@beatak Nawet z molestowaniem nie musi być odbiór. Sama zgłaszałam podejrzenie o popełnienie tego czynu na rodzeństwie moich uczniów. Nie będę się rozwodzić, ile razy byłam dopytywana, odpytywana i przesłuchiwana. Ile rozmów odbyłam, na ile pytań "nie boisz się?" musiałam odpowiadać. Znaleziono ślady na bieliźnie i ciele dziecka a i owszem. Ale jednak uznano, że no cóż... To mogło się tam znaleźć przypadkiem. Nie wspomnę o korowodach z biegłymi. To ta sama rodzina, o której pisalam kilka postów temu. Oczywiście było ograniczenie władzy, ale nie nad tym dzieckiem. To dziecko zabrano, kiedy było już moje i kilka lat po tym, kiedy były te czyny. Odebrano je jako 10latka...
@beatak Nawet z molestowaniem nie musi być odbiór. Sama zgłaszałam podejrzenie o popełnienie tego czynu na rodzeństwie moich uczniów. Nie będę się rozwodzić, ile razy byłam dopytywana, odpytywana i przesłuchiwana. Ile rozmów odbyłam, na ile pytań "nie boisz się?" musiałam odpowiadać. Znaleziono ślady na bieliźnie i ciele dziecka a i owszem. Ale jednak uznano, że no cóż... To mogło się tam znaleźć przypadkiem. Nie wspomnę o korowodach z biegłymi. To ta sama rodzina, o której pisalam kilka postów temu. Oczywiście było ograniczenie władzy, ale nie nad tym dzieckiem. To dziecko zabrano, kiedy było już moje i kilka lat po tym, kiedy były te czyny. Odebrano je jako 10latka...
Wierzę, jako wychowawczyni miałam podobne przejścia. Byłam zresztą kolejną, która zgłaszała swoje podejrzenia.
No ja tu też miałam różnych ludzi. Np pani która pięciomiesięczne niemowlę zostawiała z siedmiolatkiem na osiem godzin bo ona musi do pracy, albo na piwo. Albo podrzuca do mnie córkę obecnie sześcioletnią żeby usiąść w barze wypić z pięć/ sześć piwek i wsiąść w samochód z dzieckiem do domu. Albo tatusia który po raz kolejny wyszedł z więzienia za jazdę po pijaku bez prawa jazdy bo już dawno stracił możliwość kierowania. Też siada na piwku i pieprzy jak to kocha swoją czwórkę dzieci a konkubina jest zła bo źle wychowuje. I jak to będzie w sądzie o nie walczył. Ale alimentów nie da tej k....e. Po czym bierze synka ośmioletniego i wsiada nawalony za kierownicę żeby go do tej k...y zawieźć, bo prawa ma ograniczone, ale za zgodą matki może dziecko wziąć na lody, spacer itd. I wszyscy oni mają z Gopsu mieszkania socjalne, zaplacone rachunki, jedzenie z Caritasu i GOPS, zapłacone obiady w szkole dla dzieci, ubrania, kolonie i zajęcia dla dzieci. Mogę tak wymieniać długo. I gdyby ta.pomoc była inna, bo organizacja pomocy społecznej jest kulawa i pomoc nie jest zróżnicowana, nie ma planu pomocy, tylko jest kilkudziesięcioletnie ulatwianie dziadostwa a potem tragedię bo dzieci się zabiera.
@Odrobinka jesli ktoś jest alkoholikiem który świadomie łamie prawo i wszelkie zasady to najpierw wypadałoby załatwić mu pomoc psychologiczną i może jakieś otrzeźwienie. Faworyzowanie dysfunkcyjnych rodzin zasiłkami raczej nie jest ok
W sumie jak już dojdzie do znacznych nadużyć to lepiej żyć w innej rodzinie. Rodzina jest ważna, ale czy zawsze jest świętością? Wszyscy jesteśmy ludźmi i nie tylko w rodzinie biologicznej można czuć się szczęśliwym. Lepszy spokój niż codzienne awantury i alkohol w tle.
Ale jaka otwartość, jak maz chleje i zneca się nad żona? Pozamiatalas Monia!
