Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Wątek Modesta

Ta dyskusja została utworzona z komentarzy wydzielonych z: Powitanie.
«13456733

Komentarz

  • Skąd brać pieniądze na kolejne dziecko?

    Napawa mnie frustracją i zażenowaniem o własnej nieporadności, gdy w dalszej lub bliższej rodzinie jest wiele dzieci. My mamy jedną córkę i starcza nam na styk. Nie żyjemy wystawnie, ale też nie mieszkamy w komunalnym czy u dziadków w jednym pokoju. Niby mamy pensje w okolicach średniej krajowej, ale jak się wszystko sumuje to brakuje. Jedna pensja idzie na kredyt, czynsz i przedszkole, czyli w Warszawie około 4 tys., zostaje nam mniej niż następne 4 tys. na opłacenie rachunków, jedzenie, ubranie czy leki na trzy osoby. Często kupujemy rzeczy używane, mamy tylko jeden samochód, do pracy jeździmy rowerami. Nie wyjeżdżamy zagranicę. No i mam pytanie – jakim cudem ludzi stać na utrzymanie dwójki czy trójki dzieci? Czy to znaczy, że ja jestem jakimś nieudacznikiem, bo nie umiem dorobić wieczorami czy weekendami czy po prostu rodziny wielodzietne są zarezerwowane tylko dla ludzi bogatych?

