Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Adopsja

12346»

Komentarz

  • edytowano czerwiec 2015
    Być może, ale kto jest naprawdę dojrzały ? Bo chyba tylko ksiądz gdyż on nie do nikogo nie przywiązuje, ani do psa ani do żony czy dzieci, nawet do parafian gdyż często są księża przenoszeni w różne miejsca świata. I po za Bogiem nikomu serca nie oddaje.
    Po za tym dlaczego sobie wkręcasz, że jak ktoś jest dobry dla zwierząt to na pewno nie kocha ludzi ? Bo ja żadnego takiego związku nie widzę. W mojej rodzinie dalszej i bliższej na pewno.
  • wcale tak nie uważam
  • edytowano czerwiec 2015
    Z adopcją psa czy kota jak już wielokrotnie wspominałam to określenie jest chybione po prostu użyto nieadekwatne słowo. Mogło by być przyjęcie psa ze schroniska, przygarnięcie lub kupno. A, że papiery każą wypełniać i podpisywać zobowiązania, że zwierzaka nie czeka to czy tamto ze strony nowego pana to nic dziwnego.
  • Moi znajomi mieli podobny pomysł, ale zamiast worków na karmę zorganizowali zbiórkę pieniędzy na schronisko, była duża ozdobna skrzynka do której goście wrzucali datki. Dla mnie pomysł bardzo ok. Kwiaty są piękne ale nietrwałe i jeśli ma pójść na to kilkaset złotych to też wolałabym pomóc.
    Co do określenia adopcja. Jeśli to określenie naprawdę stawia zwierzęta na równi z ludźmi to słabo mu idzie, bo co rusz słychać o przypadkach bestialstwa i porzucania zwierząt. I jakoś podpisanie umowy adopcyjnej nie przeszkodziło jednemu z drugim wyrzucić psa z samochodu jak śmiecia bo wakacje się skończyły i pies się znudził.
  • Dla mnie słowo "adopcja" jest raczej niewłaściwe w przypadku dziecka :P "Usynowienie" brzmi o wiele lepiej :D Ale "adopsja" jako przygarnięcie też bardzo mi się podoba. Tylko jak nazwać adopcję szczura? :P

    @Aga "Czlonkami mojej rodziny sa osoby ze mna spokrewnione."
    Rodzina to również powinowaci. Nie znam etymologii tego słowa, ale domyślam się, że chodzi o "powinność". Zwierzęta są raczej dalekimi krewnymi, ale mogą być "powinowaci" ;)

    @Prayboy "Zbieranie karmy dla kotów przez dorosłych ludzi na ślubie lub nazywanie przygarniania zwierząt adopcją to objaw niedojrzałości. "
    W takim razie zamierzam być niedojrzała do końca życia :D
  • Nie wiem czemu zbieranie kilogramów kwiatów na ślubie miałoby być dojrzałe w przeciwieństwie do zbierania karmy. Oczywiście kwiaty wyglądają i pachną ładniej, ale czyż nie lepiej zrobić dobry uczynek zamiast być próżnym? :P
  • Kwiaty podkreślają donioslosc wydarzenia, podkreślają świąteczną, uroczystą chwilę, dodają uroku, są piękne i pachnące. Trudno wyobrazić sobie zdjęcie ślubne w otoczeniu kochanych bliskich i karmy:) no ale co kto lubi... Karmę zawsze można do schroniska dostarczyć, a ślub to ślub
  • edytowano styczeń 2016
    Mimo wszystko żal wyrzucać później dziesiątki bukietów. Ja tam nie lubię marnotrawstwa i dla mnie kilka bukietów wystarcza, reszta mogłaby być i karmą ;)
    edit: poza tym Ty piszesz o estetyce, a Prayboy rozpatruje sprawę w kategoriach dojrzałości.
  • To zawsze można poprosić o1 małą różę i 1 duże wino.
  • Ale czy brak kwiatów sprawia, że wydarzenie nie jest podniosłe?
    Albo inaczej - czy doniosłość wydarzenia niepodkreślona kwiatami jest mniej doniosła?