Ale Monia akurat tu ma racje Sama pamiętam wielostronicowe wątki nt tego, jak to sakramentalne małżeństwo jest nierozerwalne i co najwyżej separacja Ale broń Boże antykoncepcja czy antykoncepcyjny npr
Na pomoc @M_Monia w momencie 16 ciąży z przemocowym mężem albo z różnymi typami alko, narko, złodziejo i innymi kryminalistami jest już moim zdaniem za późno. Trzeba działać szybko. Zanim ona zacznie zachodzić w kolejne ciąże. Takie sytuacje nie dzieją się z dnia na dzień. I ci ludzie nie zaczynają korzystać z pomocy Gopsow i innych przy 10 tej ciąży. Nie wiesz nic o patologii. Nie wiesz że te dzieci wcale nie chcą być z takimi rodzinami, albo wpadają w te same koleiny.
Ja jestem zdania, że jeżeli kobieta nie ma ostrych zaburzeń psychicznych, to należy próbować pomóc. Dać przyzwoite mieszkanie i zapewnić środki na życie. Dopiero gdy "eksperyment" się nie powiedzie, odebrać dzieci. Pracowałam z dziećmi z głęboko patologicznych rodzin, one kochały swoich rodziców, broniły ich do upadłego; zapewniały, że w domu mają wszystko, a pies jest kurczakami (miasto) karmiony. Proboszcz mi powiedział, że tam piją denaturat, śpią na barłogach rozłożonych na podłodze, łazi po nich robactwo. Najmłodszy (8 l.) - pił alkohol, palił papierosy i wąchał klej. Zajęłam się nim - dziecko potrzebowało bezwarunkowej akceptacji, otoczenia ciepłem serca i okazania, że mu się ufa. Gdy musiałam wracać do Niemiec, opieką otoczyła go rodzinka z "neo" - Andrzejek cały czas pozostawał w swojej rodzinie. Gdy przyjechałam po roku, usłyszałam: "pse pani, ja już nie piję i nie wącham, tylko jesce palę". Z tego co wiem, zdobył zawód i wyszedł na ludzi; co dokładnie jest z jego rodzeństwem, nie wiem. Jego najstarszy brat wychowywany przez "dziadków" został księdzem (poprosiłam żeby był chrzestnym, gdy załatwiłam chrzest Andrzejka) i nieco wspierał swoją rodzinę.
Poza tym - optowałabym za wprowadzeniem prawa, że w rodzinach patologicznych, kobieta po 7 dziecku, jest poddawana sterylizacji. Jednak opinię w tej sprawie powinno wydawać jakiej stowarzyszenie katolickie, a nie paniusie z Opieki.
To niech krzewiciele Dekalogu zajmą się patologiczną matką szesnaściorga dzieci i nie marudzą.
Zdajesz sobie sprawę, jak to mogłoby być wykorzystywane ,gdyby prawnie było dopuszczalne? Przypomnij sobie czasy naszej młodości, kiedy aborcja ze względów materialnych dr facto oznaczała aborcję, by nie przepadły opłacone wczasy w Bułgarii ( fakt autentyczny).
16 dzieci to już faktycznie liczba która większości osób w głowie się nie mieści za bardzo. Po fakcie oczywiście to już co innego bo żyją więc no nie można ich za to karać, ale generalnie no jest to sytuacja nietypowa.
Ale są rodziny które sobie mogą radzić i w takiej sytuacji może i pozytywnie. Oglądałam amerykański filmik z życia rodziny właśnie chyba z 16 dzieci i wyglądali na zadbanych i szczęśliwych.
To niech krzewiciele Dekalogu zajmą się patologiczną matką szesnaściorga dzieci i nie marudzą.
Zdajesz sobie sprawę, jak to mogłoby być wykorzystywane ,gdyby prawnie było dopuszczalne? Przypomnij sobie czasy naszej młodości, kiedy aborcja ze względów materialnych dr facto oznaczała aborcję, by nie przepadły opłacone wczasy w Bułgarii ( fakt autentyczny).
Zdaję sobie z tego sprawę, dlatego chciałam, aby było to prowadzone pod egidą katolickich stowarzyszeń. Zapominało mi się, że jest to sprzeczne z nauczaniem Kościoła, a więc pomysł zaliczam do "chciejstwa Klarci".
