Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Otwartość na życie

1121315171838

Komentarz

  • Z racji zawodu mam do czynienia z takimi rodzinami wielodzietnymi, których kolejne dzieci nie motywują do działania tylko coraz większych roszczeń. Mimo ich religijności widzę większą ich wiarę w system który musi dać mieszkanie, kasę, niż w Boga. No ale to wiadomo, nie wszyscy wielodzietni korzystają z pomocy społecznej. Prywatnie mam znajomą jedną rodzinę neońską, która funkcjonuje od kryzysu do kryzysu, a w miedzy czasie w drodze 6 dziecko. Mieszkanie zafundowali ojcowi rodziny rodzice, jeszcze na studiach, niecałe 45 metrów i jakoś własnym staraniem nie są  w stanie zmienić na większe chociaż bardzo chcą, bo wiadomo ciasnota powoduje konflikty, brak odpowiednich warunkow do nauki itp. Także z tą wielodzietnością jest różnie, często inaczej niż się to na forach w necie przedstawia:(
    Podziękowali 3beatak formatka kasha
  • No to ja jeszcze w kwestii tego zaufania, jeśli można...
    Chciałabym zapytać - jak Wy to robicie, że odczytujecie wolę Bożą? I skąd wiecie, że nie omyliliście się interpretując znaki?
    Skąd wiecie - mówiąc Jezu ufam Tobie - a potem szukając w życiu Bożych podpowiedzi - że to właśnie jest Boża wola, a nie Wasze osobiste pragnienie?

    Podziękowali 1kasha
  • Nie rozumiem kolejnego watka na ten temat. Na tym forum nie można inaczej jak tylko na pełnej otwartości.
  • edytowano maja 2017
    @Apolonia - specyfika zawodu. Wycinek, bardzo konkretny wycinek.
  • A ja w sumie zastanawiam się dlaczego ktoś kto ma dwoje dzieci i otwarcie mówi że jest zamknięty na kolejne , udziela się na forum wielodzietni , co go tu ciągnie.Przecież są fora dla ludzi stosujących npr , którzy nie planują kolejnych,to po co należeć do naszej "sekty'. To tak jak ktoś w ostatnich tematach pisał o @leyla po co na forum które jest w większości katolickie , zakładać tematy o iv ,czy o ateiźmie. Bezsensu...
    Podziękowali 3aga---p gabriela draconessa
  • @apolonia, ja z podobnym wycinkiem mam do czynienia zawodowo, dlatego rodziny z forum są fajna przeciwwaga:)
    Prywatnie, rodziny wielo jakie znam dobrze sobie radzą, ich dzieci również. 
    Podziękowali 1apolonia
  • @apolonia wiarę też można wypaczyć i ufać Bogu tak jakbyśmy nie musieli być odpowiedzialni za swoje wybory. Dla mnie niepojęte jest podejście, że Bóg daje dzieci to da i na dzieci w takim sensie, że czeka się wprost na mannę z nieba albo pomoc współbraci. Tak, są takie okresy w życiu wielu kiedy trzeba polegać na innych ale to nie może trwać wiecznie i nie może być tak, że pokornie przyjmujemy pomoc nie dając niczego w zamian i tylko roszczenia nam rosną.