    Co do zdjęcia - nikt nie każe robić zdjęcia razem z karmą. Można zrobić sobie zdjęcie z kochanymi bliskimi, a karmę trzymać poza kadrem. Zresztą, ja nie widzę nic złego w takim zdjęciu (przecież to może być jedno, dwa zdjęcia z setek lub tysięcy zrobionych tego dnia!). Tak samo, nie widziałabym nic złego w zdjęciu na którym młoda para byłaby w otoczeniu pluszaków zebranych do domu dziecka, czy książek zebranych do bibliotek. Na ślubie i tak są kwiaty, bo panna młoda ma bukiet, zwykle też rodzice, czy świadkowie i tak i tak przynoszą... Na dłuższą metę to nie ma żadnego pożytku z tych kwiatów - zwiędną po tygodniu i tyle... A niech każdy przyniesie na ślub bukiet za 3 dyszki (czyli dość tani) i niech tych gości będzie 50-100 osób (czyli niewiele biorąc pod uwagę rozmach dzisiejszych ślubów i wesel) - to ogrom kasy. Ja się nie dziwię, że niektórzy proszą (proszą, nie żądają!) żeby te pieniądze wydać na inny cel. Zwłaszcza, że młoda para w dniu ślubu i tak się bawi na weselu i kwiatami się nie nacieszy, później poprawiny, na 3 dzień sprzątanie, na 4 odsypianie, często też jakiś wyjazd poślubny... czasem naprawdę kwiaty, co mają za 5-10 dni nadawać się do wyrzucenia nie mają większego sensu a już tym bardziej w ogromnej ilości.
  • No można. Od jednej pary gości bo chyba nie od każdej, chyba że ktoś ma piwniczkę na wino albo jest zwykłym ochlejusem ;)
  • Ja tam lubię podkreślać uroczyste chwile, ważne wydarzenia, estetyczną oprawą, np kwiatami, odświętnym ubraniem, eleganckim nakryciem stołu itd. To są wyjątkowe, czasem nie do powtórzenia chwile. Pewnie, są tak samo ważne bez oprawy, ale że polecę gornolotnie, jak brylant bez oprawy albo cenny obraz bez ram lub z ram zbitych z byle jskich desek ;) ale może ja mam inne poczucie estetyki i niepotrzebnie się czepiam, dopuszczam taką możliwość ;)
  • Ależ nikt nie twierdzi żeby jeść na swoim ślubie z papierowych talerzy przy gołym stole i w starym dresie. Oprawę da się zrobić i bez tony kwiatów. Poza tym dla młodej pary taka pomoc może więcej znaczyć niż podziwianie bukietów.
    My nie zorganizowaliśmy takiej akcji na naszym ślubie, jakoś nikt na to nie wpadł. Ale gdybyśmy brali ślub teraz - czemu nie.
  • Ostatnio spotkałam się z winem lub książką zamiast kwiatów w propozycji na zaproszeniu.
  • edytowano styczeń 2016
    Tak się teraz nad tym zastanowiłam i stwierdzam, że przez ostatnie 15 lat nie spotkałam się ze ślubem, gdzie Młodzi nie prosili o "coś" zamiast kwiatów.
    Zwykle tym "czymś" były: datki na rzecz domu dziecka/domu opieki społecznej, materiały plastycznie dla dzieci potrzebujących, wino.
    My prosiliśmy o książki do biblioteki powstającej wtedy szkoły, do której obecnie chodzą nasze dzieci :)
    Jeśli ktoś ma życzenie zbierać kasę na zwierzęta, to myślę, że trzeba to uszanować i tyle.

