Bardzo proszę jak ktoś może, za mnie żebym dala rade od wczoraj tak hardcorowo porody się zaczęły tak więc do końca kwietnia poproszę jeśli można o wsparcie modlitewne
Podjęłam się ciekawego i rozwijającego dla mnie zadania, sporo się do niego przygotowywałam. Jutro czeka mnie wystąpienie. Bardzo proszę o wsparcie modlitewne, żeby nerwy mnie nie zjadły, bo niestety troche sie stresuje i żebym potrafiła wszystko przedstawić w jasny zrozumiały sposób.
Poproszę o modlitwę za mnie, moją rodzinę i przyjaciół. Wiele gorzkich leków Bóg mi ostatnio aplikuje. Bardzo ciężkich dla mnie do przełknięcia.
Mam przed sobą słowa Dolindo, że jesteśmy przed Bogiem jak brudna koszula wyciągnięta na słońce. Bóg wywabia bród cierpieniem, a następnie roztapia go i usuwa Miłością.
Pomódlcie się poproszę o mnie abym umiał godnie i bez narzekania doczekać do tego aż Bóg zabierze to cierpienie i ogrzeje mnie Swoją Miłością. Nie umiem jeszcze pragnąć cierpienia, ale już wiem, że jak odrzucę te przykrości, to równocześnie odrzucę też to Dobro dla mnie przygotowane.
Nie mogę sobie poradzić w zyciu. Mam 23 lata, za sobą pare doświadczeń zawodowych, nieudane dwie relacje, perspektyw brak, pracy brak, za sobą porażki życiowe. Im robię się starsza tym bardziej staje się depresyjnym człowiekiem.
Bóg jest dobry i wszechmocny. Skoro jest dobry, a pozwala na cierpienie, to wyglądałoby na to że brakuje Mu wszechmocy. Albo nie jest dobry. Jest niespójność w tym co piszesz. Taka twoja wiara, nie chroni człowieka przed poczuciem krzywdy i żalem do Boga.
To co piszesz jest dla mnie ciężkie. Szczególnie w obecnej sytuacji. Jestem w stanie zaakceptować pewne rzeczy, pod warunkiem gdy wierzę w ich sens.
Też uważam że Bóg nie pragnie cierpienia dla ludzi. Jezus wziął na siebie lwią część tego co było nam przypisane. Jednak jakby cierpienie było tylko złe, to wziąłby na siebie całe cierpienie. Dlatego tak piszę z przekonaniem, bo wierzę że On jest dobry. Świadczą też o tym wszyscy męczennicy chrześcijańscy.
Mam zupełnie inne wyobrażenie o Bogu niż Ty Jesteśmy jakby pielgrzymami. Idziemy w kierunku Boga. Elementem naszej drogi jest też cierpienie. Strzeże nas Bóg, jak źrenicy oka. Tu nie ma miejsce na przypadek. Dla mnie nie ma czegoś takiego jak przypadkowy splot wydarzeń
Mamy Wolną Wolę, to jest Moc naszej duszy. Jednak żyjemy wśród innych stworzeń (ludzi, aniołów), którzy mogą postępować wbrew naszej Woli. Jeżeli ufasz Bogu, to wtedy i tylko wtedy czynisz Jego Wolę swoją Wolą. Bóg jest bardzo delikatny, jeżeli chodzi o narzucanie Swojej Woli. To Bóg i nikt inny jest gwarantem tego, że mamy jakikolwiek wybór i wpływ na nasze życie.
Ja Ciebie nie chcę przekonać. Twoje myślenie jest spójne, ale z niego wynika, że nie można ufać Bogu. Albo ja się mylę lub czegoś nie rozumiem. No bo jak można ufać Bogu, który pomimo tego że jest Dobry oraz Wszechmocny pozwala na takie zbiegi okoliczności jak nowotwór?
Mówisz że ktoś chce być mordercą i jest. Być może powszechność raka wynika a chciwości firm farmaceutycznych. No właśnie, Bóg szanuje takich Wolę, a szatan z tego się cieszy. Jednak Bóg jako Jezus uświęcił cierpienie Swoją Męką. Dzięki temu cierpienie nie jest tylko przekleństwem, ale może być błogosławieństwem. I wiele osób żyjących w zażyłości z Bogiem, pogrążonych jest w cierpieniu. Rzekłbym że chyba wszyscy, którzy tylko chcą przyjąć ten Jego Dar. Po to właśnie aby tego zwykłego i destrukcyjnego cierpienia było jak najmniej.
