Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Sąd odebrał matce dzieci. Jaki powód?

1356

Komentarz

  • Basja powiedział(a):
    Kociara czytając Cię mam wrażenie, że odnosisz się z ogromna pogardą do rodziny. Do pomocy rodzinie.
    Słowo, którego używasz 'patole' jest bardzo obrażające, ja je tak odbieram. To tez są ludzie.
    No tak. Najlepiej wyciągać wnioski po słowie pisanym.
    To nie jest pogarda. To jest stwierdzenie faktu a patola to skrót od patologii. 
    Czy samo używanie konkretnego słowa jest jednoznaczne z pogardą?
    No ciekawe.
    I nie. Nie z pomocą rodzinie mam problem. Bo to całym sercem a i nie tylko emocjonalne wspiera i popieram. 
    Mam problem w pielęgnowaniu patologii i niszczeniu życia dzieciom przez niereformowalnych, patologicznych rodziców.
    Nie wpadłaś na to, że za każdym patologicznym rodzicem stoi skrzywdzone dziecko? 
    Podziękowali 1kasha
  • I może to okrutne co napiszę. Ale pomoc powinna być uzależniona od postawy tych rodzin. Skoro chłop pije, nie pracuje, albo kobieta nie dba o dzieci wcale to nie udzielamy pomocy. Żadnej. A zwłaszcza materialnej. Bo to jest ułatwianie dziadostwa. I też denerwuje mnie to że trwa to latami zanim w końcu ktoś odbierze dzieci. Bo te dzieci bardzo często są już nie do uratowania. 
    A potem taki sąsiad jak u mnie, który biega do pcpru na szkolenia jest uczony że dzieci przeszły traumę i teraz nie bardzo można od nich czegokolwiek wymagać. I generalnie traktować jak śmierdzące jajo, bo jak się jest starym kawalerem i rodziną zastępczą dla swoich krewnych w jednym to nic się nie wie o wychowaniu.
    Z tym że gdyby to były jego dzieci i np adoptowałby je to nikt nie przychodziłby na kontrolę. Ani nie wymagał comiesięcznych szkoleń.

  • Maz jednej z forumek jest asystentem, może napisze kiedyś coś więcej:)
    Co do gospodarkowania finansami @kociara, to wcale oczywiste nie jest. Może nie kawa i papierosy, ale totalny brak umiejętności planowania i myślenia dalszej perspektywie. Taki przykład: mama,  dysponująca bardzo skromnym budżetem, kupuje dziecku balowa sukienkę, bo taka piękna, albo buty za kilka stów dla przedszkolaka. Rzeczy w danym momencie kompletnie nie potrzebne, gdzie za chwilę zabraknie jej na opłaty, środki higieny, czy wręcz jedzenie...
    Podziękowali 3Odrobinka Basja PonuraKura
  • Aga85 powiedział(a):
    Maz jednej z forumek jest asystentem, może napisze kiedyś coś więcej:)
    Co do gospodarkowania finansami @kociara, to wcale oczywiste nie jest. Może nie kawa i papierosy, ale totalny brak umiejętności planowania i myślenia dalszej perspektywie. Taki przykład: mama,  dysponująca bardzo skromnym budżetem, kupuje dziecku balowa sukienkę, bo taka piękna, albo buty za kilka stów dla przedszkolaka. Rzeczy w danym momencie kompletnie nie potrzebne, gdzie za chwilę zabraknie jej na opłaty, środki higieny, czy wręcz jedzenie...


