Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Upomnienie braterskie

1910111315

Komentarz

  • Celibat sciaga Ojciec Sw.
  • No jak uraziłam to przepraszam, a "Twój styl" wczoraj u dentysty czytałam. A co jak facet ma żonę i kilka  kochanek a z co drugą dzieci? ]Wybrać najmłodsze dzieci, czy najbardziej chore, czy jak? Wg mnie powinien wrócić do żony, ale jak będę w takiej sytuacji, lub ktoś bliski, to zgłębię temat.
  • Katarzynamarta pełna zgoda, z tym że jeszcze mamy Ewangelię, która da nam odpowiedzi.
  • Km ludzie sluchaja takich kaplanow jakich chca. Jak ktos szuka usprawiedliwienia to znajduje swoja liberalna opcje. Jak ktos szuka zbawienia to wybiera kaplana twardego, bezkompromisowego. Ufam, ze jak ktos kto ma za soba rozne zwiazki ale sie prawdziwie nawrocil to znajdzie wlasciwego doradce, bo nie bedzie szukal latwizny tylko dobra.
  • Chodziło o to, że czasopisma mają zwiększyć potrzeby ludzi, na konsumpcję i na oczekiwania, które ja nazywam roszczeniami. To bardziej było do Maury i jej wizję małżeństwa - gdzie większość facetów funduje dzieciom traumę bo nie przytulają żon.

  • Proponuję zawiesić dyskurs do jutra.
    Ewangelia o napomnieniu bliźniego będzie, a i homilie pomogą.
    :)
  • edytowano wrzesień 2014
    Dzisiejsze czytania:
    Ez 33,7-9
    wcześniej było
    "Jeśli (...) ty nic nie mówisz, by występnego sprowadzić z jego drogi (...) odpowiedzialnością za jego śmierć obarczę ciebie"
    Mt 18,15-20
    "Gdy twój brat zgrzeszy przeciw tobie, idź i upomnij go w cztery oczy (...) A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik."

    e: znaczy, już niedzielne
  • W jednym z Listów św. Paweł pisze, że jak nie można wytrzymać ze sobą, można odejść, ale nie wolno się wiązać z drugą osobą
    1Kor  7, 10 - 11
  • mamababcia tak separacja jest jak najbardziej ok
  • Ja czasem nie mogę wytrzymać ze sobą :)
  • Mialam nadzieje na rzeczowe kazanie dzisiaj, a tu... list pasterski. [-(
  • edytowano wrzesień 2014
    Też byłam lekko zawiedziona, ale poczytajmy Franciszka:

    "Drodzy bracia i siostry,
    Ewangelia dzisiejszej niedzieli, zaczerpnięta z 18 rozdziału św.
    Mateusza, przedstawia temat upomnienia braterskiego we wspólnocie
    wierzących. Jezus uczy nas, że jeżeli mój brat zawini wobec
    mnie, powinienem okazać mu miłość, przede wszystkim osobiście z nim
    porozmawiać, tłumacząc mu, że to, co powiedział lub uczynił nie jest
    dobre. A jeżeli brat mnie nie posłucha? J
    ezus sugeruje
    działanie progresywne: najpierw, ponowną rozmowę w obecności dwóch lub
    trzech osób, aby był bardziej świadomy swego błędu, który popełnił, i
    jeżeli mimo tego nie posłucha napomnienia, należy powiedzieć to
    wspólnocie, a jeżeli nie posłucha nawet wspólnoty, należy dać mu
    uświadomić rozłam i oddalenie, które on sam spowodował, osłabiając
    wspólnotę z braćmi w wierze.

    Etapy tego procesu wskazują na wysiłek, jakiego Pan żąda od swojej
    wspólnoty, aby towarzyszyła, temu, który błądzi, tak aby się nie
    zatracił. Należy przede wszystkim unikać medialnej wrzawy i plotkowania we wspólnocie:
    "idź i upomnij go w cztery oczy" (w. 15). Postawą jest delikatność,
    ostrożność, pokora, uwaga skierowana na tego, kto popełnił winę,
    unikając słów, które mogą zranić i zabić brata.
    Jednocześnie ta
    dyskrecja ma na celu uniknięcie niepotrzebnego upokorzenia grzesznika. W
    świetle tego wymagania, rozumie się również kolejną serię interwencji,
    która przewiduje zaangażowanie świadków, a potem nawet całej wspólnoty.
    Celem jest pomoc bratu w zrozumieniu tego, co zrobił, i że swoim
    grzechem obraził nie tylko jednego, ale wszystkich.

