Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Chciałabym 3-cie dziecko ale....

135678

Komentarz

  • @Silesia, ale któremu byś nie zrobiła? pierwszemu? siódmemu? ;)
  • edytowano wrzesień 2015
    Ktora z kolei jesteś?
    Nie chcialabys miec swoich sióstr czy braci?
  • @Savia, Savia
    weź troszkę na wstrzymanie
    troszeczkę
  • No czemu @Silesia? Przeciez jedno wynika z drugiego. To sa zwiazki przyczynowo skutkowe.
  • @Silesia, Twoje słowa nie wywołały burzy. Tylko Ty masz ok. 20 lat, my mamy więcej. I inaczej na wiele spraw patrzymy. Nie znaczy to, że zaraz z katedy powiemy Ci, jak masz żyć i kropka, inaczej absolutnie nie, ale na razie masz jednak mniejsze doświadczenia życiowe.
  • Po pierwsze to były wybory mojej mamy i to ona ilościowo brała najwięcej skutków tych wyborów.
    Po drugie, ja bardzo przepraszam za dostadość ale kto robi takie porównania "wybierz kogo ma zabraknąć" powinien się najpierw popukać w czoło. Jak nie podziała, kilkukrotnie.
  • @Silesia,ja też mam siedmioro rodzeństwa,w dodatku jestem najstarsza.
    Wiary w mojej rodzinie nie było,problemów-aż nadto.
    Za około 2tygodnie zostanę ponownie mamą.
    Po raz szósty: -)
    I powiem Ci,że mając 20lat wychodząc za mąż (ty chyba też wcześnie brałaś ślub?),nigdy bym nie uwierzyła,że będziemy rodzicami aż szesciorga.
    Otwieralismy się stopniowo,a nawet opieralismy- nieeee,u nas to już wwszystkie dzieci w domu,wystarczy-I robiliśmy niemal wszystko,by tych dzieci więcej nie było.
    Nie chcę pisać zbyt szczegółowo- tylko tyle-Dziękuję Bogu każdego dnia za mojego męża i moje dzieci,bo oni dają prawdziwy sens mojemu życiu,a łatwo nie jest.
  • Omg, nie mialam dziekowac, tylko str przewinac na tel.:-|
  • edytowano wrzesień 2015
    @Silesia to nie tak. Ktos kiedys powiedzial, ze nas bylo w domu "za dużo". Pytanie "kto byl zbędny" nasuwalo sie naturalnie i dalo do myślenia rozmówcy.
  • Wiesz, ja mam za sobą bardzo, bardzo niemiłą rozmowę o ilości dzieci (moich), rozmowa była z osobą nie mającą dzieci. I ktoś, kto nie ma doświadczenia w ciążach, porodach, wychowaniach niekoniecznie zrozumie czym jest wielki dar otworzenia się na życie. Bo właśnie jak kobieta przechodzi te wszystkie trudy to najlepiej wie jaką wagę ma jej decyzja. I co dobrego z tego wynika dla jej całej rodziny. Nawet, jak dzieci tego nie rozumieją, to mozę być tak, że jak same zostaną przeczołgane przez życie to otworzą im się oczy. I nie chcę niczego pisać z wyższością, jako doświdczona matrona ;) , bo naprawdę nie o to chodzi. Tylko do wielu spraw potrzebna jest pewna perspektywa i doświadczenie.
  • W wielu 20 lat inaczej się takie sprawy postrzega. Doświadczone panie po 30 tce ;) myślą innymi kategoriami. Żeby do tego dojść trzeba po prostu czasu :-B
  • Pewne doświadczone panie są nawet po 40 tce ;)
  • Nikomu nie mówie czy ma za dużo. Szanuje rodziny gdzie jest wiele dzieci. Wiem, bo miałam z tym przecież styczność, ile to kosztuje wszystkiego. Mam więc świadomość na co porywają się Ci ludzie. Na co wy się porywacie.

    Ogólnie rzecz biorąc po burzach przemyśleń, obserwacji i tak dalej i tak dalej oraz, co przykre, rzeczy które gadałam mojej mamie (w końcu i mnie męczyło to że w domu ciągle było małe dziecko, że miejsca tylko ubywało, że materialnie bywało ciężko)
    uważam że takie samo prawo do nie wtrącania się w kwestie płodności ma matka dwójki, trójki, siódemki, dwunastki, pietnastki ale też jedynaków i tych które nie mają dzieci.
    Tak samo jak Wy nie lubicie głupich uwag o gromadce dzieci tak samo nie życzą sobie tego inne kobiety.
    Ja wiem że każdy ma swój złoty środek na życie i koniecznoe chce się nim dzielić. Są jednak kwestie gdzie trzeba wcisnąć hamulec
  • E. Nie wszystkie, z tego co sie orientuje np. Joanna91 mysli jak polowa Pan po 40 z tego forum;-)

    ale zadziwia mnie pewnosc, ze to czy sie bedzie mialo, czy nie dzieci zalezy tylko od nas. W sensie decyduje, ze tak w wieku 39 lat, wiec tak. Decyduje, ze nie w wieku 20lat, wiec nie.
    Zeby to bylo takie hop siup...
  • No cóż... Ja drugie dziecko planowałam na porodówce z pierwszym w ramionach :P A kolejne gdy bylam w ciazy z drugim. Kilka dni temu wspominalysmy z tesciowa jak to wtedy powiedziala mi, ze po drugim mi sie odechce ;-)

