Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Powiedzcie, że to fejk. Czy można ufać Franciszkowi?

13468915

Komentarz

  • edytowano czerwiec 2017
    No to też mówię, że to nie obietnica jest bezwarunkowa. Konieczne są 2 czynniki: zaistnienie sakramentu (stąd obietnica nie jest bezwarunkowa przy małżeństwach naturalnych i nieważnych) i współżycie po zaistnieniu sakramentu (stąd przywilej piotrowy).

    Dla mnie nie jest problemem takie podjeście do niewazności. Jeśli ktoś faktycznie wierzy w łaski sakramentu, to jak najbardziej może myśleć, że gdyby był sakrament, to by się udało, zatem, skoro się nie udało, to nie było sakramentu. 
  • edytowano czerwiec 2017
    PawelK powiedział(a):
    Czepiliscie się tego seksu jakby to wg was a nie tych porzuconych samotnikow  byl najważniejsza rzecza w życiu. Przecież ludzie wchodzą w związki bo potrzebują bliskiej osoby, bo maja potrzeby emocjonalne, chcą kogos pokochac, byc kochanym, założyć rodzinę, wychowywac dzieci, itd. Ale ok, wzystko to się nie liczy, niech sobie nawet razem będą, wazne by seksu nie uprawiali! Absurd. 
    @paprotka ;
    Bo sex kręci i to fajne zaglądać do cudzych łyżek i sumień. Jak widać mało kogo obchodzi fakt, że papież łamie być może pierwsze przykazanie, bez wątpienia ważniejsze niż szóste. Ale wszyscy i tak tylko o seksie.
    To nie tak, dyskusja poszła w tę stronę, pojawiają się wątki poboczne, jak zwykle tutaj, natomiast, jak, być może zauważyłeś, mamy tu małe kółko miłośników nowych szat cesarza. Jak widzisz, niektórzy nie doznają nawet dysonansu poznawczego, ot, takie dwójmyślenie, a może jakaś obrona, próba wyparcia, lęk przed prawdą.
  • Anawim powiedział(a):
    No to też mówię, że to nie obietnica jest bezwarunkowa. Konieczne są 2 czynniki: zaistnienie sakramentu (stąd obietnica nie jest bezwarunkowa przy małżeństwach naturalnych i nieważnych) i współżycie po zaistnieniu sakramentu (stąd przywilej piotrowy).

    Dla mnie nie jest problemem takie podjeście do niewazności. Jeśli ktoś faktycznie wierzy w łaski sakramentu, to jak najbardziej może myśleć, że gdyby był sakrament, to by się udało, zatem, skoro się nie udało, to nie było sakramentu. 
    Przy takim podejściu można by stwierdzić nieważność każdego małżeństwa, zdejmując całkowicie odpowiedzialność z małżonków, choć przecież łaska sakramentu nie oznacza, że małżonkowie nie muszą robić nic. A przecież i tak dzieje się już bardzo źle. Natomiast zgadzam się z jednym z poprzednich postów - po prostu brakuje wiary.
  • Berenika powiedział(a):
    „Można powiedzieć - jak zostało podkreślone na II Synodzie Biskupów dla Europy - że wyzwanie to polega często nie tyle na tym, by ochrzcić nowych nawróconych, ile na tym, by doprowadzić ochrzczonych do nawrócenia do Chrystusa i do Jego Ewangelii: w naszych wspólnotach trzeba poważnie zadbać o to, by nieść Ewangelię nadziei tym, którzy są dalecy od wiary czy też zaniechali praktykowania życia chrześcijańskiego" (47).

    Ecclesia in Europa Jan Paweł II
    Aha, i to ma być niby sposób?
  • edytowano czerwiec 2017
    Zaznaczam że teraz bedę polemozować  popieram nierozerwalność małżeństwa o czym wyżej napisałam.

    Jednak mam na myśli fakt że
    matka z ciężko chorym dzieckiem naprawde nie szuka faceta do seksu.
    Myśle że wystarczłby przyaciel który otoczy opieką fizyczną i finansową.
    Ale teraz kto by się zgodził aby jego mąż/żona był takim przyjacielem.
    Dawał kasę, pomagał kąpać duże wiotkie dziecko , zostawał na noc z dzieckiem żeby ona mogła się przespać.
    Doradził jakie leki , jacy lekarze, jaka rehabilitacja, przytulił i pozwolił się wypłakać.