> Ale są rodziny które sobie mogą radzić i w takiej sytuacji może i pozytywnie. Oglądałam amerykański filmik z życia rodziny właśnie chyba z 16 dzieci i wyglądali na zadbanych i szczęśliwych.<
Jestem przekonana, że większość wielodzietnych rodzin do patologii się nie zalicza. Siostra jednej z pań od Blachniczanek (okolice Rybnika) urodziła i wychowała, w trudnych czasach komuny, 16 dzieci. W stanie wojennym, gdy w sklepach były puste półki pomagali im ludzie Kościoła. Dzieciaki wyrosły na wspaniałych ludzi - więc można, gdy sią chce.
Ja chce zwróci uwagę na jeden, niestety pomijany aspekt patologicznych domów i dzieci w nich. Dzieci nie tylko są często ofiarami przemocy czy świadkami takich przemocowych działań, libacji iyp. Bardzo często są świadkami aktów seksualnych swoich rodziców czy matki i jej przygodnych partnerów. Kto nigdy nie wysłuchał takich opowieści guano wie, co się faktycznie może dziać w duszy i głowie takiego dzieciaka. Nic nie działało na te dzieciaki tak, jak te obrazki rodem z pornoli.zsfne bucie, głód, widok pijanego rodzica. To było niczym w porównaniu z tym, czego doświadczały obserwując prymitywne zachowania seksualne rodziców bądź matki i jej kolejnych partnerów
Zgadza się. W świetlicy też to przerabiałam. Z zerowym wsparciem instytucji wszelakich. A najgorsza w tym wszystkim jest niepewność co zrobić. Bo też nie wiadomo gdzie trafią te dzieci. A w takiej pracy jak ja miałam to zżywalam się z nimi dość mocno. I może wyjść na to, że tam będzie gorzej niż tu. I jak człowiek ma 21 lat i w takiej pracy tkwi bez żadnego przygotowania czy szkoleń; ot praca pomagająca oplacić studia w dodatku bez żadnych superwizji, bez wsparcia, zdany na własne pomysły, to szybko się wypala i albo gorzknieje i się robi urzędasem wypełniającym wszystko według procedur, albo rezygnuje.
Niestety bardzo duży odsetek dzieci, które trafiają do pieczy zastępczej ma doświadczenie molestowania seksualnego, bo uczestnictwo w charakterze świadka w seksie rodziców jest formą molestowania (ostrzejsze formy molestowania też nie są rzadkie).
Ludzie, w moich czasach - w 1 pokoju, wspólna kuchnia i ubikacja, nie było lazienki - mieszkali: matka, syn z żoną i dzieckiem, które z nimi spało. Poczęło się jeszcze dwoje, po 5 latach nareszcie mieszkanie dostali. Młodzi ma się rozumieć. To mieszkanie było z łazienką, ale na 5 osób niecałe 40 m/kw. Drzewiej w 1 izbie spała 7 os. rodzina, na małżeńskim łożu spał drobiazg, co najmniej 1, a jednak ludzie się rozmnażali. Kontenstuję, że od dobrobytu, w główkach się poprzewracało.
@Klarcia Czasy się zmieniły, potrzeby ludzi najwyraźniej także. Może było tak że wtedy ludzie nie byli do końca szczęśliwi? Kto wie?
To że dzieci jest teraz mało jest pewnym problemem, ale z drugiej strony są różne tego przyczyny.
Pozatym sama raczej byś nie chciała mieszkać w takich warunkach. Małe mieszkanie dla 4 osób jest ok, ale nie dla 7 czy 10.
Mieszkałam w podobnych warunkach i przeżyłam. Czasy się zmieniły i ludziom pod deklem wali. Co to znaczy "nie byli do końca szczęśliwi"? A teraz są? Przypominam, że dyskutujemy o tym, jakoby dla psychik dziecka było bardzo szkodliwe, gdy widzi akt seksualny rodziców. Na ogół, to raczej słyszy, aniżeli widzi. Ja byłam jedynaczką, moja mama była wdową, więc nie było w mojej rodzinie mężczyzny. Ale u mojego koleżeństwa już różnie bywało i jednak wyszli na ludzi.
