Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

wielodzietni jak dinozaury

12467

Komentarz

  • @andora masz 100% racji :)>-
  • @andora i ode mnie 100. razem 200% ;)
  • Agnieszka, podpuszczasz, co? B-)
  • Aha i dlatego pozostali słuchacze nie mogą posłuchać i wyrobić sobie samemu zdania? Ciekawa teoria :D idąc tym tropem społeczeństwo musi dostosować się do dziecka bo mamusi nie chciało się kombinować opieki nad dzieckiem - koncert nie jest wydarzeniem obowiązkowym a inni mają prawo wysłuchać go w ciszy i spokoju :)
  • @Agnieszka - mam poczucie, że robisz sobie z nas tutaj żarty.
    Czy tylko z mojej perspektywy tak to wygląda?
    @E.milia - napisz, bo może ja źle sytuację odbieram - czy te bobasy na kursie, na którym byłaś, przeszkadzały Ci samą swoją obecnością (siedziały na rękach u rodziców nie wydając żadnych dźwięków, ale sam fakt, że były na sali Ci przeszkadzał), czy swoim zachowaniem?
  • @Agnieszka - może im prąd powyłączali, bo w Pl burze szaleją.
  • Tez mi się już widzi, @Katarzyna, że Agnieszka sobie podkpiwa ;)
  • Po ciemku się słabo w puzzle gra.
    A czy powinnaś ze sobą zabierać dzieci tam, gdzie jesteś obecnie, czy nie powinnaś, to już nie mnie wyrokować.
  • @Elunia - tak mi się skojarzyło:
    Hrabia: - Janie! Idź podlać ogródek!
    Jan: - Ależ, panie hrabio, właśnie pada deszcz!
    Hrabia: - Nic nie szkodzi! Włóż płaszcz i kalosze!
    Ja swojego nie podlewałam dziś, bo tak mi od rana patrzyło, że się rozpada na wieczór.
  • Dzieci nie przeszkadzaja mi jako takie. Przeszkadzalo mi : wpelzanie na demonstrowane pomoce, ktore z racji rozmiarow i sposobow uzytkowania musialy byc prezentowane na podlodze; koniecznosc przerywania wykladu/wyjasnien, zeby prowadzacy mogl zdjac dziecko z pomocy/zabrac pomoc, zanim ockna sie pilnie notujjacy rodzice; radosne popiskiwanie -mala sala, dziecko zagluszalo prowadzacego i rozpraszalo; poplakiwanie zanim rodzice wyniesli dziecko-kilkanascie razy w ciagu dnia zajec.

    Na dwoxg zajeciach terenowych nie przeszkadzaly mi nawet kilkulatki. Natomiast bardzo przeszkadzaly mi stekajace dzieci na czyms, co nazywalo sie "Lekcja ciszy", bo dosc potrzebne bylo absolutne skupienie na dzialaniu.
  • A kolezanka mi przypomniala, ze mielismy tez malego niemowlaka na zajeciach. Ale tego nie skojarzylam, pamietam tylko fajna chuste. Byl bezdzwieczny.
  • @E.milia - dzięki za wyjaśnienia. Rozumiem, że @Agnieszka nie widzi nic niestosownego w tym, by w czasie zajęć za które płaci i które musi okupić skomplikowaną dość logistyką rodzinną patrzeć na cudze bobasy i słuchać i pisków i płaczów, zamiast korzystać merytorycznie. Ja problem dostrzegam. Oglądać dzieci i ich słuchać mogę we własnym domu zupełnie za darmo. Płacąc za udział w zajęciach chciałabym móc w nich w sposób niezakłócony korzystać.
  • Zgoda - wydaje Ci się!
  • Wezcie pod uwage, ze urzad/pogrzeb to sa kwestie jednorazowe i jednak krotkotrwale. Kurs trwal piec dni, dziewiec godzin, z 3-4 przerwami. To nie jest pol godziny na poczcie, gdzie mozna jakos niemowlakowi zorganizowac czas.
  • I zapewne na kurs decydowano sie kilka tygodni / miesiecy wczesniej
    podobnie jak jest wczesniej ustalany termin koncertu dyplomowego. Jest czas na zalatwienie opieki.
    Niepojeta dla mnie nonszalancja rodzicow, ze jakos to bedzie.
    Chodzimy na koncerty szkolne w SM, nigdy! nie wzielismy dziecka ponizej 2 lat, choc to dla nas trudne logistycznie. Do sali / z sali nie wolno na palcach wyjsc a male kwilace albo smiejace sie dziecko ma nie przeszkadzac?
  • edytowano lipiec 2016
    I sorry, ale jednak poziom interpretacji utworu i wymagania odnosnie koncertu dyplomowego a koncertu przeznaczonego dla dzieci sa zupelnie inne...
    Jestes az tak niezorientowana czy na sile udowadniadz swoja racje?
    To do @Agnieszka
    Podziękowali 1Sandyesa
  • I @Agnieszka, nie zrozumialam do konca Twojej wypowiedzii ostatniej. Ja NIE bralam udzialu w zajeciach z dziecmi. Z duzym trudem zorganizowalam dla nich opieke-w tym dla dziecka na piersi, podobnie kilka innych mam.
  • edytowano lipiec 2016
    @mysikrolica - jak to: nie wolno wyjść/wejść na palcach? Czy nauczyciele nie biorą pod uwagę, że jak ich absolwenci będą kiedyś grali w filharmoniach, to ludzie będą podczas koncertów wchodzić, wychodzić, szeleścić papierkami od jedzenia, mlaskać i przyprowadzać na koncerty płaczące i śmiejące się dzieci, a może nawet szczekające i wyjące psy? Przecież profesjonalny muzyk powinien grać pięknie i bezbłędnie nawet w bardzo trudnych warunkach!
    MSPANC
  • edytowano lipiec 2016
    Do Agnieszki, nie Agnicha
    a propos ze skrzypaczce moze kiedys przyjdzie grac dla dzieci i jak sobie poradzi ;)
    My nie bierzemy ponizej 2 lat bo nie wytrzyma w ciszy godziny czy poltorej. Ale tez przeciez znamy nasze dzieci i wiemy, czy wytrzymaja tyle czasu w ciszy, bez chodzenia. I SM ma jednak koncerty z utworami maks 2 minuty. Zaczyna byc niepokojaco, w przerwie miedzy utworani mozesz wyjsc. Spytaj Eluni, ile trwa utwor dyplomowy - to nie jest minuta/dwie
    edit:lit z tel
  • Mamy z malutkimi dziecmi czesto siedza pod aula i w przerwie wchodza tylko na utwor swojego dziecka - wiele razy to widzialam
  • Wydaje mi sie, ze wpływ na podejście Agnieszki do dzieci ( ze dzieci to świętość i wolno im wsio) ma miejsce zamieszkania.
    W piaskowcu nie byłam jeszcze, ale
    Moja B. dobra koleżanka jest miłośniczka piaskowca.
    Kiedy zabrałam ja do Tr. To po kilku dniach w nowym, obcym dla niej kraju stwierdziła ze podejście do dzieci jest praktycznie takie samo jak na Piaskowcu.
    A jest dokładnie takie jak pisze Agnieszka!
    Dzieci sa uwielbiane i noszone na rękach!
    Wolno im naprawdę duuuuuuzo!
    Ów znajoma stwierdziła, ze w Tr jest troszkę "spokojniej" pod tym względem. Pomimo tego, ze te dzieci mogę naprawdę wieleeeee to jednak widać wieksza dyscyplinę ( he he he) w Piaskowcu zaś dziecku wolno wsio.
    Wsadził Ci palec w talerz?
    Ojej! No był ciekawy co pani z białymi włosami lubi jeść!
    Biega pomiędzy kelnerami, którzy gorąca herbatę noszą na tacach?
    No i co z tego! Tozto dziecko, istota ciekawa swiata.
    To kelner ma uważać i robić wszystko zeby pełne szklanki donieść i nie zrobic krzywdy dziecku, jak siebie poparzy to trudno, najwidoczniej niezdarą z niego!
    Pod tym względem Tr jej sie bardziej podobała.
    Choc po tyluuuuu pobytach w Piaskowcu ( i planowanych następnych) po prostu przywykła.
    W Tr jest podobnie.
    Choc dzieci w talerz paluchów nie wsadzają ;)
    To poprzez takie wychowanie pozwalają sobie na wiecej ;)
    Przez to sa bardziej otwarte i mniej bojaźliwe, co akurat mi sie podoba, a moze poprostu dlatego ze moje dziecko to tez taki otwarty typ ;) wiec dla mnie to normalne ;)



