Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Niebo czy Limbus

1235719

Komentarz

  • W takim razie bałabym się zachodzić w ciążę, bo kiedy bym poroniła bez swojej winy, to mogłabym się przyczynić do tego, że grono potępionych się powiększy...
    ---
    Tym bardziej, że przecież wieeeeele z zapłodnionych komórek jajowych, a więc - ludzi, się nie zagnieżdża w macicy i jest z niej wydalanych. :confused:
  • Mona - Twoje dzieci mogą zostać potępione w każdym wypadku. Lepiej nie zachodź w ciążę...

    Gregorius - sedecy mi się nie podobają, bo podejmują oceny, do których nie mają prawa.
  • [cite] Maciek:[/cite]
    Gregorius - sedecy mi się nie podobają, bo podejmują oceny, do których nie mają prawa.
    To jest chyba jedyny argument który mnie powstrzymał przed skierowaniem mych kroków w ich stronę. Z drugiej strony moglibyśmy osobny wątek na temat "a kto ma to prawo" zacząć.
  • Ze strony podlinkowanej przez Sylwunię:

    Rzeczywiście, sporo się zmieniło w ostatnim czasie w kwestii poruszanej przez Panią. I dobrze, że tak się stało. Miało na to wpływ niewątpliwie kilka czynników: rozwój nauk medycznych, humanistycznych, niezwykły rozkwit w XX wieku kultu Bożego miłosierdzia. Mocniej niż z kiedykolwiek zaczęto akcentować intuicyjne przeświadczenie wiernych, że skoro Bóg jest tak bardzo miłosierny, nie może karać wiecznym odrzuceniem tych, którzy nie mieli szansy wejścia do wspólnoty Kościoła przez chrzest nie z własnej winy. Pojawia się też problem pastoralny: kwestia wiarygodność Kościoła. Jak bowiem sensownie uzasadnić walkę o życie nienarodzonych dzieci, jeśli będzie się przyjmować, że do chwili chrztu miałyby być opuszczone przez Boga? Jeśli Bóg je odrzuca, po co mamy poświęcać im nasz czas?...

    Ot i cała argumentacja stojąca za tym, żeby wyrzucić dogmaty wiary do kosza. A jak kiedyś "intuicyjne przeświadczenie wiernych" zacznie wskazywać, że Jezus był gejem, to pewnie teolodzy pochylą się i nad tym scenariuszem. Słowem - żenada.
  • [cite] Maciek:[/cite]Mona - Twoje dzieci mogą zostać potępione w każdym wypadku. Lepiej nie zachodź w ciążę...
    Ale przynajmniej mam szansę je ochrzcić i pokazać im Chrystusa.
  • Myślę, że próbujemy rozumowo i dedukcyjnie rozstrzygnąć problem, na który Kościół nie dał do tej pory jednoznacznej odpowiedzi. Czy jest jakiś dokument mówiący, że dzieci zmarłe przed urodzeniem (których nie mieliśmy możliwości ochrzcić) zostają potępione?
    Mona, ja to samo sobie pomyślałam. Niektórzy udowadniają tezę, że lepiej w ogóle nie współżyć, bo zawsze jest pewne prawdopodobieństwo poronienia i skazywaliśmy dziecko na potępienie. A może powinno się unikać poczęcia? Czy to nie prowadzi do absurdu i herezji i na pewno nie jest katolickie?
  • Są orzeczenia Soboru Florenckiego i Trydenckiego, które zacytował Gregorius. Co mnie zdumiewa, to że wszyscy je lekceważą i traktują jak niebyłe. Skoro tak, to co warte są w ogóle dokumenty soborowe, czy inne dokumenty Magisterium Kościoła? Jeżeli te stare są mało ważne, to nowymi też nie ma co się zbytnio przejmować, bo mają ograniczony czas przydatności do spożycia. I tak dochodzimy do konkluzji na temat zalet protestantyzmu, w którym jest tylko Pismo Święte i święty spokój.
  • @Maciek : Nie chodzi tutaj o jakiekolwiek lekceważenie dokumentów Kościoła, tylko o to, że sytuacja dziecka zmarłego w łonie mamy może być chyba szczególna i na ten temat nie ma chyba do tej pory dokumentu. (A może się mylę?).
    Gregorius i Maciek często się z wami zgadzam, ale chciałam Wam pokazać, do jakich wniosków może prowadzić Wasze rozumowanie. Nie chodzi mi bynajmniej o żaden relatywizm moralny jestem od niego zawsze dość daleka, ale może uznanie, że niekiedy rzeczywistość może być bardziej skomplikowana niż nasz ludzki rozum może to pojąć. Może lepsza byłaby rozmowa na ten temat z mądrym księdzem niż z laikami.
  • Nie, nasze rozumowanie nie może doprowadzić do takich wniosków. Kiedy Kościół propagował oficjalnie doktrynę o limbusie, rodziny katolickie miały masę dzieci. Dziś limbus włożono do szuflady i dzietność katolików jest na najniższym poziomie. Nie ma więc relacji, o której piszesz.

