Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Nie chcą dopuscic syna do matury -help

1356

Komentarz

  • beatak powiedział(a):
     I przeceniasz Bereniko znajomość przepisów przez nauczycieli. One zmieniają się co chwilę i uwierz mi, większość nauczycieli po prostu uczy, niejednokrotnie nie pamiętając o niuansach prawnych lub nawet źle je interpretują. 
    Ale ten nauczyciel uczy w tej szkole, to chyba powinien znać takie przepisy? To nie jest żaden niuans, tylko standardowa procedura.
  • Ale poprawa to nie to samo co egzamin poprawkowy, a w tej kokretnej sytuacji umawiano się na poprawę.
  • Egzamin poprawkowy faktycznie jest w sierpniu. 
  • W przepisach jest tak, ze uczeń poprawia w terminie ustalonym przez nauczyciela. Nauczyciel być może źle ustalił termin, ale to już nie wina ucznia, który nie musi znać przepisów.
    Podziękowali 2kociara Gosia5
  • Ania D. powiedział(a):
    mamlu powiedział(a):
     
    I trochę mnie przeraża taka wizja, że każdy nastolatek, który popelni błąd w życiu to "delikwent" zdemoralizowany i manipulujacy uczuciami innych. 
    Chłopak ma 18-19 lat, więc nie jest nastolatkiem, ale człowiekiem, który może zakładać za chwilę swoją rodzinę. I nikt tu nie mówi o zdemoralizowaniu, ale o konsekwencji ponoszonej za to, co się robi.
    Ja dopisze jeszcze, że ma już czynne prawa wyborcze zatem jak najbardziej powinien ponosić konsekwencje.
  • beatak powiedział(a):
    W przepisach jest tak, ze uczeń poprawia w terminie ustalonym przez nauczyciela. Nauczyciel być może źle ustalił termin, ale to już nie wina ucznia, który nie musi znać przepisów.
    Czy aby? Pewnie nie musi, ale nie znając działa na swoja szkodę. Jak mawiali starożytni: Ignorantia juris nocet.
    To tak na marginesie.
  • edytowano styczeń 2017
    Sami święci i konsekwentni tu widzę piszą.Bo wy przecież nie korzystacie szczególnie na co dzień  z życzliwości,miłosierdzia,empatii innych ludzi.I Boga.
    Przykro bardzo czytać to co piszecie.
    Szczególnie w sąsiedztwie tych wszystkich wątków modlitewnych.


    Podziękowali 4beatak MamaKredka Aga85 Gosia5
  • Strach rozpocząć tu wątek w trudnej i przykrej sprawie, bo się człowiek naczyta przykrych i mało wnoszacych do tej konkretnej  sprawy rzeczy. Od kilkunastu wpisów mam nieodparta ochotę przytoczyć fraszkę Krasickiego o poboznej pani i jej służącej. 

  • @Kasha, ja znam miłosierdzie rodziców, którzy są wprost odpowiedzialnie za rozpad rodzin ich dzieci, za spapranie życia wielu osobom. Bo byli tacy miłosierni, że nigdy nie pozwolili dorosłym dzieciom (tu też jest dorosły chłopak) samemu rozwiązywać swoich spraw, tylko oni załatwiali i prowadzili przez całe życie za rączkę. Po co się męczyć gdy rodzic zawsze załatwi? Gdy nigdy nie doświadczy się konsekwencji swoich działań?
    A piszesz o modlitwie - tak, modlić to nie znaczy wyręczać, tylko też kochać mądrą miłością, wymagającą. 
     
    Podziękowali 3kociara Barbasia Basja
  • @Beatak, a ja myślę, że właśnie takie spisy jak Małgorzaty mogą postawić na nogi i dać inne spojrzenie na sprawę. Warto, nawet jak się dostanie po nosie. Na forach często dominuje zachowanie, by nigdy nikomu nie powiedzieć nic złego, by się prawie głaskać (nie chodzi mi o słowne obrażanie, bo to inna kwestia). Ja cenię takie słowa, może mocne, ale jak człowiek przemyśli, to ma szansę tworzyć normalne ramy dla dzieci, a nie szklarnię do końca życia.
  • Asia,  a ja jednak uważam, ze rodzic od tego też jest, żeby się czasem za dzieckiem wstawił, nawet jeśli to dziecko zawalilo. Mówię o wyjątkowych, rzadkich sytuacjach,  które mogą mieć konsekwencje na całe życie.  Ty nie siedzisz w skórze dzieciaka, który przez głupotę i lenistwo coś zaniedbal i teraz ma się mierzyć z konsekwencjami, których nawet nie brał pod uwagę, bo jest głupi i młody. 18-letni chłopak nie wiem się różni od 16-letniego.  Wiem, bo miałam całą klasę w LO złożona z takich chłopaków.