    No ale ja bylam wdzięczna za wielodzietność mego domu, wiec bylam skrzywiona malolata. ;-)
  • Mam więc świadomość na co porywają się Ci ludzie. Na co wy się porywacie.
    ----
    Hmmm... :-? Nie czuje bym sie na cos porywala...
  • Ja znam kogoś, kto pochodzi z wielodzietnej rodziny, było ich 7, dla niej to było taką traumą, że też zdecydowała, że tylko będzie miała jedno dziecko wypieszczone i dopilnowane, i tak zrobiła i nie odwidziało jej się.
  • no tylko zawsze moźna wszystko sprowadzić do patologii
    Moźna mieć traumę po małźeństwie rodziców i nigdy się z nikim nie związać, ale czy to oznacza źe małżeństwo jest złe?
  • edytowano wrzesień 2015
    @Zuzapola ja rozumiem, ze cos moze byc trauma. Tylko ona raczej wynika nie z ilości dzieci, ale z patologicznych relacji.

    Edit: O, Barbasia to ładnie ujela.
  • edytowano wrzesień 2015
    Większość małżeństw może nie ma większych problemów z płodnością, ale te ok 20 % (mniej więcej milion) jednak ma.
    Znam parę bardzo otwartą na życie, po ślubie 10 lat a mają dopiero(?) 3 dzieci, nie stosują npr itp. Jakoś nie dane im jest doświadczyć "powodzi" dzieci...
    Przez ostanie kilkanaście miesięcy przekonuję się że faktycznie, odemnie to nie odemnie zależy czy mam dzieci czy nie. Po nawróceniu i odrzuceniu antykoncepcji zadecydowaliśmy że dzieci-tak, chcemy. A najlepiej dwoje od razu żeby nadrobić. No a Bóg ma inny plan na nasze życie.
    Ja też dziękuję Bogu że doświadczyłam takiego a nie innego dzieciństwa, z gromadką rodzeństwa było piękne...
  • @Silesia, ja nie miałam w domu trudnych warunków, ale sama bym chciała, by moje dzieci nie miały za miękko. I to z pełną świadomością i miłością. Sama bardzo szybko zaczęłam pracować, już w podstawówce, bo chciałam mieć niezależność. I choć praca była bardzo ciężka, kto pracował na plantacji truskawek wiele dni po 11 godzin dziennie schylony w skwarze ten wie jak to smakuje, to właśnie to dało mi siłę. Ja naprawdę nie musiałam tak harować, moje rodzeństwo nigdy nie pracowało. Ja pracowałam już potem przez całą szkołę i studia. I właśnie to wszystko mocno mnie ukształtowała i dało spory dystans do wielu spraw. Można, oczywiście, zaplanować sobie jedynaka i tego się trzymać, ale to dla nikogo nie jest dobre, ani dla rodzica ani dla tego dziecka (najbardziej dla dziecka). Ale tak myślę, że decyzja o otwarciu się na dzieci jest też podejmowana ze wzgląd na miłość do tych dzieci, które już są. Bo właśnie życie takie, które wytarga, przeczołga powoduje, że człowiek jest silny i da sobie radę w życiu. Znam matki jedynaków które oczekują, że dziecko zawsze do nich przyjdzie się wypłakać i prosić o pomoc (ich dzieci są bardzo chronione przed trudami), a ja bym chciała, by moje dzieci właśnie doświadczyły trudów - bo je tak bardzo kocham, bo to dla nich najlepsze.
  • edytowano wrzesień 2015
    Moje dzieciństwo nie bylo sielankowe, ba! Nie bez powodu w wakacje bylam na rekolekcjach zamkniętych "uzdrowienie wspomnień". :D Ale... Gdyby nie ta wielodzietność, gdyby nie otwartość rodzicow to bym nie zyla. Po prostu. A Bog mnie chcial! I życie jest piekne. I mam wspaniałego męża i dzieci. I jestem szczęśliwa. :-) O! I czy w takiej sytuacji mialabym smislosc/odwage/??? wprowadzać ograniczenie Najwyzszemu? Moze On chce by przyszedl na swiat ktos tak jak ja kiedys...

    Edit literka ;-)
  • JA to wiem,że ta trauma to nie w każdej wielodzietnej rodzinie, chodziło mi raczej o to, że nie przeszło to postanowienie z czasem.
  • A naciski męża na więcej dzieci były.
  • Druga Savia!? oj!!!
  • @AniaD bardzo mądrze piszesz , dziękuję Ci za to :x

  • Nie wiem ile mojego rodzeństwa sie nie urodziło, bo: "Kasia, ty nie rozumiesz, to inne czasy były". Nas było czworo, warunki takie se. Ale jestem dorosła i moje wybory muszą być wolne od wyborów moich rodziców, bo to moje życie. Jak Pan Bóg zawoła, to rozliczy z mojego życia, nie z życia przodków.
  • Chciałabym czwarte i nic....od pół roku
  • edytowano wrzesień 2015
    znam mężczyzne, którego żona też tak sprawę postawiła, ale to dziwna rodzina jest
    e: do wpisu Agnieszki1011 się odnosłam
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.