A jak to wyglada z pochówkiem? Czytałam, ze obrzęd jest identyczny jak u dzieci do 7 lat, czyli będących z założenia niewinnymi. I nie ma tu znaczenia (w obrzędzie) czy był chrzest czy nie. Dlatego nie ma pogrzebu i Mszy pogrzebowej wypraszajacej zbawienie dla dziecka, bo ono zmarło w niewinności (świadomie nie odwróciło sie od Boga).
3. Stosowaną dotychczas praktykę tzw. pokropku, nie znajdującą uzasadnienia w prawie kanonicznym, ani w normach liturgicznych, należy zastąpić obrzędami pogrzebu przewidzianymi dla dziecka nieochrzczonego, znajdującymi się w rytuale Obrzędy pogrzebu dostosowane do zwyczajów diecezji polskich, wyd. II uzupełnione, Księgarnia św. Jacka, Katowice 1991, nr 148, s. 143. a). Obrzędy pogrzebowe należy rozpocząć od stacji drugiej „W kościele” (ze zrozumiałych względów opuszcza się stację pierwszą „W domu zmarłego dziecka”). b). Jeśli rodzice o to proszą i za tym przemawiają okoliczności, należy odprawić Mszę Świętą z racji której można przyjąć ofiarę mszalną. Stosuje się wtedy formularz „Msza w czasie pogrzebu dziecka nieochrzczonego” (Mszał Rzymski dla diecezji polskich, s. 241”). Używa się szat liturgicznych koloru białego. Należy uczestnikom pogrzebu przypomnieć, że modlitwy mszalne obejmują także rodziców pogrążonych w żałobie po śmierci ich dziecka. Nie należy zobowiązywać rodziców do składania ofiary z racji takiego pogrzebu. c). Teksty i modlitwy ostatniego pożegnania dziecka nieochrzczonego znajdują się w Obrzędach pogrzebu dla diecezji polskich nr 251-254, s. 220-221. Po pokropieniu w milczeniu trumny dziecka oraz po modlitwie wynosi się ciało z kościoła. W tym czasie można śpiewać antyfonę „Niech aniołowie zawiodą cię do raju”. W czasie procesji na cmentarz można śpiewać Psalm 138, znajdujący się w Obrzędach pogrzebu dla diecezji polskich nr 165, s. 152-154. d). Stacja trzecia „Przy grobie” rozpoczyna się od poświęcenia grobu, jeśli istnieje taka konieczność (Obrzędach pogrzebu dla diecezji polskich nr 167, s. 154-155). Następnie kapłan wzywa zgromadzonych do cichej modlitwy (Obrzędach pogrzebu dla diecezji polskich nr 168, s. 155) oraz odmawia modlitwę powszechną wraz z modlitwą „Ojcze nasz” oraz modlitwą końcową (Obrzędach pogrzebu dla diecezji polskich nr 172, s. 158-159). Po modlitwie następuje błogosławieństwo, pokropienie wodą święconą trumny dziecka, jeśli jest taki zwyczaj pożegnanie przez krewnych zmarłego dziecka, złożenie do grobu i śpiew jednej z podanych antyfon (Obrzędach pogrzebu dla diecezji polskich nr 173-177, s. 160-163).
Chciałbym wykazać wszystkim "walczącym" z limbusem pewną niekonsekwencję.
Dlaczego nieustannie wyznając wiarę w jedną otchłań, negują istnienie drugiej?
O co mi chodzi?
Przecież każdorazowo wypowiadając Credo mówimy "zstąpił do piekieł".Wierzymy tym samym, że Pan Jezus poszedł do otchłani ojców, gdzie czekali na niego wszyscy sprawiedliwi Starego Testamentu od Adama poczynając, a na Janie Chrzcicielu kończąc.Zostali wybawieni z tej otchłani i przestała ona istnieć.
Dlaczego mielibyśymy nie ufać, że Pan Bóg w Swojej mądrości nie postąpi miłosiernie np. z limbusem puerorum?
Po co się więc upierać, że "moje dziecko jest na pewno w niebie"?Powiedziało ci to?Miałeś objawienie?
Zauważyłam, że jeśli tracę ( w dosłownym sensie) kogoś lub coś na czym mi wybitnie zależało, ale mimo to oddam to Bogu całkowicie, naprawdę i bezwarunkowo to Pan Bóg to mi powraca.
Warto również poczytać np.Księgę Hioba.Przyjaciele Hioba zostali skarceni przez Boga za szemranie, a z Hiobem wiadomo co się stało.