    W istocie wobec Boga wszyscy jesteśmy grzesznikami,
    potrzebującymi przebaczenia. Jezus nam powiedział byśmy nie osądzali.
    Upomnienie braterskie jest kwestią miłości i jedności, która musi
    panować we wspólnocie chrześcijańskiej, jest wzajemną posługa, którą
    możemy i musimy wypełniać nawzajem wobec siebie.
    Jest to
    możliwe i skuteczne tylko wtedy, jeśli każdy uzna siebie za grzesznika i
    osobę potrzebującą przebaczenia Pana. Ta sama świadomość, która
    sprawia, że rozpoznaję błąd drugiego, jeszcze wcześniej przypomina mi,
    że ja sam zbłądziłem i wiele razy błądzę.

    Z tego powodu, na początku Mszy św., zawsze jesteśmy zachęceni
    do uznania przed Panem, że jesteśmy grzesznikami, wyrażając słowami i
    gestami szczerą skruchę serca. To Duch Święty przemawia do naszego ducha
    i pozwala nam rozpoznać nasze winy w świetle słowa Jezusa.

    Jest to ten sam Jezus, który zaprasza nas wszystkich, świętych i
    grzeszników do swojego stołu, gromadząc nas z rozstajów dróg, z różnych
    sytuacji życiowych (Mt 22,9- 10). A wśród tego, co łączy uczestników
    Eucharystii, są dwie rzeczy podstawowe: wszyscy jesteśmy grzesznikami i wszystkich Bóg obdarza swoim miłosierdziem. Musimy o tym zawsze pamiętać, zanim udamy się do brata, by dokonać upomnienia braterskiego.

    Prośmy o to wszystko przez wstawiennictwo Najświętszej Maryi
    Panny, którą jutro będziemy świętować z okazji liturgiczny obchodów jej
    Narodzenia"

    (za www.deon.pl)

  • na pęczki znam takich, co ślubu nie zamierzają brać, a dzieci chrzcili
    zaś jak na lekarstwo przypadków, żeby ksiądz powiedział co o tym myśli

    Hm ja zostałam poproszona na chrzestną i poszłam do księdza po karteczkę od spowiedzi oraz takie świadectwo, że mogę być  i się nasłuchałam, że on nie jest przekonany ( mimo ślubu i 4 dzieci )  i źle się prowadzę i coś tam różne plotki pobożne ludzie o mnie mówią.
  • Wlasnie dzis Czytania i Ewangelia bardzo w temacie.

    Tez liczylam na dobre, mocne kazanie. List ok, ale mnie nie ruszyl zbytnio.

    Nic to, przyjmuje co dano.
  • Ani dobry ani zły dystans, dla części ludzi i kultur jest naturalny, a jakaś część może ma inaczej, i jak ja jestem w stanie wyobrazić sobie  że są małżeństwa "czuciowców",  tak oni powinni zrozumieć że ktoś ma inaczej, że można żyć i nie cierpieć z powodu braku dotykania się, nawet jeśli amerykańscy psychologowie uważają, że jest to niezbędne  dla związku, tak jak seks 3 i pół raza na tydzień, węglowodany na śniadanie i zumba na kolację. Potem gazety przepisują te rewelacje, a ludzie chcą zmusić partnera żeby wniósł wreszcie odpowiedni wkład do związku. Dzieci nic nie tracą ani nie zyskują od obserwowania poklepywania czy czegoś tam a Angelina Jolie powiedziała, że jej  nawet mówią "bleee" :).