    Podziękowali 2beatak Aga85
  • maliwiju powiedział(a):
    Zaznaczam że teraz bedę polemozować  popieram nierozerwalność małżeństwa o czym wyżej napisałam.

    Jednak mam na myśli fakt że
    matka z ciężko chorym dzieckiem naprawde nie szuka faceta do seksu.
    Myśle że wystarczłby przyaciel który otoczy opieką fizyczną i finansową.
    Ale teraz kto by się zgodził aby jego mąż/żona był takim przyjacielem.
    Dawał kasę, pomagał kąpać duże wiotkie dziecko , zostawał na noc z dzieckiem żeby ona mogła się przespać.
    Doradził jakie leki , jacy lekarze, jaka rehabilitacja, przytulił i pozwolił się wypłakać.

    Istnieją zakony, fundacje, hospicja.
  • Joanna i Bronisław powiedział(a):
    Anawim powiedział(a):
    No to też mówię, że to nie obietnica jest bezwarunkowa. Konieczne są 2 czynniki: zaistnienie sakramentu (stąd obietnica nie jest bezwarunkowa przy małżeństwach naturalnych i nieważnych) i współżycie po zaistnieniu sakramentu (stąd przywilej piotrowy).

    Dla mnie nie jest problemem takie podjeście do niewazności. Jeśli ktoś faktycznie wierzy w łaski sakramentu, to jak najbardziej może myśleć, że gdyby był sakrament, to by się udało, zatem, skoro się nie udało, to nie było sakramentu. 
    Przy takim podejściu można by stwierdzić nieważność każdego małżeństwa, zdejmując całkowicie odpowiedzialność z małżonków, choć przecież łaska sakramentu nie oznacza, że małżonkowie nie muszą robić nic. A przecież i tak dzieje się już bardzo źle. Natomiast zgadzam się z jednym z poprzednich postów - po prostu brakuje wiary.
    Pisząc, że "jak najbardziej może myśleć" nie chodziło mi o to, że z automatu ma rację. Po prostu o to, że jest taka możliwość i warto zbadać ważność małżeństwa, skoro uległo rozpadowi.
    W KRK punkt ciężkości sakramentu małżeństwa jest przesunięty na kwestie formalne - kontrakt małżeński. Zatem nie dziwne, że tak daleko mogło sie rozwinąć orzecznictwo co do ważności zaistnienia tego kontraktu. Władzę nad sakramentem (kontraktem) ma prawodawca - Kościół. Jakie przesłanki nieważności miałyby być bulwersujące dla kogoś wierzącego, skoro sakrament nie zaistnieje, gdy kapłanowi brakuje odpowiedniego świstka z upoważnieniem? Kościół ma po prostu dowolność w określaniu takich warunków, co też potwierdził sobór trydencki.
  • Joanna i Bronisław powiedział(a):
    maliwiju powiedział(a):
    Zaznaczam że teraz bedę polemozować  popieram nierozerwalność małżeństwa o czym wyżej napisałam.

    Jednak mam na myśli fakt że
    matka z ciężko chorym dzieckiem naprawde nie szuka faceta do seksu.
    Myśle że wystarczłby przyaciel który otoczy opieką fizyczną i finansową.
    Ale teraz kto by się zgodził aby jego mąż/żona był takim przyjacielem.
    Dawał kasę, pomagał kąpać duże wiotkie dziecko , zostawał na noc z dzieckiem żeby ona mogła się przespać.
    Doradził jakie leki , jacy lekarze, jaka rehabilitacja, przytulił i pozwolił się wypłakać.

    Istnieją zakony, fundacje, hospicja.

    Masz racje i idealnie by było gdyby one realnie pomagały. A w praktyce jest tak że nawet trudno znaleźć księdza który by zachciał być kierownikiem duchowym. I tu pisze o swoim doświadczeniu.
    Podziękowali 1beatak
  • maliwiju powiedział(a):
    Joanna i Bronisław powiedział(a):
    maliwiju powiedział(a):
    Zaznaczam że teraz bedę polemozować  popieram nierozerwalność małżeństwa o czym wyżej napisałam.