  • edytowano listopad 2020
    @Modest189 Może to banalne ale my na garnuszku św. Józefa - on bardzo dba żeby nasze brzuchy głodem nie przymierały :) 
    U nas z każdym dzieckiem się poprawiało bo i większa Łaska  i większa motywacja do pracy :) Myślę że wielodzietność to dar, morze miłości, wyrzeczenia i praca której nie da się zmierzyć pieniądzem więc nie da się powiedzieć że możesz być wielodzietny jak masz w portfelu tyle i tyle. 
    I nigdy nie myśl o sobie że jesteś nieudacznikiem! Masz żonę i dziecko to jest ogromny skarb :) znam ludzi którzy o tym marzą a nie mogą tego zrealizować. Ot życie...
  • @Agmar - wszystko się zgadza, ale jak zostaje na koniec miesiąca w portfelu 100-200 zł, to powoływanie do życia kolejnego członka rodziny jest trochę nieodpowiedzialne. Nawet mimo wiary czy polskiej zasady - jakoś to będzie. 
  • @Modest189 ale właśnie chodzi o zaufanie. To nie my podejmujemy decyzję- tak, teraz dziecko. Ono po prostu się pojawia. I stres jest zawsze, jak ogarniemy? Skąd weźmiemy pieniądze? Ale wtedy po prostu to zostawiam "Górze". Bo skoro Bóg dał dziecko, to da i kasę na dziecko. Tylko trzeba zaufać całkowicie :) dla ludzi jest to nieodpowiedzialne, ale dla mnie to podstawa wiary. I jak do tej pory działa świetnie. Fakt, zdarzają się miesiące, że musimy pożyczyć pieniądze, bo padnie auto, ale ogólnie dajemy radę.
    Podziękowali 3Agmar Rejczel In Spe
  • @gabriela - rozumiem Twoje podejście, ale trzeba też dopuszczać sytuację, że po następnym dziecku sytuacja się dramatycznie pogorszy i nasz dom poza dwoma dziećmi wzbogaci się o nowego lokatora w postaci komornika. Takie sytuacje się zdarzają. Nie do końca zgadzam się z podejściem, że jak Bóg da dziecko, to też da na dziecko. Są takie przypadki (np. Izabella Łukomska-Pyżalska - 6 dzieci, Ursula von der Leyen - 7 dzieci), ale większość z nas jednak zna rodziny, które mają po 5-6 dzieci, a rodzice co tydzień stoją w kolejce po żywność do Caritasu. Czy to znaczy, że ten drugi typ rodzin nie zaufał bezgranicznie i stąd żyją w biedzie?
  • @Modest189 nie znam biednych rodzin stojących w kolejce po żarcie do Caritasu, znam za to sporo rodzin na zagranicznych dochodach które korzystają z żarcia z czerwonego krzyza, także ten... to taka dygresja a propos kto korzysta z pomocy zywieniowej
    Podziękowali 1nowa
  • @Modest189 ja nie jestem typem, który leży i czeka na przelew od Pana Boga :D raczej mam to na myśli, że w trudnym momencie a to mężowi dostanie się jakaś premia w pracy, albo okazuje się, że mamy nadpłatę czynszu i nie płacimy go przez 4 najbliższe miesiące, albo po prostu trafia mi się "praca" gdzie wpadnie kilkadziesiąt złotych tygodniowo extra i akurat jest na zakupy :) nie zaglębiam się w podejście innych osób i ich wiarę. Mówię tylko, jak to wygląda u mnie.
  • A, i to że ktoś otrzymuje jedzenie z Caritasu to dla mnie też znak, że Bóg się troszczy. Dzieci nie są głodne, jest skąd pomoc, to że chwilę jest trudniej i to nie jest łosoś wędzony i oliwki, no cóż... Zdaję sobie sprawę, że żyjemy na różnych poziomach i dla niektórych chleb z dżemem to bieda :)
  • edytowano listopad 2020
    @gabriela - zazdroszczę... u nas niestety było tak, że jak w pracy dowiedzieli się, że żona wychodzi za mąż, to jeszcze przed ślubem ją zwolnili i pół roku szukała pracy. Po porodzie wydatki w ciągu pierwszego miesiąca były zwielokrotnione, bo musieliśmy kupować specjalne leki, więc poszło w ciągu dwóch tygodni około 5 tys... Potem okazało się, że dziecko jest high-need baby i oboje z żoną korzystamy z porad psychologów (popadliśmy oboje w depresję wraz z przyjściem dziecka), gdzie miesięcznie to wychodzi około 1000 zł... Widocznie tak nam już pisane, że tylko jedno dziecko dla nas jest przewidziane. 
    Podziękowali 1gabriela
  • @Modest189 Twoja sytuacja nie jest więc standardowa. Ja mam zdrowe dzieci, nie wymagają leków co miesiąc, wydatki są więc na "normalnym" poziomie. Punkt widzenia zależy więc od punktu siedzenia. Nie każdy jest powołany do tego samego. Życzę Wam jednak, żeby udało się z drugim dzieckiem, skoro go pragniecie, oczywiście bez tych wszystkich problemów po drodze...
  • gabriela powiedział(a):
    A, i to że ktoś otrzymuje jedzenie z Caritasu to dla mnie też znak, że Bóg się troszczy. Dzieci nie są głodne, jest skąd pomoc, to że chwilę jest trudniej i to nie jest łosoś wędzony i oliwki, no cóż... Zdaję sobie sprawę, że żyjemy na różnych poziomach i dla niektórych chleb z dżemem to bieda :)
    Nie popadajmy w skrajności, że albo Caritas albo łosoś i oliwki. Jest też coś pomiędzy i właśnie rozmawiamy o tym byciem w klasie średniej albo poniżej. Uważam, że w obecnym etapie rozwoju naszego kraju wydatki typu lekcje angielskiego, zajęcia dodatkowe sportowe czy muzyczne i wyjazd rodzinny na wakacje są raczej standardem, a nie marzeniem elity... już nie przesadzajmy <span>:smile:</span> Rozumiem, że można sobie tego odmówić, ale nie mówimy tutaj o zbytkach typu nowy iPhone itd., a raczej o normalnych sprawach np. wykształcenia dziecka. 
  • Myślę, że niemałe znaczenie w tych rozważaniach o kolejnym dziecku ma kwestia, o której wspomniales, @Modest189 - depresja, na którą oboje z żoną cierpicie. Kwestia finansów wydaje mi się w tym układzie mniej istotna.
  • Może kurs finanse po Bożemu?

    Znam takich co przy ponad 20 tys mówili że nie stać ich na 3 dziecko. Są tacy co za 7 tys mają siódemkę. I nie narzekają.jakos.bardzo
    Także tego. 

    Warto przyjrzeć się wydatkom, ich strukturze itp. kredyt może mocno wiązać, pytanie czy coś z tym mozna zrobić? 

