Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Wątek Modesta

1356733

Komentarz

  • A dziecko jest emocjonalne i owszem  logiczne ale na swój sposób...
    Ile czasu  mała jest w przedszkolu?
    Bo mam wrażenie  że ona uważa że żłobek  to jej dom opiekunki w przedszkolu  to najbliższa rodzina tam jest kochana mają dla niej czas , taka  2 latka wszelkie  zajęcia ma na 2 minut ,
    Mój  syn jak miał ok 2- 3 lat też z mężem  nie został bo go nie znał mąż  z domu wychodził mały spał  jak wracał to samo...płacz był  okropny  jak zostawać miał z tatą  
  • nowa powiedział(a):
    A dziecko jest emocjonalne i owszem  logiczne ale na swój sposób...
    Ile czasu  mała jest w przedszkolu?
    Bo mam wrażenie  że ona uważa że żłobek  to jej dom opiekunki w przedszkolu  to najbliższa rodzina tam jest kochana mają dla niej czas , taka  2 latka wszelkie  zajęcia ma na 2 minut ,
    Mój  syn jak miał ok 2- 3 lat też z mężem  nie został bo go nie znał mąż  z domu wychodził mały spał  jak wracał to samo...płacz był  okropny  jak zostawać miał z tatą  
    W żłobku jest 8,5h, bo tyle mamy czasu, żeby zdążyć do pracy. Oboje pracujemy od 8 do 16. Teraz jest pandemia, ale nie możemy sobie pozwolić na pracę z domu. 
  • asia powiedział(a):
    @Modest189 może zabrzmi to brutalnie ale myśl o powołaniu do życia kolejnego dziecka jeśli posiadanie pierwszego jest nie do zniesienia jest dla mnie jak gaszenie pożaru benzyną.
    Kiedy nasze pierwsze dziecko miało dwa lata to ostatnią moją i mojego męża myślą było, że będzie naszym zabezpieczeniem na starość. Dziś ma lat 30 i nadal nie myślę o niej w tych kategoriach. 
    Stąd właśnie był trochę mój post, czy to zawsze tak wygląda..

  • U nas to od początku jakoś szło źle. W czasie ciąży chodziliśmy na szkole rodzenia itd., żeby potem się dowiedzieć, ze nie ma to związku z realnym życiem. W szpitalu żonie się coś stało i mało zajmowała się córką. Głównie ja wszystko robiłem. Przekupiliśmy lekarza, żeby moc zostać w szpitalu jak najdłużej bez wyraźnych wskazań medycznych i mogliśmy być na porodówce prawie dwa tygodnie, co pozwoliło żonie trochę odetchnąć. Potem już była równia pochyła i coraz gorzej. Niby może prozaiczne sprawy jak kolki itd., ale mając 30 lat byliśmy kompletnie na to nieprzygotowani emocjonalnie. Żona ciagle tylko powtarzała, ze jakby jej ktoś powiedział, ze to tak będzie wyglądać, to nigdy żadnego dziecka. Potem ja się zacząłem tez załamywać, ale podjęliśmy terapię. Zaciągnęliśmy jakoś zęby, wydaliśmy mnóstwo pieniędzy na dodatkowa opiekę dopóki żonie nie minął urlop. Podczas terapii odkryliśmy, ze oboje jesteśmy osobami z grupy WWO. Ja dodatkowo mam poważną mizofonię, więc tak to się kręci. 
  • edytowano listopad 2020
    Modest189 powiedział(a):
    asia powiedział(a):
    @Modest189 może zabrzmi to brutalnie ale myśl o powołaniu do życia kolejnego dziecka jeśli posiadanie pierwszego jest nie do zniesienia jest dla mnie jak gaszenie pożaru benzyną.
    Kiedy nasze pierwsze dziecko miało dwa lata to ostatnią moją i mojego męża myślą było, że będzie naszym zabezpieczeniem na starość. Dziś ma lat 30 i nadal nie myślę o niej w tych kategoriach. 
    Stąd właśnie był trochę mój post, czy to zawsze tak wygląda..
    Nie, @Modest189, nie zawsze tak to wygląda.

