Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Ojciec A. Pelanowski otrzymał zakaz wypowiedzi publicznych

123457

Komentarz

  • Co do kapłanów mówi się zawsze, że powinni pokazywać Chrystusa, a nie zasłaniać go sobą.

    Nie mam skłonności do wyszukiwania sobie guru, a jednak przykro mi było, gdy księdza wikarego po ośmiu latach zabrano z parafii i wspólnoty. Po jakimś czasie zrozumiałam, że to błąd: człowiek zwyczajnie po ludzku się przywiązuje, ale przywiązanie powinno być ograniczone - on ma być dla tych, do których zostanie posłany, świeccy mają słuchać innego wikarego, który do nich został posłany. Nie my sobie ich wybieramy, oni też nie powinni sobie wybierać wiernych, tylko służyć wszystkim.

    Taka refleksja.
  • Agmar powiedział(a):
    https://www.gosc.pl/doc/6657737.Rada-Stala-KEP-o-dzialaniach-Fundacji-Solo-Dios-Basta a to czytaliście? To teraz nawet inicjatywy modlitewne mogą zwodzić na manowce? 

    Zawsze mogły, to i teraz mogą.
    Podziękowali 1Klarcia
  • Katia powiedział(a):

     Mam koleżankę, którą nieraz polecałam Waszej modlitwie. Przechodziła różne fazy. Kiedy się poznałyśmy, była fanką ks.Bonieckiego, potem o.Hryniewicza. Potem chyba trochę po prostu pochodziła do kościoła jak normalny człowiek ;) Pod koniec jej etapu katolickiego był o.Pelanowski, ks.Glas, bp Ryś i "ochrzciła się" w sekcie protestanckiej.


    Ja myślę, że dziewczę szukało personalnej relacji z Jezusem Zmartwychwstałym - spotkała Go u reformowanych protestantów, czyli ewangelicznych chrześcijan.
    I fajnie, bo zbawienie mamy w wierze w Jezusa, a nie sakramentach; sakramenty jedynie umacniają nas na drodze ku Wieczności. Jeszcze raz powtórzę - wiara, a nie religijność są istotą naszego życia.

    A co do chrztu - też chciałam się ochrzcić, gdy spotkałam Pana; byłam wściekła, że ochrzczono mnie w dzieciństwie. Z trudem moje kierownictwo duchowe wytłumaczyło mi, że jeżeli przyjmę powtórnie chrzest, to tym samym wyłączę się ze wspólnoty Kk.
  • @Klarcia a to nie Jezus mówił kto spożywa moje Ciało....
    Podziękowali 3maliwiju mamababcia zbyszek
  • Problem w tym, że to nie dziewczę, tylko pani po 50...
  • edytowano grudzień 2020
    TecumSeh powiedział(a):
    Normalnie - to może być nie tyle sumienie co strach. Proste?
    Boi się kary Bożej - tak mają nawet niewierzący, boją się gdy dochodzi do rzeczy nieodwracalnych.

    Zresztą jakiś brytol, o ile dobrze pamiętam, zrobił taki program pt "w co wierzy ateista". I tam testował np ilu podpisze pakt z diabłem. Powinni wszyscy, skoro żaden w niego nie wierzy, c'nie?
    Otóż nie.
    Jeśli kogoś strach (nie mylić z bojaźnią Bożą) odwodzi od działania zgodnie z tym, co mu dyktuje sumienie, to człowiek ten grzeszy, raczej lekko (bo pod wpływem emocji). Nawet jeśli ten strach kieruje go do obiektywnego dobra, ale wbrew pewnemu sądowi sumienia. W przypadku ludzi w takich "nieodwracalnych" sytuacjach często jest tak, że nie mają pewnego sądu sumienia - pojawiają się wątpliwości. Takie sumienie nie zobowiązuje, wręcz przeciwnie - nie należy podejmować działania, gdy nie mamy pewności co do tego, co jest dobre.