Mój pierwszy mąż mieszkał w jednym pokoju z rodzicami i bratem z żoną. Opowiadał mi, że czasem trudno było spać, bo na jednym łóżku rodzice, a na drugim brat z żoną harce uprawiali. Ale z tego powodu traumy u nich nie było.
@Klarcia Nie widzisz różnicy już pomiędzy sytuacją gdzie dziecko raz omyłkowo zobaczy to co nie powinno, a pomiędzy jakąś rodziną patologiczną gdzie to co się dzieje przekracza granice normalnego człowieka?
nawet jeśli ktoś żyje już w trudniejszych warunkach, zdarza się, ok, czasami są sytuacje które nie pozwalają na lepsze, ale normalny rodzic zadba o to aby dziecko nie widziało tego czego nie powinno. Patologiczny rodzic niekoniecznie.
Komentarz
Nawet z molestowaniem nie musi być odbiór.
Sama zgłaszałam podejrzenie o popełnienie tego czynu na rodzeństwie moich uczniów.
Nie będę się rozwodzić, ile razy byłam dopytywana, odpytywana i przesłuchiwana.
Ile rozmów odbyłam, na ile pytań "nie boisz się?" musiałam odpowiadać.
Znaleziono ślady na bieliźnie i ciele dziecka a i owszem. Ale jednak uznano, że no cóż... To mogło się tam znaleźć przypadkiem.
Nie wspomnę o korowodach z biegłymi.
To ta sama rodzina, o której pisalam kilka postów temu.
Oczywiście było ograniczenie władzy, ale nie nad tym dzieckiem.
To dziecko zabrano, kiedy było już moje i kilka lat po tym, kiedy były te czyny.
Odebrano je jako 10latka...
A tu świeży przypadek ,,wspaniałej'' rodziny:
https://tvn24.pl/katowice/dabrowa-gornicza-dwumiesieczna-dziewczynka-zmarla-od-urazow-glowy-i-zatrucia-amfetamina-5117367?fbclid=IwAR3RDiql5OK9IURVuEEEq53QhndR0SWpWilbu1DDJNRQka-2_WtY9rDeJQM
Albo tatusia który po raz kolejny wyszedł z więzienia za jazdę po pijaku bez prawa jazdy bo już dawno stracił możliwość kierowania. Też siada na piwku i pieprzy jak to kocha swoją czwórkę dzieci a konkubina jest zła bo źle wychowuje. I jak to będzie w sądzie o nie walczył. Ale alimentów nie da tej k....e.
Po czym bierze synka ośmioletniego i wsiada nawalony za kierownicę żeby go do tej k...y zawieźć, bo prawa ma ograniczone, ale za zgodą matki może dziecko wziąć na lody, spacer itd.
I wszyscy oni mają z Gopsu mieszkania socjalne, zaplacone rachunki, jedzenie z Caritasu i GOPS, zapłacone obiady w szkole dla dzieci, ubrania, kolonie i zajęcia dla dzieci.
Mogę tak wymieniać długo.
I gdyby ta.pomoc była inna, bo organizacja pomocy społecznej jest kulawa i pomoc nie jest zróżnicowana, nie ma planu pomocy, tylko jest kilkudziesięcioletnie ulatwianie dziadostwa a potem tragedię bo dzieci się zabiera.
Pozamiatalas Monia!
Sama pamiętam wielostronicowe wątki nt tego, jak to sakramentalne małżeństwo jest nierozerwalne i co najwyżej separacja
Ale broń Boże antykoncepcja czy antykoncepcyjny npr
Proboszcz mi powiedział, że tam piją denaturat, śpią na barłogach rozłożonych na podłodze, łazi po nich robactwo. Najmłodszy (8 l.) - pił alkohol, palił papierosy i wąchał klej. Zajęłam się nim - dziecko potrzebowało bezwarunkowej akceptacji, otoczenia ciepłem serca i okazania, że mu się ufa. Gdy musiałam wracać do Niemiec, opieką otoczyła go rodzinka z "neo" - Andrzejek cały czas pozostawał w swojej rodzinie.