    Jednak mam na myśli fakt że
    matka z ciężko chorym dzieckiem naprawde nie szuka faceta do seksu.
    Myśle że wystarczłby przyaciel który otoczy opieką fizyczną i finansową.
    Ale teraz kto by się zgodził aby jego mąż/żona był takim przyjacielem.
    Dawał kasę, pomagał kąpać duże wiotkie dziecko , zostawał na noc z dzieckiem żeby ona mogła się przespać.
    Doradził jakie leki , jacy lekarze, jaka rehabilitacja, przytulił i pozwolił się wypłakać.

    Istnieją zakony, fundacje, hospicja.

    Masz racje i idealnie by było gdyby one realnie pomagały. A w praktyce jest tak że nawet trudno znaleźć księdza który by zachciał być kierownikiem duchowym. I tu pisze o swoim doświadczeniu.
    Wierzę, ale to nie daje prawa do grzeszenia.
    Podziękowali 2Berenika Katia
  • maliwiju powiedział(a):
    Joanna i Bronisław powiedział(a):
    maliwiju powiedział(a):
    Zaznaczam że teraz bedę polemozować  popieram nierozerwalność małżeństwa o czym wyżej napisałam.

    Jednak mam na myśli fakt że
    matka z ciężko chorym dzieckiem naprawde nie szuka faceta do seksu.
    Myśle że wystarczłby przyaciel który otoczy opieką fizyczną i finansową.
    Ale teraz kto by się zgodził aby jego mąż/żona był takim przyjacielem.
    Dawał kasę, pomagał kąpać duże wiotkie dziecko , zostawał na noc z dzieckiem żeby ona mogła się przespać.
    Doradził jakie leki , jacy lekarze, jaka rehabilitacja, przytulił i pozwolił się wypłakać.

    Istnieją zakony, fundacje, hospicja.

    Masz racje i idealnie by było gdyby one realnie pomagały. A w praktyce jest tak że nawet trudno znaleźć księdza który by zachciał być kierownikiem duchowym. I tu pisze o swoim doświadczeniu.
    Ten problem dotyczy nie tylko osoby, o której wspomniałaś, a miły facet w niczym nie pomoże (w sensie kierownictwa duchowego).
  • edytowano czerwiec 2017
    I łatwo jest ocenić kobietę, która się dopuściła w takiej sytuacji grzechu jednocześnie , twierdząc że  hospicjum i fundacja powinna się nią i dzieckiem zająć.
    A w praktyce to wygląda tak że jak się zbierze kase w fundacji na 1% , zbiera się faktury za leczenie to fundacja zwróci kasę albo i nie.
    Można oddać dziecko do hopsicjum aby odpocząć , ale ile jest takich placówek i kto by się na to zdobył , zostawić dziecko na tydzień dwa aby się wyspać.
    Hospicjum zapewni psychologa , godzine tygodniowo i wtedy można sobie zaplanować że się bedzie płakać.
    No sorry fajnie się pisze jak się nie wie jak to jest.

    A może zacząć od tego żeby , na swoim gruncie wspierać małżeństwa które mają chore dzieci aby się nie rozpadły.
    Iść do nich i zostać z tym dzieckiem a ich wypchnąc do kina.
    A może przekonać ojca który odszedł że nie tędy droga, pokazać mu jego rolę jako ojca chorego dziecka.
    A może takiej matce która została sama jakoś pomóc. Np nie bać się wziąć na ręce chorego dziecka i cieszyć się z matką gdy popatrzy w oczy, albo gdy zrobi kupe.
    Może poprostu pogadać.
    No aż mi się teraz płakac chce jak bardzo takie kobiety są samotne, przekonuje mnie to co przeczytałam.
  • @PawelK ;
    przeczytaj sobie rozdział 17 z Dziejów Apostolskich, gdzie Paweł wmawia Ateńczykom, że oddając cześć "Nieznanemu bogu" oddają cześć Trójcy Przenajświętszej; i że rację miał ich poeta, gdy sławił Zeusa, że "wszyscy są z jego rodu", choć to nie o Zeusa chodziło ale o Boga. 