    Człowiek powinien być zawsze posłuszny pewnemu sądowi swojego sumienia. Nawet jeśli to sumienie błądzi. Kropka.
  • Czyli ktoś kto jest przekonany, że w jego przypadku trzeba zabić teściową, bo już nie może z nią żyć, jeśli zabije, popełni przestępstwo, ale nie grzech?
  • @Zuzapola w takiej normalnej w miarę sytuacji (typu teściowa strasznie wkurza) to w ogóle ciężko coś powiedzieć, osoba o takim przekonaniu ma chore, zwyrodniałe sumienie. To nie jest "lekki zamęt i złe ukształtowanie" 
    Podziękowali 2aqq Polly
  • Moim zdaniem te absurdalne przykłady są dość abstrakcyjne. Zabijanie teściowej nie jest w naszym czy zachodnim społeczeństwie dobrze przyjmowane, w przeciwieństwie do związków po rozwodach. 
    Podziękowali 1Klarcia
  • edytowano grudzień 2020
    No ale trzeba słuchać sumienia, to drastyczny przykład, ale jest pełno źle iksztaltowanych sumień,  czyli niedługo pełno grzechów zniknie, bo sumienie pozwoli na oszukiwanie, kradzież,  antykoncepcję, itp.
    Podziękowali 1Hope
  • Ale czego oczekujesz od człowieka? Że będzie postępował wbrew sumieniu?
  • No grzech wymaga świadomości. Jeśli ktoś nie widzi zła w zabijaniu teściowej, bo nie idzie z nią wytrzymać, to jak może zgrzeszyć? 

    Ktoś może być odpowiedzialny za to, że jego sumienie nie widzi w tym nic złego. Ten przykład jest zbyt drastyczny, by to zobaczyć. Raczej w kimś, kto nie odczuwa wyrzutów sumienia po zabiciu własnej teściowej widzielibyśmy psychopatę - trudno mi sobie wyobrazić wyhodowanie takiego sumienia u zdrowego człowieka w społeczeństwie, gdzie taki czyn jest powszechnie potępiany.
  • Naprawdę ciężko wyobrazić sobie zdrowego psychicznie człowieka we w miarę normalnej sytuacji rodzinnej, któremu sumienie mówi, że musi zabić teściową.

    Ale wyobrazić sobie takiego, którego pierwsze małżeństwo było porażką, w sensie niedojrzałe, przemocowe itd, a drugie jest zdrowe, nie tak trudno. W drugim są dzieci, te z pierwszego już dorosły. Po ludzku bez sensu rozwalać to drugie. 
    Podziękowali 1Klarcia
  • Czemu rozważacie takie absurdalne przykłady?
    Podziękowali 2Barbasia malagala
  • Można zamiast zabić podać przykład z udostępnieniem eutanazji. Jestem pewna, że niektórym sumienie mówi, żeby skrócić czyjeś cierpienie i żeby pomóc w eutanazji. 
    Podziękowali 1Zuzapola
  • edytowano grudzień 2020
    I w aborcji. I przy tym wszystkim czuć się pobożnym katolikiem korzystającym z sakramentów, bo przecież nie robię nic niezgodnego z sumieniem.
    Podziękowali 2Zuzapola Klarcia
  • Anawim powiedział(a):
    TecumSeh powiedział(a):
    Normalnie - to może być nie tyle sumienie co strach. Proste?
    Boi się kary Bożej - tak mają nawet niewierzący, boją się gdy dochodzi do rzeczy nieodwracalnych.

    Zresztą jakiś brytol, o ile dobrze pamiętam, zrobił taki program pt "w co wierzy ateista". I tam testował np ilu podpisze pakt z diabłem. Powinni wszyscy, skoro żaden w niego nie wierzy, c'nie?
    Otóż nie.
    Jeśli kogoś strach (nie mylić z bojaźnią Bożą) odwodzi od działania zgodnie z tym, co mu dyktuje sumienie, to człowiek ten grzeszy, raczej lekko (bo pod wpływem emocji). Nawet jeśli ten strach kieruje go do obiektywnego dobra, ale wbrew pewnemu sądowi sumienia. W przypadku ludzi w takich "nieodwracalnych" sytuacjach często jest tak, że nie mają pewnego sądu sumienia - pojawiają się wątpliwości. Takie sumienie nie zobowiązuje, wręcz przeciwnie - nie należy podejmować działania, gdy nie mamy pewności co do tego, co jest dobre.