    O to to
    O to mi chodzilo. Ale weź zwróć uwagę, to też dotyczy np gotowania posiłków z prostych, ogólnodostępnych składników vs żywność przetworzona. Oburzenie, bo przecie przy stole siedzi i dupe zawraca.
    No i jakie uczenie. Państwo powinno dać, jak nek ma a nie uczyc
    @Odrobinka
    Dziękuję za Twój wpis. Odważnie, bo przecież nie wolno zabierać dzieci
  • Albo kupuje śmieciowe żarcie i dużo słodyczy bo ona tak rozumie dbanie o dzieci. 
    To są generalnie bardzo prości ludzie. I trzeba ich stawiać pod ścianą,ale próbować ich czegoś nauczyć.
    Np jak wymagać od własnych dzieci wsparcia w rodzinie, albo właśnie jak podzielić budżet domowy, albo jak rozplanować dzień żeby był czas na sprzątanie, gotowanie i odpoczynek.
    I wymagać realizacji. Pod groźbą odebrania wszelkich świadczeń.
    A że asystent zarabia najniższą krajową to wiem. Ale jeśli wszystkim się ma "pomagać" na siłę to mnie to nie dziwi.
    Po pierwsze trzeba chcieć. I trzeba zapytać czego oni chcą. Czy chcą pić, zaniedbywać dzieci i bumelować, czy chcą mieć rodzinę, ogarnąć się i przynajmniej spróbować normalnie żyć.
    A póki dzieci przynoszą im 500+ i pomoc materialną wszelaką to nie mają powodu do zmiany.
    Podziękowali 3nowa milka85 Aga85
  • O. O to o czym piszesz @Odrobinka to właśnie dysfunkcja, niezaradnosc, którą można spróbować skorygować. Być może czasami "siłowo", np choćby właśnie zabrać świadczenia lub postraszyć tym.
    Znam sporo przypadków, kiedy rzucenie na głęboka wodę i szok poznawczy wyzwoliły w rodzicu takie sily, że aż niewiarygodne.  W jednym bujano się 4 lata, w końcu dzieciaki trafiły do placówki.
    Matce zajęło rok. Rok. Na rzucenie picia, faceta pijaka, znalezienie pracy, splacenie dlugow. Kolejny rok układanie wszystkiego tak, by to już było na stałe.
    I znam rodzinę, której "państwo pomaga" jakieś 30 lat. Najmłodsze z rodziny w wieku 16 lat samo ma już dzieci. Wszyscy synowie po kolei w kiciu. Dwie dziewczyny ośrodki wychowawcze. Jeden dożywocie zdaje się. Ale drobiazgu kilkoro. Z tych karanych synów i nielatek po ośrodkach wychowawczych.
    No wzorowa rodzina. 
  • Też znam matkę która po odebraniu pięciorga dzieci przestała pić i poszła do pracy. I dzieci odzyskała. Chyba nawet roku nie trwało jak się ogarnęła.
    Tylko zanim odebrano dzieci pomoc trwała i trwała. 
    One lądowały u mnie w świetlicy środowiskowej. Głodne,brudne, często chore. Po sąsiedzku. Wcale nie chciały wracać do matki bo nie wierzyły że coś się zmieni. Rozmawiałam z nimi o tym. 
    Ale MOPR tylko ładował im pomoc. Zero reakcji. Chyba w końcu zgłosiła szkoła. 
  • Problem chyba  jest taki że wwalamy  do jednego worka rodzinę biedna /uboga bo 1 jest choroba w rodzinie ktora utrudnia zycie takie niby ok ale nie ok 2 rodzina niezaradna brak tej obronności smykalki 3 patologia 4 dysfunkcyjna .
    Zresztą ja też się łapie że tak wszystkich do jednego worka chce upchnąć A tak nie da się  bo każda rodzina inna 
  • @nowa tak. Jak w rodzinie jest choroba uniemożliwiająca pracę to trzeba pomóc. Bezwzględnie. 
    Nie wiem co to jest rodzina niezaradna. 
    Ja ogólnie uważam że w dobie wiedzy o różnych sprawach to można takiego rodzica wysłać np na szkolenie operatora wózka widłowego i pomóc znaleźć pracę. 
    Tak naprawdę to problem leży w chceniu lub nie chceniu. 
    Jest różnica między osobami niezaradnym i patologią. Niezaradni są w stanie posłuchać i zrobić to czego się od nich wymaga. Patologia może posłucha jak im zagrozisz. Bo oni mają ważniejsze sprawy niż dbanie o rodzinę- picie albo ćpanie. I wyciągnięcie pomocy po to żeby móc bezkarnie pić.
    I masz rację z tym wrzucaniem do jednego worka. Nie lubię chodzić do GOPSu. Choć idę tam tylko wzywana żeby coś tam skorygować z 500+. Mam wrażenie że próbują mnie tam wciskać w ramki wielodzietnej patologii.