    Strategia nie dała spektakularnych rezultatów. Też mi się nie wydaje, by strategia ostatnich papieży miałaby przynieść jakieś wielkie owoce. Ale też prowadzenie wojen krzyżowych czy dyskutowanie przez średniowiecznych uczonych katolickich z arabskimi nie skutkowało wzmożonymi konwersjami. 
  • .
    Ten problem dotyczy nie tylko osoby, o której wspomniałaś, a miły facet w niczym nie pomoże (w sensie kierownictwa duchowego).
    @Berenika oczywiście że miły facet nie pomoże w kwestii kierownictwa duchowego ale JiB napisał że taka kobieta może liczyć na zakony , hospicja itp.
    To pisze że to nie jest takie oczywiste.
    Nikt nigdy nie nie zatał czy nie potrzebuje pogadać. Siedziałam w szpitalu z dzieckiem ponad rok.
    To nie jest tak że ktoś przyjdzie i bedzie.
    Jeśli nie można liczyć na wsparcie duchowe to jak można się myśleć że ktoś sam z siebie zrobi coś więcej.

    Nikt tu nie napisał że niewidziałby problemu w pomocy o której napisałam samotnej matce chorego dziecka 
    Podziękowali 3beatak Aneczka08 Joannna
  • .
    Ten problem dotyczy nie tylko osoby, o której wspomniałaś, a miły facet w niczym nie pomoże (w sensie kierownictwa duchowego).
    @Berenika oczywiście że miły facet nie pomoże w kwestii kierownictwa duchowego ale JiB napisał że taka kobieta może liczyć na zakony , hospicja itp.
    To pisze że to nie jest takie oczywiste.
    Nikt nigdy nie nie zatał czy nie potrzebuje pogadać. Siedziałam w szpitalu z dzieckiem ponad rok.
    To nie jest tak że ktoś przyjdzie i bedzie.
    Jeśli nie można liczyć na wsparcie duchowe to jak można się myśleć że ktoś sam z siebie zrobi coś więcej.

    Nikt tu nie napisał że niewidziałby problemu w pomocy o której napisałam samotnej matce chorego dziecka.
    Ale oceniono ją. 
  • maliwiju powiedział(a):
    I łatwo jest ocenić kobietę, która się dopuściła w takiej sytuacji grzechu jednocześnie , twierdząc że  hospicjum i fundacja powinna się nią i dzieckiem zająć.
    A w praktyce to wygląda tak że jak się zbierze kase w fundacji na 1% , zbiera się faktury za leczenie to fundacja zwróci kasę albo i nie.
    Można oddać dziecko do hopsicjum aby odpocząć , ale ile jest takich placówek i kto by się na to zdobył , zostawić dziecko na tydzień dwa aby się wyspać.
    Hospicjum zapewni psychologa , godzine tygodniowo i wtedy można sobie zaplanować że się bedzie płakać.
    No sorry fajnie się pisze jak się nie wie jak to jest.

    A może zacząć od tego żeby , na swoim gruncie wspierać małżeństwa które mają chore dzieci aby się nie rozpadły.
    Iść do nich i zostać z tym dzieckiem a ich wypchnąc do kina.
    A może przekonać ojca który odszedł że nie tędy droga, pokazać mu jego rolę jako ojca chorego dziecka.
    A może takiej matce która została sama jakoś pomóc. Np nie bać się wziąć na ręce chorego dziecka i cieszyć się z matką gdy popatrzy w oczy, albo gdy zrobi kupe.
    Może poprostu pogadać.
    No aż mi się teraz płakac chce jak bardzo takie kobiety są samotne, przekonuje mnie to co przeczytałam.
    Zgadzam się całym sercem, z tym co napisałaś. Jeszcze by było dobrze, żeby trochę większy ostracyzm społeczny i towarzyski zaczął spotykać tatusiów, którzy idą w siną dal, gdy ,,chore dziecko bądź inne problemy ich przerastają''. Widzę, że mamy w kraju pozwolenie niepłacenie alimentów, brak chęci na zajmowanie się własnym chorym dzieckiem, itp. Znam mamy, które swoich synów usprawiedliwiają i zrywają kontakt z synowymi i wnukami. Tu bym zaczęła naprawianie świata, a nie w szpitalu, gdy samotna matka siedzi z przyjacielem, który nie jest jej mężem (bo tego problem przerósł), ale jednak pomaga i trwa.
  • No to z pewnością przyzwolenie na konkubinat nie idzie w kierunku dyscyplinowania tatusia, który odchodzi. Wystarczy, że "rozezna" i gotowe. Niektórym jednak, jak widać, bardzo to się podoba.
  • mam znajomych w kilkunastoletnim związku niesakramentalnym ( są przeszkody) 
    po wielu latach ( odniosę się do tego co napisała @Malgorzata ) zauważyli pustkę, pragnienie Boga, a nawet przyznali, że gdyby lata temu wiedzieli jak bardzo będzie bolało odsunięcie od sakramentu Komunii to nie podjęliby takich decyzji

