Wśród ludzi których spotykam w okolicach mojego wieku (mam 28) zauważyłam przede wszystkim, że kiepsko jest w ogóle z zawieraniem małżeństw, między innymi :trudności ze znalezieniem kogoś odpowiedniego (idealnego często),gdy już z kimś się jest to często przeciąganie narzeczeństwa, strach przed porzuceniem beztroskiego młodego życia pełnego wolności i rozrywek, trudność w podjęciu decyzji że to ta osoba na całe życie, lub podejście że po co coś zmieniać skoro wszystko mamy jak w małżeństwie. Gdy już małżeństwo jest zawarte zazwyczaj na pierwszym miejscu jest wypełnienie różnych planów i warunków, a dopiero potem jakaś wizja dzieci. Tutaj też jednak widzę tę obawę przed porzuceniem beztroski i ogólnie strach. Pragnienie opieki nad kimś obserwuję że krótko po ślubie lub jeszcze w narzeczeństwie rekompensuje się zwierzęciem które traktowane jest trochę jak dziecko. Gdy już jest wreszcie czas na dziecko i ono się rodzi to czesto słyszę że "daje taki wycisk że jedno wystarczy" albo że po dziecku teraz wreszcie czas by zadbać o siebie i realizować siebie. Bardzo nieliczni mają dwójkę. Jest też kilka par po 30 które przyznają się do problemów z poczęciem. To takie moje obserwacje i rozmowy które odbyłam za znajomymi z różnych środowisk. Patrząc na to wszystko " te drogę do dziecka" i to że ponad połowa a może i więcej ludzi w moim wieku których znam nie jest w ogóle w małżeństwie nie dziwię się że tych dzieci tak mało i nie napawa to optymizmem. Oczywiście znajomi i przyjaciele ze wspólnot przy parafii to inna bajka. Wielodzietność lub chociaz otwarte pragnienie posiadania dużej rodziny(gdy np są rozne problemy) to wśród nich norma.
A Mi jest przykro, że teraz zaczął się atak na Skatarzynę i Monirę. Co na katolickim forum juz nie można ufać Bogu? Ktos chce to forum na sile zlaicyzować? Teraz jak sie zalogowałam w końcu?
A ja mam wlasnie żal jako jedynaczka, że zabrakło mi choć jednego brata albo siostry. Że bede sama musiała sie zmagać z problemami moich rodziców na starość. Że nie mam najbliższej rodziny, no nie mam! Co z tego że miałam swój pokój, jak byłam w nim samotna i nieszczęśliwa? Ale niestety moi rodzice po prostu się nie kochają, i to jest konsekwencja, bo dzieci są z miłości. I tak zabrakło im wiary, bo ta wiara by ich niekochanie wypaliła, bo Jezus zbawia naprawdę, i oczyszcza i z tego co nieszlachetne robi szlachetne. Dlatego tak ważna jest ewangelizacja, to co pisała @Odrobinka
@Kowalka pisała o strachu przed dzieckiem, pewnie dotyczy to jakiejś części osób, ale wiele osób po prostu nie chce. Osiągają pewną równowagę z jednym lub dwójka i po prostu nawet nie dostrzegają takiej potrzeby. Co do tego co pisała @Dorotak- nie dziwi mnie, że Twoi znajomi są wierzący- zapewne obracasz się w takim środowisku i takich sobie dobierasz. Jednak wystarczy rozejrzeć się szerzej, na sąsiadów, kolegów z pracy i proporcje się odwracają. Statystycznie w naszej parafii regularnie uczęszcza na mszę niecałe 30%. A mieszkają tu w zasadzie same młode rodziny z dziećmi- typowe nowe bloki na przedmieściach.
@ewaklara , spoko, nie ja trafiłam na forum aby mącić/szukać/prowokować - Pokój ludziom dobrej woli, a tym którzy by się może rozmnożyli, ale im za ciasno, nawet 10 pokoi.