In Spe To koleżanka nie wie, że wedle taktyki nadużywania stwierdzeń "Pan Bóg Cię kocha" piekło jest puste (albo w ogóle nie istnieje) a Credo to taki relikt zamierzchłych czasów który nie przystaje do aktualnego "ducha" Kościoła?
"Istnieje ogromna różnica między lubieniem a kochaniem. Lubienie zawiera się w emocjach, kochanie natomiast - w woli. Nie sposób jest całkowicie kontrolować stanu lubienia, lecz miłość można sobie nakazać. Lubienie to rodzaj reakcji, podobnie jak czkawka, kochanie - to decyzja lub postanowienie. Nie możemy polubić wszystkich, możemy natomiast wszystkich pokochać."
skorektoja ależ ja się w tym punkcie zgadam. Tylko śmieszne jest gdy ludziom szanującym przepisy Kościoła (założonego przez Zbawiciela) zarzuca się brak miłości. Dla mnie olewanie przepisów to brak miłości.
Jak chcesz zrozumieć to wyłącz emocje. Rzucanie hasełkiem "brak ci miłości" jest raczej oznaką przewagi emocji nad rozumiem. Bo "brak Ci miłości" to nie jest merytoryczny argument.
Jednoczenie ma sens jeśli mamy te same podstawy. Teraz niestety sensus catholicus wielu ludziom umknął z pola widzenia i mamy zbyt szeroki wachlarz grup które się uważają za katolickie a tak na prawdę są koniem trojańskim.
Greg, nominalistyczna koncepcja woli człowieka. Miłość jako decyzja i postanowienie? Nerwica, nie miłość. Św. Tomasz zadaje sobie pytanie: czy miłość jest uczuciem. Odpowiada twierdząco. Słowa biskupa Sheena są bardzo nietradycyjne. Próbuje zastąpić uczucie miłości akcją uczuć utylitarnych ("postanowieniem").
Ale faktycznie, przyszły czasy, że tę naukę klasyczną św. Tomasza ciężko znieść.
Ostatnio sobie czytałem w tym temacie i Tomasz twierdzi coś takiego:
"Miano miłości (amor!!!) uznano za bardziej boskie niż miano ukochania (dilectio), gdyż wyraz „miłość” oznacza pewne doznanie, a szczególnie doznanie w dziedzinie popędu zmysłowego; ukochanie zaś zakłada sąd rozumu. Człowiek zaś może bardziej dążyć do Boga przez miłość (amor), jakby biernie przyciągany przez Niego, aniżeli przez kierownictwo własnego rozumu, jak to ma miejsce w ukochaniu. Z tego powodu miłość jest bardziej Boska niż ukochanie."
To tyle, Greg, jeśli chodzi o przewagę rozumu nad uczuciem. "chociaż dusza wpierw zwraca się do Boga przez rozum aniżeli przez uczucie, to jednak uczucie dosięga Go W SPOSÓB PEŁNIEJSZY niż rozum"
Oczywiście, że miłość jest też aktem woli. Ale to nie jest żadne naginanie się, robienie czegoś wbrew sobie itd. Wola jest umysłowym pragnieniem dobra (rozpoznanym przez rozum), a nie uczuciem wierności, stałości odwagi i co tam jeszcze wymyślisz. Szatan jest wierny swemu wyborowi, a nie zna miłości. Można też być wiernym doktrynie, a nie mieć miłości.
"Jeżeli miłość nie może wynikać z woli, to jest tylko ślepym kaprysem emocji, który pojawia się kiedy chce i znika kiedy chce."
Bo ja wiem. Przestałeś kiedyś kochać swoją żonę? Albo swoje dzieci? Dla mnie to jest cokolwiek dziwne. Że niby człowiek się budzi i stwierdza: nie lubię już mojej żony, nie żywię do niej uczucia, więc chociaż będę wierny? Nie lubię moich dzieci, ale będę trwał na ojcowskim posterunku? Uczucia są ślepym kaprysem wtedy, gdy nie ma sprawności. Nie po to prowadzę życie sakramentalne, by z trudem żyć po chrześcijańsku.
Greg, nie neguję grzechu pierworodnego i innych ważnych spraw... Nie mniej uważam, że między nami nigdy nie będzie dialogu, bo po prostu mówimy innym językiem i rozumiemy się opacznie. Twój przekaz totalnie do mnie nie trafia, a i mój rozumiesz inaczej niz chciałam przekazać. Zatem będe starała się omijać Ciebie w dyskusjach o nauczaniu KK, o co i Ciebie proszę.