    Ale może tak się u Was ułożyło. Bardzo trudne dziecko, a Wy niegotowi na taki hardcore, ze specyficznymi uwarunkowaniami psychicznymi, i zapętliliście się.

    Jeszcze może być pięknie. 
  • @Modest189 pojechałeś na ostry dyżur, bo miałeś mąkę w oczach?
  • Zdecydowanie, to co napisała powyżej Agata, odstawić poradniki i zacząć być. To oczywiste, że dziecko jak ma 2 latka nie skupi uwagi na książeczce na 15 minut. Nie czytaj jej bajek, pokazuj obrazki i mów: "tu jest auto, tu jest domek, a pan jedzie autem do domu".

    Rzuciła mąką w twarz- straszne. No po prostu straszne, jak mogła... (To był sarkazm). Tak, dzieci tak mają. Rzucają klockami, czasem można dostać w twarz. Sikają do pieluchy, uciekają pod samochód. Itd.

    High need. Jasne. Każde dziecko jest high need- potrzebuje miłości. A to czasem jest too high dla rodzica. Może warto się wybrać do jakiegoś rodzica z dwójką, trójką dzieci i podejrzeć jak się dzieci zachowują, jeśli rzeczywiście nie masz pojęcia jak się zachowuje przeciętne dziecko. 
    Podziękowali 2Rogalikowa kropka
  • edytowano listopad 2020
    palusia powiedział(a):
    @Modest189 pojechałeś na ostry dyżur, bo miałeś mąkę w oczach?
    Nie komentowałem tego ,no wiesz wody nie miał żeby przepłukać oczy A ostry dyżur  był bliżej niż  sklep spożywczy  to też wody kupić  nie mógł 
    Modest189, tak 2 letnie dziecko nie zostanie z obcym chyba  że  ten obcy zdobędzie  zaufanie dziecka i je kocha 
    18 -latek może nie wiedzieć  że życie to nie bajka ani nie jest tak jak w poradniach ale nie ktoś  dorosły wykształcony 
    Decyzję o dziecku  podejście świadomie,  przepraszam  ja jak syna urodziłam jak zrobił siku  płakałam  razem z nim bo ...pieluchy  zmienić  nie umiałam nie wiedziałam jak to nakarmić  , miałam 2 wyjścia
    1 dalej płakać  bo przecież  nikt mi nie powiedział  że tych pieluch będzie  kilkadziesiąt  , że  gryźć mały będzie  że  będą  kolki i płacze bo zjem coś  co nie powinnam butelka i obcy ludzie  żebym mogła nie zajmować się  dzieckiem, 
    2  owszem każdego kto się na patoczyl A miał dzieci pytać  jak radził sobie z kolkami  , żeby mi pomagał pieluchy zmienić  żeby mi tłumaczył  czemu po jednym karmieniu płacz po innym nic 
    Jak myślisz  co robiłam?
     A depresję  miałam do dziś  pamiętam jak chodziląm na piechotę  po 5 km w jedną  stronę  z dzieckiem do lekarza co tydzień  bo chorowała  mała  
    Więcej  w szpitalu niż  w domu była przez pierwszy rok  , 
    Syn miał kolki od 18 do 22 nie szło go  odłożyć  usiąść  do wózka  włożyć  nikomu  dac  nawet  na chwilę  tylko u mnie miesiącami i żyje wtedy płakałam  bo plecy bolały bo zjeść  chciałam itp ale jednocześnie  znajdywalam naj mniejszą  drobnostke i sie nią cieszylam .
