Ja z kolei biore sobie do serca rady na wychowanie od ksiezy o ktorych wiem, ze sa madrymi, dobrymi pedagogami i ojcami duchowymi. Autorytetem, ktory cenie jest dla mnie ks. Marek Dziewiecki. Warto posluchac jego konferencji, ponizej dwie na temat wychowania dzieci:
Brawario, wszyscy tutaj stajemy na głowie by dobrze wychować dzieci. Dosłownie. Robimy co możemy - niedoskonale. A często i więcej. Codziennie przekraczamy siebie. Nigdzie nie znalazłam tyłu postaw heroicznych, co wśród wielodzietnych. Matki opiekujace się chorymi dziecmi, rodziny zastepcze, długo można wyliczać. Dla mnie byli i są inspiracja.
A potem przychodzi Brawario w białych rekawiczkach, by nas uświadomić czy nawet nawrócić. Postawa gorszy. Brak stosownosci. Rację możesz mieć. Ale racja to za mało.
A czy ja komuś tu wytykam, że źle wychowuje swe dzieci? W kwestii kar cielesnych po prostu wkleiłem link do swego artykułu, w którym na zasadzie ogólnej odpowiadam na pewne problemy związane z tą tematyką. Nikomu w tym wątku nie pisałem czegoś w stylu: "Jesteś złym rodzicem, bo nie karcisz cieleśnie swych dzieci". Nie wątpię też, że bycie ojcem lub matką w rodzinie wielodzietnej to wielkie poświęcenie przed którym szczerze chylę choła i które podziwiam.
Piszesz Brawario o karaniu dzieci, bedac bezdzietnym kawalerem. Dajesz rady rodzicom, ktorzy wychowuja badz wychowali po kilkoro, kilkanascioro dzieci. Z pewnoscia kierujesz sie troska, nie posadzam Cie o zle zamiary ale wez sie troche zastanow i nie pisz bredni. Wyciagasz cytaty z Pisma Sw. jak Jehowi i podciagasz pod swoja teze. Rodzic nie musi posuwac sie do kar fizycznych. Sa one oznaka bezsilnosci i sluza glownie chwilowemu rozladowaniu zlosci na dziecko, ktore cos przeskrobalo. Tym co trzeba robic to wyciagac konsekwencje za dzieciece przewinienia i to z tym wiekszosc nas, rodzicow ma problem. Dorosli wyciagajacy reke na dziecko sa godni pozalowania!
Moją bezpośrednią intencją nie było dawanie konkretnych rad wielodzietnym rodzicom, a raczej ogólne uczulenie na szkodliwość powszechnego dziś błędu głoszącego, iż kary cielesne wobec dzieci są zawsze i wszędzie szkodliwe. Nie twierdzę nawet, że w sytuacji nielegalności tychże form kar rodzice są zobowiązani je stosować. Być może ze względu na roztropność i uniknięcie większego zła, jakim byłoby odebranie im praw rodzicielskich mają prawo zaniechać w sposób całkowity ich stosowania. To co jednak twierdzę i utrzymuję to prawda wynikająca z Pisma św. i potwierdzona przez tradycyjnych moralistów katolickich, iż takowe kary nie są same w sobie złe i o rodzice mają prawo się do nich odwoływać o ile czynią to z umiarem, powściągając złe emocje oraz jednocześnie okazując karanemu dziecku miłość oraz troskę.
Karcenie cielesne dzieci nie jest moją intepretacją Pisma świętego. Pomijając już bowiem to, że Biblia wypowiada się na temat językiem dosłownym i raczej dalekim od poezji, metafor czy hiperbol to dosłowne rozumienie owych fragmentów Pisma św. potwierdza niemal jednomyślnie Tradycja Kościoła (Święci Pańscy, zatwierdzeni teologowie, katechizmy).
@Brawario jestem prawie pewna, ze majac swojego synka nie bylbys w stanie trzasnac go w tylek czy sciagnac pasa tylko stanowczo i po ojcowsku wzialbys delikwenta na strone i powiedzialbys: jest tak a tak, teraz czeka cie za to to i to. I to na tyle. Naturalne konsekwencje sa bardzo skuteczne, zapewniam Cie.