    ale to dobra, kochająca się para, chodząca do kościoła, wychowująca dzieci w wierze katolickiej i angażująca się w życie kościoła bardziej niż wiele sakramentalnych par

    to jest ich rozwój i trudna droga

    Oni się na Boga nie zamknęli

    Ile jest takich par niesakramentalnych z takim podejściem i takim pragnieniem? takich co nie skostnieli, którzy trwają przy kościele mimo wielu przeszkód? - sądzę, że procentowo niewiele
    Tu potrzebne byłoby właśnie rozeznanie, z bardzo indywidualnym podejściem do tego konkretnego przypadku
    bo to nie ich chwilowy kaprys... i nie jest ich kaprysem wziąć uroczysty ślub kościelny w białej sukni i przy organach...Oni czują brak sakramentu i dostrzegają błędy przeszłości i żyją w głodzie...

    Tak na własne życzenie...ale kilkanaście lat życia pokazuje ich dobre intencje



    Podziękowali 2beatak Joannna
  • Jest w Poznaniu ksiądz, który bardzo wnikliwie czyta teksty papieża Franciszka...
    Franciszek wiele mówi o Bożym Miłosierdziu, tak wielkim, że nie potrafimy pojąć...
    Niektórzy podpierając się wybiórczo tekstami papieża, bez kontekstów podkopują najwyższy autorytet Kościoła...a On bardzo konsekwentnie działa w imieniu Boga i z duchem czasu 

  • Joanna i Bronisław powiedział(a):
    No to z pewnością przyzwolenie na konkubinat nie idzie w kierunku dyscyplinowania tatusia, który odchodzi. Wystarczy, że "rozezna" i gotowe. Niektórym jednak, jak widać, bardzo to się podoba.
    Myślę, że nikomu z osób tu piszących się nie podoba, a już najmniej matkom z chorymi dziećmi.
    Podziękowali 1sylwia1974
  • ten ksiądz o którym wspomniałam to ks.dr Mirosław Tykfer  - naczelny redaktor Przewodnika Katolickiego ... polecam
  • edytowano czerwiec 2017
    Jeszcze do tego, co napisała maliwiju. Na forum nie rozwiążemy wszystkich problemów, krzywd i niesprawiedliwości tego świata. Podstawowymi obowiązkami są obowiązki stanu każdego z nas. Pomaganie innym kosztem własnych obowiązków, czyli kosztem własnej rodziny, za którą ponosi się odpowiedzialność, nie jest dobre.

    Natomiast trudno byłoby dziwić się kobiecie, która nie chciałaby, żeby jej mąż regularnie spędzał popołudnia i wieczory z inną kobietą, nawet w szczytnym celu. To rodzi zażyłość, a zażyłość może przerodzić się w co innego, co jest niebezpieczne zawsze, a przy dzisiejszym przyzwoleniu na promiskuityzm, mogłoby spowodować rozpad małżeństwa. Inna rzecz, że ludzie nie czują się odpowiedzialni za takie sytuacje, bo państwo wzięło na siebie pomoc, oskubując ludzi z ogromnej większości dochodów.