    I zrozumcie mnie dobrze, naprawdę nie mam na myśli wyreczania i załatwiania spraw na każdym kroku za pelnoletniego człowieka. Mam raczej na myśli JEDNORAZOWĄ interwencję w ważnej, mogącej rzutowac na całe życie sprawie.  To tez jes przeciez lekxja -milosci, wybaczania, milosierdzia.

     Gdyby po mojej interwencji, sprawy tego typu dalej miały miejsce, to już kazalabym ponieść przykre konsekwencje i tym razem dałabym lekcje ponoszenia konsekwencji za kolejną z rzędu głupotę.
  • Małgorzata, niski poziom matur wynika z wielu czynników. Jednym z najważniejszych jest fakt, że spora grupa uczniów nie powinna się znaleźć w liceach.  Drugi ważny wynika z ustalonego, żałośnie niskiego progu z dawalnosci. Trzeci to oczywiście zdolności i pracowitość.  
  • Nie ma zbyt wielu szkół  innego typu. Liceów najwięcej. 
  • To niech powstaną.  Uważam ten fakt za jedyny pozytyw całej tej deformy.
  • Mam propozycję, żeby dyskusję o konsekwencjach i leniach przenieść do innego wątku.
    ten OT za mocno się rozrasta.

    Podziękowali 1Rogalikowa
  • Należałam do matek które bezwzględnie pozwalały by dzieci nosiły konsekwencje swoich złych wyborów..... i do matek które nie broniły dzieci przed etykietowaniem innych.... i przegielam bo zapomniałam że rodzic to ktoś kto wierzy w dobre intencje dziecka kiedy ono sobie nie radzi ze swoimi słabościami... że rodzic to ktoś kto wspiera i motywuje...
    Budzilam zdumienie u nauczycieli kiedy wierzyłam bezkrytycznie w to co mówili o synu. 

    Przegielam w druga stronę


    To się łatwo mowi ale decyzję o tym jak postąpić z dzieckiem w różnych trudnych sytuacjach są bardzo trudne.

    I tak samo rzutuje na całe życie brak wsparcia rodziców jak ich nadopiekunczosc

    Tu się trzeba mocno modlić o mądrość
  • edytowano styczeń 2017
    Przykro mi bardzo bo to duży problem.
    Jestem jednak z frakcji uznającejj , że dzieciak w tym wieku powinien sam poczuć gorycz konsekwencji swych wyborów i decyzji.
    Juz kiedyś pisałam, że najtrudniej mi jest kiedy rodzice za wszelką cene chcą ochronić dziecko e: przed negatywnymi skutkami icj wlasnych decyzji i bardziej jest to sprawa rodziców niż dzieci.
    Czasami trzeba dać krok w tył, żeby ruszyć do przodu.
    Paweł raczej stworzył dziecku warunki do nauki. To chłopak nie skorzystał.  Tak zadecydował.  

    Mimo wszystko ja mam trochę takich rodziców jak Małgorzata.  Nie jest ich aż tak wieku ale są. 
    Mam też takich rodziców którym ich rodzice wszystko załatwialii i nadal to robią.  Źle się na to patrzy jak dziadkowie sterują życiem swych dzieci i wnuków. 
    Podziękowali 3Skatarzyna hipolit Ania D.
  • edytowano styczeń 2017
    beatak powiedział(a):
    W przepisach jest tak, ze uczeń poprawia w terminie ustalonym przez nauczyciela. Nauczyciel być może źle ustalił termin, ale to już nie wina ucznia, który nie musi znać przepisów.
    Otóż to. Ale nad tym czuwa dyrektor. 
    Nie ogarniam liceum ale u nas za wszystkie terminy i trzymanie nauczycieli za twarz pod tym względem jest vice.
    Procedury egzaminacyjne i klasyfikacyjne powtarza kilkanaście razy. Non stop przeglądamy papiery i dokumenty. Wychowawcy klas 3 pilnują siebie nawzajem bo np trafił się wychowawca młody bez doświadczenia. 
    W moim rozumieniu jeśli nauczyciel zawalił w tym przypadku ( a jest taka mozliwosc) to niestety ale to wina dyrektora bo nauczyciel podlega pod niego.
    Inny aspekt -o wszystkich procedurach, terminach urzędowych, przepisach itp rodzice musieli być poinformowani na zebraniu w szkole bo to obowiązek szkoły podać taki harmonogram (znowu odnoszę do sp i gim ale wydaje mi się ze i w ponadgimnazjalnych tez tak powinno byc) 
    U nas dodatkowo w czasie granicznym tj wtedy kiedy zbliża się moment od którego nie ma już odwołania i możliwości zmian) dyrektor robi zebranie i z rodzicami i z uczniami. Tak więc rodzice i dzieciaki z ostatnich klas gim są informowani po kilka razy w roku o całej procedurze, datach, co kiedy i do kiedy może się dziac