A konsultujesz się z kimś czasem, z jakąś mądrą głową? To znaczy mówisz komuś, co Ty dostrzegasz, myślisz itd., żeby ktoś Cię mógł skorygować? Na razie wynika mi, że raczej nie? Czy w ogóle miałeś taki autorytet, z ktorym rozmawiałeś, nie tylko go czytałeś?
Tak, konsultowałem z kilkoma księżmi wyniki różnych mych dociekań.
I? Potwierdzili? To w ogóle jacyś ksieza mocni w te klocki? (nie wszyscy są mocni, niestety).
Chodzi mi o to, że mówisz, że rozumiesz Pismo Święte tak, jak Magisterium Kościoła. Czy konfrontowales to?
Mam wrażenie, że Twoje interpretacje Biblii i dokumentów często są chybione,karykaturalne. Dlatego pytam. Nie jestem znawcą.
A konsultujesz się z kimś czasem, z jakąś mądrą głową? To znaczy mówisz komuś, co Ty dostrzegasz, myślisz itd., żeby ktoś Cię mógł skorygować? Na razie wynika mi, że raczej nie? Czy w ogóle miałeś taki autorytet, z ktorym rozmawiałeś, nie tylko go czytałeś?
Tak, konsultowałem z kilkoma księżmi wyniki różnych mych dociekań.
I? Potwierdzili? To w ogóle jacyś ksieza mocni w te klocki? (nie wszyscy są mocni, niestety).
Chodzi mi o to, że mówisz, że rozumiesz Pismo Święte tak, jak Magisterium Kościoła. Czy konfrontowales to?
Mam wrażenie, że Twoje interpretacje Biblii i dokumentów często są chybione,karykaturalne. Dlatego pytam. Nie jestem znawcą.
Tak, akurat ci księża zawsze lub prawie zawsze potwierdzali wyniki mych dociekań.
A dosłownie mamy też złych synów wyprowadzać na rogatki i zabijać? Bo już mętlik mam.... I 6 tyg non stop z dziećmi, więc tego... Cóż robić, droga redakcjo? Proszę o szybką odpowiedź, akurat jesteśmy na mieście...
A dosłownie mamy też złych synów wyprowadzać na rogatki i zabijać? Bo już mętlik mam.... I 6 tyg non stop z dziećmi, więc tego... Cóż robić, droga redakcjo? Proszę o szybką odpowiedź, akurat jesteśmy na mieście...
Prawo nakazujące doprowadzanie synów winnych upartego trwania w rozpuście i pijaństwie przed odpowiednie władze cywilne, by te ukarały takowych śmiercią było ustanowione przez Boga i jako takie było dobre. Więcej na ten temat piszę w poniższym artykule:
To jednak było prawo o charakterze karno-cywilnym, a te w odróżnieniu od moralnych przykazań Starego Przymierza, nie obowiązują w sensie ścisłym chrześcijańskich władców. I w tym wypadku nie można jednak twierdzić, jakoby Bóg poprzez owe prawo nakazywał czynienie czegoś złego moralnie z samej swej natury.
Jeszcze gwoli ścisłości, to należy sprecyzować, że w tym prawie nie chodziło o samowolne zabijanie swych winnych upartego trwania w rozpuście i pijaństwie synów, ale po prostu o umożliwienie odpowiednim władzom ich sprawiedliwego ukarania.
A dosłownie mamy też złych synów wyprowadzać na rogatki i zabijać? Bo już mętlik mam.... I 6 tyg non stop z dziećmi, więc tego... Cóż robić, droga redakcjo? Proszę o szybką odpowiedź, akurat jesteśmy na mieście...
Prawo nakazujące doprowadzanie synów winnych upartego trwania w rozpuście i pijaństwie przed odpowiednie władze cywilne, by te ukarały takowych śmiercią było ustanowione przez Boga i jako takie było dobre. Więcej na ten temat piszę w poniższym artykule:
To jednak było prawo o charakterze karno-cywilnym, a te w odróżnieniu od moralnych przykazań Starego Przymierza, nie obowiązują w sensie ścisłym chrześcijańskich władców. I w tym wypadku nie można jednak twierdzić, jakoby Bóg poprzez owe prawo nakazywał czynienie czegoś złego moralnie z samej swej natury.
