Wyobrazi sobie kolega, ze moja dwójka przedwcześnie zmarłych dzieci tez coś dla mnie znaczyła. w pewnym sensie czułem, że trace coś z siebie. Wiec sobie kolega daruje. Uczucia nie są usprawiedliwieniem do uprawiania protestantyzmu.
Jak też nigdzi nie jest napisane że możesz o innych ludziach wypowiadać się z sarkazmem czy wyższością. Nawet jeśli masz rację (co dla wielu jest wątpliwe) nieumiejętnie oddzielasz poglądy osoby od szacunku do niej jako takiej. I to jest raniące. Poglądy nie ranią. Twoje również. Tobie w dyskusjach zdarza się to nieustannie. BPMSPANC.
Idz sie poklep po plecach. Al;bo lepiej, przytakuj protestantom, i muzułmanom i zatańcz z Nergalem. W imię miłości. Bo najważniejsze nikogo nie ranić. Np nie mów, że kradzież to zło bo zranisz uczucia złodziei.
ja nie protestuję przeciwko Kosciołowi tylko przeciw konkretnym działaniom konkretnych hierarchów, którzy to tymi działaniami kierują się przeciw Kościołowi. Kościół to Oblubienica Pańska. Był i jest bez skazy.
Grzech pierworodny wiąże się z tzw. winą (analogiczna nazwa, nie jest to wina, jak w przypadku grzechu uczynkowego), czyli popsuciem woli, która nie kieruje się do Boga. Jeśli dziecko umiera w grzechu pierworodnym, to właśnie z taką popsutą wolą i dlatego, nie ogląda Boga - choć to żadne cierpienie. ONO NIE MA CHĘCI (WOLI) OGLĄDAĆ BOGA. Co nie znaczy, że Go nie poznaje - poznaje ze skutków, tak, jak my na Ziemi, czy mieszkańcy Piekła.
To zepsucie woli powoduje też grzech śmiertelny (uczynkowy). Dlatego, jeśli jest możliwe naprawienie skutków grzechu pierworodnego po śmierci, to w zasadzie nic nie stoi na przeszkodzie, by modlić się za mieszkańców Piekła, którzy umarli w grzechu śmiertelnym, by mogli oglądać Boga.
Czytając ten wątek dochodzę do wniosku, że w zasadzie ludzie nie bardzo wiedzą, w co wierzą. Inna sprawa, że mógłby się wreszcie znaleźć jakiś teolog czy papież, który by sensownie nauczał o grzechu pierworodnym (i sposobie jego dziedziczenia) w świetle współczesnej wiedzy z genetyki czy TE.
protestowanie przeciwko temu co mówi Papież (też hierarcha, jak najbardziej konkretny) czyż nie jest protestantyzmem?
Który papież? Bo setki papieży pisały jednoznacznie, tylko w ostatnich 50 latach jednemu czy dwu się zaczęło wydawać, że może zacząć przestawiać meble. Jak dla kogoś Kościół się zaczął 50 lat to coś mus ie pokiełbasiło.
Podtrzymuję pytanie: Jakie warunki musi spełnić Papież aby miał coś do powiedzenia w Kościele?
Kolega będzie łaskaw spojrzeć do dogmatu o nieomylności papieskiej. Zdefiniowany podczas pierwszego soboru watykańskiego. tam o tym jest. Jak rozumiem, że kolegi katechiści spod znaku świętego Kikona tego nie nauczają?
Odnośnie zachowywania całości depozytu wiary. Gregorius prezentował onegdaj niechęć do jego części tj. kultu św. Stanisława męczennika. A co ze średniowiecznym nakazem odbywania stosunku płciowego tylko w pozycji klasycznej (wtedy wynikało to ze stanu uwczesnej wiedzy nt. poczęcia).
T
Przypomnę, że w ówczesnym sporze również stronę króla przybrał papież. Wiec nie jestem z moim zdaniem na temat biskupa osamotniony.
Nie rozumiem, o co się tak uparcie kłócicie, zamiast przyjąć to co napisałem w zgodzie z katechizmem, jako wersję wyważoną, która unika skrajności i spekulacji.
