Dywaniki bawełniane, grube, niegumowane od spodu. Takie co koło kibelka leżą i koło wanny. Prać je trzeba często, bo czasem jakies dziecko nie trafi sikając.
Bo łatwiej uprać dywanik niż jak mają szczyny wsiąkać pod podłogę. Jakbym miała jakieś kafelki, terakotę czy jak to się nazywa, to bym nie kładła. A mam gumoleum przycięte jako tako wokół kibla. Dlaczego tak mam? Bo się kurna wyprowadzamy (od 5 lat) i po co w podłogę inwestować...
Ja mojego męża do prania nie dopuszczam, bo u mnie segregacja: białe, ciemne, ręczniki, różowe i czerwone, zielone+ niebieskie, jasne. Z suszarek stojących na balkonie zbieram, składam i do szafy. Żelazka w tym roku użyję w lipcu (wesele) i w sierpniu (wyjazd wakacyjny). Najpierw muszę go znaleźć bo dawno nie używałam:)
Te dywaniki z Ikei sa rewelacyjne! Po roku uzytkowania nadal sprezyste (nie wdeptaly sie) i nie widac na nich brudu (a mialam juz takie, co na nich kazdy paproch widac bylo i ze dwa razy na tydzien prac trzeba bylo). A dywaniki lubie, bo milo wyjsc na nie spod prysznica. Szczegolnie, jak ktos ma kafelki w lazience :P
Właśnie, po lekturze tego wątka czuję się bardzo zainspirowana i chyba rzeczywiście zacznę prasować.
Za bardzo z tym prasowaniem nigdy nie napinałam, lubię prasować więc jak trzeba to to robię, a jak nie (a wiadomo, że zwykle nie trzeba) to nie i mnie to specjalnie nie męczy.
Ale raz na jakiś czas pojawia się na tym forum wątek z prasowaniem w roli głównej i potem mam taki powstańczy zryw, że prasuję równo wszystko czy trzeba czy nie trzeba.
Jak coś przywlekę z ciucholandu i upiorę to prasowanie jest dla mnie nawet miłe, taki się ciuch robi ładny i "nowy". No trochę dziecinna jestem. Lubię sprzątać jak jest coś nowego w domu a prasować jak jest jakaś nowa szmatka. A tak to bez entuzjazmu. Wszystkie prace domowe wykonuje mi się łatwo jak gadam przez telefon, mimochodem. Generalnie nie zrezygnowałam z jakiś czynności przy trzecim. Tyle że małą głównie pod kranem myłam, nie kupowałam słoiczków, serków i kaszek instant. Mała ma stoliczek z ikei mały, stawiam tam jedzenie i ona sobie siada na stołeczku i zjada, jak jedzenie jest brudzące, a jak jest to np. kanapka to siedzi normalnie na krześle dorosłym przy stole. Ma półtora roku i potrafi sobie sama obrać jajko na twardo. Ale dziewczynki są chyba w ogóle bardziej zainteresowane nadążaniem za otoczeniem. Nie kupowałam kosmetyków dziecięcych bo dostaliśmy w prezencie spory zapas. Tak samo ubranka dostaliśmy.
Potwierdzam i polecam dywaniki Ikeowe - świetnie się piorą w pralce! Mam kafelki w łazience, a i tak nie wyobrażam sobie podłogi bez dywaników - maluchy na mokrej powierzchni ślizgają się bardzo, a i ja wywinęłam orła parę razy.
A uzywamy, bo u nas jak kafelki są mokre, to można stracić zęby. Poza tym nasze kafelki przyozdabiają łazienkę, na którą nie mam wpływu (o wannę się modliłam i wanna jest!)
Rzeczy uprasowane typu ręczniki, ściereczki kuchenne zajmują mniej miejsca i wyglądają schludniej na półkach. Ubrań nie prasujemy przed schowanie do szafy, bo mamy tyle rzeczy i tak ciasno w szafie, że po wyjęciu jest jak psu z gardła i znów trzeba prasować... Więc po prostu prasujemy na bieżąco. Ale częściej mąż. Dziś uprasował mi białe lniane spodnie... Ale my tylko we dwójkę jesteśmy, więc sobie możemy prasować do woli.
