Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Otwartość na życie

1141517192038

Komentarz

  • Skatarzyna - tez nei mozna powiedziec ze tak całkiem bez kredytyu - po pierwsze pozyczki rodzinne, które w końcu pospłacaliśmy, po drugie zadłużenie na koncie, ktore też w koncu udało sie nam zniwelowac w tym roku...
    Podziękowali 1Skatarzyna
  • @malagala, ale to nie o to chodzi czy lepiej czy gorzej. Mam znajomych z czwórka dzieci co mieszkaja w dwupokojowym mieszkaniu z mamą (to jej mieszkanie), na wynajem ich nie stać, na kredyt tym bardziej. Od lat czekają na mieszkanie z miasta. Nie mają opcji. Ale nadal gdzieś te przyszłe dzieci, którymi ich Pan Bóg może obdarzyc są w temacie, nie wykluczaja, po prostu teraz im trudno i trudno rozeznać wolę Pana Boga tez. Ale nie są zamknięci, co nie znaczy, że teraz jadą na pełnym spontanie.
    To jest zawsze decyzja dwojga ludzi, ich rozeznanie. Ważne żeby ta otwartość zostawała jako opcja, bez względu na sytuację i na to, co wybieramy, by zawsze jedną z opcji była ta bezgraniczna otwartość i zaufanie, a temat dzieci się pojawiał, był dyskutowany.
    Bo z reguły po pewnym limicie jest stop, święty termometr i nie chce więcej. I temat nie wraca. To jest straszne dla mnie.

    U nas natomiast falami, jak ja jestem w ciąży to się zarzekam, że nigdy przenigdy już. A potem jak.rodze, śpię z noworodkiem a Maz musi ogarniać starszych, to on ma fazę na nigdy przenigdy. Ale temat jest ciągle otwsrty. A potem Pan Bóg i tak weryfikuje nasze plany. Ot po prostu.
  • "najgorsza opcja" była jako komentarz do obaw apolonii o przeprowadzki co pół roku. Chodziło mi o to, że niekoniecznie musi tak być, jest wiele scenariuszy, np. mieszkają w wynajmowanym przez x lat, a właściciel cieszy sie, że nie ma studentów ;)
    Podziękowali 1Odrobinka
  • Mój brat z żona i dziećmi juz kilka lat tak mieszka, własne mieszkanie, ale mniejsze, za to w niezłym miejscu, wynajmują chętnym, a sami od tych samych kilku lat mieszkają we większym, najętym, na krańcu Wa-wy gdzie maja krótszy dojazd do pracy pod Wa-wą, a i szkoły dla dzieci w okolicy.
  • edytowano maja 2017
    Ja pisalam o metrazu, a Apolonia mnie nie lubi, wiec mi zarzuca co moze. Mamy mieszkanie w kredycie frankowym, wynajmujemy je, w ten sposob splacajac raty. Dlugo mieszkalismy w wynajmowanych, teraz tez jeszcze nie mamy sfinalizowanego kupna, i nawet najzajadlejszy urzednik nie doliczy sie w naszym domu wiecej niz 140 metrow, dodajmy ze na przeslicznym ale zadupiu. Zarabiam nieregularnie i nieduzo, bo wychowuje dzieci i nie place za placowki, w kazdej chwili moge zaczac brac wiecej zlecen i zarabiac przyzwoicie, ale nie chce. Nic od rodzicow nie dostalismy, odziedziczymy tez malutko.Dziadkowie nam nie pomagaja, nawet niani nie mam ani cholernej pani do sprzatania. Mamy rzeczywiscie szczescie w postaci praktycznego i wzietego zawodu Metera, a takze jeszcze wieksze szczescie, bo sie lubimy, wspieramy i bez zenady umiemy sie przeprowadzic o kilkaset kilometrow, jesli naszej rodzinie ma to pomoc. Rzeczywiscie, goowno wiem i niech milcze. 
  • apolonia powiedział(a):
    W sumie zgadzam się z Wami, metraż nie ma znaczenia...dopóki jest perspektywna zmiany, bo rodzice czy dziadkowie małodzietni przepisali nam działkę, mieszkanie w stolicy, która za niewielką dopłatą można zamienić na dom, albo miało się szczescie kupować mieszkanie w W-wie, kiedy kosztowały jeszcze 4 tys zl za metr...co za problem zmienić jeśli nie ma się kredytu, ma się nieruchomść na własność  bądz męża który zarabia 5 lub wiecej średnich krajowych. W końcu są prezesi różnych spółek gazowych, prawnicy z dobrze ustawionych rodzin prawniczych  i inni. Ja z mężem mamy dobre pensje, pewnie z 80% Polaków chciałoby mieć taki dochód, co z tego jak jestesmy uwięzieni  w niespłacalny kredyt, który mimo regularnych spłat ciągle rośnie.I znam kilka takich rodzin uwiezionych w kawalerkach czy m3. Idiotyzmem jest to dalej spłacać. I przez to że nie bylismy jedynakami, nie dostalismy nic za darmo.Tułać się po wynajmowanych mieszkaniach z rodziną- dla mnie nieodpowiedzialność. Widać Pisiorom zależy by rozmanażali się tylko zasiłkobiorcy. Ale wkurza bardzo jak o tym, że metraż nie ma znaczenia piszą  z 300 metrowych domów, w dodatku kobiety, które same nie zarobiły nawet na kawalerkę w Pcimiu Dolnym.
    Ja mam stumetrowy dom wciąż remontowany i uważam że metraż nie jest najważniejszy.... Ale pod warunkiem że jakoś dąży się do godnych warunków dla dzieci. Nie muszą to być luksusy. 
  • A my mamy stary dom sto metrów. Bez kredytu. Po trochu remontowany. W środku już jakoś wygląda ale na zewnątrz wciąż bez izolacji. Dzieci mają dwa duże pokoje po 30 metrów i trochę im ciężko bo maluchy drażnią te starsze ale jesteśmy razem szczęśliwi. No ale inni mają nas za biedotę. My teraz moglibyśmy dostać kredyt na porządny remont i adaptacje strychu ale się boimy. Niestety wiele rodzin ma ciężko w Polsce. Albo kredyty albo skromnie żyją. Ale trzeba sobie radzić....
    Podziękowali 1Hope
  • Jak się patrzy w te piękne oczy to o żadnych metrach człowiek nie myśli. @Skatarzyna cudne zdjęcie .
  • Ale ma mądre oczka! No cud istny! :)
  • edytowano maja 2017
    Co do wykształcenia i zaopiekowania tu gdzie mieszkam i obserwuję w szkole jest sporo rodzin wielodzietnych 3-5 dzieci i o dziwo dzieci z tych rodzin wyróżnają się, są nieprzeciętnie zdolne, wygrywają olimpiady, rodzice się interesują w przeciwieństwie do rodzin z jednym, dwójką dziecki, gdzie są problemy wychowawcze w szkole z zachowaniem, z nauką, z otwartością, oboje rodziców w pracy a dziecię odbiera babcia lub cioci.... lib kiblują za zajęciach dodatkowych po lekcjach, za to nowe conversy lub new balance...