    Przy leczeniu  depresji pomogło mi zalecenie proste znaleźć  1 rzecz dziennie  dobra , niech to będzie że  dzieci poszły  spać  i się z tego ucieszyłam,  zjadły  obiad i za bardzo  nie  narozwalały , z wypicia gorącej  herbaty w spokoju  , do dziś  pamiętam jak się delektowalam  herbatą  o ...4 rano bo 4,30 trzeba bylo iść  do ogrodu bo o 5,30 zwierzeta trzeba karmić  bo moje skarby wstaja 6,30 i mamy sniadanie rechabilitacje w miedzy czasie  sprzatanie pranie gotowanie oczywiście  zwierze zywe też musi być  zaopiekowane 
    Itp itd 
    Mniej książek poradników więcej życia  realnego ,to co opisujesz  to nazywa się prozą życia  nic innego , 
    Pisałeś  że  na starość  mała Ci pomoże  zaopiekuje  się wami , przepraszam  chciałbyś  zająć  się obcą  osoba gdyby  trzeba było pomagać umyć  się najeść czy byś  zgłosił  do MOPS ?
    Odpowiedz sobie nie tu tylko sobie ,  bo nie chce  żadnych osobistych  wycieczek  robić  
    Licz się z tym że może być  potrzeba zaopiekować się  rodzicami  czyli opieka nad dzieckiem opieką nad rodzicami i praca też to trzeba będzie  pogodzić ....
  • @Modest189 jeśli faktycznie nie jesteś trollem i faktycznie masz problem z rozumieniem emocji to decydowanie się na kolejne dziecko w tym przypadku to samobójstwo dla was i dla dziecka. Polecam 
    1. Modlić się o rozeznanie, pokierowanie i uzdrowienie. Sama też obiecuje pomodlić się za was
    2. Poczytać o rodzicielstwie bliskości. Może kurs rodzicielstwo pełne spokoju ? Zresztą polecam cały blog Domowe zawirowania
    3. Zacząć okazywać miłość własnemu dziecku i nauczyć się zapominać, nie robicie jej łaski, sama się na świat nie pchała, to Wy jej zalatwiliscie dom w którym nie czuje się bezpieczna, kochana, gdzie pamięta się i wypomina każdy błąd.
    Podziękowali 1Rogalikowa
    1. Jakbym nie musiał jechać na ostry dyżur, to bym na niego po wypadku z mąką nie jechał. 
    2. Żadne z nas nie zarabia tyle, żeby utrzymać cała rodzinę z jednej pensji, wiec dziwią mnie opinie, że dziecko musi być w żłobku 8,5h. A ile ma być skoro oboje rodziców pracuje po 8h? Czy to jest aż tak niespotykane?
    3. Widzieliśmy rodziny z dziećmi i wszyscy nam mówią, ze mamy rozpieszczone dziecko, nie umiemy się nim zająć itd. To tylko pogłębia opinie, ze jesteśmy kiepskimi rodzicami. 
    4. Poradników już nie czytamy, bo za bardzo nie mamy kiedy. Mamy psychologa, który leczy nas z depresji. Aktualnie tez mamy być na etapie poznawania radości, żeby może mieć jakiekolwiek pozytywne wspomnienia z dzieciństwa naszej córki. 
  • co do finansów to jest to rzecz względna, oczywiście kredyt tu komplikuje sprawę, ale nam się kiedyś wydawało, że będzie nam ciężko bez mojej korpopensji we dwójkę.
    Teraz jesteśmy w 6 z jednej pensji i starcza, dzieci maja zajęcia itp. Kredytu byśmy już nie dostali ale żyjemy spokojnie. Także tego.

    Moim zdaniem problem nie jest tu w kasie, to akurat najmniejszy problem w Waszej sytuacji wg mnie.
    Zal mi dziecka bardzo, bo skoro w żłobku czuje się lepiej niż w domu to coś działa niedobrze.

    Tu na forum chyba nie pomożemy.

