A może też o odkladaniu decyzji o małżeństwie i rodzinie? To palący problem. Dorośli faceci nie chcą realnych wyzwań, zakładać rodzin. Plaga współczesności.
A może też o odkladaniu decyzji o małżeństwie i rodzinie? To palący problem. Dorośli faceci nie chcą realnych wyzwań, zakładać rodzin. Plaga współczesności.
Nie należy zmieniać tematu zakładanego wątku, ale jeśli o mnie chodzi to ja nie odkładam decyzji o założeniu małżeństwa i rodziny.
Uważam, że szkoda czasu na zajmowanie się wydumanymi tematami. A jeszcze gorsze jest propagowanie ich na forum, gdzie duże rodziny dzielą się realnymi problemami z pola walki.
Myślę też że warto choć raz w życiu zmienić brudna pieluche, zanim zacznie się na ten temat pisac elaborat. To uczy pokory.
Brawario, a jeżeli ktoś pod wpływem Twoich przemyśleń zacznie stosować kary cielesne i sąd rodzinny mu zabierze dzieci, to jaką ponosisz za to odpowiedzialność? Bo mam wrażenie, że bawisz się tym tematem ignorując realne konsekwencje.
Brawario, a jeżeli ktoś pod wpływem Twoich przemyśleń zacznie stosować kary cielesne i sąd rodzinny mu zabierze dzieci, to jaką ponosisz za to odpowiedzialność? Bo mam wrażenie, że bawisz się tym tematem ignorując realne konsekwencje.
To będzie męczennikiem w imię Jezusa. Przepraszam, ale ciężko mi w innym tonie skomentować zachętę do bicia dzieci.
Prawo Boże jest ponad prawo ustanawiane przez władze cywilne. Oczywiście, zasadniczo należy być posłusznym władzom cywilnym, ale nie w każdym przypadku.
Brawario, a jeżeli ktoś pod wpływem Twoich przemyśleń zacznie stosować kary cielesne i sąd rodzinny mu zabierze dzieci, to jaką ponosisz za to odpowiedzialność? Bo mam wrażenie, że bawisz się tym tematem ignorując realne konsekwencje.
Sednem mych przemyśleń w tej kwestii jest zwalczanie popularnego dziś błędu o tym, jakoby karcenie cielesne dzieci było zawsze i wszędzie szkodliwe. Nie twierdzę jednak, że zawsze gdy nadarzy się ku temu okazja powinno się karcić w ten sposób dzieci. Być może obawa poważnych represji jest moralnie uzasadnionym powodem, by tego z moralnego prawa w praktyce nie korzystać.
Mówiąc szczerze, mniej bulwersuje mnie popieranie klapsów dzieci niż to, że teorie o tym wykłada ktoś, kto ma zero o tym pojęcia, nie ma dzieci, nie ma doświadczenia, zna teorie z pobożnych książek i gówno wie.
To są błędne teorie współczesnych pedagogów i psychologów. Oczywiście, nie należy lekceważyć ich dociekań z samej zasady, ale nie należy też zakładać ich absolutnej nieomylności oraz przedkładać ich autorytet ponad autorytet Pisma świętego (oraz niemal jednogłośną dosłowną w tym temacie interpretację takowego przez tradycyjną moralistykę katolicką).
Mówiąc szczerze, mniej bulwersuje mnie popieranie klapsów dzieci niż to, że teorie o tym wykłada ktoś, kto ma zero o tym pojęcia, nie ma dzieci, nie ma doświadczenia, zna teorie z pobożnych książek i gówno wie.
Albo się ufa Bogu, albo Mu się nie ufa. To jest podstawa, a osobiste doświadczenia są ważne, ale w stosunku do zaufania Bogu są jednak drugorzędne. Ja ufam Bogu, że skoro objawił w Piśmie świętym Swoją wolę, Swój charakter i Swoje zasady to są one słuszne - nawet, gdyby osobiste doświadczenie wydawałoby się czasami przeciw temu przemawiać i tak próbowałbym ufać Bogu.
Tytułem pewnego przykładu, powiem Pani, że nie ma żadnego doświadczenia w pijaństwie. Nigdy nie byłem bowiem pijany. Nie znam więc na własnej skórze ani negatywnych skutków pijaństwa, ani tego co może osoby upijające pobudzać do tego grzechu. Czy to oznacza, że nie mam prawa negatywnie wypowiadać się o pijaństwie? Czy żeby uznawać pijaństwa za grzech musiałbym w życiu choć raz się upić?
@Brawario a czy Ty masz jakieś wykształcenie, nie wiem, biblioznawstwo czy coś? Studia teologiczne? Pytam, bo mam wrażenie, że wszystko bierzesz nawet nie dosłownie, co literalnie. Mi się zdaje, że tak się nie czyta Pisma Świętego... To znaczy zdaje mi się, że Kościół Katolicki nie czyta tak Pisma Świętego.
@Brawario a czy Ty masz jakieś wykształcenie, nie wiem, biblioznawstwo czy coś? Studia teologiczne? Pytam, bo mam wrażenie, że wszystko bierzesz nawet nie dosłownie, co literalnie. Mi się zdaje, że tak się nie czyta Pisma Świętego... To znaczy zdaje mi się, że Kościół Katolicki nie czyta tak Pisma Świętego.