    Człowiek powinien być zawsze posłuszny pewnemu sądowi swojego sumienia. Nawet jeśli to sumienie błądzi. Kropka.
    To ciekawa definicja grzechu. Tzn. że kobiety nigdy nie grzeszą ciężko. 
    Podziękowali 1malagala
  • Może ja jestem nierozgarnięta, ale rozważam rachunek sumienia i staram się wiedzieć czego Kościół naucza i nauczał od wieków. Na tej podstawie wiem kiedy zgrzeszyłam, nawet jeśli sumienie mi tego nie wyrzuca. Mnie osobiście mało co moje sumienie wyrzuca. Większość rzeczy robię z przekonaniem że postępuję słusznie. Jak coś zawalę to najczęściej z braku pamięci albo z nadmiaru innych atrakcji. Gdybym słuchała tylko mojego sumienia to pewnie nie korzystałabym ze spowiedzi prawie wcale.

    Podziękowali 4Katarzyna Agmar Zuzapola Katia
  • Lo a ja w drugą stronę, idąc do Kościoła chce przystąpić do Komuni a sumienie krzyczy cały czas że ugrzęzłam w grzechu, kiedyś w trakcie wyznawania grzechów ksiądz zaczął mi rozgrzeszenie dawać, mąż do tej pory się śmieje że z byle pierdoła lecę do księdza i w końcu nie wytrzymał (ksiądz) .
    Ale ostatnio nawet się nad tym zastanawiałam, kiedyś był u nas ksiądz na dochodne i u niego jak się spowiadalam to mnie kierowal w jaki sposób mogę próbować unikać danego grzechu - to było mega pomocne, a teraz co spowiedź słyszę że za dużo ma siebie biorę że nie jestem robotem itd zero pokazania kierunku w którym mam iść mam wrażenie że ta "nauka," w konfesjonale to ma na celu pokazać mi że grzechy są usprawiedliwione bo "ciężkie życie"
    Podziękowali 1Odrobinka
  • edytowano grudzień 2020
    @Odrobinka
    ale to jak, idziesz do spowiedzi i spowiadasz się z tego, co w sumieniu uważasz za dobre (czy przynajmniej za coś, co nie jest złe)? Czy jednak kształtujesz sumienie nauką Kościoła i zaczynasz dostrzegać zło w tym, czego dotąd za złe nie uważałaś?

    Ostatnie zdanie powinno raczej brzmieć: "Gdybym nie kształtowała swojego sumienia, to..." Przecież to właśnie sumienie Ci wyrzuca, że należy sięgnąć do tego, co naucza Kościół. Właśnie słuchając swojego sumienia to robisz i idziesz do spowiedzi.
  • TecumSeh powiedział(a):
    Klarcia powiedział(a):
    Ja myślę, że dziewczę szukało personalnej relacji z Jezusem Zmartwychwstałym - spotkała Go u reformowanych protestantów, czyli ewangelicznych chrześcijan.
    1. Ja myślę, że dziewczę szukało emocji i znalazło emocje tam, gdzie są emocje ;-)

    Klarcia powiedział(a):
    I fajnie, bo zbawienie mamy w wierze w Jezusa, a nie sakramentach;
    2. Jasne, jasne:) W sumie to w zasadzie można się bez nich obejść, c'nie?

    1. Ja opieram swoją opinię na własnym doświadczeniu. Gdybym nie trafiła na ośrodek w Carlsbergu, to szukając Jezusa zostałabym baptystką.
    Nie chciałam być katoliczką, ale Jezus się uparł.

    2. Nam, katolikom, kapitalnie ułatwiają drogę do Ojca, ale inni chrześcijanie spokojnie obywają się bez. U baptystów jest spowiedź i Eucharystia, ale nieco inaczej rozumiane i nie jako sakrament. Ale bez wątpienia, u baptystów jest silna manifestacja Ducha Swiętego; ich modlitwy mają moc i są wysłuchiwane.
  • Agmar powiedział(a):
    @Klarcia a to nie Jezus mówił kto spożywa moje Ciało....