    Podziękowali 1gahana
  • No i jest jeszcze jeden problem że te asystentki nie są doświadczonymi ani życiowo ani dzieciowo. 
    Ja nie wiem jak dziewczyna dwudziestoparoletnia ma iść do patologicznej rodziny i powiedzieć że jak się nie ogarną to nie ma świadczeń.
    A np jakby ktoś do nas w piątek o 17:00 zajrzał do lodówki to znalazłby trochę masła i dżemu, ewentualnie miód i jajka bo zakupy na cały tydzień robię w sobotę. 
    Więc miałby powód do twierdzenia że moje dzieci nie mają co jeść.
  • I @nowa właśnie o to chodzi, to mi się bardzo nie podoba takie wrzucanie do jednego worka wszystkich.
    Bo bywają w życiu różne sytuacje. I czasem bieda wynika z czynników zewnętrznych. Czasem jest wynikiem jakichś mocno oddziałujących stresów że wpada się w depresję, albo sypie się praca, albo nie ma domu. 
    Ale to da się zauważyć gołym okiem, czy w domu jest alkoholizm, czy jest przemoc. Stąd też asystent nie umawia się, tylko przychodzi z zaskoczenia. 
    Choć i tu może być z krzywdą, jeśli nie ma doświadczenia. 
    Natomiast wiem też kto pracuje w tych gopsach. I bardzo rzadko są to ludzie z jakąś refleksją w temacie pomocy, że już pominę pewną wrażliwość.
    Zresztą nie ma się co dziwić. Bardzo trudna praca za minimalną nie przyciągnie ludzi wartościowych, choć pewnie zdarzają się wyjątki.
  • Moja obserwacje jest taka, że tam gdzie nalogi, tam się zaczyna patologia. Pewnie nie zawsze, ale większość dzieci z interwencji, które są odbierane, to najczęściej alkoholizm rodziców :(
  • Bywa niestety, ze wielodzietnosc jest konsekwencja patologii. Zaraz ktoś na mnie napadnie. Ale niestety wśród dzieci w dd, jest wiele dzieci matek, które bezrefleksyjnie rodza dzieci, czesto chore, czesto z różnymi partnerami. 
    Myślę, że stąd ta podejrzliwość wobec rodzin wielodzietnych. Plus czesto zla prasa, jak choćby omawiany artykul
  • Pytanie tylko czy kobieta która rodzi dzieci z różnymi pijącymi partnerami to rodzina wielodzietna. No według mnie nie. 
    Podziękowali 1jan_u
  • Jeśli tu jest problem i jest świadomość tego to dość łatwo to rozwiązać. Jeśli dodatkowo jest inny problem np alkoholizm to jest to trudniejsze. Jeśli matka żyje w  różnych konkubinatach z patologicznymi partnerami to nie traktowałbym tego jako rodziny. 
  • Odrobinka powiedział(a):
    I @nowa właśnie o to chodzi, to mi się bardzo nie podoba takie wrzucanie do jednego worka wszystkich.
    Bo bywają w życiu różne sytuacje. I czasem bieda wynika z czynników zewnętrznych. Czasem jest wynikiem jakichś mocno oddziałujących stresów że wpada się w depresję, albo sypie się praca, albo nie ma domu. 
    Ale to da się zauważyć gołym okiem, czy w domu jest alkoholizm, czy jest przemoc. Stąd też asystent nie umawia się, tylko przychodzi z zaskoczenia. 
    Choć i tu może być z krzywdą, jeśli nie ma doświadczenia. 
    Natomiast wiem też kto pracuje w tych gopsach. I bardzo rzadko są to ludzie z jakąś refleksją w temacie pomocy, że już pominę pewną wrażliwość.
    Zresztą nie ma się co dziwić. Bardzo trudna praca za minimalną nie przyciągnie ludzi wartościowych, choć pewnie zdarzają się wyjątki.

    dokładnie mi też się to nie podoba, staram się jak mogę ''nie szufladkować '' bo wiem z własnego doświadczenia że zdarza się że ja chcę jedno a życie pisze własny scenariusz i tyle , wyżej pupy nie podskoczę 
    Uwierz mi nie zawsze da się zauważyć alkoholizm, przemoc na prawdę nie zawsze się da , alkoholizm to nie tylko pijani non stop ludzie i wynoszone wszystko z domu za wódkę  niestety , i niestety przemoc nie zawsze oznacza alkohol - i w takich przypadkach jest mega ciężko znaleźć konkretne wsparcie bo przecież niby nic się nie dzieje na zewnątrz ładnie wygląda 
    kolejna rzecz gdzie jest takie błędne koło problemy ze zdrowiem ale nie jakieś które nie pozwalają pracować tylko mocno ograniczają możliwość znalezienia pracy , po latach walki o przetrwanie człowiek się ''wypala'' nie ma siły na nic dobra ogólna dalej nie piszę ....
    w każdym razie znam kogoś kto od 2 lat wszędzie chodzi jeździ zostawia cv nie przyjęli nigdzie i już mówią wprost że nie zatrudnią owszem są prace jakieś dorywcze dzień dwa czasem tydzień w miesiącu ale nie są to środki wystarczające żeby przeżyć , i nie nie każdy może wyjechać ....też więcej szczegółów pisać nie będę 
    reasumując ile rodzin tyle powodów jedne powody ewidentna wina rodziców inne powody są np związane ze środowiskiem , jedni chcą zmian próbują inni chcą zmian ale nie próbują lub przestali po iluś porażkach , inni nie chcą zmian ale zmieniają bo np muszą a innych nie zmusi nic do próby zmian .
    zawsze żal dzieci 