    Byliśmy kiedyś na rekolekcjach z ludźmi, którzy mieli dwójkę dzieci, które na każdym posiłku urządzały mega histerię. Darły się cały posiłek, co przy dwutygodniowych rekolekcjach i kilkudziesięciu osobach na stołówce było bardzo męczące dla wszystkich. Miały myślę, że ok 2 i 4 lat albo z rok więcej.

    Zwróciło na nich uwagę małżeństwo z 5 małych dzieci i pogadało z nimi. Ludzie potem dziękowali, że dzięki nim uświadomili sobie, że to nie w dzieciach jest problem, tylko w nich, rodzicach, oni kompletnie nie umieli zapanować nad dziećmi, nie wiem z czego to wynikało. Nie wiem jak to się dalej potoczyło, bo rekolekcje się skończyły. Problem u nich występował w relacjach z każdym z ich dzieci, a nie że mieli jedno jakieś wybitnie jęczące.

    Jeszcze pytanie jaką metodą pracuje ten Wasz psycholog, czy przypadkiem nie jest tylko behawiorystą?
    Podziękowali 1Rogalikowa
  • Ja tam nie wiem ale...dla mnie to styl i problemy gimbazy co się nudzi na zdalnym...a nie dorosłego człowieka. Nawet aspergerowca z depresją.
    Jeżeli jednak to byt realny i tak widzi życie rodzinne to...biedna ta córka. Niekochane i nieakceptowane maleństwo, które jest obwiniane za zniszczenie spokoju życia pamiętliwych rodziców. Dodatkowo jeszcze traktowana jako polisa na starość.
    Jak nie zmieni się podejście i rodzice nie dojrzeją to rezerwowałabym miejsce na oddziale psychiatrycznym dla dzieci jak wejdzie w okres nastoletni.
    Na razie z opisu normalna dwulatka, co domaga się uwagi i miłości. Traktowana jak mała dorosła co ma się dostosować by być zaakceptowana.
    Podziękowali 2Zuzapola Rogalikowa
  • @Aneczka08 - zależy ile mąż zarabia. W Warszawie średni koszt utrzymania 4-osobowej rodziny to około 6 tys. plus kredyt lub wynajem. Mam kuzyna adwokata i mają trójkę dzieci i żona nie pracuje. No, ale tam przy gorszym miesiącu zarabia 13-15 tys. U nas takiego komfortu nie ma. 

    My mamy w rodzinie wielodzietnych kuzynów, ale poza radami typu - żadne z naszych dzieci takie nie bylo; jakby któreś z naszych tak się zachowywało, to by było ostatnim itd. 

    Na razie my jesteśmy u psychologa, a nie cała rodzina. To się jakoś nazywa psychoterapia oparta na rozwiązaniach. 
  • @Aneczka08 - a historia, która wspomniałaś jest identyczna z naszą. Z córka nie możemy iść do sklepu, bo wszystko zrzuca albo wyrywa się z wózka. Z autobusu już nie raz nas wygonili. Do kościoła chodzimy na zmiany, a córka zostaje w domu, bo tez albo histeria itd. 
  • 1 Wiem że jak byś  widział  inne rozwiązanie  to byś  nie jechał  na sor  , tyle że  takie lub podobne  wypadki są w domach na porządku  dziennym  czyli małe dzieci zresztą  starsze też  rzucają  różnymi  przedmiotami  rozsupuja  , ciesz się  że to była maka  nie np sól czy pieprz  ,z czasem nabiera się doświadczenia  i dystansu 
    2 ludzie  potrafią utrzymać  dom z jednej pensji i niższej niż  średnia krajowa  , kwestia  priorytetów  i standardów  , a i nie jest to tak że zbierają na śmietnikach czy muszą  korzystać  z pomocy caritasu  itp, takich rodzin jest bardzo bardzo  dużo 
    3 nie jest złe że dziecko jest w przedszkolu  , zły jest  brak czułość  rodziców  brak miłości  brak zrozumienia  że  to tylko dziecko i niestety  akurat  macie wyjątkowe,  liczę że Ty tu tylko wylewasz  swoją gorycz  ale normalnie w domu tulisz chwalisz mała  nawet jak setny raz coś zniszczy porwie Cię  z irytuje bierzesz  gleboki oddech  liczysz do trzech  i tulisz płakse czy co tam trzeba  w tej chwili  zrobić 
    4 nie słuchaj typu nie umiesz się zająć  dzieckiem jeśli na prawdę nie umiesz ucz się metodą  prób  i  błędów  , zdrowe dziecko  nie płacze nie krzyczy ciurkiem 10 -12 godzin musi mieć  przerwę na jedzenie na picie itp poproś nie wiem babcie ciocie  czy kogoś  żeby Ci pokazał  jak np odróżniać  płacz gdy dziecko coś  boli gdy jest głodne itp od placzu bo jest zdenerwowane  bo chce  coś  wymusić  bo chce sie przytulić  , 