  • Jedno nie wyklucza drugiego. Jak dziecko ma zajęcia 2 razy w tygodniu, na których rozwija swoje zdolności i pasje to nie znaczy nie ma czasu na zabawę i nawet leniuchowanie.
  • edytowano maja 2017
    @Tola bo to jest taka gonitwa i wyścig szczurów od małego. Mnie też czasem ciśnie bo czyjeś dzieci chodzą tu i tu  i tu. A potem patrzę na moje dzieci i widzę że są szczęśliwe i umieją więcej niż te zaopiekowane kursowo dzieci. I mają czas na to żeby się ponudzić a nie praca, praca, praca w kółko. To się zaczyna od wychodzenia z dziećmi na plac zabaw bo trzeba pilnować. Nawet jak ten plac zabaw jest pod oknem. I kontrolować od początku bo za wysoko wychodzi, za szybko zjeżdża na zjeżdzalni i za mocno się huśta na huśtawce.
    i jeszcze dziecko narysuje krzywego ludzika i od razu pcha się go w talent plastyczny nie wiadomo jaki, albo potrafi zaśpiewać piosenkę i ma od razu talent na miarę Mozarta. Jak patrze dokoła to sami Ronaldo, Van Goghi i Bethoveny, poprzeplatane z Valentino i Einsteinami a naprawdę totalnie przeciętne dzieci, z których będą przyszłe księgowe, murarze czy instruktorzy jazdy samochodem.
  • Doczesność jest ważna, ale może jakieś kursy przgotowujące do wieczności?
  • @apolonia , czy ktoś jest samodzielny czy nie to też kwestia wychowania. 
    Podziękowali 1Rejczel
  • Czasami dziecko samo prosi o jakieś zajęcia, tak u nas było. Kilka miesięcy trwało zanim się zgodziliśmy, bo dosyć drogo i sport według nas niezbyt bezpieczny (jazda konna). Nie zawsze to wymysł rodziców ale autentyczna pasja dziecka.
    Podziękowali 3Ida Rejczel draconessa
  • @Tola no właśnie nic by nie było. Dla mnie latanie pod blokiem w różnym towarzystwie ma swoje zalety. Czasem większe niż zorganizowane zajęcia. Najgorsze jest to że sama czasem mam schizy że gdzieś dziecka nie poslalam. Najstarszej wręcz musiałam ograniczyć aktywności bo za dużo chciała robić. Mlodsze mają zajęć 1,5 godziny tygodniowo a trzecia z kolei ma 45 minut zajęć plastycznych.
  • edytowano maja 2017
    @Elunia zgadzam się. Tylko jest to akurat niezależne od liczby dzieci w rodzinie. Ze tak polecę po osobistych doświadczeniach i nie wynika zawsze z zaniedbań rodziców, tylko np akurat takich zdolności nie uważają za przydatne czu ważne.
    Edit i nie chodzi o młodzież bez zainteresowań wystającą na przystankach, rzecz dotyka małych dzieci tak od 3 roku życia a czasem i mlodszych.
  • edytowano maja 2017
    Moje poza zajęciami, szkołą i pomocą w domu biegają pod blokiem z różnymi dziećmi. Uczą się tam zaradności, rozpychania się lokciami, sprytu ale też po prostu się bawią. Różnica jest jeśli dzieci Tylko biegają pod blokiem i rodzice w ogóle się nimi nie interesują.
    Ed. Uważam że powinno się znać ludzi z różnych środowisk. Nie trzeba się bać bo tak czy inaczej zetknie się kiedyś czlowiek dorosły z patologią. I jak jej nie zna to zostanie oszukany np. Ważne żeby rozmawiać i znać te dzieci też. Moje chętnie opowiadają o kolegach z podwórka i wcale nie wsiąkają w patologie rozmaite.
    Ed2. Dodam jeszcze że moje dzieci też mogą mieć dobry wpływ na te z patologii. Zresztą mają przewagę liczebną i w dodatku stoją za sobą murem :) ach no i jeszcze nie są nastolatkami. Nastolatka moja nie wystaje pod blokiem. Ale jak miała lat 8/9 to była podobnie wychowywana.
  • Tak sobie czytam ten wątek i tak myślę, że otwartość na życie to postawa wpisana w istotę małżeństwa. Trudna, wymagająca, ale zasadnicza. Wady, słabości mamy wszyscy. Ale tak jak @kowalka napisała: niebo powinno byc naszym celem. To jest nasze powołanie. To nie chodzi o licytacje, kto ma ile dzieci, ani tym bardziej o warunki mieszkaniowe czy finansowe. Z mojej perspektywy ( jestem małodzietna, bo mam na razie trójkę) przeszkody się piętrzą. Serio. Każdego dnia wydaje mi się, że ta trójka to moja granica. Sama jestem zaskoczona swoją słabością... Ale wiem jednoczesnie ze nad ta slaboscia mam pracować i nad sobą generalnie. To ja mam wychodzić poza siebie i swój komfort i moje "wydaje mi się ze nie dam rady". Tu chyba leży sedno zaufania. Żeby to "wydaje mi sie" i "moj plan jest inny" zostawić czy raczej zamienić na "Niech nic Cię nie przeraża,  niech nic Cię niepokoi". Niektórzy mają przeszkodę psychiczną czy mentalną. Niektórzy finansowa. Czasem są to trudy, które jawią się jako ściany nie do ruszenia. Wiem, bo bez wchodzenia w szczegóły, ja też zmagam się z problemami. Ale w momencie "najgorszym"( z ludzkiej perspektywy) właśnie trzeba rzucić wszystko i przestać mierzyć swoją miarą. Mój skłonny do perfekcjonizmu umysł codziennie musi konfrontowac się z chaosem, a wrodzona predyspozycja do kontroli każdego dnia musi ugiac się i ulec w pokorze, bo z dziećmi nie da się skontrolować. To tylko przykłady. Generalnie zaufanie wychodzi najbardziej jaskrawo w momencie granicznym. To jest moim zdaniem postawa niesłychanie trudna dla, ze tak ujme to publicystycznie, współczesnego człowieka. Uwazam, że bez wiary, bez zakorzenienia w rzeczywistosci Bożej, człowiek tego nie udźwignie. Znam wiele młodych małżeństw. Większość ma trójkę albo zaraz będzie miała trójkę. No takich mam znajomych. Większość z nich stara się być otwarta.  Ale znam też dobrze ludzi, dla których to o czym mówimy to kosmos, odległa galaktyka. Różnice ekonomiczne niewielkie pomiędzy obydwiema grupami. Różnica mentalna gigantyczna. Otwartość jest w sercu, a nie w portfelu. Tak to widzę. 
  • Ta ,,otwartość w sercu, a nie w portfelu'' świetnie brzmi, ale najczęściej niewiele ma wspólnego z prawdą, w sensie ,,portfel'', który niby o wszystkim decyduje. Tak naprawdę to on rzadko decyduje. Są po prostu inne czynniki: choroby, mentalność, wygodnictwo, zmęczenie, ale także relacje między samymi małżonkami. Dla mnie osobiście największym problemem w przyjęciu kolejnego dziecka byłby brak zaufania do współmałżonka. A ten brak zaufania może dotyczyć wielu sytuacji, np umiejętności znalezienia dobrej pracy, tego, że nie zdradzi, że nie odejdzie do innej, że nie zostawi w sytuacji urodzenia dziecka chorego. Nie umiałabym kochać się bez zabezpieczenia z mężem, który mnie zdradził. A jednak kochać bym się chciała, choćby po to, by istniała wież i po to, by naprawiać stopniowo małżeństwo. Na dziecko z kimś takim gotowa bym jednak nie była.
    Podziękowali 1Katia
  • Ale zaufanie nie wyklucza działania!  Łaska towarzyszy działaniu. Nad problemami trzech pracować. Wierzę że nie ma takich sytuacji, które są zupełnie ponad nasze siły. Uważam że nad trudnymi sprawami, problemami zwłaszcza w relacji małżeńskiej trzeba pracować. Choćby to bolało i kosztowało. I od razu uprzedze: ja nie przeżyłam takich kryzysów, ale mam bliskie osoby, które wiele przecierpialy i udzwignely się z - wydawało się wtedy - dna. 
  • Polina, zgadzam się z Twoim postem. Pracować trzeba, ale w przypadku zdrady jednak z ograniczonym zaufaniem (przynajmniej na początku, po opanowaniu kryzysu).
  • edytowano maja 2017
    Znam dwa małżeństwa gdzie po zdradzie narodziło się dziecko (małżonków, żeby nie było że ze zdrady pochodziło) , może zaufanie nie wróciło w 100% ale są małżeństwami już 10 czy 15 lat i nie odstają od średniej.
  • Joanna36 powiedział(a):
    Znam dwa małżeństwa gdzie po zdradzie narodziło się dziecko (małżonków, żeby nie było że ze zdrady pochodziło) , może zaufanie nie wróciło w 100% ale są małżeństwami już 10 czy 15 lat i nie odstają od średniej.
    Świetnie, że są takie małżeństwa. Ja takich, niestety, nie znam. Jeśli było dziecko, to właśnie ze zdrady. I rozumiem kobiety, które po zdradzie męża nie mają ochoty na postawę otwartości w stosunku do przyjęcia ewentualnego z nim dziecka.
  • @J2017 ;