    Ksiądz, którego zacytowałem powyżej, wspomniał, że zmiana doktryny była konieczna, aby uzasadnić obronę życia dzieci nienarodzonych. I kolejny raz okazuje się, że logiczne myślenie nie jest mocną stroną współczesnych duchownych. Jeżeli dzieci nienarodzone zmarłe bez Chrztu św. trafiają z miejsca do Nieba, to aborcja jest najwspanialszym sposobem na przeprowadzenie człowieka od poczęcia do zbawienia. Bez żadnej pokusy, żadnej słabości, ryzyka grzechu. Jedna klinika aborcyjna dostarcza Kościołowi więcej świętych, niż wszystkie kościoły w mieście. Podobnie jest z zarodkami niszczonymi w technice in-vitro. Po co je bronić, skoro unicestwienie otwiera im bramy Nieba?

    Limbus może się nie podobać, ale jest jak brakująca cegiełka w murze. Wyrzucimy ją - cała konstrukcja się wali. Grzech pierworodny, Chrzest św. niemowląt, obrona życia - tracą umocowanie w systemie teologicznym. A Miłosierdziu Bożemu nic nie ubędzie, jeżeli przyjmiemy logiczne wnioski z Ewangelii i św. Tradycji.
  • Maćku, wynika z tego, że dzieci zabite w czasie aborcji mają lepiej, bo przeszły chrzest krwi.
    Są, jako żywo, męczennikami.

    Logika nie zawsze jest tak logiczna, jak chcielibyśmy.:wink:
  • Są męczennikami, ale nie za wiarę. Nie zabito ich z powodu ich własnego chrześcijańskiego światopoglądu, ale z woli ich matki. Dlatego mówienie o Chrzcie krwi jest nadużyciem.
  • [cite] Cart&Pud:[/cite]Maćku, wynika z tego, że dzieci zabite w czasie aborcji mają lepiej, bo przeszły chrzest krwi.
    Są, jako żywo, męczennikami.
    Męczennikami są, owszem,. Ale ta koncepcja chrztu krwi... to dogmat? (chyba nie, nie sprawdzałem...)
    Logika nie zawsze jest tak logiczna, jak chcielibyśmy.:wink:
    Powiedzmy tak: logika Boga to nie logika ludzka
  • Powiedzmy tak: logika Boga to nie logika ludzka
    I w tym właśnie pokładam nadzieję, myśląc o naszej nieżyjącej Maricarmen...
  • No i tu się walnęłam...
    Nie można powiedzieć o dziecku, które zmarło- "nieżyjące".
  • No ale powiedz, po kobiecemu: jeżeli wyabortowane dziecko idzie od razu do Nieba, to co jest złego w aborcji? My się musimy przez kilkadziesiąt lat zmagać, walczyć, nawracać, a ono ciach! i już jest w Domu Ojca. Tylko pozazdrościć.
  • Ale nie jest w piekle
  • Maćku. Zabicie dziecka zawsze jest zbrodnią i chyba nie ma tu do rzeczy czy jest ono w łonie matki czy poza nim.
    Sugerujesz, że jeśli aborcja przeprowadzałaby dziecko do nieba to nie ma sensu jej się sprzeciwiać? Czy kościół nie będzie potępiał zbrodni dokonanej na nowoochrzczonym niemowlęciu (przecież wiadomo, że pójdzie ono do nieba)?