  • Modest189 powiedział(a):
    @Aneczka08 - a historia, która wspomniałaś jest identyczna z naszą. Z córka nie możemy iść do sklepu, bo wszystko zrzuca albo wyrywa się z wózka. Z autobusu już nie raz nas wygonili. Do kościoła chodzimy na zmiany, a córka zostaje w domu, bo tez albo histeria 
    Takie dziecko też miałam jest cudowną  ale bardzo wrażliwą  nastolatką,  lata zajęło  nam nauczyć  się jak rozróżnić  powód  histerii  jak odwracać  uwagę  żeby przerwać  te histerię,  jak ją  nauczyć  że najpierw  pokazuje/ mówi  co chce i jesli np nie moge jej tego dac trudno musi poczekać  lub odwracam uwagę  jej od tego co chce , dotrzymuje  zawsze obietnic , wrzaski były  , teraz sama się z siebie śmieje jaka "genialna" była A i nie była jedynaczka ma starsze i młodsze  rodzeństwo  tak że....No wiesz życie 

  • Modest189 powiedział(a):


    Na razie my jesteśmy u psychologa, a nie cała rodzina. To się jakoś nazywa psychoterapia oparta na rozwiązaniach. 



    Wy czyli Ty i żona? To nie cała  rodzina? Bo przepraszam  ale 2 letnie  dziecko to raczej  nie  pora na jakieś  psychoterapię tu rodzice mają być wsparciem i uczyć rozwiązań  dając  przykład  dziecku , rodzice to cała rodzina w tej chwili  chyba...Tak myślę...Nie wiem, nie znam się 
  • nowa powiedział(a):
    Modest189 powiedział(a):


    Na razie my jesteśmy u psychologa, a nie cała rodzina. To się jakoś nazywa psychoterapia oparta na rozwiązaniach. 