Nie wiem o co sie jeszcze spieracie, ale mysle, ze konkluzja jest jedna: ludzie sa rozni. Moze komus wystarczy 5 pokoi na 6 dzieci, inny powie, ze mu trzy wystarcza, a jeszcze inny, ze przeciez 7, bo gdzie salon i sypialna rodzicow. Jedni beda wynajmowac przez cale zycie i bedzie to dla nich ok, inni wezma kredyt na 30 lat i jeden ojciec bedzie pracowac, a mama rodzic nastepne dzieci, a jeszcze inni wymysla, ze moze nie bylo by zle, gdyby pracowali oboje i splacili kredyt w 15 lat, a dzieci widzialy ojca tekze poza weekendami. Itd, itd. Kazdy zna swoje granice i oczywiscie, ze trzeba sie pytac, czy na pewno moge wiecej i lepiej, ale tez nie pakowalabym wszystkich, ktorzy poprzestali na dwojce i moze nawet mowia, ze tyle wystarczy (bo moze glupio sie im przyznac do jakis problemow) do jednego worka z napisem “maloduszni“. Na serio nie siedzimy w glowie innych ludzi.
@Aga85 typowe młode ma dużą szansę w momencie przygotowywania dziecka do 1.Kśw. to dobry krok by pójść do przodu, niektórzy pójdą.
Nie zrozumiałam, co masz na myśli. Nawrócenie rodzin poprzez komunię dziecka?
tak, jak potraktują poważnie, to jest szansa, że się odnajdą w swojej parafii, do mojej ciągle "nowej" od dziesięciu lat ciągle dojrzewam, z kolejnymi sakramentami dzieci cm. do przodu.
@Wanda wcaale nie napisalam (jesli bylo to do mnie) ze wszystko jedno czy jestesmy maloduszni, czy wielkoduszni. Tylko jestem przeciw stemplowaniu tych, ktorzy maja mniej dzieci jako malodusznych, bo nikt nie wie poza nimi ile ich to rodzicielstwo kosztuje. Moze sa na skraju i kolejne dziecko mogloby zlamac ta nadlamana trzczcine.
Moze tak, moze nie. Ja wiem (tez po sobie), ze ciezko akceptowac innosc, ale sa ludzie, ktorzy ledwo daja rade organizacyjnie z dwojka. Nie, ze sa jacys glupi, tylko po prostu bardzo slabo zorganizowani. Jak sie taka dziewczyna na trzecie dziecko jednak zdecydowala, bo bardzo chiala miec wieksza rodzine, to koniec koncem przeplacila to depresja i problemami w malzenstwie. Jakby dla przecietnego czlowieka niezrozumiale, ale moze i tak byc, widzialam na wlasne oczy.
A Mi jest przykro, że teraz zaczął się atak na Skatarzynę i Monirę. Co na katolickim forum juz nie można ufać Bogu? Ktos chce to forum na sile zlaicyzować? Teraz jak sie zalogowałam w końcu?
@ewaklara nie bój się na forum powyżej 2-3 lat byle kto nie zostaje. Dziewczyny dadzą radę m. in. dlatego, że żyją tym co piszą i na forum świat się nie kończy.
@Wanda ok, tylko ci ludzie tez nie biora sie z kosmosu, tylko z jakiegos srodowiska, ktore mialo wplyw na ich oglad swiata i sumienie. Stad tez nie zawsze cala wina lezy po stronie tych osob, bo moze tak im do glowy ktos wtlukl, a kto inny nie zadbal o wychowanie religijne.
E: to sa bardzo delikatne kwestie sumienia poszczegolnych osob, stad moj sprzeciw, chociaz do meritum sie zgadzam.
O wlasnie, to chcialam napisac, ze moze jednak warto spojrzec na perspektywe szersza niz pierwsze pare lat zycia dziecka. Powolujemy byty obdarzone dusza niesmiertelna, na zawsze, na wiecznosc. Nie neguje zmeczenia czy niedostatku, ale to naprawde nie na tym poziomie sie ostatecznie rozgrywa. I zgadzam sie zupelnie z Monira, ze kochajacy sie rodzice wystarczaja za wiele i rekompensuja wiele innych brakow. Szczesliwe malzenstwo grzeje dzieci i daje poczucie bezpieczenstwa.
