudne w realizacji. Taka mama często gęsto nie dosypia w nocy bo opiekuje się noworodkiem, robi obiad i jeszcze ma uczyć dzieci ? To nie wykonalne !
    Moja szanowna małżonka od kilkunastu lat jest albo karmiąca albo w ciąży z krótkimi przerwami na odpoczynek :-)  Kobiety, wiecie przecież jak przechodzi się pierwsze miesiące ciąży, niekiedy trzeba po prostu leżeć w łóżku. Podczas karmienia kobieta czuje się wyczerpana fizycznie i osłabiona.

    Bycie mamą samo w sobie jest wyczerpujące, a tu jeszcze prowadzenie szkoły, regularne zajęcia, sprawdziany wiedzy, organizowanie wyjazdów ? Ja tego nie widzę.

    Jakimś wyjściem są darmowe szkoły organizowane przez samych rodziców jako przeciwwaga dla demoralizujących zajęć w szkołach publicznych. Tylko jak to miałoby wyglądać w praktyce tego nie wiem.
    Szkoły i nauczanie w domu można zakazać jednym przepisem i to zrobią jeśli odejście od szkół publicznych będzie masowe. Taka prawda.

    Obojętność na sprawy społeczne wpakowała nasze społeczeństwo w niezłe bagno.
    Podziękowali 1camille
  • @zbyszek
    dokładnie z tą ciężką pracą mamy, strzeliłeś w dziesiątkę! Ale jednak da się, szczegóolnie w nauczaniu początkowym.

    Na oświatę idą kolosalne pieniądze, znaczna część budżetu państwa, a rodzina robi to ZA DARMO.
  • Trochę poza tematem apropos pracy mam, widziałam ostatnio koszulkę z napisem: Mother - one person who does the work of twenty. For free.

    ;)
  • @Zbyszek, nic mnie tak nie dowartościowuje, jak stwierdzenie, że robię coś niemożliwego. I to bez pomocy z zewnątrz. Dzięki! :)
  • Mama z niemowlakiem to ma lżej z ED, nie musi ganiać z maluchami do szkoły na 8 albo 7, jak nie dośpi w nocy, może trochę dłużej w dzień. Przynajmniej takie jest moje doświadczenie.
  • No, ja przez tę szkołę part-time to muszę rano się zrywać, nie ważne, że po północy jeszcze coś musiałam zrobić, że od 5.00 zęby najmłodszej idą...  Kidy mogłabym rano z godzinę pospać, trzeba wstawać... 
    pew
    ED nie musi się zaczynać o 8.00 czy 9.00. Może być dzień wolny czy zadanie pracy dziecku. A szkoła musi być, wstać trzeba, itp. I nie uczy się dziecka 8 godzin... Obiadu też nie gotuje się cały dzień.
    No, organizację dnia to ja mam opanowaną w zasadzie, wszystko robię szybko, wdrażam też dzieci. A że najstarsze jest bardzo leniwe, to jest to ciężka praca. Z tym, że pożytek jakiś z tej jego pracy jest. 
    @Aniela - piszesz, że i posprzątać trzeba i ugotować. Ale Ty masz duże dzieci. Moje najstarsze jak Twoje najmłodsze pewnie, więc powinny może więcej w domu robić? 
  • Moje z pewnościa powinny więcej robić, ale ja nie umiem rządzić właściwie i jest problem.
  • Zbyszek usmialam sie po przeczytaniu Twojego posta nt matek i ich zmęczenia.

    Chyba nigdy nie słyszałam takiego podejścia od faceta. Mój to cały czas twierdzi ze młoda jestem, sił mam dużo, cały czas robię za mało ;)

    Nie rób z matki kaleki. Tak to zabrzmiało. Kobieta jest wytrzymała. Jak cos musi lub chce to podoła.

  • A mnie się podoba to, co napisał Zbyszek, bo przynajmniej widać, że zdaje sobie sprawę, jaki wysiłek i pracę podejmuje jego żona. 

    Jak cos musi lub chce to podoła. 

    Jedna tak, druga nie.
  • Aniela - Też mam z tym problem, bo albo mamy rządy liberalne w domu, albo totalitarne. A tu trzeba monarchię absolutną zaprowadzić. 
  • Nie wiem jak jest z ED. teraz ją prowadzę niejako z przymusu ale też bez egzaminów szkolnych. Prowadzę ja w zakresie j. polskiego, historii i geografii Polski. No bo moje dzieci powinny cokolwiek znać w zakresie j. polskiego, historii i geografii jeśli wrócimy do Polski. 
    Nie wiem jak z tą komunikacją językową jest ale moja najstarsza córka uczyła się angielskiego od zerówki do końca piątej klasy podstawówki i niewiele umie w sensie komunikacyjnym . Tępa nie jest, wręcz przeciwnie. Tutaj języka na poziomie komunikacyjnym nauczyła się w pół roku i to całkiem obcego. Teraz po prawie dwóch latach pobytu mówi praktycznie perfekcyjnie i na każdym poziomie trudności, pisze opowiadania po francusku i w szkole ma ocenę celującą, egzamin do gimnazjum zdała na 5,5.
    Ja się uczyłam angielskiego w szkole średniej i nie umiałam do matury, nauczyłam komunikować po angielsku podczas dwumiesięcznej podróży autostopem po Europie, bo musiałam zacząć mówić. Francuskiego uczyłam się w liceum również cztery lata i dopiero teraz go umiem na poziomie komunikacyjnym bo musze się nim posługiwać.
    Nigdy nie byłam osobą wysoko zsocjalizowaną. Miałąm swoje towarzystwo i nie było ono związane ze szkołą ani z klasą. To było towarzystwo dzieci i młodzieży z jednego wspólnego bloku. Nie miałam towarzystwa rodzeństwa n=bo moja siostra jest ode mnie o siedem lat młodsza. Szkoła mi tej luki nie zapełniła i mimo że miałam kontakty w szkole z dziećmi tzn bawiłam się z nimi a one ze mną to brak szkoły raczej nie wpłynąłby na mnie negatywnie, większe przyjaźnie zawierałam na DSM i w grupie apostolskiej, potem w zespole muzycznym. 
    Ja nie wiem o co tyle halo w związku z socjalizacją. Zupełnie nie widzę braku jej możliwości w związku z ED. Patrzę na moją Karolinę i ona najlepsze przyjaźnie też nie miała związane z klasą szkolną, bo jej najlepszą przyjaciółką jest o rok młodsza była sąsiadka z Krakowa. Trzymają ze sobą kontakt od wyjazdu i listowny i mailowy. 
    Posyłam dzieci do szkoły mimo że teoretycznie ED jest możliwa w Szwajcarii, no ale chcę żeby dzieci nauczyły się języka. Poza tym jesteśmy tu obcy kulturowo, więc jest to nasza szansa na przekazywanie dzieciom właściwych treści niezależnie od szkoły.
  • edytowano maja 2014
    @Eleonora E tam, moich dzieci nie trzeba odprowadzać i przyprowadzać ze szkoły. Mają tylko 3km i starsze bierze pod opiekę młodsze. Z domu nie muszę wychodzić :P
  • Ale żeby była jasność: nie widzę ani przewagi ED ani przewagi nauczania szkolnego. Wszystko zależy jakie przyjmiemy kryteria, jacy jesteśmy i jakie mamy dzieci. Ot, jak we wszystkim. :-)
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.