Tydzien się skończył i moje podsumowanie prania: Poniedziałek-ciemne i białe Wtorek-jasne Środa -ręczniki Czwartek - nic Piątek miało być nic, ale była wpadka przy odpieluchowywaniu i narzuta, przescieradlo do prania Sobota jasne+ ciemne+ narzuta patchworkowa z ciucholandu W sumie 8 pralek. Tylko 2 pralki były niepełne, reszta na full No nie wiem, jak może wyjsc 2 czy 3 przy 4 osobowej rodzinie. Nie piorę bo lubię, tylko muszę.
@AgaMaria z tym starannym rozwieszaniem, to chodzi o to, żeby wyjęte z pralki pranie roztrzepać i dopiero wieszać. Ja tak robię i nie ma w ogóle zagnieceń.Aha nie używam spinaczy, bo mam dwie metalowe suszarki na balkonie i wieszam rzeczy w pół. A jak składam, to jeszcze wygładzam ręką i żelazko mi niepotrzebne. Aha i porządnie układam w szafie. Każdy z domowników ma swoją półkę i wszystko posegregowane (mamy duuużą szafę przesuwną, więc się mieścimy w 5 w jednej.) Jedynie domowe ubrania dzieci są w osobnej szafeczce w ich pokoju, żeby miały do nich stały dostęp.
Mokre rzeczy wieszam na wieszakach na suszarce nad wanną. Gdy przestanie z nich ciurkać, wynoszę do pokoju (mam fioła na punkcie zbyt suchego powietrza), a latem na balkon do doschnięcia. Takie prasowanie w zupełności mi wystarcza
I też uwielbiam prać Od prawie półtora roku nie mam pralki, ale nie zmienia to mojego podejścia do tematu
Komentarz
Po waszych wpisach postrzegam to jako zaletę
Mysle tez o pralce na klodke - bo wszak zelazko i deska tez sa w uzytkowym:) I karma dla psa i kota i papugi:)
Jakbym miała jakieś kafelki, terakotę czy jak to się nazywa, to bym nie kładła. A mam gumoleum przycięte jako tako wokół kibla. Dlaczego tak mam? Bo się kurna wyprowadzamy (od 5 lat) i po co w podłogę inwestować...
matka 14 dzieci
biega w maratonach
i prasuje!!!!!!
Te dywaniki z Ikei sa rewelacyjne! Po roku uzytkowania nadal sprezyste (nie wdeptaly sie) i nie widac na nich brudu (a mialam juz takie, co na nich kazdy paproch widac bylo i ze dwa razy na tydzien prac trzeba bylo).
A dywaniki lubie, bo milo wyjsc na nie spod prysznica. Szczegolnie, jak ktos ma kafelki w lazience :P
Skoro wszyscy przestali prasować, to ktoś musi nadrobić, coby statystyka się zgadzała.
Za bardzo z tym prasowaniem nigdy nie napinałam, lubię prasować więc jak trzeba to to robię, a jak nie (a wiadomo, że zwykle nie trzeba) to nie i mnie to specjalnie nie męczy.
Ale raz na jakiś czas pojawia się na tym forum wątek z prasowaniem w roli głównej i potem mam taki powstańczy zryw, że prasuję równo wszystko czy trzeba czy nie trzeba.
...od teściowej :P
A uzywamy, bo u nas jak kafelki są mokre, to można stracić zęby.
Poza tym nasze kafelki przyozdabiają łazienkę, na którą nie mam wpływu
(o wannę się modliłam i wanna jest!)
Ubrań nie prasujemy przed schowanie do szafy, bo mamy tyle rzeczy i tak ciasno w szafie, że po wyjęciu jest jak psu z gardła i znów trzeba prasować...
Więc po prostu prasujemy na bieżąco. Ale częściej mąż. Dziś uprasował mi białe lniane spodnie...
Ale my tylko we dwójkę jesteśmy, więc sobie możemy prasować do woli.
Ale wieszanie prania na słoneczku to ja lubię.
Poniedziałek-ciemne i białe
Wtorek-jasne
Środa -ręczniki
Czwartek - nic
Piątek miało być nic, ale była wpadka przy odpieluchowywaniu i narzuta, przescieradlo do prania
Sobota jasne+ ciemne+ narzuta patchworkowa z ciucholandu
W sumie 8 pralek. Tylko 2 pralki były niepełne, reszta na full No nie wiem, jak może wyjsc 2 czy 3 przy 4 osobowej rodzinie. Nie piorę bo lubię, tylko muszę.
Ale prawie mam odprasowane.
I też uwielbiam prać Od prawie półtora roku nie mam pralki, ale nie zmienia to mojego podejścia do tematu