@Skatarzyna jako najstarszy z rodzeństwa jestem w pieluchach od prawie 40 lat z b. niewielkimi przerwami i dosc dobrze mi z tym. A jeśli za pampersy troche bliżej mi Nieba, to się tylko cieszę
Zgoda, ze milosc rodzicow to podstawa, ale nie zrekompensuje wszystkiego. Bo czasem dzieciom tym, ktore juz sa potrzeba wiecej uwagi/ czasu/ pieniedzy bo maja jakis deficyt albo wprost przeciwnie - jakis talent, ktory nie zostanie dobrze rozwiniety, bo mama w kolejnej ciazy zle sie czuje, a pozniej musi kupic nowy wozek, a nie oplacac dodatkowe lekcje. Jednak mino wszystko zyjemy jeszcze w swiecie materialnym, gdzie na rodzicach spoczywa obowiazek nie tylko przyjecia dzieci, ale tez ich wychowania i edukacji (wiem, otwarlam nowy worek z dyskusja co jest zbedne, a co niezbedne).
Komentarz
Oczywiście znajomi i przyjaciele ze wspólnot przy parafii to inna bajka. Wielodzietność lub chociaz otwarte pragnienie posiadania dużej rodziny(gdy np są rozne problemy) to wśród nich norma.
zwykle coś obrazuje, niekoniecznie to samo, trójka trójce, ani 8 ósemce nierówne, jak i jedno jednemu.
Co na katolickim forum juz nie można ufać Bogu?
Ktos chce to forum na sile zlaicyzować?
Teraz jak sie zalogowałam w końcu?
A ja mam wlasnie żal jako jedynaczka, że zabrakło mi choć jednego brata albo siostry. Że bede sama musiała sie zmagać z problemami moich rodziców na starość.
Że nie mam najbliższej rodziny, no nie mam!
Co z tego że miałam swój pokój, jak byłam w nim samotna i nieszczęśliwa?
Ale niestety moi rodzice po prostu się nie kochają, i to jest konsekwencja, bo dzieci są z miłości.
I tak zabrakło im wiary, bo ta wiara by ich niekochanie wypaliła, bo Jezus zbawia naprawdę, i oczyszcza i z tego co nieszlachetne robi szlachetne.
Dlatego tak ważna jest ewangelizacja, to co pisała @Odrobinka
Co do tego co pisała @Dorotak- nie dziwi mnie, że Twoi znajomi są wierzący- zapewne obracasz się w takim środowisku i takich sobie dobierasz. Jednak wystarczy rozejrzeć się szerzej, na sąsiadów, kolegów z pracy i proporcje się odwracają.
Statystycznie w naszej parafii regularnie uczęszcza na mszę niecałe 30%. A mieszkają tu w zasadzie same młode rodziny z dziećmi- typowe nowe bloki na przedmieściach.
Nawrócenie rodzin poprzez komunię dziecka?
Kazdy zna swoje granice i oczywiscie, ze trzeba sie pytac, czy na pewno moge wiecej i lepiej, ale tez nie pakowalabym wszystkich, ktorzy poprzestali na dwojce i moze nawet mowia, ze tyle wystarczy (bo moze glupio sie im przyznac do jakis problemow) do jednego worka z napisem “maloduszni“. Na serio nie siedzimy w glowie innych ludzi.
E: to sa bardzo delikatne kwestie sumienia poszczegolnych osob, stad moj sprzeciw, chociaz do meritum sie zgadzam.
A jeśli za pampersy troche bliżej mi Nieba, to się tylko cieszę
Twoje komentarze wnoszą do tego wątku element komizmu.
Jednak mino wszystko zyjemy jeszcze w swiecie materialnym, gdzie na rodzicach spoczywa obowiazek nie tylko przyjecia dzieci, ale tez ich wychowania i edukacji (wiem, otwarlam nowy worek z dyskusja co jest zbedne, a co niezbedne).