1. Teza o ostateczności limbusa kłóci się z inną prawdą wiary katolickiej, że Bóg pragnie zbawienia wszystkich ludzi. Słusznie stawia się jej zarzut, że Bóg powoływałby te dusze do istnienia tylko po to, aby je potem zgubić. Dlatego musi być furtka do zbawienia dzieci zmarłych bez Chrztu św. Tą furtką jest Boże Miłosierdzie, któremu rodzice mogą zawierzać w modlitwie zbawienie swoich dzieci.
2. Teza o pewności zbawienia dzieci zmarłych bez Chrztu św. nie znajduje potwierdzenia w doktrynie katolickiej. W encyklice "Evangelium Vitae" znalazły się co prawda takie słowa dotyczące dzieci zabitych w aborcjach, ale Benedykt XVI usunął je i zastąpił sformułowaniami z katechizmu.
Mam nadzieję, że limbus nie jest ostacznym rozwiązaniem ( wiem, wiem można przyczepić się, że napisałam jako o przedsionku piekła- nie ja jednak to wymyśliłam).Wierzę, że Pan Bóg w swoim miłosierdziu postąpi jak najlepiej z naszymi dziećmi.Chcę wierzyć tak jak wierzyły przeszłe pokolenia bo nie mam zaufania do ludzi, którzy "wiedzą", że moje dziecko jest teraz aniołkiem w niebie.
Poproszę o wskazanie KONKRETNYCH symptomów "przedsoborowego uwiądu starczego".
No co Ty nie wiesz? To się pobawię: a) "faryzeizm" czyli trzymanie się przepisów czy to KPK czy liturgicznych czy też innych b) "brak miłości" - wiadomo c) "brak ducha" - wiadomo d) przywiązanie do "omszałych" encyklik i dogmatów
No to czekamy na odkupienie szat liturgicznych i ksiąg, trydentke w każdej parafii (jak sobie zażyczył tego Ojciec Święty) a nie jej masowe torpedowanie. Plus regularne duszpasterstwo a nie wyganianie z diecezji (casus IDB we Wrocku). Plus przypomnienia dogmatycznego nauczania iż:
wolność religijna jest sprzeczna z magisterium rozdział Kościoła od Państwa podlega pod anatemę (kto podpisał konkordat między SA a RP - krasnoludki?) itp itd
Nie rozumiem, o co się tak uparcie kłócicie, zamiast przyjąć to co napisałem w zgodzie z katechizmem, jako wersję wyważoną, która unika skrajności i spekulacji.
1. Teza o ostateczności limbusa kłóci się z inną prawdą wiary katolickiej, że Bóg pragnie zbawienia wszystkich ludzi. Słusznie stawia się jej zarzut, że Bóg powoływałby te dusze do istnienia tylko po to, aby je potem zgubić. Dlatego musi być furtka do zbawienia dzieci zmarłych bez Chrztu św. Tą furtką jest Boże Miłosierdzie, któremu rodzice mogą zawierzać w modlitwie zbawienie swoich dzieci.
2. Teza o pewności zbawienia dzieci zmarłych bez Chrztu św. nie znajduje potwierdzenia w doktrynie katolickiej. W encyklice "Evangelium Vitae" znalazły się co prawda takie słowa dotyczące dzieci zabitych w aborcjach, ale Benedykt XVI usunął je i zastąpił sformułowaniami z katechizmu.
To zdanie, które podajesz, wcale nie jest wyważone (rozumienie, że modlitwa rodziców dopomaga dziecku). Napisałem w jednym poście dokładnie o co chodzi. Przedstaw naukę o grzechu pierworodnym, która byłaby spójna z Twoim rozumieniem katechizmu. Ja podałem swoje: być może Bóg uprzednio obdarza łaską takie dzieci.
Jeśli modlitwy pomagają, to limbus dzieciaków jest albo:
- czyśćcem - wtedy masz uprzednią pewność zbawienia tych dzieci; analogicznie modlitwa za wiernych zmarłych pomaga im w skróceniu kar,
- nie wiadomo czym - piekłem (jeśli się rodzice nie modlą) lub czyśćcem (jeśli się modlą) - tylko wtedy powinniśmy liczyć na to, że w swoim Miłosierdziu Bóg ma drogi zbawienia dla potępionych.