    Nie będę się uzewnętrzniać ale dzieci dają mi więcej niż wszelkie możliwe podròże i bogactwa. I powinnam non stop dziękować, że Bóg wbrew mnie dał mi tego doświadczyć. Jaka biedna bym była gdyby nie było Jego delikatnej interwencji.

    Rozumiem też motywację swoją i innych co do odkładania potomstwa, podziwiam tych którzy przyjmują pomimo wszystkiego.

    I tylko dodam, że otwartość na życie to nie tylko na fakt przyjęcia życia ale także na jego utratę...

  • edytowano maja 2017
    @Skatarzyna zdjęcie powalające i nic nie trzeba dodawać. 

    Mi odnośnie krytykowania i komentowania ktoś ostatnio żartobliwie powiedział: macie większą rodzinę i to wasz wybór, nikomu nic so tego a jak ktoś krytykuje to trzeba mu delikatnie zwrócić uwagę, że to nie jego sprawa a jak ktoś jest napastliwy to mordę obić i każde dziecko podejdzie i poprawi za siebie... 
  • aga---p no nic bym nie zrobila. to ze przeskoczylismy w ten dom to cud prawdziwy.. ze zdolnosc dostalismy i znalezlismy taki dom w takiej lokalizacji.. nie jest to zaden palac- podlogi i sciany krzywe jak sie da rozne problemy-jak to w starym domu,dzialka mala i zabudowana czym sie da. ale dla mnie to i tak wiecej niz marzylam.. jakby sie nie dalo to pewnie kupilibysmy wieksze mieszkanie 3-4 pokojowe i tez zyli.. ale ja juz i tak ze spuszczona glowa chodzilam po tym jak krzyczalam na dzieci itp.. dobrze ze.sasiady byly w porzo w bloku i bez pretensji na tupot malych stop i wrzaski dwulatki i jejsfrustrowanej matki .. ale ciasnosc nas zabijala mimo ze sredni metraz na osobe byl na prawde nie taki maly. tak czy owak na nasza otwartosc metraz nie mial zadnego wplywu. odwrotnie to wplyw dzietnosci na metraz..nie patrzymy tymi kategoriami.. a okreslenie wielkodusznosc wobec ludzi ktorzy nie usuwaja ciaz jak sie.im przytrafia chciane czy nie , nieustannie mnie bawi :-) uzywam z ironia..
    Podziękowali 2Milamama gigi
  • edytowano maja 2017
    @Tola z takimi dojazdami nie ogarnelibyśmy pracy, przedszkola, czasowo bysmy nie wyrabiali, oboje pracujemy na cały etat. Teraz dojazdy zajmują nam prawie 2 godz dziennie, gdybyśmy mieszkali pod Warszawą to byłoby 4. Mam rodzinę pod Warszawą i wiem jak żyją, wolę już mieć mniejszy metraż niż duży dom sypialnię. PS. Może nie pamietasz uciążliwości wspólnego mieszkania bo byłaś mała. Ja pamietam jak czekałam na własny pokój i jak się cieszyłam kiedy go dostałam w wieku 9 lat. Wczesniej mieszkałam z bratem i bez przerwy się kłócilismy i biliśmy.
    Podziękowali 1Milagro
  • Mężowi od nas na Ursynów, gdzie ma głównych klientów zwykle do 3. kwadransów. obwodnice teraz są!
  • edytowano maja 2017