    Wy czyli Ty i żona? To nie cała  rodzina? Bo przepraszam  ale 2 letnie  dziecko to raczej  nie  pora na jakieś  psychoterapię tu rodzice mają być wsparciem i uczyć rozwiązań  dając  przykład  dziecku , rodzice to cała rodzina w tej chwili  chyba...Tak myślę...Nie wiem, nie znam się 
    Nie, póki co psycholog odradzał dołączanie dziecka, bo dopóki sami jako dorośli nie będziemy potrafili się uporać z własnymi problemami, to nic dziecku nie przekażemy. My byliśmy normalnymi ludźmi przed narodzinami, po porodzie wyszły z nas najgorsze, skrywane cechy charakteru. Nasz psycholog określił to, ze jest to normalne, bo czujemy się jak na wojnie, wiec zamiast rozumu działa instynkt. 
  • Sam się idealnie podsumowałeś teraz. To powinno wystarczyć za odpowiedź na pytanie czy drugie dziecko jest dobrym pomysłem.
  • Ale  ty i żona w tym wypadku  jesli chodzi  o udział  w terapii jesteście  całą  rodziną  tu w terapi nie powinno  być dziecka, dziecko jest MAŁE  to tylko wy nacie problem nie dziecko , w to nie ma co mieszać  dziecka 
    Nie wiem pytaliscie opiekunek co wasze dziecko lubi robić  w przedszkolu co je cieszy ...
    Wojna z dwu letnim dzieckiem i do tego własnym  -psycholog  który uważa że to normalne  jest  o kant  tyłka rozbić  według  mnie , nie zarobił  by  u mnie  ani złamanego grosza    
    Podziękowali 1palusia
  • Na wojnie są ofiary  i jeśli  to wojna będę się modlić  za Was i wasze dziecko  ....
  • @Modest189 dziękuję  za uświadomienie  mi jaka jestem bogata  i do tego że  mam więcej szczęścia  niż  rozumu , i że  życie składa się z chwil i liczą  się tylko te chwile które ja chcę  pamiętać  i to ja mam wpływ na to co z danego dnia wybiorę  że  było dobre /złe i to ja decyduje  czy to złe  będę rozpamietywać  czy tylko lub aż  wyciągnę z tego wnioski i nawet  więcej nie wspomnę o tym,  i z przeciwnościami  się walczy nie je pielęgnuje  
    I tu powinna być  długa lista osób  którym również  dziękuję  ale oszczdze  tego podzkuję   iindywidualnie 
  • nowa powiedział(a):
    @Modest189 dziękuję  „za uświadomienie  mi jaka jestem bogata  i do tego że  mam więcej szczęścia  niż rozumu”
    U nas ani bogactwa ani szczęścia... miałem kiedyś rozmowę z koleżanka z pracy, która kłóciła się ze mną, ze biorę koszty utrzymania z kosmosu. Jak zaczęła liczyć wydatki, to się okazało, ze 5 osób i kredyt kosztuje ją prawie 11 tys. miesięcznie. Ja od zawsze prowadzę budżet wydatków i dochodów.

    co do szczęścia to niestety nam jak się ma przydarzyć coś złego, to na pewno się wydarzy. Poznaliśmy siebie i jesteśmy ze sobą szczęśliwi. Kochamy się. Byliśmy małżeństwem przez 4 lata zanim pojawiła się córka i ani razu się nie kłóciliśmy. Niestety potem to już równia pochyla w dół. Babcie są daleko i nie chcą pomagać. Opiekunki do pomocy rezygnują itd. 

    W żłobku działa na nasza córkę głównie to, ze jest towarzyska - jest kilka pań, dochodzą nowi koledzy i koleżanki, jest się z kim bawić. Jak to kiedyś jedna z pań stwierdziła: może po prostu ona się w weekendy z państwem nudzi? 
  • I może coś w tym jest. Ja tam zawsze bawiłam się z dziećmi. Wszak to są najlepsze chwile, by się poznawać,  być wspólnie razem, ja poznaję dziecko, ono mnie. Warto spróbować.  Tym bardziej,  że jest pośrednik w postaci zabawek.  
    Może przeczytaj sobie książki Pani Olechnowicz, może ona prowadzi jeszcze tę świetlicę. Tam opisuje właśnie przypadki, jak rodzice i dzieci uczą się siebie od początku. 
  • Hanna Olechnowicz Dziecko własnym terapeutą. 
    Podziękowali 1Katanna
  • Modest189 powiedział(a):
    nowa powiedział(a):
    @Modest189 dziękuję  „za uświadomienie  mi jaka jestem bogata  i do tego że  mam więcej szczęścia  niż rozumu”
    U nas ani bogactwa ani szczęścia... miałem kiedyś rozmowę z koleżanka z pracy, która kłóciła się ze mną, ze biorę koszty utrzymania z kosmosu. Jak zaczęła liczyć wydatki, to się okazało, ze 5 osób i kredyt kosztuje ją prawie 11 tys. miesięcznie. Ja od zawsze prowadzę budżet wydatków i dochodów.

    co do szczęścia to niestety nam jak się ma przydarzyć coś złego, to na pewno się wydarzy. Poznaliśmy siebie i jesteśmy ze sobą szczęśliwi. Kochamy się. Byliśmy małżeństwem przez 4 lata zanim pojawiła się córka i ani razu się nie kłóciliśmy. Niestety potem to już równia pochyla w dół. Babcie są daleko i nie chcą pomagać. Opiekunki do pomocy rezygnują itd. 

