Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

cesarskie cięcie na żądanie

1246

Komentarz

  • @Bagata Nienie! Ja tylko wyrażam swój podziw jak Katarzyna spokojnie tłumaczy i wyjaśnia tematy około porodowe. Wiem, ze wiele spraw i procedur ją dotyka i bulwersuje a mimo to zachowuje sie spokojnie i nie daje ponieść sie emocjom! Przynajmniej tu i teraz, bo w realu jest różnie ;)
  • Piszę trochę w obronie kobiet rodzących i ich lęków. Mam wrażenie, że akcje typu "Rodzić po ludzku" nie do końca trafiają we właściwy target. Bo nawet jeśli kobiety są coraz bardziej świadome tego, jak można rodzić naturalnie, to muszą często toczyć o to walkę z personelem, a nie każda ma na to siłę.
  • Bagata, a dlaczego porod w pelni naturalny jest trudny do przeprowadzenia? Rozwin te mysl bardzo prosze.
  • Nie lubią prostych klasyfikacji, wydaje mi się, że temat jest bardziej skomplikowany. Są np. przypadki jak już wspominała chyba prowincjuszka, że np. kobieta rodzi sn i okazuje się, że gdyby było cc dziecko może byłoby zdrowe, jeśli dobrze zrozumiałam. Nie oceniam czy rzeczywiście tak by było czy nie i co jest słuszne, chcę tylko pokazać dlaczego tak bym nie klasyfikowała po prostu wszystkich przypadków.
  • Ja sama "uciekałam" kilkakrotnie ze szpitala, nie godząc się na wywoływanie porodu po terminie, z czego ostatecznie jestem bardzo zadowolona, ale wtedy czułam się całkiem osamotniona - lekarze oczywiście straszyli, a gdy chciałam się skonsultować z położną bardziej pro-naturalną okazało się, że powinnam o tym pomyśleć dużo wcześniej. I tak właśnie rodzącym często dostają się cięgi od wszystkich - od tych "konserwatywnych", że nieodpowiedzialne, że trzeba zaufać lekarzom itp. i od tych pro-naturalnych, że nie dość wysiłku wkładają w walkę o poród w pełni naturalny.
  • edytowano wrzesień 2015
    Ok, rozumiem. Za pare dni czeka mnie to samo. #:-S
  • @Emilia, bo w ogromnej większości szpitali musisz o ten naturalny poród walczyć z personelem. A to wymaga wiedzy, determinacji, mocnych nerwów - nie każdą kobietę na końcówce ciąży na to stać.
  • Przepraszam, jakoś mi posty z opóźnieniem wyskakują...
  • Ktoś wie ile można bezpiecznie chodzić w ciąży po odejściu wód ?
  • @MamaMika - moja siostra mówi, że w tym szpitalu to są "cesarskie cięcia ze wskazań profesora" ;) Szczególnie duże zagęszczenie zabiegów kilka dni przed Bożym Narodzeniem, albo Wielkanocą, albo urlopem poszczególnych profesorów ;)
  • Jestem chyba wyjątkowym przypadkiem bo o wiele bardziej boje sie cc niż sn :)
  • Być może są gdzieś w Polsce takie miejsca gdzie w szpitalu nie ingerują w poród sn, na pomorzu raczej takiego się nie znajdzie.
    Dopóki nie zaczęłam czytać forum byłam pewna , że przeżyłam poród naturalny (jak wszystkie moje wówczas rodzące po raz pierwszy koleżanki) w tym 4 oksytocyny, przebicie worka, cięcie i zszywanie oraz na koniec wyciskanie dziecka przez kilku lekarzy. Z czego w kartę wpisane jest, że poród jak najbardziej siłami natury:)
  • @Joanna36 - zależy od okoliczności. W Skandynawi, gdy kobieta po odejściu wód zostaje we własnym domu, pozwalają czekać i 3 doby. W Pl, w szpitalu, dają zwykle 12-18 godzin.
    @Bagata - grubszym słowem to mi się głównie chce rzucić na polski chory system opieki okołoporodowej. Kobiety są jego ofiarami.
  • edytowano wrzesień 2015
    Nie wiem też, w jaki sposób sprawdzać w trakcie porodu kompetencje lekarza, np. jeśli twierdzi, żę należy przebić pęcherz, bo wody będą zielone (niedotlenienie dziecka) to mówi tak, bo chce by było szybciej czy istnieje w moim przypadku realne zagrożenie. Tak samo z oksy, kiedy jest niezbędna, a kiedy można spokojnie poczekać na rozwój zdarzen
  • edytowano wrzesień 2015
    @E.milia - poród naturalny jest w naszym kraju trudny do przeprowadzenia, bo wszędzie się porody drogą naturalną medykalizuje. Naturalnie, to można w domu urodzić. W szpitalu oddajesz się w ręce perdoneli, a one robią, co chcą :-(
  • @Aga85 - kompletnie nie rozumiem, jak przebicie pęcherza miałoby zapobiec zielonym wodom albo pomóc w przypadku, gdy są zielone...
    Oksytocyna do porodu drogami natury jest niezbędna, ale najlepsza ta endogenna. Tej z kroplówki jestem wielką przeciwniczką. Czasem bywa przydatna w III okresie. Sporadycznie w II. A jest notorycznie używana do indukcji lub stymulacji skurczy w I okresie. Zwykle niepotrzebnie i ze szkodą dla matki i dziecka :-(
  • Odkąd nasz szpital ma fajny barek to go lubię :).
  • Joanna_91 - też mam takie odczucia. Za tydzień mam przewidywany tp i już jestem chora na samą myśl o szpitalu ( póki co bywam pacjentem tylko na okoliczność porodów i poronień). Nie miałam porodu, z którego bym była 100% zadowolona. Jedno z dzieci udało mi się urodzić rzeczywiście sn, z zaskoczenia w domu, ale w szpitalu musiano mnie wylyzeczkowac rutynowo, choć łożysko było całe (wg poloznej która je oglądała i chciała jakoś przeciwstawić się decyzji lekarza - bezskutecznie).