    Piszecie o tej biedzie i trudach przeciętnego Kowalskiego. Dlaczego więc moje dzieci ciągle jęczą, że WSZYSCY wokół mają wypasione komórki, świetne bryki i własne telewizory? Bo tak jest rzeczywiście. Ja uważam, ze nam się nieźle powodzi, ale jak się porównam z rodzinami kolegów i koleżanek moich dzieci, to bieda z nędzą normalnie :( nie porównuję się jakoś namiętnie, ale wydaje mi się, że jednak ludziom się nie tak źle żyje, jakby wynikało z Waszych opisów. Zadam więc ponownie pytanie. Dlaczego nie mają więcej dzieci? i znowu spośród wielu odpowiedzi wybiorę te, która wydaje mi się znacząca. Taki mamy klimat. Klimat na małodzietność :(  nasze świadectwo i to forum to kropla w morzu. W prawie każdej reklamie, na plakacie, w literaturze, podręcznikach rodziny 2+1 lub 2+2. Bilety "rodzinne", a jakże! 2+2. Nawet w środowisku wierzących słyszę: "jakie to nieroztropne, tak się rozmnażać. Niezgodne z nauką Kościoła" :( Dziś, żeby być wielodzietnym to trzeba pójść pod prąd.
  • Mieszkanie poza miastem nie musi wiązać się od razu ze dojazdami całej rodziny! U nas jest jak jest, bo dzieci z jednej strony nie chciały zmieniać szkoły a ja z drugiej pracuję. Tak wybraliśmy, ale przecież i w odległości kilku kilometrów sa szkoły a nawet przedszkole, i pracę w naszym zawodzie moglibyśmy inaczej zorganizować. A w tej chwili dojazd poza godzinami szczytu to od nas 35 min do centrum - jednak lacznik w Sękocinie bardzo skraca drogę.
  • Apropos, pewien pan zwany dziennikarzem, na okładce poczytnego pisemka dziwi się, że ma 'az taka duża rodzinę'. 
    Troje dzieci widzę. Liczę i nadal widzę troje. No, trzy = dużo dziś. Strasznie mnie to rozbawiło z rana :D 
    Podziękowali 2mamababcia gabriela
  • Jeśli mówimy o roztropności i warunkach, to w czasie wojny w ogóle nie powinno się rodzić dzieci. Jakie to nieroztropne! 
    Bóg jest Dawcą życia. Albo je przyjmujemy, albo nie. Nie dorabiajmy do tego swojej filozofii, bo naprawdę jesteśmy śmieszni. 
    Obrona przez kreowanie własnego JA to dopiero śmieszne. Nie my, na szczęście, jesteśmy bogami. 
    Używamy rozumu, by nie przyjąć dzieci, a nie do tego by przyjąć i pokonać trudności i je wychować. Ilu świętych mniej będzie w Niebie z powodu czyjegoś wygodnictwa. Ale... najważniejsze, bym ja się tam dostała, skoro już znalazłam się na tym świecie. Jak dobrze, że moi rodzice byli tak roztropni/ nieroztropni, że mnie urodzili.
    Przecież się mówi o tym, że te dzieci Bóg przewidział, zna je dał im, co najlepsze. One są, tylko szkoda, że przez tak wielu niechciane i odrzucone. I nie dorabiajcie do tego swojej ideologii. Nazwijcie rzecz po imieniu. Stańcie prawdzie, ona was wyzwoli, bo Paan tak ociecał.
  • I jeszcze - dlaczego nie prosisz Boga: zabierz mi strach, zabierz wątpliwości, czy co tam, z czym się zmagam? Zamiast tego - zabierz mi dziecko. Najlepiej zanim się pocznie, bo jak już będzie, to ... wtedy go nie zabieraj, bo będę płakać i pytać, dlaczego.
    Proście, a będzie wam dane. Tylko, Panie Boże, ty wiesz, czego ja chcę. Kto ma odwagę dodać: Jednak nie moja, lecz Twoja wola niech się stanie! 
    Ech, bo gdyby to niewierzący pisali....
  • edytowano maja 2017
    @mamababcia madrze piszesz.
    Do pewnych rzeczy sie w zyciu dorasta. Czasem dopiero sytuacja zagrozenia zycia lub zdrowia naszego dziecka przywodzi mysl: a co, gdybym je teraz stracila? Gdyby go w ogole nie bylo?