A tutaj cytat z listu innego, bardzo cierpiącego Świętego o.Pio:
'Kiedy Jezus chce w swej dobroci wystawić na próbę Twoja wierność, powinnaś tak się zachowywać: Bądź zawsze gorliwa w spełnianiu swych obowiązków i nie pomijaj niczego, co zwykłaś czynić w okresach pociech i pomyślności; nie przejmuj się wtedy, że nie daje Ci to zmysłowych przyjemności, bo są one czymś zupełnie przypadkowym, a niekiedy nawet szkodliwym dla duszy. [...] Dopóki dusza nie osiągnie tej istotnej pobożności, jej stan znajduje się w dużym niebezpieczeństwie i trzeba wtedy postępować bardzo rozważnie i oględnie"
Kluczem do odpowiedzi jest Wola Boża. Dlaczego Bóg na to pozwala? Nie wiem. Osobiście wolałbym aby nie pozwalał. O jak teraz bym chciał żyć w świecie bez cierpienia. Dlatego tu siedzę i prokrastynuję. A przede mną pomieszana góra piachu i maku do przebrania
Być może jak kiedyś zapragnę cierpienia dla siebie jak niejaki Dolindo, to wtedy też, być może, zrozumiem ten pełen cierpienia świat. Każdy kto chce pełnić Wolę Bożą nie jest częścią tego świata. Ale jest obietnica, że nie zawsze tak będzie. Teraz jesteśmy jakby wygnańcami
20 Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Wy będziecie płakać i zawodzić, a świat się będzie weselił. Wy będziecie się smucić, ale smutek wasz zamieni się w radość. 21 Kobieta, gdy rodzi, doznaje smutku, bo przyszła jej godzina. Gdy jednak urodzi dziecię, już nie pamięta o bólu z powodu radości, że się człowiek narodził na świat. 22 Także i wy teraz doznajecie smutku. Znowu jednak was zobaczę, i rozraduje się serce wasze, a radości waszej nikt wam nie zdoła odebrać.
edit: Wolą Bożą jest abym nie smucił się całą wieczność. Aby to jednak osiągnąć, teraz muszę się trochę posmucić Tak to rozumiem
Komentarz
też jak nie piszesz
Jutro czeka mnie wystąpienie. Bardzo proszę o wsparcie modlitewne, żeby nerwy mnie nie zjadły, bo niestety troche sie stresuje i żebym potrafiła wszystko przedstawić w jasny zrozumiały sposób.
Oraz we wtorek mam egzamin z ustaw, staram się o pracę, o godz. 9.20 proszę o modlitwę
Mam przed sobą słowa Dolindo, że jesteśmy przed Bogiem jak brudna koszula wyciągnięta na słońce. Bóg wywabia bród cierpieniem, a następnie roztapia go i usuwa Miłością.
Pomódlcie się poproszę o mnie abym umiał godnie i bez narzekania doczekać do tego aż Bóg zabierze to cierpienie i ogrzeje mnie Swoją Miłością. Nie umiem jeszcze pragnąć cierpienia, ale już wiem, że jak odrzucę te przykrości, to równocześnie odrzucę też to Dobro dla mnie przygotowane.
To co piszesz jest dla mnie ciężkie. Szczególnie w obecnej sytuacji. Jestem w stanie zaakceptować pewne rzeczy, pod warunkiem gdy wierzę w ich sens.
Też uważam że Bóg nie pragnie cierpienia dla ludzi. Jezus wziął na siebie lwią część tego co było nam przypisane. Jednak jakby cierpienie było tylko złe, to wziąłby na siebie całe cierpienie. Dlatego tak piszę z przekonaniem, bo wierzę że On jest dobry. Świadczą też o tym wszyscy męczennicy chrześcijańscy.
Ja Ciebie nie chcę przekonać. Twoje myślenie jest spójne, ale z niego wynika, że nie można ufać Bogu. Albo ja się mylę lub czegoś nie rozumiem. No bo jak można ufać Bogu, który pomimo tego że jest Dobry oraz Wszechmocny pozwala na takie zbiegi okoliczności jak nowotwór?
Mówisz że ktoś chce być mordercą i jest. Być może powszechność raka wynika a chciwości firm farmaceutycznych. No właśnie, Bóg szanuje takich Wolę, a szatan z tego się cieszy. Jednak Bóg jako Jezus uświęcił cierpienie Swoją Męką. Dzięki temu cierpienie nie jest tylko przekleństwem, ale może być błogosławieństwem. I wiele osób żyjących w zażyłości z Bogiem, pogrążonych jest w cierpieniu. Rzekłbym że chyba wszyscy, którzy tylko chcą przyjąć ten Jego Dar. Po to właśnie aby tego zwykłego i destrukcyjnego cierpienia było jak najmniej.
Być może jak kiedyś zapragnę cierpienia dla siebie jak niejaki Dolindo, to wtedy też, być może, zrozumiem ten pełen cierpienia świat. Każdy kto chce pełnić Wolę Bożą nie jest częścią tego świata. Ale jest obietnica, że nie zawsze tak będzie. Teraz jesteśmy jakby wygnańcami
Cyt:
20 Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Wy będziecie płakać i zawodzić, a świat się będzie weselił. Wy będziecie się smucić, ale smutek wasz zamieni się w radość. 21 Kobieta, gdy rodzi, doznaje smutku, bo przyszła jej godzina. Gdy jednak urodzi dziecię, już nie pamięta o bólu z powodu radości, że się człowiek narodził na świat. 22 Także i wy teraz doznajecie smutku. Znowu jednak was zobaczę, i rozraduje się serce wasze, a radości waszej nikt wam nie zdoła odebrać.
edit: Wolą Bożą jest abym nie smucił się całą wieczność. Aby to jednak osiągnąć, teraz muszę się trochę posmucić Tak to rozumiem