Jeszcze o tym złym dotyku, stawianiu granic, budowaniu relacji:
Szkoła nie nauczy życia! Szkoła uczy przedmiotów, zagadnień itp. W każdej szkole uczą, że alkohol i papierosy szkodzą, młodzież, dorośli i starzy nadal piją i palą.
Szkoła nie nauczy wszystkich wszystkiego, podejmowania decyzji życiowych człowiek się uczy poza klasą.
Nie było biologii w szkole, gdy do niej chodziłaś? Ani wychowania do życia w rodzinie?
Za komuny było i jedno, i drugie.
I nie chodziłaś do szkoły w ciągu ostatnich ośmiu lat, gdy rządził PiS. Gdybyś chodziła, to byś wiedziała, że były i są. Te przedmioty. Gdybyś sprawdziła podstawę programową ( a dokument to nie tajny, na stronie ministerstwa edukacji jest), to byś wiedziała, czego uczą.
Twoja matka dostałaby stanu przedzawałowego, jak zakładasz, ale nie wiesz, bo nie pytałaś. Fascynujące, to zwalanie na rodziców, jak się ma 30+.
A jak łapy do dzieci wyciąga lewica, to jest fajnie, prawda. Nauczy owa lewica nastolatki rozmaitych wynaturzeń, będzie im fajniej.
Szczęśliwie moje dzieci kończą niedługo edukację, a Twoje dziecko będzie chodziło do super szkoły, gdzie dowie się z pewnością, o tym, co Twoim zdaniem konieczne w damsko-męskiej relacji.
No mialam i biologie i jakies WDZ pewnie... nie przypominam sobie zeby na ktorychkolwiek zajeciach mowiono mi o: 1. Rodzajach antykoncepcji, jaka maja skutecznosc, co ta skutecznosc moze obnizyc, jakie maja wady i zalety. Jak wyglada dobranie odpowiedniej antykoncepcji hormonalnej, jakie sa drogi jej podania i dlaczego musi to zrobic ginekolog. 2. Na czym polega antykoncepcja awaryjna, kiedy nalezy ja przyjac zeby miala najwieksza skutecznosc, jakich spodziewac sie dzialan ubocznych i jakie niesie zagrozenia. Jednoczesnie o logistyce tego jak ja zdobyc kiedy bedzie potrzebna. 3. O tym ze mam prawo mowic nie, o tym jak mowic nie, o tym ze nawet jesli powiedzialam tak dla jednej rzeczy, dla innej moge powiedziec nie. Ze moge zmienic zdanie i nawet jesli powiedzialam tak, to moge potem powiedziec nie. Ze moje NIE ma byc BEZWZGLEDNIE szanowane.
Nic takiego nie padlo i jesli jest to zbedne u 4klasisty na przyrodzie, to u 8klasisty jak najbardziej przydatne.
Co do mojej matki- no nie pytalam, ale ona bez pytania regularnie wyglaszala takie tezy na temat seksualnosci, kobiecosci i dziewictwa, ze mam prawo nie miec najmniejszych watpliwosci jaka bylaby jej reakcja.
Ja sobie poradzilam i z seksualnoscia i z ciaza czy tez jej brakiem, antykoncepcji awaryjnej nie potrzebowalam, do ginekologa chodzilam sama (ale bylam uprzywilejowana bo nie kazda 18 latke stac na wizyte u ginekologa bez wiedzy rodzicow, oraz na antykoncepcje). Ale to ze ja sobie poradzilam to nie znaczy ze wszyscy sobie poradza.
Jeszcze o tym złym dotyku, stawianiu granic, budowaniu relacji:
Szkoła nie nauczy życia! Szkoła uczy przedmiotów, zagadnień itp. W każdej szkole uczą, że alkohol i papierosy szkodzą, młodzież, dorośli i starzy nadal piją i palą.
Szkoła nie nauczy wszystkich wszystkiego, podejmowania decyzji życiowych człowiek się uczy poza klasą.