    Tak mówił. Dla nas to klar, chrześcijanie inaczej odczytują te słowa.
    Poza tym - weź pod uwagę, że ostatnio b. często jesteśmy pozbawiani możliwości karmienia się tym Ciałem.
    Znowu rozważałam wyjście z Kościoła - Jezus zatrzymał mnie podczas Mszy św. z uzdrowieniem, celebrowanej przez o. Remi z Łodzi.
  • Odrobinka powiedział(a):
    I w aborcji. I przy tym wszystkim czuć się pobożnym katolikiem korzystającym z sakramentów, bo przecież nie robię nic niezgodnego z sumieniem.

    Doskonały przykład - mam taką przyjaciółkę. "Porządna" katoliczka, ale stojąca po stronie, która wyznaje, że decyzja powinna należeć do ciężarnej kobiety.
  • @Klarcia ale jak? Eucharystia jest i jest nam potrzebna, ale żeby z niej korzystać jest potrzebna spowiedź, żyjąc w parach ślub co by nie grzeszyć i znów sobie nie utrudniać, a żeby ślub musi być bierzmowanie, a w ogóle trzeba zaczAc od chrztu więc jak bez sakramentów? Wszystko się razem zazębia...
  • palusia powiedział(a):
    To ciekawa definicja grzechu. Tzn. że kobiety nigdy nie grzeszą ciężko. 
    Tecum mówił o sytuacjach granicznych, gdzie te emocje są bardzo silne. Stąd napisałem, że raczej nie grzeszy ktoś ciężko, bo takie emocje przyprawiają o niedobrowolność.

    A co do zasady - uczucia mogą tak zmniejszać winę (właśnie wtedy, gdy ograniczają dobrowolność czy świadomość), ale też zwiększać winę - np. gdy ktoś oprócz mszczenia się jeszcze tą zemstą się rozkoszuje. 
    Podziękowali 1palusia
  • @anwin a jak kobieta bardzo boi się ciąży, panicznie histerycznie to co może czuć się usprawiedliwiona? Nie musi po rozgrzeszenie do biskupa? 
  • Klarcia powiedział(a):
    TecumSeh powiedział(a):
    Klarcia powiedział(a):
    Ja myślę, że dziewczę szukało personalnej relacji z Jezusem Zmartwychwstałym - spotkała Go u reformowanych protestantów, czyli ewangelicznych chrześcijan.
    1. Ja myślę, że dziewczę szukało emocji i znalazło emocje tam, gdzie są emocje ;-)

    Klarcia powiedział(a):
    I fajnie, bo zbawienie mamy w wierze w Jezusa, a nie sakramentach;
    2. Jasne, jasne:) W sumie to w zasadzie można się bez nich obejść, c'nie?

    1. Ja opieram swoją opinię na własnym doświadczeniu. Gdybym nie trafiła na ośrodek w Carlsbergu, to szukając Jezusa zostałabym baptystką.
    Nie chciałam być katoliczką, ale Jezus się uparł.

    2. Nam, katolikom, kapitalnie ułatwiają drogę do Ojca, ale inni chrześcijanie spokojnie obywają się bez. U baptystów jest spowiedź i Eucharystia, ale nieco inaczej rozumiane i nie jako sakrament. Ale bez wątpienia, u baptystów jest silna manifestacja Ducha Swiętego; ich modlitwy mają moc i są wysłuchiwane.
    W sumie wszystko wszędzie jest OK.
    Jak katoliccy księża odchodzą, przechodzą gdzie indziej, to tam też znajdą Boga. Po co w ogóle się tak trzymać tych reguł i zasad, skoro wszędzie jest Pan Jezus. Niech by każdy wierzył w co chce, chodził albo nie chodził do spowiedzi. Robił, co uważa za słuszne. 
  • edytowano grudzień 2020
    Agmar powiedział(a):
    @anwin a jak kobieta bardzo boi się ciąży, panicznie histerycznie to co może czuć się usprawiedliwiona? Nie musi po rozgrzeszenie do biskupa? 
    Ale co to ma do rzeczy? Nie da się spowiadać z czegoś, czego sumienie komuś nie wyrzuca. 
    btw od jakiegoś czasu spowiedź z takiego grzechu nie jest zarezerwowana dla biskupa.