  • edytowano wrzesień 2014
    @Joanna36: tylko czasami? bo ja prawie permanentnie nie wytrzymuję ze sobą i staję obok.
  • witamy w posoborowiu, posoborowie nie takie cuda widziało i kreowało.
    -------------------------

    ja pierdziu...ale głęboki wywód...
    3:-O
  • Nie wiem czy dobrze przeczytałam, bo mi się ostatni post w pionie po literce pojawia, serio kończąc, to trzeba być tolerancyjnym dla różnych rzeczy, które nie są grzechem, jedni dają kwiaty, drudzy i trzeci opisują słowami uczucia albo przytulają, inni po prostu są, i nie spaczy to dzieciństwa, że ktoś okazuje uczucia pocałunkiem w dłoń a nie w policzek. Ale wypominanie, że nie kocha bo nigdy nie daje kwiatów albo nie przytula i pretensje o to mogą być przykre dla rodziny całej. Nigdzie nie pisałam że przytulanie się jest złe, tylko, że jest to kwestia kulturowa i nowa w takim stopniu jak teraz propagowana, której kiedyś nie było a ludzie się kochali i życie oddawali za siebie i "na Sybir żony za mężami szły". A tu ktoś napisał, że dzieci będą miały spaczony obraz małżeństwa. Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że swoją kulturę uważamy za lepszą od innej. A Chrześcijaństwo jest uniwersalne pasuje i dla głośnych Włochów i dla załóżmy (nie wiem bo nie byłam) cichych Japończyków. Idę umyć podłogę.
  • IdaIda
    edytowano wrzesień 2014
    @Joanna36 , bardzo fajnie piszesz. Dokładnie się z tym zgadzam.
    Właściwie nie rozumiem dlaczego nie zrozumiała tego @Maura, przytaczając moją wypowiedź (wyrwawszy ją z kontekstu zresztą; taki zabieg sprawia, że wypowiedź zazwyczaj ma całkiem inny wydźwięk niż autor zamierzał).

    Nie przytulanie jest złe (są  przecież odmienne style w różnych rodzinach, są różne kultury, różne społeczeństwa - bardziej lub mniej wylewne). Tylko błędne jest myślenie, że w rodzinach, w których rodzice nie okazują sobie czułości w obecności potomków i nie są strasznie wylewni uczuciowo - dzieci będą miały traumę, spaczone charaktery, zaburzony obraz miłości i życia małżeńskiego w ogóle, itp. inne dyrdymały.

  • IdaIda
    edytowano wrzesień 2014
    @joanna_91 pisze:

    @Ida Możesz wyjaśnić o co chodzi z tym "Twoim Stylem"? Pytam poważnie, czy to jest jakiś forumowy żart jak "lepienie jeżyków"? Nie rozumiem o co chodzi.
    -------------------------------------------

    @joanna_91 , dziewczyny wcześniej wspomniały o poradach wywodzących się z
    "Twojego Stylu", takiej gazety dla pań (żeby uściślić :) ), a wg mnie porady w prasie kobiecej są zazwyczaj mocno sprzężone z najnowszymi "tryndami" nowoczesnej psychologii, co w moich oczach takowe porady zazwyczaj dyskwalifikuje.


    Jestem w posiadaniu przecudnej książeczki - lektura ta ma 114 lat, otrzymałam ją w spadku (jedynym  :)  ) po mojej prababce. Książka ta nosi tytuł "Zwyczaje towarzyskie (Le savoir-vivre) w ważniejszych okolicznościach życia przyjęte".

    Czytam tę pozycję z wielkim upodobaniem, a zwłaszcza wtedy gdy sobie chcę humor poprawić, kiedy nasza epoka mi trochę obrzydnie ...

    Obraz stosunków międzyludzkich, jaki się z kart tej książeczki wyłania, wizerunek kobiety - czczonej i wspieranej ze względu na przynależną jej płci słabość i kruchość; szacunek ludzi do ludzi oparty na chrześcijańskiej etyce, najpiękniejszej etyce jaką ludzkość widziała - to jest coś tak wspaniałego, że... z wielkim żalem dostrzega się ile straciliśmy zaprzepaszczając tamte wartości.

    I nie znał tamten świat dzisiejszych porad parapsychologicznych, które ochoczo są drukowane w prasie kobiecej (i nie tylko), a mimo to pod względem stosunków międzyludzkich był po stokroć piękniejszy, bo zasady dobrego wychowania ściśle pokrywały się z Dekalogiem oraz z chrześcijańską (najpiękniejszą jaka kiedykolwiek istniała) wizją kobiety.

