Jędruś dalej bez tlenu. Odłączono też EKG. I dzisiaj przez godzinę był bez żadnego kabla (powinien mieć pulsoksymetr, ale zastrajkowałam i woziłam go w wózku po pokoju ;-)
Izolatki teoretycznie dalej nie mamy, ale... wszystkich wywiało z oddziału, więc mamy izolatkę o powierzchni sali 4-osobowej. Już nie trzeba spać na karimacie pod łóżeczkiem dziecka ;-) można obok ;-)
Jędruś dalej jest bardzo spokojny, aż za bardzo. I... wcale się nie odzywa. Krtań, tchawica i struny głosowe nie są w najlepszym stanie, niestety. Ale może z pewnych rzeczy wyrośnie, inne się zagoją, a inne da się wyrehabilitować. Może się uda. Dzisiaj znowu podłączają na trochę żywienie pozajelitowe. Ale porcje do brzuszka zwiększamy, może za 2-3dni będzie już zjadał tyle, ile trzeba.
Dziękuję za każde Zdrowaś Mario, zwłaszcza nowej Róży Różańcowej pw. Matki Bożej Pompejańskiej - już 16 osób modli się przez 54 dni za Jędrusia!!! Dziękuję!
Każde polepszenie dodaje sił, nawet, jeśli jest krótkie. Jędruś od wczoraj znów na tlenie. Tętno znowu wysokie. Kolejny antybiotyk. I znowu nie do końca wiadomo, co się stało. Czy to infekcja? czy skutek odstawienia tego nowego leku, na który zgodziła się Komisja Bioetyczna?
Dzień za nami, nie było tak źle, jak się obawiałam. Po inhalacjach jest ciut lepiej i pogorszenie stanu Jędrusia nie poszło dalej. Anestezjolodzy i OIOM w razie czego wiedzą, co się dzieje, ale obyśmy już nie byli w stanie oiomowym. W poniedziałek może pójdziemy na pulmonologię - wtedy łatwiej by było opanowywać podobne problemy. I może nasz z powrotem przywrócony lek zadziała (niektórzy pytają - hydroksychlorochina). Dziękuję Wam za modlitwę za Jędrusia, za każde dobro słowo i za każde Zdrowaś Mario. Zwłaszcza, że już mam zwyczajnie, po ludzku - dosyć tych szpitali, kwitnięcia tu, tras kuchnia-pokój i kolejnych pogorszeń. Dobrej, spokojnej nocy!
Weekend jakoś minął. Na razie nie jest gorzej. Jędruś trzyma się na swoim pół litrze tlenu, parametry ma w miarę dobre. Antybiotyk ma znowu ten strasznie mocny, wankomycynę... No ale nie pogarsza się, to ważne. Po operacji jest w porządku. Rana nadal dobrze się goi, pewnie jutro - w poniedziałek - zdejmą resztę szwów i pójdziemy na pulmonologię. Dzisiaj zdarzyła się pierwsza z serii przygód, które wszyscy PEG-owcy znają... Wypadła rurka z brzucha. Trafiło na dyżur mojego męża wink emoticon Na szczęście na chirurgii lekarze potrafią włożyć cewnik Foleya po ciemku lewą ręką, no ale emocje po naszej stronie były. W poniedziałek włożą pewnie normalną rurkę już (o ile będą mieli na stanie nasz rozmiar). Ten "grzybek" co jakiś czas będzie wypadał, więc na chirurgii będziemy z tego powodu zapewne bywać... chyba, że znajdziemy kogoś bliżej, kto umie takie cuda zakładać. Jutro mam też nadzieję porozmawiać z naszą "główną" lekarką prowadzącą, żeby się dowiedzieć, jakie oni mają plany wobec Jędrusia i zestawić je z naszymi planami. Oby były spójne i "domowe" Nie będę się powtarzać... I tak wiecie, że proszę o Zdrowaś Mario za Jędrusia!
Komentarz
;-)
Izolatki teoretycznie dalej nie mamy, ale... wszystkich wywiało z oddziału, więc mamy izolatkę o powierzchni sali 4-osobowej. Już nie trzeba spać na karimacie pod łóżeczkiem dziecka
;-)
można obok
;-)
Jędruś dalej jest bardzo spokojny, aż za bardzo. I... wcale się nie odzywa. Krtań, tchawica i struny głosowe nie są w najlepszym stanie, niestety. Ale może z pewnych rzeczy wyrośnie, inne się zagoją, a inne da się wyrehabilitować. Może się uda.
Dzisiaj znowu podłączają na trochę żywienie pozajelitowe. Ale porcje do brzuszka zwiększamy, może za 2-3dni będzie już zjadał tyle, ile trzeba.
Dziękuję za każde Zdrowaś Mario, zwłaszcza nowej Róży Różańcowej pw. Matki Bożej Pompejańskiej - już 16 osób modli się przez 54 dni za Jędrusia!!! Dziękuję!
Zdrowaś Mario...
Dziękuję Wam za modlitwę za Jędrusia, za każde dobro słowo i za każde Zdrowaś Mario.
Zwłaszcza, że już mam zwyczajnie, po ludzku - dosyć tych szpitali, kwitnięcia tu, tras kuchnia-pokój i kolejnych pogorszeń.
Dobrej, spokojnej nocy!
ja też
zdrowiej mały Andi
bracia czekają na ciebie
niedługo zagracie w piłkę
no moż ena początek w balonik
+
Po operacji jest w porządku. Rana nadal dobrze się goi, pewnie jutro - w poniedziałek - zdejmą resztę szwów i pójdziemy na pulmonologię.
Dzisiaj zdarzyła się pierwsza z serii przygód, które wszyscy PEG-owcy znają... Wypadła rurka z brzucha. Trafiło na dyżur mojego męża wink emoticon Na szczęście na chirurgii lekarze potrafią włożyć cewnik Foleya po ciemku lewą ręką, no ale emocje po naszej stronie były. W poniedziałek włożą pewnie normalną rurkę już (o ile będą mieli na stanie nasz rozmiar). Ten "grzybek" co jakiś czas będzie wypadał, więc na chirurgii będziemy z tego powodu zapewne bywać... chyba, że znajdziemy kogoś bliżej, kto umie takie cuda zakładać.
Jutro mam też nadzieję porozmawiać z naszą "główną" lekarką prowadzącą, żeby się dowiedzieć, jakie oni mają plany wobec Jędrusia i zestawić je z naszymi planami. Oby były spójne i "domowe"
Nie będę się powtarzać... I tak wiecie, że proszę o Zdrowaś Mario za Jędrusia!