    A nieraz jest tak, ze refleksja przychodzi dopiero na stare lata: aaaa czlowiek byl glupi...moglismy jeszcze ze dwoje miec...

    Mam taka kolezanke, starsza ode mnie jakies 8 lat, dwoje dzieci juz doroslych, najmlodsza corka w szk.podst. Jak widzi mojego Dzidziola, to az widze po oczach, ze tak bardzo chce dziecka i mowi o tym, martwi sie ze juz troche za pozno, nie te lata...Strasznie mi jej zal, czuje ten jej bol. 

    Apropos tego @mamababcia co piszesz o dzieciach rodzacych sie podczas wojny...Czytalam wiele ksiazek na faktach, o wojnie, o powstaniu warszawskim, o wywozkach na Sybir...o czasach wielkiego udreczenia... Jak tak czytam, to w glowie mi sie nie miesci, jak te Matki dawaly rade? Owijaly dziecko w brudna szmatke, w kawal starej firanki, obcieraly smarki rekawem, do drugiej szmatki dla dziecka do cumkania odrobine cukru cudem zdobytego, kosztem jakis sprzedanych handlarzowi zlotych kolczykow po babci... Tynk sie im sypal na glowe, bomby lecialy, jesc nie bylo co, spali po piwnicach ale byla w nich wola zycia, przetrwania.
    A dzis? Ide nastawic pralke i zmywarke. O i kawusie wypije przy okazji.
    Podziękowali 2mamababcia draconessa
  • edytowano maja 2017
    Zdajemy się na rozum, który przy prawdziwym Rozumie jest niczym. Tak się też wychowuje dzieci, by były przekonane o swojej mądrości, a przecież to rodzice są, a przynajmniej mają być od nich mądrzejsi. I tak często dzieci ponoszą konsekwencje swojej mądrości. 
    Małżonkowie też powinni się zdać na Mądrość Tego, który zna nas i zna konsekwencje wszelkich działań.
    Poza tym, kochając nas bezgranicznie, nie skrzywdzi z całą pewnością.

    Podziękowali 3Rejczel MamaWeroni mamaw
  • @mamababcia , dziękuje za te słowa.
    Podziękowali 1mamababcia
  • @mamababcia bardzo nie lubie takigo stawiania sprawy, ze albo wiara, albo rozum, bo jedno nie przeczy drugiemu. Wiara bez rozumu robi z wierzacych stado oczadzialych, pomijajac juz fakt, ze takie stawianie sprawy jest zupelnie niezgodne z nauka Kosciola.
  • edytowano maja 2017
    @mamababcia piękna ideologia szkoda, że tylko że KK głosi co innego. Kościoł mówi o roztropnosci i wielkoduszności  w powoływaniu na świat dzieci. Roztropność jest przed wielkoduszością.