     
    Podziękowali 4Aga85 Odrobinka Ona64 gahana
  • Odrobinka powiedział(a):
    Pytanie tylko czy kobieta która rodzi dzieci z różnymi pijącymi partnerami to rodzina wielodzietna. No według mnie nie. 
    Wedlug prawa matka i dzieci to rodzina. A dzieci są rodzeństwem. 
  • @nowa Są ludzie, którzy alkoholu nadużywają głównie w weekendy albo czasami a na codzień trudzą się pracą, atmosfera nie bywa za dobra a dziecko to bierze do siebie. Nie zawsze w takim domu jest bieda.

    Znam człowieka którego jak raz zabolała wątroba po alkoholu to stopniowo zaczął się ogarniać, myślę że była tu także jakaś Boża ingerencja bo zmiana jest spora.
  • @Odrobinka No według mnie nadal to rodzina. Mieszkają razem, mają tę samą matkę. A że dysfunkcyjna to co innego.
  • Ale tu nie chodzi o zapisy prawne. Nie miałabym skrupułów do odebrania takiej matce praw rodzicielskich. Jeśli chce mieć dzieci to musi im zapewnić stabilność
    Podziękowali 1paulaarose
  • Bo mnie szlag trafia jak czytam o rodzinie wielodzietnej gdzie sąd postanowił odebrać prawa rodzicielskie a wychodzi na to że piąty partner pijący, przemocowy i siedmioro dzieci z różnymi typami spod ciemnej gwiazdy.
    A potem właśnie taki obraz rodziny wielodzietnej. 
    Powinien zniknąć ten zapis prawa że sama wielodzietność może być powodem udzielania pomocy.
    Podziękowali 2Aga85 gahana
  • Plus jeszcze różne "medialne" historie i tworzy się obraz w krzywym zwierciadle. 

  • Kiedyś pracowałam w domu małego dziecka (juz nieistniejącym). Niektórzy rodzice naprawde potrafili być rozbrajający. 
    Pamiętam mame- alkoholiczkę, której synek trafił z interwencji -brudny, głodny, zaplakany, z pełną pieluchą.
    Przy tym wyjątkowo fajny i rezolutny 3 latek.
     W czasie jednych z odwiedzin  mama chciała wziąć go na spacer, po terenie ośrodka,  wychowawczyni daje jej wózek. A mama oburzona, że z takim starym brzydkim wózkiem, towstyd wychodzić  :D
  • edytowano czerwiec 2021
    Nie. To nie jest rodzina patchworkowa. To jest patologia rodziny. Rodzina patchworkowa to taka gdzie ojciec z dziećmi żyje z kobietą z jej dziećmi. Gdzie dzieci mają ojca i matkę, którzy o nie dbają. Czy choćby poczuwają się do płacenia alimentów.
    Podziękowali 1Karolinka
  • Ja szczerze mówiąc dopiero o tym, ze ktoś więcej dzieci postrzega jako patologię dowiedziałam się niedawno. W podstawówce i w gimnazjum miałam trochę kolegów, którzy mieli troje rodzeństwa dla przykładu i nikt nic złego nie mówił. Jedynie sensację robiła rodzina z 9 dzieci ale to przez to raczej, że to rzadka sytuacja i oni faktycznie byli dysfunkcyjni...

    Wchodząc jednak na jakieś fora czy Facebooka zauważyłam że dla niektórych już więcej niż dwoje to sporo.

    Nawet "rodzina wielodzietna" mówi się o takiej gdzie jest troje dzieci prawnie. Dla mnie dwoje rodzeństwa to nie jest jakaś szczególnie wielka rodzina, ot zwyczajna, jakich wiele.

    Ogólnie trend teraz jest raczej antynatalistyczny, co idzie w sumie zrozumieć bo sytuacja w naszym kraju jest jaka jest i nie każdego stać na chociaż jednego dzieciaka, ale niektórzy bardzo agresywnie wypowiadają się o dzieciach, rodzinach, sugerując że zawsze każda trudna sytuacja jest patologiczną, nawet gdy w grę wchodzi jedynie bieda, za którą nie idzie przemoc...