No i tu się fundamentalnie nie zgadzamy. Edukacja to nie tylko sztywne nauczanie konkretnych przedmiotów szkolnych. Szkoła ma tez przygotowywać do życia. Dawać konkretne umiejętności oraz wiedzę na temat tego, jak potem najlepiej funkcjonować w wybranym zawodzie, na studiach, w życiu. I w pełni się zgadzam z tym, że szkoła życia nie nauczy, to już na pewno powinna dawać i często daje narzędzia, tzw. wędki na przyszłość. Kto chce, ten skorzysta, Kto nie chce - nie skorzysta. Znam wielu uczniów, którzy po warsztatach z policją na temat alkoholu lub narkotyków, przemyśleli swe wybory i rzucili nałóg. Uczniowie wprost mówią, że tego oczekują. Chcą warsztatów na temat komunikacji, pracy w grupach, mediacji rówieśniczych, nałogów. Chcą też rzetelnej edukacji seksualnej, którą będą prowadzić fachowcy. Nie uważam przy tym, że edukacja ta powinna opierać się na uczeniu o antykoncepcji bądź pozycjach seksualnych.
Ale ten brak wiedzy w dzisiejszych czasach jest wyborem!
No nie , nie zgadzam się. Źródeł wiedzy i pseudo wiedzy jest tak dużo, że nawet dorośli się gubią, a co dopiero młodzież. Wrzuć dowolne hasło i zwróć uwagę jakie setki odnośników będzie. Druga sprawa- niektórzy nie wiedzą, jakie hasło wpisać. I że należałoby to zrobić.
Dokładnie tak. W internecie więcej jest o wiele wiecej fake newsów niz rzetelnej wiedzy, a dzieci najczęściej nie potrafią oddzielić ziarna od plew. Nie wiedzą, gdzie szukać prawdziwych informacji. Popularni youtuberzy nie są najlepszym źródłem.
Powinno sie tego uczyc przede wszystkim, oddzielania ziarna od plew
Mówienia "nie" podobnie. Ale jak zrobić to w szkole, w której często "nie" ucznia jest lekceważone?
W temacie wiedzy z internetu: ogladalam na YT dziewczynę, ktora zaszla w ciążę w wieku 13 lat, bo nie wiedziała, że tak łatwo można zajść w ciążę! oglądała na YT pary, ktore miesiącami/latami starają sie o dziecko, więc myślała, że to bardzo trudne. To w USA, mieli sexeducation w szkole.
(jakby ktoś był ciekaw: urodziła i bardzo kocha to dziecko, miała duże wsparcie od rodziców.)
Ale ten brak wiedzy w dzisiejszych czasach jest wyborem!
No nie , nie zgadzam się. Źródeł wiedzy i pseudo wiedzy jest tak dużo, że nawet dorośli się gubią, a co dopiero młodzież. Wrzuć dowolne hasło i zwróć uwagę jakie setki odnośników będzie. Druga sprawa- niektórzy nie wiedzą, jakie hasło wpisać. I że należałoby to zrobić.
Dokładnie tak. W internecie więcej jest o wiele wiecej fake newsów niz rzetelnej wiedzy, a dzieci najczęściej nie potrafią oddzielić ziarna od plew. Nie wiedzą, gdzie szukać prawdziwych informacji. Popularni youtuberzy nie są najlepszym źródłem.
Powinno sie tego uczyc przede wszystkim, oddzielania ziarna od plew
Mówienia "nie" podobnie. Ale jak zrobić to w szkole, w której często "nie" ucznia jest lekceważone?
O to to to! Najpierw uczy sie dzieci bezwzglednego podporzadkowania a potem nagle mamy ich nauczyc ze wolno im mowic nie i ze maja prawo oczekiwac bezwzglednego respektowania ich odmowy. Druga rzecz to to, ze ciezar tej edukacji trzeba rozlozyc bardziej po rowno i skupic sie tez na edukowaniu chlopcow. Wiekszosc mlodziencow w moim otoczeniu wprawdzie jest uczona szacunku wobec kobiet i dziewczat, ale ten ogolny szacunek nie jest tozsamy z szacunkiem i respektem w sferze seksualnej. Uczyc umiejetnosci rozmowy o seksie, uczyc wrazliwosci na strukture psychiczna kobiety (ze one nie sa takie zerojedynkowe jak facet, ze te granice zupelnie inaczej przebiegaja niz u mezczyzn), pokazywac wage odpowiedzialnosci za podejmowane czyny i wtlaczac do glowy ze zawsze NAJPIERW rozmowa a dopiero potem przechodzic do czynow.