    Prywatne przedszkole w Wwie jest b.kosztowne

    Depresja nie pomaga raczej. Pytanie czy tylko prywatne leczenie wchodzi w grę....

    Wiele czynników trzeba rozpatrzeć.

    Jako jedynaczka i żona jedynaka napiszę tylko.... Nie róbcie tego świadomie swojemu dziecku....
  • @Bea - a może to mąż się zastanawiał nad finansami przed decyzją o dziecku? 


    @Rejczel - my dostaliśmy depresji jakieś 2-3 miesiące po urodzeniu córki. Nie podołaliśmy rodzicielstwu. Teraz jest już lepiej. Żonie się poprawiło w momencie, gdy poszła do pracy. Ja przeżyłem to wszystko o wiele gorzej. 


    @Aneczka08 - zgodzę się, że są tacy, co maja 20 i ich nie stać itd. Wynika to z pewnego standardu życia, w którym się wyrastało i który chce się przekazać dzieciom. Jeśli dorośli jako dzieci chodzili na pianino, tenis, obozy językowe itd., to wg nich tak wyglada normalne dzieciństwo i takiego samego chcą dla swoich potomków. Co do leczenia, to musimy prywatnie, bo tylko tak to ma jakikolwiek sens i regularność. A przedszkole prywatne dlatego, że publiczne dostaliśmy bardzo daleko, opiekunka jest o wiele droższa a babcie nie chcą się zajmować, bo nie dają rady fizycznie za naszym high-need baby. Żona nie może zrezygnować z pracy, bo ma wiekszy wkład do budżetu domowego niż ja. 

  • @Modest189 no i teraz już wiesz czemu w kwestii finansowej Cię nie stać na kolejne dzieci. Ustawiłeś takie priorytety i taki standard jaki uważasz za dobry dla Ciebie. Ktoś inny ma inny standard i jego stać w jego standardzie. Nie mówię że to źle czy dobrze, po prostu każdy na inne plany i potrzeby. 
  • Po prostu przygniotła Was ta sytuacja, co tu kryć - bardzo ciężka, przy pierwszym dziecku człowiek jest kompletnie zielony i przejmuje się każdym za przeproszeniem bąkiem( jak my przy naszym pierwszym, aj waj co to było, 3 miesiące trwały kolki, Sab Simplex sprowadzany z Niemiec) a co dopiero mówić o bardzo wrażliwym dziecku i jego szczególnych potrzebach. 
    Nie ma na to rady, trzeba przetrzymać. Będzie coraz to lepiej. Takie dzieci stopniowo z wiekiem wyrastają z tego przewrażliwienia. 
  • @Rejczel - najgorzej, że żona ma całkiem sporo rodzeństwa i oni są prawie wszyscy wielodzietni, a tylko nasza córka jest high-need. A my praktycznie przez dwa lata nie zaznaliśmy żadnej radości z posiadania córki... 
  • @Modest189 właściwie czemu myślisz o wielodzietnosci? Bo sytuacja kiedy rodzicielstwo nie powoduje radości, wpędza w depresję, drenuje kieszeń to raczej nie jest sytuacja w której ktoś myśli o kolejnych dzieciach, trochę to masochistyczne podejście? I nie bronie nikomu, po prostu z ciekawości pytam 
  • @Agmar - trochę z rozsądku, żeby nie obarczać tylko jednego dziecka na przyszłość chorymi i starymi rodzicami. A po drugie w razie czego więcej osób na kiepskiej emeryturze będzie nam w stanie pomóc. 
  • @Agmar - co do masochistycznego podejścia. Zgadzam się, ale uważam, ze każdy rodzic jest trochę masochistą. Kobieta przeżywa ból rodzenia, a za jakiś czas większość kobiet chce ten ból powtórzyć. 
  • Owszem tylko kluczowe w tym wypadku że kobieta zapomina, ten ból rozmywa się i wtedy ta natura daje o sobie znać , a Ty myślisz o tym w samym sercu trwającego tornado stąd moje zaskoczenie :) ja po Zosi zapierałam się na oddziale że nigdy więcej :joy: i się że mnie śmieli że zapierała się żaba błota B) 
  • Modest189 powiedział(a):
    @Agmar - trochę z rozsądku, żeby nie obarczać tylko jednego dziecka na przyszłość chorymi i starymi rodzicami. A po drugie w razie czego więcej osób na kiepskiej emeryturze będzie nam w stanie pomóc. 