  • U nas jest jak samo, procedury  i terminy w małym palcu, a zwłaszcza od momentu, gdy jeden z nauczycieli zawalił. Ale nie w każdej szkole tak jest, ba, w wielu nie jest.
  • @Elunia - są miejsca, gdzie ślub można wziąć w wieku 16 lat, mężczyzna i kobieta, więc z tym 21 lat i daleką Ameryką bym uważała.
  • uczen zna swoje oceny, widzi jaka wychodzi ocena końcowa. O zagrożeniach! informacja jest zawsze podawana. Nie ma (ja sie nigdy nie spotkałam przynajmniej) czegoś takiego ze nauczyciel nie poinformuje ucznia czy rodzica -chocby na zebraniu.
    i jest to podawane zazwyczaj na tyle wcześnie zeby dać uczniowi szanse na poprawę przed wystawieniem końcowej oceny.
    ba, taka szanse dostają uczniowie którzy maja szacowana ocenę "pomiędzy" np wychodzi im pomiędzy dostateczny a dobry.
    tak było za moich czasów szkoły średniej i tak jest teraz za czasów mojego dziecka ( obecnie 2kl LO), tak tez jest w szkołach siostrzenic i szkołach gdzie chodzą dzieciaki znajomych (nie tylko na terenie mojego miasta, czy nawet województwa)
    info o możliwości ndst jest podawana na zebraniu i nauczyciel/wychowawca zawsze mowi, ze od tego czasu (dzien zebrania, podania tego info) do czasu kiedy ocena musi byc wystawiona jest wlasnie czas na możliwość poprawy tej oceny.
    i zawsze prosi o to, zeby jeszcze rodzic poinformował  dodatkowo ucznia choc oni juz to info maja od nauczyciela i wychowawcy.
    to nie jest tak, ze nauczyciel nie informuje o zagrożeniu 
    ze uczeń nie wie o zagrozeniu
    kurcze! Uczeń wie w pierwszej kolejności! Wszak to on uczęszcza do szkoły! 

    Podziękowali 2Odrobinka gabriela
  • Elunia powiedział(a):
    Dobra napiszę swoje świadectwo  :) bo to teraz w modzie.

     Po tygodniu jak mi już wściekłość przeszła  i widziałam jak młoda się przejęła i zaczęła się solidnie uczyć ale trudno w trzy m-ce nadrobić materiał , usiedliśmy całą rodziną przy stole i wymyśliliśmy program naprawczy. Stanęło na tym, że starsza córka w jeden dzień w tygodniu nie pójdzie do pracy i będzie młodą wyciągać z zaległości, a my zapłacimy jej  dniówkę którą by zarobiła w ten dzień. Będzie młodej też zadawać dużo na cały tydz.i to sprawdzać. Program się powiódł, córka zdała test lepiej niż klasowe gwiazdy matematyczne, dostała się do liceum którego chciała, poszła bez zaległości.Jak teraz patrzę jak pilnuje nauki, unika nieobecnści, ćwiczy , dba o średnią bo walczy o stypendium, to jestem pewna, że zrobiliśmy dobrze. 


    Sama napisałaś. Program naprawczy. Zaczęła się solidnie uczyć. Na tym polegało wspieranie się w rodzinie. 
  • Elunia powiedział(a):
    Dobra napiszę swoje świadectwo  :) bo to teraz w modzie.

    około rok temu byłam na wywiadówce 16 -letniej gimnazjalistki. Czym się różni 16 letnia dziewczyna od 18-letniego chłopaka nie wiem, moim zdaniem czasami nawet takie panienki są dojrzalsze. 
    Tym, że może legalnie iść do pracy na etat. I że nie ma obowiązku kształcenia, tj. obowiązek dla niego się skończył. I że gimnazjum trzeba skończyć, bo to element kształcenia obowiązkowego.
    Podziękowali 1Odrobinka
  • kasha powiedział(a):
    Sami święci i konsekwentni tu widzę piszą.Bo wy przecież nie korzystacie szczególnie na co dzień  z życzliwości,miłosierdzia,empatii innych ludzi.I Boga.
    Przykro bardzo czytać to co piszecie.
    Szczególnie w sąsiedztwie tych wszystkich wątków modlitewnych.