    Nie czuję się kompetentną osobą do potwierdzania czy negowania koncepcji Limbusa; możliwe, że dzieci zmarłe przed urodzeniem przechodzą jakiś etap oczyszczenia nie ma tu chyba jakichś jednoznacznych wypowiedzi Kościoła. Myślę, że jednak taka prosta ufność, że Pan Bóg nie pozwoli skrzywdzić dzieci, którym dał i zabrał życie, że roztoczy nad nimi Swą opiekę czy w Niebie czy w Limbusie, nie jest chyba grzechem ani sprzeciwianiem się nauczaniu Kościoła.
  • Pan Bóg nie pozwoli skrzywdzić dzieci

    Ale Limbus nie jest żadną krzywdą. Jest dużo lepszy, niż nasze ziemskie życie, bez jakichkolwiek utrapień, których codziennie doświadczamy. Jedyne, co go odróżnia od Nieba, to niemożność oglądania Boga twarzą w twarz.

    O aborcji piszę dlatego, że choć jako morderstwo jest rzeczą ohydną, to przyjmując pozycję moich Szanownych Oponentów można w niej dostrzec pewnego rodzaju "błogosławioną winę".
  • Nie napisałem, że oddzielonego od Boga. Napisałem, że nie zjednoczonego. Brak nagrody nie równa się krzywda.

    A czy dać życie wieczne - nie będzie czymś chwalebnym?
  • [cite] mona:[/cite]Ale nie jest w piekle
    ZTCW limbus jest jednym z kręgów piekła.
  • O czym Wy, kurka, rozmawiacie? Jaki limbus? A że to nie dogmat, to Ci, Gregoriusie, nie przeszkadza?:confused:

    Co Wy - Niebo to Waszym zdaniem jakiś plener podzielony na kręgi, jak u Dantego? Tu mamy limbusik, tu mamy piekiełko, w którym smażą się recydywiści, a tu mamy kryształową salę, gdzie mamy audiencję twarzą w twarz?

    No przecież nie. To wszystko są jakiś ułomne ludzkie próby wyobrażenia sobie, jak będzie. Że Pan Jezus mówił o pokojach, których wiele? Mówił też, że jesteśmy owcami, a żadne z nas nie beczy. Przecież nie chodziło Mu o dosłowność... Wiara nie składa się wyłącznie z dogmatów, bo nie byłaby wiarą sensu stricto. Jest całe pole dla ufności i nadziei. I to jest jedno z nich. Potrzebny do zbawienia jest chrzest, bo nie ma zbawienia innego niż w Chrystusie. Ale On zginął za WSZYSTKICH, a nie tylko za ochrzczonych. I Boską tajemnicą jest, co to znaczy ZA WSZYSTKICH. Póki co nie wiemy, ale to, co JUŻ wiemy, pozwala nam PRZYPUSZCZAĆ, że teologia to nie matematyka i niewinnie zmarłe dziecko przed swoim narodzeniem, otoczone modlitwą i pragnieniem dla niego chrztu, NIE jest POTĘPIONE na wieki.