    a a i dłużej kogo utrzymywać bo tak pi razy drzwi jeszcze na studiach pasuje jak ma się z czego pomagać finansowo dzieciom ,  i będzie wiecej wesel do wyprawienia , więcej wnuków do pilnowania , i do robienia paczek z okazji różnych uroczystości , masz racje a czy będą się opiekować rodzicami na starość , no cóż tu nigdy nie ma gwarancji bo życie jest nieprzewidywalne , tak samo nie można liczyć na pomoc finansową od dziecka za 30 lat bo wszystko może sie zdarzyć 
  • @nowa - czyli wielodzietność się nie opłaca...
  • Absolutnie! 
    Podziękowali 1nowa
  • Modest189 powiedział(a):
    @nowa - czyli wielodzietność się nie opłaca...
    A ....traktujesz to w kategoriach zysków i strat? Wielodzietność to raczej "misja" niż możliwość zysku :joy: 
  • Modest189 powiedział(a):
    @nowa - czyli wielodzietność się nie opłaca...
    finansowo - absolutnie się nie opłaca w żadnym wypadku 
    ale ja za swoje skarby oddam życie bez wahania , za każde z całej czwórki , zawsze będę ich wspierać bez względu na wszystko , kiedy tylko beda potrzebować , i nie nie oczekuje w zamian nic , nie rodziłam ich żeby ''mi się opłacało'' ja je kocham , każdy uśmiech ich jest bezcenny każda nowa umiejętność każda ich radość jest moją radością .
    Owszem jeśli będą mieli możliwości i chęć a ja będę potrzebować pomocy przyjmę ją ale nie mam zamiaru od nich tego wymagać 
    Podziękowali 1mamababcia
  • opłacalność?  hmmm...
    jak przeliczyć na pieniądze 
    ten błysk w oczach przez łzy i małe rączki na szyi - kocham cię mamusiu
    jak przeliczyć na pieniądze
    kwiatki od syna za które sąsiadce coś pomagał ,stwierdził że chce zarobić na te kwiaty dla mamy nie dostać za darmo bo on duży miał 6 lat i pierwszy obiad który mi zrobił 
    jak przeliczyć na pieniądze 
    herbatę w ulubionym kubku podaną do łóżka , nie ważne ze zimną wodą zalana -przecież wrzątkiem by się poparzył miał kilka lat
    jak przeliczyć na pieniądze jeszcze wiele chwil , te wspomnienia są bezcenne zawsze będą nikt mi tego nie zabierze 
    dla mnie opłaca się wielodzietność , szkoda że będzie tylko ta moja czwóreczka 
  • Agmar powiedział(a):
    Owszem tylko kluczowe w tym wypadku że kobieta zapomina, ten ból rozmywa się i wtedy ta natura daje o sobie znać , a Ty myślisz o tym w samym sercu trwającego tornado stąd moje zaskoczenie :) ja po Zosi zapierałam się na oddziale że nigdy więcej :joy: i się że mnie śmieli że zapierała się żaba błota B) 
    ja też po porodzie syna mówiłam nigdy więcej do lekarza 
    -spotkamy się za rok -pan doktor 
    - za rok , nie , ale za 3 lat tak-ja na to 
    córkę rodziłam równo 3 lat i 9 dni później ....
  • @nowa - u nas córka ma dwa lata i z żoną nie jesteśmy w sobie przypomnieć nawet jednego pozytywnego momentu... chcieliśmy chociaż ekonomicznie jakoś uzasadniać posiadanie dziecka, bo emocjonalnie to ani nas nie ubogaciło, a wręcz przeciwnie - oboje w depresje... 
  • Bardzo przykro to czytać. Przypuszczam,że  jesteś trollem. Inaczej, bardzo smutne dla dziecka. Przedszkole.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.