    Zaproś tego znajomego księdza na forum. Niech z nami porozmawia, zamiast obgadywać po kątach. Na pewno go nie zbanujemy :)
  • edytowano maja 2017
    Teoria. Wielu rzeczy nie sprawdzałyście w życiu. Może i dobrze.
  • Znam dobrze jedno małżeństwo, którym po zdradzie urodził się sześcioro dzieci, to dobre małżeństwo jest, ponaprawiało się.
  • A ja też znam takie małżeństwo, Bóg działa :)
    Podziękowali 2Milamama mamababcia
  • I nie proponujcie żonie, żeby uciekała od męża. Lepiej idźcie tam i wygońcie przemocowca. W końcu to on jest niebezpieczny. Dlaczego kobieta z dziećmi ma się po świecie tułać.
  • W sumie zgadzam się z Wami, metraż nie ma znaczenia...dopóki jest perspektywna zmiany, bo rodzice czy dziadkowie małodzietni przepisali nam działkę, mieszkanie w stolicy, która za niewielką dopłatą można zamienić na dom, albo miało się szczescie kupować mieszkanie w W-wie, kiedy kosztowały jeszcze 4 tys zl za metr...co za problem zmienić jeśli nie ma się kredytu, ma się nieruchomść na własność  bądz męża który zarabia 5 lub wiecej średnich krajowych. W końcu są prezesi różnych spółek gazowych, prawnicy z dobrze ustawionych rodzin prawniczych  i inni. Ja z mężem mamy dobre pensje, pewnie z 80% Polaków chciałoby mieć taki dochód, co z tego jak jestesmy uwięzieni  w niespłacalny kredyt, który mimo regularnych spłat ciągle rośnie.I znam kilka takich rodzin uwiezionych w kawalerkach czy m3. Idiotyzmem jest to dalej spłacać. I przez to że nie bylismy jedynakami, nie dostalismy nic za darmo.Tułać się po wynajmowanych mieszkaniach z rodziną- dla mnie nieodpowiedzialność. Widać Pisiorom zależy by rozmanażali się tylko zasiłkobiorcy. Ale wkurza bardzo jak o tym, że metraż nie ma znaczenia piszą  z 300 metrowych domów, w dodatku kobiety, które same nie zarobiły nawet na kawalerkę w Pcimiu Dolnym.
  • Tia...wszyscy mają lepiej.
  • Nie wszyscy, tylko akurat ci co tu pouczali że metraż nie ma znaczenia, tak się przypadkiem złożyło...
  • Pokaż palcem, że kto niby?
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.