    Poza tym mam gdzieś traumę po I porodzie, gdzie ostatnie 3 godziny I fazy porodu spędziłam na plecach z przywiazanymi nogami w górze, blagajac o znieczulenie. Ostatecznie nacieto mnie maksymalnie jak było można, bo córce spadało tetno -urodziła się zdrowa, ale z dużą głową po tacie, a ja przez miesiąc nie mogłam chodzic, bo z bólu mi się słabo robiło. O siedzeniu nie mówiąc.. Pamiętam, że zazdroscilam dziewczynom po cesarkach, bo wydawało mi się że one mogą przynajmniej siedzieć w miarę bezboleśnie..
  • Szpitali nie znoszę. Nawet najwypaśniejszy barek z darmowym jedzeniem i piciem by tego nie zmienił ;-) Na szczęście udało mi się urodzić moje dzieci w domu.
    Kontakt ze szpitalem (nie tylko w charakterze pacjentki) zwykle jest dla mnie doświadczeniem traumatycznym. Może to efekt traumy jakiej doznałam jako noworodek przy porodzie - mało mnie nie wykończyli.
  • Uważam, że oprócz uświadamiania kobiet w temacie ich praw i korzyści z niezakłóconego naturalnego porodu, warto byłoby wywierać jednak jakieś naciski na środowisko lekarzy i położnych. Bo póki co, to oni z reguły wiedzą swoje, nie ma to jak oksytocyna, nacięcie i pozycja leżąca, a stawianie kobiety rodzącej w obliczu konieczności walki z personelem medycznym jest dla mnie jakimś nieporozumieniem. Jak kobieta ma dość odwagi i funduszy na poród domowy albo mieszka w mieście, gdzie może wybrać w miarę przyjazny szpital to jeszcze jakoś jest, ale w małych miejscowościach takiego wyboru nie ma. Be@ chyba pisała kiedyś jakieś zupełnie mrożące krew w żyłach historie...
  • Tak naprawdę to jestem wdzięczna za ten nasz szpital, tu J. trafił nieprzytomny od odwodnienia przy rotawirusie, B. miał wycinanego wodniaka jąder, W. - guza. Mąż miał usuwanego polipa z nosa. Mama kolegi z klasy B. była anestezjologiem przy moim porodzie, a sąsiadka z klatki pracuje w tymże barku :). Wcale nie cisną na cesarki, ostatnio przy mnie co najmniej dwie panie były zaskoczone, że musiały rodzić sn, a wcześniej byłam w sali z dziewczyną sn rok po cc. No i podczas 3 cc lekarze powiedzieli, zapraszamy na następny, pomożemy :)
  • @Joanna36 - tylko pozazdrościć tak dobrej relacji z lokalnym szpitalem. Tak powinno być, że człowiek ma do takiej instytucji zaufanie.
    @Bagata - moim zdaniem, problem główny leży w tym, że lekarze i inne personele szpitalne nie mają interesu w tym, żeby coś w swojej pracy zmieniać. A żeby mieli interes, to trzeba by jakieś zmiany systemowe wprowadzić. Zgadzam się z tym, że operowanie samym tylko poziomem świadomości kobiet jest metodą okrutną i mało skuteczną. Ale gdyby tym kobietom stworzyć jakąś realną możliwość wyboru (np. refundować porody domowe i w domach narodzin), to byłaby szansa, że "zagłosują nogami" i się trochę środowisko lekarsko-szpitalne zreflektuje.
    Inna rzecz - powstał lat temu kilka standard opieki okołoporodowej. Ciężka praca była nad tym dokumentem. I co? I nic! Większość szpitali ani myśli się do tego zarządzenia stosować. I żadnych sankcji nikt z tego powodu nie wyciąga. A taki Dębski jeden z drugim, to się wprost i publicznie naigrywa z takich dokumentów, że ktoś mu każe na piśmie, w ministerialnym dokumencie, że on ma się rodzącej przedstawić, gdy zaczyna z nią rozmowę... :-?
  • Ja szpitali nie cierpię!!! Na szczęście aktualnie bywam w nich tylko z powodu porodu albo problemów ciążowych. Mam za sobą dwa traumatyczne porody i dwa wspaniałe :) Pierwszy w szpitalu Bielanskim.....do tej pory mam ciary, drugi w Wołominie lepszy ale też traumatyczny, i ostatnie dwa w Domu Narodzin i tu czułam się najlepiej, żadnego pośpiechu, żadnych krzyków, gróźb, naturalnie i spokojnie ( chodzi mi o spokój na sali) czułam ze ważna.jestem i ja żeby mi.było dobrze,i oczywiście dziecku. W szpitalach czułam się jak coś co ma szybko urodzić,.tak żeby im było wygodnie...
    W Domu Narodzin wychodziłam po dobie więcej nie byłam w stanie wytrzymać :) i nie.robiono mi z tego powodu żadnych problemów i nie wmawiani ze jak wyjdę wcześniej to moje dziecko najprawdopodobniej umrze...
  • @jukaa - plakietki, teoretycznie, każdy pracownik szpitala powinien mieć. Z praktyką - różnie bywa. Inna rzecz, że, niezależnie od plakietki, nikomu by korona z głowy nie spadał, gdyby zaczął kontakt z pacjentką od wyjaśnienia kim on jest i jak się nazywa. No, jakby podstawy kultury...
  • @jukaa
    Czasem taka plakietka wnosi ciut zamieszania
    ;)
    Otóż jeden z lekarzy w szpitalu nazywał sie Niewiem.
    Dr. Niewiem
    Kiedy moja Mama trafiła na porodówkę na drugim końcu Polski, zaczęła wypytywać kobiety z sali o lekarzy.
    Każda z nich na pytanie o lekarza, który to miałby przeprowadzac cc odpowiasala Niewiem
    Mama słysząc wciąż i wciąż "nie wiem" z bezsilności zamknęła sie w szpitalnym kiblu i szlochała aż po jakimś czasie odnalazła Ja tam jakaś pielęgniarka i wytłumaczyła co to za lekarz prowadząc Ja do gabinetu lekarza, żeby naocznie zobaczyła ów plakietkę :))