Komentarz
Tak czytam i dochodzę do wniosku, że wielu z nas zapomina, że Pan Bóg jest nie tylko Miłością, ale też niepojętą dla nas Sprawiedliwością.
Stąd wielu osobom błędnie wydaje się, że:
- wolno o sprawach najważniejszych i ostatecznych mówić tonem lekkim i żartobliwym
- Pan Bóg jest zachwycony i wdzięczny gdy pamiętamy o codziennym paciorku
- kilka aktów strzelistych w ciągu dnia ( w końcu to nieobowiązkowe) i już pojawia się aureola nad głową
- to dzięki temu, że jesteśmy tacy wspaniali ( tutaj wstawić jakieś przymiotniki) Pan Bóg wysłuchuje naszych modlitw
- "Bóg kocha mnie takiego jakim jestem, raduje się każdym moim gestem, allelujaaaa, boża radość mnie rozpieeera, uuuu
- Pan Jezus jest partnerem, a nawet kuplem ( to akurat kwiatek z tego forum)
- w ogóle z depozytu wiary będę brał tylko to co mi pasuje
To wszystko nie wygląda na postawę dziecięctwa Bożego, raczej na "zinfantylnienie posoborowe"
1. Teza o ostateczności limbusa kłóci się z inną prawdą wiary katolickiej, że Bóg pragnie zbawienia wszystkich ludzi. Słusznie stawia się jej zarzut, że Bóg powoływałby te dusze do istnienia tylko po to, aby je potem zgubić. Dlatego musi być furtka do zbawienia dzieci zmarłych bez Chrztu św. Tą furtką jest Boże Miłosierdzie, któremu rodzice mogą zawierzać w modlitwie zbawienie swoich dzieci.
2. Teza o pewności zbawienia dzieci zmarłych bez Chrztu św. nie znajduje potwierdzenia w doktrynie katolickiej. W encyklice "Evangelium Vitae" znalazły się co prawda takie słowa dotyczące dzieci zabitych w aborcjach, ale Benedykt XVI usunął je i zastąpił sformułowaniami z katechizmu.
Poproszę o wskazanie KONKRETNYCH symptomów "przedsoborowego uwiądu starczego".
Maćku, żeby nie było...
Mam nadzieję, że limbus nie jest ostacznym rozwiązaniem ( wiem, wiem można przyczepić się, że napisałam jako o przedsionku piekła- nie ja jednak to wymyśliłam).Wierzę, że Pan Bóg w swoim miłosierdziu postąpi jak najlepiej z naszymi dziećmi.Chcę wierzyć tak jak wierzyły przeszłe pokolenia bo nie mam zaufania do ludzi, którzy "wiedzą", że moje dziecko jest teraz aniołkiem w niebie.
a to się dowiedziałam ciekawej rzeczy
( ja też potrafię odpowiadać głupio-kpiącym tonem i wypisywać rzeczy pozornie będące odpowiedzią)
a) "faryzeizm" czyli trzymanie się przepisów czy to KPK czy liturgicznych czy też innych
b) "brak miłości" - wiadomo
c) "brak ducha" - wiadomo
d) przywiązanie do "omszałych" encyklik i dogmatów
a według Tomasza?
ręce opadają
przecież odpowiadasz nie na temat, po co wyliczasz zarzuty wobec PX
to niepoważne odpowiadać tak bardzo nie na temat
zadam inne pytanie: co masz konkretnie przeciw indultowcom ( czy postindultowcom konkretnie) no bo oni też mają "ale" do soboru?
tak się nie da rozmawiać
idę oglądać moją koreańską dramę...
wolność religijna jest sprzeczna z magisterium
rozdział Kościoła od Państwa podlega pod anatemę (kto podpisał konkordat między SA a RP - krasnoludki?)
itp
itd
Miłosierdzie Boże rozumiem jako przeciwwagę dla Sprawiedliwości Bożej.