    W żłobku działa na nasza córkę głównie to, ze jest towarzyska - jest kilka pań, dochodzą nowi koledzy i koleżanki, jest się z kim bawić. Jak to kiedyś jedna z pań stwierdziła: może po prostu ona się w weekendy z państwem nudzi? 
    1 bogactwo te o ktorym ja mówię  to nie pieniądze  , ja na rok mam 25 tyś  brutto  na 6 osób  czyli jestem według  twoich kryteriów  nedzarka 
    2 przy dziecku o kłótnie ciężko  zwłaszcza  gdy każdy chce kariery rozwoju w pracy itp i jeszcze nie lubi się dziecka 
    3 wy się kochacie A dziecko  kochacie tak jak by to był wasz skarb , czy te dziecko  jest waszym wrogiem jest przyczyną  waszych kłopotów ? Jeśli to drugie  to nie dziwcie się że tak ani inaczej  jest. 
    Kiedyś  przeczytałam taki tekst nie będzie  dokładnie  bo z pamięci pisze 
    Jedzie Pan do pracy autobusem za plecami stoi anioł  i słucha jak on mamrocze 
    - g...Na praca
    - wredny szef
    - głupia żona 
    - leniwe dzieci  itd 
    Anioł  myśli dziwny  ten człowiek  tyle lat to samo  no cóż skoro tak chce niech będzie dalej 
    Czyli jeśli dzień  w  dzień  narzekamy ze wszytko  złe  niedobre wredne to tak będzie 
    Napisz 3 miłe  rzeczy  z ostatniego  dnia 
    U mnie będzie to 
    -Ochrzan od dzieci za to że wybieglam na dwór  wczoraj  w bluzce i kapciach  jestem przeziębiona 
    - kocham mamę  uslyszane  razy 4
    - kundel przytulił  się 
    Ja mam w domu już nastolatki  ale były małe i pamiętam to
  • Może to trolling, a może nie.

    Trochę mi to jednak przypomina naszą historię. Pierworodna była bardzo trudna. Najpierw była nieodkładalnym kolkowym niemowlęciem, potem płynnie przeszła w etap wiecznego rozdrażnienia i nudzenia się, a następnie w hardkorowy bunt dwulatka. Pamiętam, że trzeba było ją zabawiać i zagadywać non stop, co 5 minut wymyślać nowe atrakcje, nie było ani chwili, żeby pobawiła się czymś sama, w spokoju i z zadowoleniem. W gościach, wśród ludzi, było trochę lepiej, jakby mnogość bodźców pomagała. 

    Najgorsze było nie to, że trzeba się było nią zajmować bez przerwy, że w nocy nie spała, ale to, że wydawała się wiecznie nieszczęśliwa, prawie się nie uśmiechała, bardzo trudno było ją rozbawić. Choć byśmy stawali na głowie, w najlepszym wypadku bywało znośnie. Naprawdę, z takim dzieckiem spędzanie czasu na luzie, bawiąc się i odpoczywając razem jest niemożliwe! Nasze Święta, wakacje i weekendy były jakimś koszmarem. 

    Z całą pewnością fakt, że to było nasze pierwsze dziecko nie pomagał. Byliśmy wyczerpani psychicznie, wydawało nam się, że gdzieś popełniamy jakiś straszny błąd, ale nie wiedzieliśmy gdzie. Zachodziliśmy w głowę, jak to możliwe, że ludzie cieszą się z rodzicielstwa, są szczęśliwi i uśmiechnięci. Że nikt nam nie powiedział, jak to naprawdę wygląda. 