Niestety ale kobietom wciąż wpaja się uległość wobec mężów. Mają być posłuszne i spełniac obowiązki seksualne. I potem dorosłe kobiety mówią, musiałam uprawiać seks z mężem, bo taki mój obowiązek. Jakbym zaczęła odmawiać, to znalazłby sobie inną.
Niestety ale kobietom wciąż wpaja się uległość wobec mężów. Mają być posłuszne i spełniac obowiązki seksualne. I potem dorosłe kobiety mówią, musiałam uprawiać seks z mężem, bo taki mój obowiązek. Jakbym zaczęła odmawiać, to znalazłby sobie inną.
ale to tylko mężowie mają rezygnować ze swej natury?
Niestety ale kobietom wciąż wpaja się uległość wobec mężów. Mają być posłuszne i spełniac obowiązki seksualne. I potem dorosłe kobiety mówią, musiałam uprawiać seks z mężem, bo taki mój obowiązek. Jakbym zaczęła odmawiać, to znalazłby sobie inną.
ale to tylko mężowie mają rezygnować ze swej natury?
Każdy ma prawo powiedzieć NIE.
Niestety ale wciąż w wychowaniu dziewczynek pokutuje posłuszeństwo wobec męża.
Chłopcy zaś nie mogą pozwalać sobie na żadną słabość
Niestety ale kobietom wciąż wpaja się uległość wobec mężów. Mają być posłuszne i spełniac obowiązki seksualne. I potem dorosłe kobiety mówią, musiałam uprawiać seks z mężem, bo taki mój obowiązek. Jakbym zaczęła odmawiać, to znalazłby sobie inną.
ale to tylko mężowie mają rezygnować ze swej natury?
Każdy ma prawo powiedzieć NIE.
Niestety ale wciąż w wychowaniu dziewczynek pokutuje posłuszeństwo wobec męża.
Chłopcy zaś nie mogą pozwalać sobie na żadną słabość
podstawa trwałości związku, na początek, bo potem 1miejsce zajmuje odpowiedzialność za potomstwo
Niestety ale kobietom wciąż wpaja się uległość wobec mężów. Mają być posłuszne i spełniac obowiązki seksualne. I potem dorosłe kobiety mówią, musiałam uprawiać seks z mężem, bo taki mój obowiązek. Jakbym zaczęła odmawiać, to znalazłby sobie inną.
ale to tylko mężowie mają rezygnować ze swej natury?
Każdy ma prawo powiedzieć NIE.
Niestety ale wciąż w wychowaniu dziewczynek pokutuje posłuszeństwo wobec męża.
Chłopcy zaś nie mogą pozwalać sobie na żadną słabość
podstawa trwałości związku, na początek, bo potem 1miejsce zajmuje odpowiedzialność za potomstwo
Niestety ale kobietom wciąż wpaja się uległość wobec mężów. Mają być posłuszne i spełniac obowiązki seksualne. I potem dorosłe kobiety mówią, musiałam uprawiać seks z mężem, bo taki mój obowiązek. Jakbym zaczęła odmawiać, to znalazłby sobie inną.
ale to tylko mężowie mają rezygnować ze swej natury?
Każdy ma prawo powiedzieć NIE.
Niestety ale wciąż w wychowaniu dziewczynek pokutuje posłuszeństwo wobec męża.
Chłopcy zaś nie mogą pozwalać sobie na żadną słabość
podstawa trwałości związku, na początek, bo potem 1miejsce zajmuje odpowiedzialność za potomstwo
Seks jest podstawa trwalosci zwiazku??
tak, ze względu na naturę męskiego popędu, który jest zasadniczo inny niż damski
Niestety ale kobietom wciąż wpaja się uległość wobec mężów. Mają być posłuszne i spełniac obowiązki seksualne. I potem dorosłe kobiety mówią, musiałam uprawiać seks z mężem, bo taki mój obowiązek. Jakbym zaczęła odmawiać, to znalazłby sobie inną.
ale to tylko mężowie mają rezygnować ze swej natury?
Każdy ma prawo powiedzieć NIE.