  • Dlatego tak chętnie czytałam książki Kurtis Majer (nie pamiętam jak się pisze). To romansidła, zakończenie przewidywalne w każdym względzie, ale te maniery, ten szacunek dla kobiety, po prostu żal że nie ma tego u nas
  • Ja też jestem mało wiarygodna, to się do Siedlec przeprowadziłam z Warszawy , i mam tu czystą kartę :)
  • No nie wiem, z tego co słyszę to nie ma wylewności ze strony panów, jakiejś wielkiej nie widać, ja mam swoich znajomych a Ty masz swoich, może wiekiem jest różnica, ja będę twierdzić, że mało kto pali, a są środowiska gdzie wszyscy palą. Zależy od grupy.
  • Mnie to obojętne, ważne żeby doceniać co się ma i pragnąć poznać małżonka takim jaki jest a nie zmieniać mu styl zachowania na jedyny słuszny. Lubi kupować kwiaty, to fajnie bo z serca, wolę to niż przytulanie na żądanie, jakiś kalendarz trzeba by  zrobić z pytaniem "Obywatelu czy przytuliłeś już dziś swoją żonę " :) 
  • Można się zastanawiać, dlaczego ktoś nie ma potrzeby kontaktu fizycznego z osobą którą kocha, tylko po co?
    Oczywiście jedni mają takie potrzeby drudzy inni, dobrze by małżonkowie w miarę sie w nich zagrywali się, bo to jednak bardzo ułatwia życie.

    A co do tych dawnych czasów, to zawsze niezmiernie mnie to bawi.
    No cóż panowie szlachcicowie moze i z wielkim szacunkiem zwracali się do żon i w rękę całowali, ba nawet moze i życie potrafili oddać, ale naprawdę nie przeszkadzało im - naprawdę w dużym odsetku- zdradzać ich.... Nie towerdzę, ze każdy to robił, ale proceder był to dość powszechny. Oczywiście nikt się z tego powodu nie rozwodził.... Moja pra,prababka nawet z godnością wychowała i kochała jaj swoje dziecko słuzacej, co wyszło po latach z jej pamiętników....
  • W Ewangelii z ostatniej niedzieli było jak byk o upominaniu - w kontekście zaleceń wewnątrzkościelnych, we wspólnocie wierzących, "braci", z którymi się spotykamy w "Imię Chrystusa". Nie w kontekście tych, co to myślą, że są wierzący, albo w kontekście zadeklarowanych niewierzących. 
  • No nie ... ubawiłam się do łez. Współczesne projekcje filmowe jako "dokumentacja" dawnych czasów (przecież wiadomo, że dzisiejsze kino na ogół ośmiesza, wyszydza rzeczywistość sprzed wieków), chrześcijańscy mężczyźni masowo zdradzający swe żony na prawo i lewo ...  Skąd Wy to wszystko wiecie, że niby ci szarmanccy panowie to byli w większości dranie i niegodziwcy? Może to raczej wytwór własnej fantazji?
    W dawnych czasach ludzie jednak bardziej liczyli się z rzeczywistością piekła niż dziś - to stanowiło jednak pewien hamulec, dla mężczyzn także.

    A może, statystycznie biorąc, to dziś jest więcej zdrad i niegodziwości względem kobiet (no bo czymże jest rozwód i ponowny związek, jeśli nie zdradą właśnie), a do tego zamiast dobrych manier mamy ten nieszczęsny gender, który unieszczęśliwia kobiety a mężczyzn rozleniwia.

  • edytowano wrzesień 2014
    @Ida, u mnie pamiętniki, ale tez historie rodzinne.
    W pewnych zresztą środowiskach pamiętniki były bardzo często pisane i one przetrwały, akurat historia o której ja pisałam, nie była powszechnie znana, nawet rzeczona córka sluzacej chyba o tym nie wiedziała, wyszło po latach gdy odnalazły sie pamiętniki prababci.
    I ci mężczyźni często za drani nie byli uważani, często na innych polach byli prawi, dbający itp....

    I nie były to jednostkowe przypadki, ja uwielbiam grzebac w historiach rodzinnych, trochę też tak jak AnnaLena poczutalam pamiętników z tamtych czasów, o rozmowach z ludźmi nie wspominając....

    Więc wiedza nie pochodzi z filmów, tak samo jak chęć przytulania i dotyku wobec własnego męża nie jest inspirowana Twoim Stylem....
  • hmm porównanie od czapy bo teraz panowie też zdradzają i panie też zdradzają. Widać etykieta i sposób postępowania z kobietami tudzież ilość przytulasków nie ma wpływu na liczbę zdrad.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.