  • Tak na własne życzenie...ale kilkanaście lat życia pokazuje ich dobre intencje



    Wybacz, ale powiadają, że dobrymi intencjami piekło jest wybrukowane.
  • @maliwiju ;

    Myślę, że nikt tu nie chce oceniać matki chorego dziecka pozostawionej ze swoimi problemami, ani też nikt nie pragnie znaleźć się w podobnej sytuacji.

    Ja zakładam, że do takiej oceny ma prawo ksiądz w konfesjonale, ja nim nie jestem, nie komentuję życia innych.

    Rzecz w tym, czy należy zmieniać zasady ze względu na dramatyzm ludzkiego życia.

    Ja myślę, że nie, bo życie ludzkie zawsze było i będzie dramatyczne.
    Podziękowali 2Odrobinka Katia
  • Miłosierdzie jest podobno największym z przymiotów Boga. 

    Cieszę się bardzo, że papież Franciszek tak często o nim wspomina, Pan Jezus prosił o to kapłanów (tak pisze siostra Faustyna w Dzienniczku).
  • Berenika powiedział(a):
    @maliwiju ;

    Rzecz w tym, czy należy zmieniać zasady ze względu na dramatyzm ludzkiego życia.

    Ja myślę, że nie, bo życie ludzkie zawsze było i będzie dramatyczne.
    Otóż to.
  • Byli oficerowie, którzy po II wojnie światowej zostawali na Zachodzie, wyjeżdżali do Argentyny i zakładali tam nowe rodziny, chociaż mieli żony i dzieci w komunistycznej Polsce. Byli i inni, którzy dochowywali wierności. Był Łukasz Brajnović, który połączył się z żoną po kilkunastu latach (on musiał uciekać przed Titą, a jego żona została z małą córką w Jugosławii). W swoich wspomnieniach nie traktuje wierności żonie jako czegoś nadzwyczajnego.
    Podziękowali 1Katia
  • Kluczowy moim zdaniem jest brak wiary.
    Jeśli ludzie nie wierzą w sakramenty to jak mogą wierzyć w łaski z nich płynące? I jak mogą z nich korzystać?
    To nie działa jak magiczny amulet.
    Mnie nie dziwi że rozwodnicy na zachodzie nie widzą problemu korzystania z sakramentu Eucharystii w stanie grzechu śmiertelnego bo tu każdy przystępuje do Komunii jeśli jest w kosciele na Mszy świętej. Spowiedź, o ile jest, traktowana jest niejako rozdzielnie. Może poza FSSP i FSSPX i poza PMK. Idzie się do kościoła i korzysta z łaski sakramentu. No bo przecież na Mszę świętą idzie się po to żeby w niej w pełni uczestniczyć inaczej nie ma sensu. To jest kwestia formacji ludzi a raczej jej braku.

    Podziękowali 2Wela Katia
  • Miłosierdzie idzie łącznie ze sprawiedliwością. Gdyby nie miłosierdzie, już byśmy nie żyli. Miłosierdzie pozwala na odpuszczenie każdego grzechu pod warunkiem skruchy. Nie ma skruchy, nie ma odpuszczenia. Trzymajmy się odwiecznej nauki Kościoła, nie skupiając się nadmiernie na prywatnych objawieniach.
  • Akurat te objawienia są z odwieczną nauką Kościoła zgodne.
    Podziękowali 2sylwia1974 Joannna
  • Joanna i Bronisław powiedział(a):

    Tak na własne życzenie...ale kilkanaście lat życia pokazuje ich dobre intencje



    Wybacz, ale powiadają, że dobrymi intencjami piekło jest wybrukowane.
    marnotrawny syn odszedł, przepił pieniądze i trwonił je z prostytutkami, a potem przemyślał i żałował
    Ojciec przyjmując go nawet mu nie wypomniał złych czynów tylko przyjął z miłością.

    Tak wiem - następny atak będzie o to, że syn porzucił złe życie, a tacy ludzie tego nie uczynią. Nie cofną czasu. W związku są dzieci. Ja nie sądzę, że dobrem byłoby rozwalać kochającą się rodzinę. Ale mają pragnienie to życie zmieniać na lepsze...pisanie, że tym wybrukowane jest piekło ( podpieranie się przysłowiem ludowym) - no wybacz...
    Podziękowali 1Pioszo54
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.