Doktrynę katolicką - na własną rękę - studiuję od przeszło 25 lat. Pismo święte mniej więcej regularnie czytam od ok. 10 lat. Biblię traktuję tak jak traktuje ją Magisterium Kościoła - a więc zasadniczo, choć nie wyłącznie dosłownie. Konkretne fragmenty Pisma świętego tyczące się cielesnego karcenia dzieci traktuję dosłownie, również dlatego, że tak wykładali je w ciągu wieków Święci Pańscy oraz zatwierdzeni teologowie (z małymi wyjątkami). Tytułem dygresji powiem jeszcze tylko, że nawet papież Franciszek, który raczej ze zbytniego teologicznego konserwatyzmu i dosłownego traktowania Pisma św. nie słynie, wypowiadał się o karceniu cielesnym dzieci w sposób zasadniczo je aprobujący.
jesli tylko rodzica, to kiepsko, ale i tak lepiej niż kara, jakakolwiek, na zimno. Po ochłonięciu dobrze jest dziecko przeprosić, jeśli nie miało się racji.
A konsultujesz się z kimś czasem, z jakąś mądrą głową? To znaczy mówisz komuś, co Ty dostrzegasz, myślisz itd., żeby ktoś Cię mógł skorygować? Na razie wynika mi, że raczej nie? Czy w ogóle miałeś taki autorytet, z ktorym rozmawiałeś, nie tylko go czytałeś?
Piszesz Brawario o karaniu dzieci, bedac bezdzietnym kawalerem. Dajesz rady rodzicom, ktorzy wychowuja badz wychowali po kilkoro, kilkanascioro dzieci. Z pewnoscia kierujesz sie troska, nie posadzam Cie o zle zamiary ale wez sie troche zastanow i nie pisz bredni. Wyciagasz cytaty z Pisma Sw. jak Jehowi i podciagasz pod swoja teze. Rodzic nie musi posuwac sie do kar fizycznych. Sa one oznaka bezsilnosci i sluza glownie chwilowemu rozladowaniu zlosci na dziecko, ktore cos przeskrobalo. Tym co trzeba robic to wyciagac konsekwencje za dzieciece przewinienia i to z tym wiekszosc nas, rodzicow ma problem. Dorosli wyciagajacy reke na dziecko sa godni pozalowania!
Brawario, wszyscy tutaj stajemy na głowie by dobrze wychować dzieci. Dosłownie. Robimy co możemy - niedoskonale. A często i więcej. Codziennie przekraczamy siebie. Nigdzie nie znalazłam tyłu postaw heroicznych, co wśród wielodzietnych. Matki opiekujace się chorymi dziecmi, rodziny zastepcze, długo można wyliczać. Dla mnie byli i są inspiracja.
A potem przychodzi Brawario w białych rekawiczkach, by nas uświadomić czy nawet nawrócić. Postawa gorszy. Brak stosownosci. Rację możesz mieć. Ale racja to za mało.
I uprzedzam zaraz ripostę @Brawario - tak, większość tych mądrych papieży czy innych zakonników, którzy się mądrowali na temat dzieci, żon itd. byli kawalerami, bezdzietnymi, więc również teoretykami i po części purytanami (lub incelami), chowanymi w klimacie feudalnym.
Dlatego ja nie mówię wszystkim księżom na około, jak mają celebrować swój celibat. Choć mógłbym, bo żyłem w celibacie 20 kilka lat. A oni w małżeństwie i ojcostwie zero.
A konsultujesz się z kimś czasem, z jakąś mądrą głową? To znaczy mówisz komuś, co Ty dostrzegasz, myślisz itd., żeby ktoś Cię mógł skorygować? Na razie wynika mi, że raczej nie? Czy w ogóle miałeś taki autorytet, z ktorym rozmawiałeś, nie tylko go czytałeś?
Tak, konsultowałem z kilkoma księżmi wyniki różnych mych dociekań.
Komentarz
A jeszcze gorsze jest propagowanie ich na forum, gdzie duże rodziny dzielą się realnymi problemami z pola walki.
Myślę też że warto choć raz w życiu zmienić brudna pieluche, zanim zacznie się na ten temat pisac elaborat. To uczy pokory.
To będzie męczennikiem w imię Jezusa. Przepraszam, ale ciężko mi w innym tonie skomentować zachętę do bicia dzieci.
dzieci często próbują, czy mogą nie przestrzegać zasad i wtedy nawet solidny klapak jest na miejscu.
Tytułem pewnego przykładu, powiem Pani, że nie ma żadnego doświadczenia w pijaństwie. Nigdy nie byłem bowiem pijany. Nie znam więc na własnej skórze ani negatywnych skutków pijaństwa, ani tego co może osoby upijające pobudzać do tego grzechu. Czy to oznacza, że nie mam prawa negatywnie wypowiadać się o pijaństwie? Czy żeby uznawać pijaństwa za grzech musiałbym w życiu choć raz się upić?
kara nie może być na zimno, powinna być rozładowaniem emocji
Po ochłonięciu dobrze jest dziecko przeprosić, jeśli nie miało się racji.
Rodzic nie musi posuwac sie do kar fizycznych. Sa one oznaka bezsilnosci i sluza glownie chwilowemu rozladowaniu zlosci na dziecko, ktore cos przeskrobalo.
Tym co trzeba robic to wyciagac konsekwencje za dzieciece przewinienia i to z tym wiekszosc nas, rodzicow ma problem.
Dorosli wyciagajacy reke na dziecko sa godni pozalowania!
Smutne to.
A potem przychodzi Brawario w białych rekawiczkach, by nas uświadomić czy nawet nawrócić. Postawa gorszy.
Brak stosownosci. Rację możesz mieć. Ale racja to za mało.
To nie działa.
Oby.