    Wybaczcie ekspresję (sama się sobie dziwię), ale niedobrze być bardziej papieskim niż papież. No i się wkurzyłam.
  • Rzeczywiście, niedobrze. Czemu więc sama to robisz? Czemu stawiasz swoje własne przemyślenia wyżej, niż nieomylne nauczanie soborów powszechnych? Dogmat o grzechu pierworodnym obowiązuje od V wieku, a Ty jednym kopniakiem wrzucasz go do kosza. Sorry, ale ja pozostanę przy nauczaniu soborów, a nie Twoim.
  • A co z ludźmi, ktorzy nigdy nie mieli możliwości poznać Chrystusa? Np. dzicy w Afryce?
  • [cite] Kinga:[/cite]O czym Wy, kurka, rozmawiacie? Jaki limbus? A że to nie dogmat, to Ci, Gregoriusie, nie przeszkadza?:confused:
    ale jest dogmat o potępieniu ze względu na grzech pierworodny.
    pozwala nam PRZYPUSZCZAĆ, że teologia to nie matematyka i niewinnie zmarłe dziecko przed swoim narodzeniem, otoczone modlitwą i pragnieniem dla niego chrztu, NIE jest POTĘPIONE na wieki.
    Ręce opadają. Już nie będę cytował po raz n-ty w tym wątku odpowiednich dogmatów...
  • Gregorius,
    i chyba czas, żeby już opadły obu stronom sporu. W żadnym punkcie nie zaprzeczam nauczaniu soborów. Nie stwierdzam, że nie jest potrzebny chrzest. Stwierdzam, że nie wiemy, jak jest z dziećmi zmarłymi przed narodzeniem. I wskazuję na takie niedogmatyczne wypowiedzi Kościoła, które pozwalają nam mieć nadzieję, że nienarodzone nieochrzczone z niczyjej winy dzieci nie smażą się na wieki potępione w piekle.
    Skoro to dla Ciebie takie oczywiste z tym piekłem, to po co ta dyskusja? Olej KEP jako heretycką i już.
    Maćku, wybacz, ale nie porzucę nadziei i wiary w Boże miłosierdzie tylko dlatego, żebyś przypadkiem dramatycznie niesyty twardych i oczywistych zasad nie zwiał do protestantów. Chcesz to wiej. Darz bór.
  • Nie wątpię, że wierzysz w Boże Miłosierdzie, ale czy wierzysz w Boga, sprawiedliwego sędziego, który za dobro wynagradza a za zło karze? Mam wrażenie, że na wszystko, co wykracza poza sentymentalny obraz Miłosierdzia reagujesz zatykaniem uszu, zamykaniem oczu i agresją. Symptomatyczne jest także to, co napisałaś powyżej. Ledwo napisałem o swoim rozczarowaniu zamieszaniem, jakie robią obecnie teologowie, Ty już mnie wyrzucasz z Kościoła. Już mi każesz wynosić się do protestantów, żebym Ci nie psuł błogostanu. Ale nic z tego. Przekonujesz mnie tylko, jak wiele racji miał św. Paweł pisząc:

    Głoś naukę, nastawaj w porę, nie w porę, w razie potrzeby wykaż błąd, poucz, podnieś na duchu z całą cierpliwością, ilekroć nauczasz. Przyjdzie bowiem chwila, kiedy zdrowej nauki nie będą znosili, ale według własnych pożądań - ponieważ ich uszy świerzbią - będą sobie mnożyli nauczycieli. (2Tm 4, 2-3)
  • Tylko nie płacz, Maćku.
    Sam szantażujesz, że pójdziesz, bo w Kościele takim, jak rozumiem ja i mi podobni, w tym również KEP, jest gorzej niż u protestantów.
    O agresji to mógłbyś powiedzieć, gdybyśmy się spotkali. Na ubitej ziemi:bigsmile: "sentymentalnie" rzuciłabym Ci się do oczu, na ten przykład. A na razie to jest bardzo dialogicznie.
  • Maćku, czy w czasach Soboru Florenckiego ktoś mówił o dzieciach zmarłych przed narodzeniem? Czy kopano groby i robiono pochówki trzymiesięcznym, miesięcznym nienarodzonym płodom, że się tak wyrażę? Nie myślisz o tym?

    Przecież dogmat to nie objawienie. To owoc łaski i rozumu. Nikt nie przeczy dogmatowi. Ze względu na Boga sprawiedliwego coś mi mówi, że nie musisz mieć racji twierdząc, że piekło zaludniają nienarodzeni.
  • Widzę, że w tym dialogu wzięłaś na siebie rolę gołębi z piosenki Młynarskiego o pomniku Prusa. Jak tam chcesz, ja traktuję ataki osobiste jako obnażenie słabości w kwestiach merytorycznych.
  • Twoja sprawa. Tylko jak rozumieć wobec tego te gołębie?
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.