    Ciebie też ciężko czytać, bo udajesz, że nie rozumiesz i mieszasz pojęcia tak bardzo, że trudno odnieść się do Twojej wypowiedzi.
    Podziękowali 1Odrobinka
  • Ja bym odpuscila sobie jakas nadgorliwa pomoc, 18-19 lat to jest wlasnie dobry wiek na poniesienie konsekwencji swojego postepowania w juz doroslym zyciu. Moze to nawet ostatni dzwonek na to? A matura rok pozniej to naprawde nie koniec swiata. Slowo daje, czytajac niektore wpisy mam wrazenie ze mowa o podstawowce i 10latku ktory ma nie zdac do nastepnej klasy...
    Co do ksiezy ktorzy mowia ze nie lubia dzieci...rzeczywiscie troche dziwne, chociaz z drugiej strony duzo lepiej ze taki czlowiek nie zdecydowal sie na zalozenie rodziny i wlasne dzieci. Moze wlasnie dlatego ksiedzem zostal.
    Co do ksiezy ktorzy mowia ze lubia dzieci. To zareagowanie niepokojem nie musi koniecznie dotyczyc "kregow wrogich", raczej nieufnych. Tu na forum wiele osob tez nie darzy specjalnym powazaniem nauczycieli czy lekarzy (traktujac ich jako monolit) wiec taka postawa nie powinna dziwic.
    Podziękowali 2draconessa MartynaN
  • Powiem po raz kolejny: chciałabym zobaczyć rodzica, który dowiedziawszy się  o podobnej co Paweł sytuacji, siedzi sobie spokojnie na czterech literach i każe ponosić konsekwencje. W ciągu lat pracy w LO nie doświadczyłam tego typu postępowania, a właściwie jego braku. W każdej takiej sytuacji rodzic przychodził i przynajmniej rozmawiał i wyjaśniał. Nie znaczy to, że dostawał to, czego chciał. Często nie dostawał, ale przynajmniej próbował. Sama ,,nie dopuściłam'' dwóch uczniów i nie dałam się przekabacić.
    Podziękowali 1kasha
  • ELunia ale my nie żyjemy tam gdzie 5latki wychodzą za maz
    zyjemy w Polsce,
    w miejscu gdzie odoba pełnoletnia jest wg prawa dorosłym człowiekiem, 
    jesli popełni przestępstwo to odpowiada jak kazdy inny dorosły człowiek pomimo tego ze chodzi jeszcze fo szkoły.
    Wiec trzymajmy sie tego co obowiązuje w naszym
    kraju.

  • No nie, przecież Paweł jest najwyraźniej problemowy, niedoświadczony i bezrozumny.
  • Berenika powiedział(a)
    Ciebie też ciężko czytać, bo udajesz, że nie rozumiesz i mieszasz pojęcia tak bardzo, że trudno odnieść się do Twojej wypowiedzi.

    Możesz wyjaśnić czego wg.Ciebie nie rozumiem?
    I jakie pojęcie mieszam?
    Chętnie wyjaśnię.

  • kasha powiedział(a):
    Berenika powiedział(a)
    Ciebie też ciężko czytać, bo udajesz, że nie rozumiesz i mieszasz pojęcia tak bardzo, że trudno odnieść się do Twojej wypowiedzi.

    Możesz wyjaśnić czego wg.Ciebie nie rozumiem?
    I jakie pojęcie mieszam?
    Chętnie wyjaśnię.

    Udajesz (ja napisałam, że udajesz), że nie rozumiesz, że miłość do dziecka może wymagać od rodzica, by powstrzymał się od kroków, które pozwolą dziecku uniknąć konsekwencji jego błędów.

    Napisałaś:


    ami święci i konsekwentni tu widzę piszą.Bo wy przecież nie korzystacie szczególnie na co dzień  z życzliwości,miłosierdzia,empatii innych ludzi.I Boga.
    Przykro bardzo czytać to co piszecie.
    Szczególnie w sąsiedztwie tych wszystkich wątków modlitewnych.




    I tu mieszasz życzliwość z empatią i miłosierdziem. To są jednak inne rzeczy.



    Sugerujesz, że brak nam wyżej wymienionych.

    Co do życzliwości, to nie spotkałam się na tym forum jeszcze z brakiem życzliwości wobec rodzica, która ma problemy z dzieckiem, a jestem tu już kilka lat. Wypowiadanie swojego zdania nie oznacza braku życzliwości. Przeciwnie, odnosimy się do problemu.

    Co do empatii (zdolność rozumienia innych ludzi, umiejętność wczuwania się w ich potrzeby i uczucia), jest tu ona właściwie zbędna wobec ojca, który jasno napisał, w czym rzecz - niczego zgadywać nie trzeba - i zwyczajnie prosi o radę.

    Co do miłosierdzia - to rzeczywiście raczej w gestii Pana Boga.



    Wątki modlitewne dotyczą zwykle spraw, z którymi po ludzku trudno sobie poradzić. Modlimy się za wielu, także za swoje dzieci, które przysparzają nam siwych włosów, ale nie rezygnujemy z działania w świecie tu i teraz.



    Podziękowali 3E.milia Odrobinka gabriela
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.