Komentarz
a). Obrzędy pogrzebowe należy rozpocząć od stacji drugiej „W kościele” (ze zrozumiałych względów opuszcza się stację pierwszą „W domu zmarłego dziecka”).
b). Jeśli rodzice o to proszą i za tym przemawiają okoliczności, należy odprawić Mszę Świętą z racji której można przyjąć ofiarę mszalną. Stosuje się wtedy formularz „Msza w czasie pogrzebu dziecka nieochrzczonego” (Mszał Rzymski dla diecezji polskich, s. 241”). Używa się szat liturgicznych koloru białego. Należy uczestnikom pogrzebu przypomnieć, że modlitwy mszalne obejmują także rodziców pogrążonych w żałobie po śmierci ich dziecka. Nie należy zobowiązywać rodziców do składania ofiary z racji takiego pogrzebu.
c). Teksty i modlitwy ostatniego pożegnania dziecka nieochrzczonego znajdują się w Obrzędach pogrzebu dla diecezji polskich nr 251-254, s. 220-221. Po pokropieniu w milczeniu trumny dziecka oraz po modlitwie wynosi się ciało z kościoła. W tym czasie można śpiewać antyfonę „Niech aniołowie zawiodą cię do raju”. W czasie procesji na cmentarz można śpiewać Psalm 138, znajdujący się w Obrzędach pogrzebu dla diecezji polskich nr 165, s. 152-154.
d). Stacja trzecia „Przy grobie” rozpoczyna się od poświęcenia grobu, jeśli istnieje taka konieczność (Obrzędach pogrzebu dla diecezji polskich nr 167, s. 154-155). Następnie kapłan wzywa zgromadzonych do cichej modlitwy (Obrzędach pogrzebu dla diecezji polskich nr 168, s. 155) oraz odmawia modlitwę powszechną wraz z modlitwą „Ojcze nasz” oraz modlitwą końcową (Obrzędach pogrzebu dla diecezji polskich nr 172, s. 158-159). Po modlitwie następuje błogosławieństwo, pokropienie wodą święconą trumny dziecka, jeśli jest taki zwyczaj pożegnanie przez krewnych zmarłego dziecka, złożenie do grobu i śpiew jednej z podanych antyfon (Obrzędach pogrzebu dla diecezji polskich nr 173-177, s. 160-163).
http://www.kuria.lomza.pl/index.php?wiad=3056
Chciałbym wykazać wszystkim "walczącym" z limbusem pewną niekonsekwencję.
Dlaczego nieustannie wyznając wiarę w jedną otchłań, negują istnienie drugiej?
O co mi chodzi?
Przecież każdorazowo wypowiadając Credo mówimy "zstąpił do piekieł".Wierzymy tym samym, że Pan Jezus poszedł do otchłani ojców, gdzie czekali na niego wszyscy sprawiedliwi Starego Testamentu od Adama poczynając, a na Janie Chrzcicielu kończąc.Zostali wybawieni z tej otchłani i przestała ona istnieć.
Dlaczego mielibyśymy nie ufać, że Pan Bóg w Swojej mądrości nie postąpi miłosiernie np. z limbusem puerorum?
Po co się więc upierać, że "moje dziecko jest na pewno w niebie"?Powiedziało ci to?Miałeś objawienie?
Zauważyłam, że jeśli tracę ( w dosłownym sensie) kogoś lub coś na czym mi wybitnie zależało, ale mimo to oddam to Bogu całkowicie, naprawdę i bezwarunkowo to Pan Bóg to mi powraca.
Warto również poczytać np.Księgę Hioba.Przyjaciele Hioba zostali skarceni przez Boga za szemranie, a z Hiobem wiadomo co się stało.
No i jeszcze trzecia otchłań- czyściec.Przecież chyba wszyscy wierzymy, że podczas/ po paruzji ona przestanie istnieć?
Skąd ta wybiórczość?
Sługa Boży abp Jan Piotr Sheen
In Spe - bardzo fajnie napisałaś, dzięki :-)
Ja dopiero teraz, po dwóch latach patrzę na limbus inaczej.
Dziękuję mamo-Asiu
Przerabiałam to w sobie długo i boleśnie.
"Przyjdą czasy, że nie będą w stanie znieść prawdziwej nauki"
Czy to, aby nie teraz?
Nie mniej uważam, że między nami nigdy nie będzie dialogu, bo po prostu mówimy innym językiem i rozumiemy się opacznie. Twój przekaz totalnie do mnie nie trafia, a i mój rozumiesz inaczej niz chciałam przekazać. Zatem będe starała się omijać Ciebie w dyskusjach o nauczaniu KK, o co i Ciebie proszę.
Savia, a nie lepiej szukać porozumienia?