    Zresztą sposób zadania pytania tłumaczy, dlaczego z takimi kwestiami trzeba bardzo ostrożnie. Często trafiam na zarzuty wobec ateistów, że wszystko im wolno i że z tego powodu niemoralnie sie prowadzą. Oni na to - skądże znowu. I odbijają piłeczkę - to raczej źle świadczy o katolikach, że mają takie wyobrażenie, że gdyby Kościół im czegoś nie zabraniał, to by to robili. 

    I to też wychodzi w tym wątku i chyba też to było poruszone w tym artykule (nie wiem, nie czytałem, tak wnioskuję po wpisach). Mianowicie jakie są skutki sprowadzenia wychowania sumienia do tego, by wyrzucało nam niezgodność z zewnętrzną normą (w tym wypadku tym, co naucza Kościół) w miejsce uznania zła w tym, co Kościół uznaje za złe. Wydaje się podobne, ale nie jest. Bo w takim przypadku człowiek nie dlatego powstrzymuje się od czegoś złego, bo uważa to samo w sobie za złe, ale dlatego, że tak naucza Kościół, choć sam nie widzi w tym nic złego. 
    Oczywiście to dobrze, że ma choćby takie sumienie. Ale też widać, co się dzieje, gdy nagle coś takiemu delikwentowi strzeli do głowy i stwierdzi, że jednak Kościoła nie będzie słuchał. Wtedy jest w stanie zrobić abstrakcyjnie złe rzeczy (obiektywnie), bo subiektywnie w sumieniu widzi w tym samo dobro, od którego to zły Kościół go wstrzymywał. 

    No więc czy może czuć się usprawiedliwiona i czy nie musi po rozgrzeszenie? Te pytania znowu przenoszą kwestię dobra i zła poza osobę, do jakiegoś zewnętrznego autorytetu czy normy. A to każdorazowo w sumieniu trzeba zastosować zewnętrzną normę do konkretnego przypadku. Po to ono jest. I obecność zewnętrznej normy (np. niekiedy występowanie silnych emocji zmniejsza winę) nie zwalnia z rozeznania.
    Podziękowali 1joanna_1991
  • Agmar powiedział(a):
    @Klarcia ale jak? Eucharystia jest i jest nam potrzebna, ale żeby z niej korzystać jest potrzebna spowiedź, żyjąc w parach ślub co by nie grzeszyć i znów sobie nie utrudniać, a żeby ślub musi być bierzmowanie, a w ogóle trzeba zaczAc od chrztu więc jak bez sakramentów? Wszystko się razem zazębia...

    Dla wierzącego katolika, tak, zazębia się.
    Ale są chrześcijanie, którzy w to nie wierzą, a wiarę mają mocną i idą z Jezusem przez świat. Do nich zazwyczaj przyłączają się "katolicy", którzy tkwili w Kk siłą inercji lub poszukiwali osobistej relacji ze Zbawicielem.
    Ja tam Jezusa spotykałam, ale Pan wyraźnie mi powiedział, że mam pozostać w Kościele katolickim, że to jest Jego plan na moje życie.
  • edytowano grudzień 2020
    Nie rozumiem zarzutu wzgl ateistów, mnie od zawsze uczono że Bóg dał człowiekowi wolną wolę i Każdy może robić co chce i jak chce, ale jeśli chce należeć do Kościoła to siła rzeczy godze się na zasady które nim kierują. Ja mogę nie wiedzieć że dany czyn jest grzechem ale Kościół mi o tym mówi i to przyjmuje (jeśli chce być katolikiem) bo wychodzę z założenia że tam ludzie bardziej ogarnięci niż ja i wiedza lepiej, a swoich emocji do tego nie mieszam bo i po co? 
    Podziękowali 3ganna4 Klarcia Katia
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.