    A niektórzy już w ogóle uważają samo posiadanie dzieci za przemoc wobec nich (chociaż to pewnie przez jakiś życiowe skrzywdzenia lub zaburzenia i niechęć do tego świata, która w sumie rozumiem).

    Lecz przez całe życie wydawało mi się zupełnie to normalne, że są większe rodziny. Te naprawdę duże nadal robią na mnie trochę wrażenie, ale same w sobie patologiczne nie są. Są,gdy jest poważna dysfunkcja.
  • @M_Monia przytoczone przez ciebie przykłady to wynik szoku a nie chłodna kalkulacja. W przypadku wyboru wózka na spacer raczej ludzie nie są w stanie szoku ;)
  • kociara powiedział(a):
    Hania powiedział(a):
    Oczywiście, to wszystko powinno tak działać w idealnym świecie. A jak jest w rzeczywistości, to sami wiemy...
    Ja nie pije ani do Ciebie ani do nikogo tutaj.
    Po prostu polemizuje z argumentami przedstawianymi. 
    No po ostatnim Twoim wpisie mam wrażenie, że piszemy o tym samym.
    Tylko ja mam chyba większą odwagę napisać, że istnieje patola i to nawet w większym zskresie niż się wydaje podczas gdy przeważająca większość komentuje zachowawczo na zasadzie No no tak tak, ale przecież to nie jest aż taki duży problem.
    A w ogóle to trzeba pomagać a nie zabierać. 
    A ja uważam że i owszem. Czasami trzeba zabrać, bo to najlepsza rzecz, jaka to dziecko może w życiu spotkać. I najwcześniej jak się da a nie najpóźniej. A nie bujanie się latami, tabunami "specjalistów", setkami godzin poświęconych takiej patoli a w w efekcie dziecko staje się nastolatkiem, które powiela wzorce i nawet przerasta rodziców. 
    I znowu jest argument na hejfowanie "systemu", że zawinił, że dał ciała. Ze biedna rodzina bo państwo nie pomogło 

    Tak, zdecydowanie mamy to samo na myśli . I mamy podobne podejście do sprawy :)

    Ja swego czasu podczytywałam blogi i forum osób, które w temacie "siedzą". Ostatnio też zaglądałam trochę na bloga, którego chyba @ganna4 gdzieś podała (Pikuś Incognito). Mocno rozjaśniają temat i otwierają oczy na te problemy osobom, które (tak jak np. ja) rzadko mają z tego typu problemami styczność. 
  • kociara powiedział(a):
    Nie. Nie wierzę, że to wyłącznie z powodu braku kanapek i nieuczestniczenia w onlineowych lekcjach.
    Tzn wierzę, że te problemy mogły zaistnieć ale są raczej wtórne. 

    A ja wierzę. W MOPS-ach nadal pracują ludzie z dawnego rozdania. Często stosują różne formy sabotażu, co ma na celu rozpalenie w społeczeństwie niechęci do PiS-u.
    Teraz się mówi - "Obiecywali, że będzie inaczej, a jest jak było. PiS-PO, jedno zło".
  • M_Monia powiedział(a):
    Pani Magdalena Saternus i jej dzieci, mieli niebywałe szczęście. Jednak taką formę pomocy otrzymuje jeden na kilkadziesiąt tysięcy potrzebujących.
  • edytowano czerwiec 2021
    Klarcia powiedział(a):
    kociara powiedział(a):
    Nie. Nie wierzę, że to wyłącznie z powodu braku kanapek i nieuczestniczenia w onlineowych lekcjach.
    Tzn wierzę, że te problemy mogły zaistnieć ale są raczej wtórne. 

    A ja wierzę. W MOPS-ach nadal pracują ludzie z dawnego rozdania. Często stosują różne formy sabotażu, co ma na celu rozpalenie w społeczeństwie niechęci do PiS-u.
    Teraz się mówi - "Obiecywali, że będzie inaczej, a jest jak było. PiS-PO, jedno zło".
    Kwestia twojej wiary mi wisi i powiewa. 
    To nie jest wątek poświęcony twoim wymysłom tylko konkretom, więc z łaski swojej jak nie masz nic mądrego do powiedzenia to  oddał się. Najlepiej pomódl się czycus, wody się napij 

    Podziękowali 1joanna_1991
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.