    I jeszcze taka myśl - nasze życie zmieniło się w nieustanną orkę, 24h/dobę, a istota, którą wydaliśmy na świat jest tak nieszczęśliwa. Jaki w tym sens? Plus wszyscy wokół, którzy mówili: "Teraz to nic, małe dzieci mały kłopot, potem dopiero zobaczycie!". Albo myśl, że przecież mamy zdrowe dziecko, powinniśmy być szczęśliwi! Ludzie mają bardzo chore dzieci i dają radę sto razy lepiej.

    Z aktualnej perspektywy szczęśliwej matki czwórki dzieci bardzo współczuję nam z tamtych dni, młodym rodzicom całkowicie zagubionym, i córce, dla której nie potrafiliśmy być wystarczająco mądrzy i cierpliwi. Gilgocząc moje radosne niemowlę i czując zalew endorfin na widok jego słodkiego uśmiechu, myślę o tym, jak wiele dobra nie doświadczyliśmy za pierwszym razem, i jak trudno musiało być naszej pierworodnej.

    Ale po nocy przychodzi dzień. Pewnego dnia zrobiło się trochę łatwiej, potem jeszcze łatwiej. Teraz córka jest wspaniałą, kochaną, piękną, mądrą dziewczynką, naszym wielkim szczęściem. Mam nadzieję, że jakoś jej swoją miłością wynagradzam te pierwsze trudne lata.
    Podziękowali 2nowa Katanna
  • @Bagata w punkt to ujełaś 
    Podziękowali 1Bagata
  • nowa powiedział(a):
    Modest189 powiedział(a):
    nowa powiedział(a):
    @Modest189 dziękuję  „za uświadomienie  mi jaka jestem bogata  i do tego że  mam więcej szczęścia  niż rozumu”
    U nas ani bogactwa ani szczęścia... miałem kiedyś rozmowę z koleżanka z pracy, która kłóciła się ze mną, ze biorę koszty utrzymania z kosmosu. Jak zaczęła liczyć wydatki, to się okazało, ze 5 osób i kredyt kosztuje ją prawie 11 tys. miesięcznie. Ja od zawsze prowadzę budżet wydatków i dochodów.

    co do szczęścia to niestety nam jak się ma przydarzyć coś złego, to na pewno się wydarzy. Poznaliśmy siebie i jesteśmy ze sobą szczęśliwi. Kochamy się. Byliśmy małżeństwem przez 4 lata zanim pojawiła się córka i ani razu się nie kłóciliśmy. Niestety potem to już równia pochyla w dół. Babcie są daleko i nie chcą pomagać. Opiekunki do pomocy rezygnują itd. 

    W żłobku działa na nasza córkę głównie to, ze jest towarzyska - jest kilka pań, dochodzą nowi koledzy i koleżanki, jest się z kim bawić. Jak to kiedyś jedna z pań stwierdziła: może po prostu ona się w weekendy z państwem nudzi? 
    1 bogactwo te o ktorym ja mówię  to nie pieniądze  , ja na rok mam 25 tyś  brutto  na 6 osób  czyli jestem według  twoich kryteriów  nedzarka 

    Wybacz, ale to z kolei ja się podepnę pod trolling, bo wychodzi około 250 zł na osobę na miesiąc... Wybacz, ale polski próg minimum egzystencji to jest około 500 zł, żeby w ogóle przeżyć i mieć co jeść... 
    https://pl.wikipedia.org/wiki/Minimum_egzystencji
  • No niestety  jedno jest na papierze  A co innego jest w życiu  , gdybym miała  ten próg byłabym milonerka mieszkam w tzw Polsce C sprawdź  tam jakie sa warunki  życia  ...
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.