Gdy przyjechałam po roku, usłyszałam: "pse pani, ja już nie piję i nie wącham, tylko jesce palę". Z tego co wiem, zdobył zawód i wyszedł na ludzi; co dokładnie jest z jego rodzeństwem, nie wiem. Jego najstarszy brat wychowywany przez "dziadków" został księdzem (poprosiłam żeby był chrzestnym, gdy załatwiłam chrzest Andrzejka) i nieco wspierał swoją rodzinę.
Poza tym - optowałabym za wprowadzeniem prawa, że w rodzinach patologicznych, kobieta po 7 dziecku, jest poddawana sterylizacji. Jednak opinię w tej sprawie powinno wydawać jakiej stowarzyszenie katolickie, a nie paniusie z Opieki.
Ale są rodziny które sobie mogą radzić i w takiej sytuacji może i pozytywnie. Oglądałam amerykański filmik z życia rodziny właśnie chyba z 16 dzieci i wyglądali na zadbanych i szczęśliwych.
Jestem przekonana, że większość wielodzietnych rodzin do patologii się nie zalicza.
Siostra jednej z pań od Blachniczanek (okolice Rybnika) urodziła i wychowała, w trudnych czasach komuny, 16 dzieci. W stanie wojennym, gdy w sklepach były puste półki pomagali im ludzie Kościoła.
Dzieciaki wyrosły na wspaniałych ludzi - więc można, gdy sią chce.
Dzieci nie tylko są często ofiarami przemocy czy świadkami takich przemocowych działań, libacji iyp.
Bardzo często są świadkami aktów seksualnych swoich rodziców czy matki i jej przygodnych partnerów.
Kto nigdy nie wysłuchał takich opowieści guano wie, co się faktycznie może dziać w duszy i głowie takiego dzieciaka.
Nic nie działało na te dzieciaki tak, jak te obrazki rodem z pornoli.zsfne bucie, głód, widok pijanego rodzica. To było niczym w porównaniu z tym, czego doświadczały obserwując prymitywne zachowania seksualne rodziców bądź matki i jej kolejnych partnerów
A najgorsza w tym wszystkim jest niepewność co zrobić. Bo też nie wiadomo gdzie trafią te dzieci. A w takiej pracy jak ja miałam to zżywalam się z nimi dość mocno. I może wyjść na to, że tam będzie gorzej niż tu.
I jak człowiek ma 21 lat i w takiej pracy tkwi bez żadnego przygotowania czy szkoleń; ot praca pomagająca oplacić studia w dodatku bez żadnych superwizji, bez wsparcia, zdany na własne pomysły, to szybko się wypala i albo gorzknieje i się robi urzędasem wypełniającym wszystko według procedur, albo rezygnuje.
Drzewiej w 1 izbie spała 7 os. rodzina, na małżeńskim łożu spał drobiazg, co najmniej 1, a jednak ludzie się rozmnażali.
Kontenstuję, że od dobrobytu, w główkach się poprzewracało.
@Klarcia Czasy się zmieniły, potrzeby ludzi najwyraźniej także. Może było tak że wtedy ludzie nie byli do końca szczęśliwi? Kto wie?
To że dzieci jest teraz mało jest pewnym problemem, ale z drugiej strony są różne tego przyczyny.
Pozatym sama raczej byś nie chciała mieszkać w takich warunkach. Małe mieszkanie dla 4 osób jest ok, ale nie dla 7 czy 10.
Nie pamiętam, kto go polecał, ale dziękuję.
Mieszkałam w podobnych warunkach i przeżyłam.
Czasy się zmieniły i ludziom pod deklem wali.
Co to znaczy "nie byli do końca szczęśliwi"? A teraz są?
Przypominam, że dyskutujemy o tym, jakoby dla psychik dziecka było bardzo szkodliwe, gdy widzi akt seksualny rodziców. Na ogół, to raczej słyszy, aniżeli widzi.
Ja byłam jedynaczką, moja mama była wdową, więc nie było w mojej rodzinie mężczyzny. Ale u mojego koleżeństwa już różnie bywało i jednak wyszli na ludzi.
Mój pierwszy mąż mieszkał w jednym pokoju z rodzicami i bratem z żoną.
Opowiadał mi, że czasem trudno było spać, bo na jednym łóżku rodzice, a na drugim brat z żoną harce uprawiali. Ale z tego powodu traumy u nich nie było.