Jeszcze gwoli ścisłości, to należy sprecyzować, że w tym prawie nie chodziło o samowolne zabijanie swych winnych upartego trwania w rozpuście i pijaństwie synów, ale po prostu o umożliwienie odpowiednim władzom ich sprawiedliwego ukarania.
A wg KKK:
"Kościół w świetle Ewangelii naucza, że kara śmierci jest niedopuszczalna"
Mi przyszło coś innego do głowy: @Brawario czy Ty jako dziecko byłeś tak "karcony" i uważasz że to dobrze i pomogło Ci to stać się lepszym, czy może nie byłeś i żałujesz bo ominęło Cię dobro wychowawcze
@Monira chyba moi zwąchali jakiś podstęp, jak na Śląsku zimą ich wywalam na dwór to nie i nie i wymyślają prace plastyczne byle tylko nie wyjść. Za to w górach pluskają się nawet w mokrym sniegobłocie...
Nie nie. To jest dość ze sobą związane. Jeśli karać można cieleśnie, jeśli moralnie ok było skazywać własne dzieci na śmierć za ciupcianie na boku, to coś jest niehalo, bo kara śmierci wg Franciszka jest moralnie zła zawsze i wszędzie, i zawsze i wszędzie była zła.
Mi przyszło coś innego do głowy: @Brawario czy Ty jako dziecko byłeś tak "karcony" i uważasz że to dobrze i pomogło Ci to stać się lepszym, czy może nie byłeś i żałujesz bo ominęło Cię dobro wychowawcze
Ja nie Braw, ale się wypowiem. Nie byłam karcona cieleśnie i wyrosłam, na kogo wyrosłam. Być może, gdybym była, wyrosłabym na porządnego człowieka? Nie wiem i się nie dowiem
Komentarz
Karcenie cielesne dzieci nie jest moją intepretacją Pisma świętego. Pomijając już bowiem to, że Biblia wypowiada się na temat językiem dosłownym i raczej dalekim od poezji, metafor czy hiperbol to dosłowne rozumienie owych fragmentów Pisma św. potwierdza niemal jednomyślnie Tradycja Kościoła (Święci Pańscy, zatwierdzeni teologowie, katechizmy).
Chodzi mi o to, że mówisz, że rozumiesz Pismo Święte tak, jak Magisterium Kościoła. Czy konfrontowales to?
Mam wrażenie, że Twoje interpretacje Biblii i dokumentów często są chybione,karykaturalne. Dlatego pytam. Nie jestem znawcą.
Prawo nakazujące doprowadzanie synów winnych upartego trwania w rozpuście i pijaństwie przed odpowiednie władze cywilne, by te ukarały takowych śmiercią było ustanowione przez Boga i jako takie było dobre. Więcej na ten temat piszę w poniższym artykule:
To jednak było prawo o charakterze karno-cywilnym, a te w odróżnieniu od moralnych przykazań Starego Przymierza, nie obowiązują w sensie ścisłym chrześcijańskich władców. I w tym wypadku nie można jednak twierdzić, jakoby Bóg poprzez owe prawo nakazywał czynienie czegoś złego moralnie z samej swej natury.
Jeszcze gwoli ścisłości, to należy sprecyzować, że w tym prawie nie chodziło o samowolne zabijanie swych winnych upartego trwania w rozpuście i pijaństwie synów, ale po prostu o umożliwienie odpowiednim władzom ich sprawiedliwego ukarania.
"Kościół w świetle Ewangelii naucza, że kara śmierci jest niedopuszczalna"
2) albo Ban Bóg kłamał
Wypowiedzi papieża Franciszka na temat kary śmierci są jawnie błędne. Więcej na ten temat piszę w poniższych artykułach:
https://salwowski.net/2018/08/03/czy-franciszek-wprowadzil-do-katechizmu-herezje/
https://salwowski.net/2018/08/09/jeszcze-o-zmianie-katechizmowego-nauczania-w-sprawie-kary-smierci/
W każdym razie, wychowałem czwórkę na świetnych ludzi.
W dupie jesteśmy?
Brawario najwyraźniej.