    Mama moja miała z konieczności 3 cc, po trzeciej dodatkowo zaraz po, operacje ginekologiczna
    Opowiadała, ze bardzo zazdrościła kobietom porodu sn.
    Dziś nawet po cc większość kobiet prędko wychodzi ze szpitala. Mama leżała dość długo po każdej.
    Leżeć, leżeć i leżeć!
    Zero odwiedzin
    Pamietam jak młodsza siostrę oglądaliśmy przez szybę a z mama rozmawialiśmy przez szybę + słuchawka telefoniczna- niczym w więzieniu.
    Nam ze starsza siostra udało sie rodzic sn.
    No ja po terminie to z oxy- choć mój poród to tak prawdę mówiąc lajcik, całość ciut ponad godzinę. Pamietam jak Mama mówiła mi, ze mam sie nie bać kroplówek, wywoływania, ze mam współpracowac z lekarzem żeby tylko udało sie urodzić, żebym nie musiała przechodzić cc jak Ona, choć oczywiście gdyby zaszła taka konieczność to i cc, wszak zdrowie i życie i dziecka i moje najważniejsze.
    Młodsza swój pierwszy poród wspomina jako najwieksza traumę w życiu.
    Zreszta zakończył sie cc.
    Wyła! Błagała żeby coś robili, mówiła ze praktycznie ruchów nie czuje, a mdlała już
    Kiedy zrobili cc to usłyszała , ze "miała przeczucie co do cc, bo w sumie to zrobili je w ostatniej chwili" - cóż był poranek Wigilijny.
    Z pełna świadomością szukała lekarza który zrobi jej cc przy kolejnym porodzie. Znalazła.
    Jest szczęśliwa ze jej drugi poród cc przebiegał zdecydowanie inaczej niż pierwszy. Mówi ze to jak piekło i niebo. Ze jeśli dane jej będzie moc mieć jeszcze dziecko to z pełna świadomości znów wybierze poród poprzez cc