Niestety ale wciąż w wychowaniu dziewczynek pokutuje posłuszeństwo wobec męża.
Chłopcy zaś nie mogą pozwalać sobie na żadną słabość
podstawa trwałości związku, na początek, bo potem 1miejsce zajmuje odpowiedzialność za potomstwo
Seks jest podstawa trwalosci zwiazku??
Seks spaja, łączy partnerów. Ale tylko wtedy kiedy jest za obopólna zgodą i nie jest traktowany jako obowiązek. Nie jest narzędziem kar i nagród ani tym bardziej narzędziem szantażu.
Mężczyzna nie jest bezrozumnym zwierzęciem, który nie potrafi panować nad swoim popędem.
Niestety ale kobietom wciąż wpaja się uległość wobec mężów. Mają być posłuszne i spełniac obowiązki seksualne. I potem dorosłe kobiety mówią, musiałam uprawiać seks z mężem, bo taki mój obowiązek. Jakbym zaczęła odmawiać, to znalazłby sobie inną.
ale to tylko mężowie mają rezygnować ze swej natury?
Każdy ma prawo powiedzieć NIE.
Niestety ale wciąż w wychowaniu dziewczynek pokutuje posłuszeństwo wobec męża.
Chłopcy zaś nie mogą pozwalać sobie na żadną słabość
podstawa trwałości związku, na początek, bo potem 1miejsce zajmuje odpowiedzialność za potomstwo
Seks jest podstawa trwalosci zwiazku??
Seks spaja, łączy partnerów. Ale tylko wtedy kiedy jest za obopólna zgodą i nie jest traktowany jako obowiązek. Nie jest narzędziem kar i nagród ani tym bardziej narzędziem szantażu.
Mężczyzna nie jest bezrozumnym zwierzęciem, który nie potrafi panować nad swoim popędem.
dużo trudniej mu zapanować niż kobiecie, co, w małżeństwie, wiąże się z dużo wyższym ryzykiem komplikacji
Niestety ale kobietom wciąż wpaja się uległość wobec mężów. Mają być posłuszne i spełniac obowiązki seksualne. I potem dorosłe kobiety mówią, musiałam uprawiać seks z mężem, bo taki mój obowiązek. Jakbym zaczęła odmawiać, to znalazłby sobie inną.
ale to tylko mężowie mają rezygnować ze swej natury?
Każdy ma prawo powiedzieć NIE.
Niestety ale wciąż w wychowaniu dziewczynek pokutuje posłuszeństwo wobec męża.
Chłopcy zaś nie mogą pozwalać sobie na żadną słabość
podstawa trwałości związku, na początek, bo potem 1miejsce zajmuje odpowiedzialność za potomstwo
Seks jest podstawa trwalosci zwiazku??
Seks spaja, łączy partnerów. Ale tylko wtedy kiedy jest za obopólna zgodą i nie jest traktowany jako obowiązek. Nie jest narzędziem kar i nagród ani tym bardziej narzędziem szantażu.
Mężczyzna nie jest bezrozumnym zwierzęciem, który nie potrafi panować nad swoim popędem.
dużo trudniej mu zapanować niż kobiecie, co, w małżeństwie, wiąże się z dużo wyższym ryzykiem komplikacji
działa jak głód
Takie twierdzenie stawia kobietę w roli niewolnicy seksualnej, która musi mężowi dać. Bo on ma głód.
Niestety ale kobietom wciąż wpaja się uległość wobec mężów. Mają być posłuszne i spełniac obowiązki seksualne. I potem dorosłe kobiety mówią, musiałam uprawiać seks z mężem, bo taki mój obowiązek. Jakbym zaczęła odmawiać, to znalazłby sobie inną.
ale to tylko mężowie mają rezygnować ze swej natury?
Każdy ma prawo powiedzieć NIE.
Niestety ale wciąż w wychowaniu dziewczynek pokutuje posłuszeństwo wobec męża.
Chłopcy zaś nie mogą pozwalać sobie na żadną słabość
podstawa trwałości związku, na początek, bo potem 1miejsce zajmuje odpowiedzialność za potomstwo
Seks jest podstawa trwalosci zwiazku??