    Co mnie lekko drażni to zbieranie pieniędzy np. na fb na skomplikowane operacje zwierząt, a już w szczególności zwierząt bezdomnych. Myślę, że jest to już coś w rodzaju "uporczywej terapii" i że należałoby te pieniądze spożytkować w pierwszej kolejności na operowanie chorych ludzi.
  • edytowano styczeń 2016
    ps. pomimo tego, że na zaproszeniach była prośba o książki, i tak sporo osób podarowało nam kwiaty - była ich całkowicie wystarczająca ilość by część ofiarować Matce Bożej oraz przyozdobić nasz pokój.
  • Ja tam lubię podkreślać uroczyste chwile, ważne wydarzenia, estetyczną oprawą, np kwiatami, odświętnym ubraniem, eleganckim nakryciem stołu itd. To są wyjątkowe, czasem nie do powtórzenia chwile.

    Ja też lubię :) Byłam na ślubach, gdzie nie chciano kwiatów - możesz mi uwierzyć na słowo, że było pięknie jak zawsze MIMO, że nie było setek bukietów. Kilkanaście osób i tak przyniosło bukiet, wiele miało pojedyncze kwiaty jako dodatek do proszonego prezentu. Każdy był ubrany odświętnie, kościół przystrojony jak zwykle, panna młoda olśniewająca, piękna muzyka. A zapakowane prezenty (nawet gdyby to była karma, przecież można ją zapakować w papier i nie widać, czy w środku jest mikser czy psie żarcie) wyglądały bardzo odświętnie i ładnie ułożone w jednym miejscu. I nadawały się na tło do zdjęć ;)
    Z atmosfery nic nie uleciało przez to, że nie było miliona kwiatów :)
  • Zbiórki na hospicja są chyba bardzo popularne, bo często się z nimi spotykam, czy słyszę o nich. Dla mnie to piękne i po zastanowieniu się uważam, że dużo piękniejsze, niż morze kwiatów.

    Właściwie każda taka zbiórka, już niezależnie od tego, jaki jest jej cel - pokazuje, że młodzi w tak ważnym dniu myślą nie tylko o sobie i swojej zabawie, ale też o innych. Moim zdaniem piękny gest.

    Spotkałam się też ze zbieraniem do puszki na hospicjum podczas pogrzebu - bardzo poruszające...
  • edytowano styczeń 2016
    Gdy braliśmy ślub (dawno już to było), to poprosiliśmy gości, by pieniądze przeznaczone na kwiaty dla nas wpłacili na jedno z trzech wskazanych przez nas kont charytatywnych (chcieliśmy dać wybór, żeby nikt nie czuł się przymuszony do wspierania inicjatywy, która mu się nie podoba). Moja teściowa była oburzona takim pomysłem. Do czasu... aż się dowiedziała od koleżanki z pracy, że szpital, w którym całe życie pracowała został zbudowany z takich właśnie datków zbieranych w Szwecji. Zaraz zaczął jej się ten pomysł podobać ;-) Od gości mieliśmy bardzo pozytywne informacje zwrotne. To był grudzień. Kwiaty bardzo drogie i raczej dość nietrwałe.
    Pomysł, by poprosić gości o przekazanie pieniędzy przeznaczonych na kwiaty z okazji ślubu na jakiś filantropijny cel przyszedł mi do głowy jeszcze, gdy byłam małą dziewczynką. Cieszę się, że pomimo oporu w najbliższej rodzinie (głównie teściowej i mojego taty), wprowadziliśmy go w życie.
    Jednocześnie, nie oceniam tych, co zbierają te naręcza kwiatów, a potem zastanawiają się, co z nimi zrobić (znam takich, co zostawiali w kościele, ale i takich, co składali pod pomnikiem lub zostawiali na wiele godzin w bagażniku, a potem wyrzucali, bo do niczego innego się nie nadawały). Dajmy ludziom żyć! Jak ktoś ma potrzebę wesprzeć schronisko, to nie widzę powodu, by się oburzać. Gdyby chciał coś niemoralnego robić - to inna sprawa.
  • Dokładnie, dajmy żyć, każdy ma wybór i szanujmy to, czy to będą kwiaty, datki, karma, wino czy słodycze ;)
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.