    Ile kobiet, tyle historii porodowych
    Jesteśmy rożne
    Nie ma co oceniać drugiej kobiety, zwłaszcza kiedy nie wiemy tak do końca jakie ma wcześniejsze doświadczenia.
    Moja siostra gadki "poszła na łatwiznę, czy zapłaciła to zrobili" ma w głębokim poważaniu
    I głośni mówi, ze jak zajdzie potrzeba to to powtórzy.
    Ja ze wszystkich sił pragnęłabym porodu sn.
    Starsza siostra, mówi ze Jej to obojętne, nic na sile w żadna ze stron
    A Mama- Ona modli sie tylko o więcej wnuków!
    Wiele bym oddała, żeby moc przejść to choć jeszcze raz

  • Płakać mi się chce jak czytam historie porodowe. Zwłaszcza że jako lekarz nie mogę niż z tym zrobić... Tylko uważam, że warto by kobiety były świadome jak poród powinien wyglądać i miały przy osobie bliską osobę, przytomną i także świadomą. Tak by gdy kobieta nie ma już siły to ktoś inny mógł jej pomóc egzekwować swoje prawa. I nadal uważam , że warto pisać skargi do naczelnej położnej, dyrektora szpitala i kogo się jeszcze da, bo ciągle istnieje argument: "no przecież nikt się nie skarży to o co chodzi?".
  • edytowano wrzesień 2015
    Tylko ciężko pisać skargę, skoro wszyscy " kompetentni" pracownicy twierdzą, że każda z procedur była nieodzowna, bo mogłoby się wydarzyć coś gorszego. Gdy leżałam sama po porodzie na położnictwo, a córcia na neonatologii przyszła do mnie położna, żeby mnie przekonać, że to był prawidłowy, świetny poród. W wypisie, ani w książeczce ani słowo o naprawodę intensywnym wyciskanie dziecka. Dodam, że na neonatologii wpisali, że dziecko po ciężkim porodzie, urodzone w zmartwicy i ze złamaniem obojczyka- taki to był świetny porod
  • @Katarzyna, zielone wody stąd, ze poród się przedłużal(wody się saczyly a pęcherz nie pekl) i lekarz mowil, że przedłużenie takiej sytuacji grozi niedotlenoeniem i zielonym wodami
  • @Aga85 dlatego uważam że każda kobieta powinna przed porodem przeczytać "Urodzić razem i naturalnie" Ireny Chołuj. Wtedy miała by inne spojrzenie na tych kompetentnych i to co konieczne... Bo mam czasem wrażenie, że wiele kobiet sukni ślubnej czy innych bzdetów szuka dłużej i wytrwalej niż informacji nt. ciąży, porodu i połogu. A co do skarg. Nawet gdy nie ma się pewności co zasadności postępowania zawsze można napisać wtedy o braku informacji, działaniu wbrew zgodzie pacjentki.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.