    @Gosia5 Ludzie są dobrze sytuaowani, bo mają mniej dzieci i oboje pracują na to. Utrzymać się godnie z jednej pensji u nas-mało realne. Błędne koło. o roztropności i



  • edytowano maja 2017
    mamababcia powiedział(a):
    Zdajemy się na rozum, który przy prawdziwym Rozumie jest niczym. Tak się też wychowuje dzieci, by były przekonane o swojej mądrości, a przecież to rodzice są, a przynajmniej mają być od nich mądrzejsi. I tak często dzieci ponoszą konsekwencje swojej mądrości. 
    Małżonkowie też powinni się zdać na Mądrość Tego, który zna nas i zna konsekwencje wszelkich działań.
    Poza tym, kochając nas bezgranicznie, nie skrzywdzi z całą pewnością.

    Zgadzam sie tu z Toba @mamababcia ciezkie czasy nastaly dla nas, rodzicow.
    Pajdocentryzm nas dopada. Sluzymy dzieciom az do przesady, az do padniecia na nos. Czy az tak trzeba? Nie. Wlasciwie ustawione priorytety i hierarchia. Pan Bog, za nim rodzice a dopiero potem dzieci. A jak dzieci wylaza w hierarchi na szczebelek w drabinie przed rodzicami, to sa pierwsze po Panu Bogu i chce im sie wlezc jeszcze wyzej ;) Sytuacja Wiezy Babel mi sie przypomina. I przekonanie, ze w ten sposob to wszystko przekrzywione, przerosniete niestety runie.
    Podziękowali 2mamababcia ewaklara
  • Rozum tak , ale trzeba naprawdę zdać się na Rozum. Albo ufam Bogu, albo nie. 
    Tak, boję się, czy dam radę, boję się o wiele rzeczy, ale ufam Bogu. I jeszcze się nie zawiodłam. Mało tego nie raz się przekonałam, że dobrze wyszłam na tym,, że zrobiłam, jak Bóg chce, a nie wykorzystałam swojego pomysłu.
    Maciejka, czy ja nie mówię o używaniu rozumu? Porównuję go tylko z Rozumem wyższym od mojego. 
    Teoria?  Nie w kwestii dzieci, ale w kwestii mojego małżeństwa zdanie się na Boga uratowało nas. Pomysły ludzkie kończyły się na - zostaw. Trwałam przy tym, co nie było moje, zrobiłam to, co było absolutnie nie po mojemu, ale zdałam się na Boga i wygrywam. 
    Diabłu się to nie podoba. Wielodzietność i ufność Bogu też. Wiem, komu służę.
  • Strachem też nie Bóg zaraża. 
  • edytowano maja 2017
    apolonia powiedział(a):
    @mamababcia piękna ideologia szkoda, że tylko że KK głosi co innego. Kościoł mówi o roztropnosci i wielkoduszności  w powoływaniu na świat dzieci. Roztropność jest przed wielkoduszością.

    @Gosia5 Ludzie są dobrze sytuaowani, bo mają mniej dzieci i oboje pracują na to. Utrzymać się godnie z jednej pensji u nas-mało realne. Błędne koło. o roztropności i



    @apolonia tu sie nie zgodzę. Gdzie Ty wyczytałas, ze roztropnosc przed wielkodusznoscią???

    Najpierw wielkodusznosc, potem roztropnosc!!!
    Poczytaj HV!


    I jeszcze jedno...
    Bog stwarzając pare ludzką powiedział: Zaludniajcie ziemię! I na to zaludnianie ziemi dał mężczyznie i kobiecie swoje błogosławienstwo.
    Wiec kazde poczecie odbywa sie z Bozym błogosławienstwem.
    Wiec albo ufamy Bogu i wierzymy w Jego mądrosc i błogosławienstwo albo wierzymy w swoj rozum (roztropnosc) i jego słuchamy...
    Podziękowali 1mamababcia
  • @mamababcia daje swiadectwo swojego zycia. Respekt.
     <3 
    Ja to szanuje. Czuje w tych slowach, ze to pisze kobieta dojrzala, co niejedno juz przezyla i wie, co pisze. Dziekuje Ci.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.