  • Nie oburzam sie ze bylo obecne. Oburzzam sie ze PRZESZKADZALO.
  • To wychodzi, że ja nie lubię dzieci ;) w restauracji grupa dzieci, wygoniona od stołu przez rodziców, przyszła grać w piłkę kolo naszego stolika. Kelner ręce rozklada, sama wiec zwróciłam dzieciakom uwagę. Na co usłyszałam: ale tatuś nam pozwolił grać, tylko nie kolo naszego stołu, bo tam przeszkadzamy :))
  • Ostatnio w podróży poszliśmy na kawę do Maca. I tak po 10 minutach zauważyłam, że przy stolikach obok siedzi 30 dzieciaków. Właściwie nie dzieci zauważyłam, tylko siostrę zakonną z dwoma tacami frytek dla nich. Dzieci były CICHO. Trzydziestka!
    @-)

    Czyli da się wychować dzieci tak, żeby zachowywały się jak ludzie, nie wsadzały palców obcym do talerza i nie plątały się pod nogami. I były cicho. Może tylko w Polsce? A może tylko siostrom zakonnym to się udaje? ;)
  • :D

    Chyba nie, bo rozmawiały ze sobą, nawet się śmiały, ale wszystko przyciszonym głosem, nie odbiegającym od normalnego szumu w knajpie.
    Po prostu ktoś zadbał o ich wychowanie.

  • Cart
    Jakbym zobaczyła trzydziestkę dzieci i te dzieci tylko by cicho oddychały to podejrzewałbym jakas tresurę ze strony opiekuna :))
    Nie pochwalam biegania po knajpce, kopania w krzesło, zaglądania w talerze ( nie mówiąc o ładowaniu w talerz paluchów) - nie pochwalam w ogole zasady, ze dziecko to świętość i wolno mu wszystko bo czas dzieciństwa krótko trwa.
    Ale tez nie rozumiem "drugiej strony medalu", zeby dziecko stało na baczność, siedziało bez możliwości odzywania z rekami na kolanach itp

  • Z tą 30stką dzieci to jest to kwestia wychowania w takiej grupie.
    W przedszkolach montessori nie ma hałasu. A np w naszym byłym były 2 grupy łącznie 30 dzieci. Na 3 salki. Wszystkie dzieci przemieszczały sie swobodnie. Nie było takiego jazgotu jaki panuje w przedszkolach np publicznych. Nawet same nauczycielki mówiły ze gdy zaczynały tam prace a wcześniej pracowały w nie montessorianskich to były w szoku ze nie ma hałasu.
    I nie jest to kwestia głodzenia, rygoru czy żołnierskiej musztry.
  • @Cart&;Pud, ale chyba miały wyżej 2 lat ;)?
  • Miały tak od 4 do 7 na moje oko.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.