Seks spaja, łączy partnerów. Ale tylko wtedy kiedy jest za obopólna zgodą i nie jest traktowany jako obowiązek. Nie jest narzędziem kar i nagród ani tym bardziej narzędziem szantażu.
Mężczyzna nie jest bezrozumnym zwierzęciem, który nie potrafi panować nad swoim popędem.
Wszystko prawda, jest waznym, bardzo waznym elementem zwiazku, ale nie podstawa.
wybór należy do pań; dobrze sobie zdawać z tego sprawę
Nie, nie nalezy do pan- to zrzucanie odpowiedzialnosci jest obrzydliwe ... "Zona mi nie dala, wiec co ja biedny mis mialen zrobic, jak nie dymac na boku".
Jak facet dyma na miescie dlatego ze mu zona odmowila seksu w domu, to niech to zrobi szybciej niz pozniej zeby sobie kobieta nie marnowala czasu na takiego niespokojnego fajfusa.
wybór należy do pań; dobrze sobie zdawać z tego sprawę
Nie, nie nalezy do pan- to zrzucanie odpowiedzialnosci jest obrzydliwe ... "Zona mi nie dala, wiec co ja biedny mis mialen zrobic, jak nie dymac na boku".
Jak facet dyma na miescie dlatego ze mu zona odmowila seksu w domu, to niech to zrobi szybciej niz pozniej zeby sobie kobieta nie marnowala czasu na takiego niespokojnego fajfusa.
zgadzam się
ale, przecież nie mówimy o obcych sobie ludziach tylko o kochającej się parze, które chce ze sobą przeżyć całe życie, wychować potomstwo, doczekać wnuków...
Sęk w tym, że postawa mężczyzny, jaką prezentujesz @Pioszo54, jest b. daleka od podejścia kochającej się pary. To postawa roszczeniowa, bezrozumnego zwierzęcia, które musi bo ma swoje potrzeby i obowiązkiem kobiety jest je zadowalać.
Taka roszczeniowość zniechęca nawet te kobiety, które mają b. wielkie libido, mogą 5 razy dziennie miesiąc przed porodem i zaraz po. Taka postawa jest bardzo aseksualna w oczach kobiet i nie ma wiele wspólnego z miłością.
Udany seks wymaga dostrzeżenia potrzeb OBOJGA partnerów, stworzenia odpowiedniej atmosfery - podniecenia, relaksu, gry wstępnej, pieszczot odpowiednich partii ciała, dzięki czemu także kobieta będzie mogła czerpać z niego pełnię przyjemności - a nie tylko kilku ruchów posuwistych
Bardzo często kobiety nie mają ochoty na seks, wcale nie dlatego, że go nie lubią, tylko dlatego, że konkretny mężczyzna traktuje to właśnie tak jak przedstawiłeś Pioszo54 - czyli roszczeniowo i byle jak, więc wcale im się to nie kojarzy z przyjemnością.
wybór należy do pań; dobrze sobie zdawać z tego sprawę
Nie, nie nalezy do pan- to zrzucanie odpowiedzialnosci jest obrzydliwe ... "Zona mi nie dala, wiec co ja biedny mis mialen zrobic, jak nie dymac na boku".
Jak facet dyma na miescie dlatego ze mu zona odmowila seksu w domu, to niech to zrobi szybciej niz pozniej zeby sobie kobieta nie marnowala czasu na takiego niespokojnego fajfusa.
zgadzam się
ale, przecież nie mówimy o obcych sobie ludziach tylko o kochającej się parze, które chce ze sobą przeżyć całe życie, wychować potomstwo, doczekać wnuków...
czujesz różnicę?
Qale zupelnie co innego sugerowales w poprzednich wpisach, zrzucajac odpowiedzialnosc na kobiety! Ja rozumiem dyskusje w malzenstwie, kompromis, probe pogodzenia roznych temperamentow, dawanie z siebie i siebie dla tej drugiej osoby, nawet jesli nie zawsze mamy na to humor... rozumiem rozmowe, poszukiwanie punktow wspolnych, spelnianie fantazji, nawet wizyte u seksuologa rozumiem. Ale nie postawe pt: Zona ma mi dac, bo ja jestem facet i u mnie libido to jak glod, a jak nie da to ide dymac na miescie i to bedzie jej wina, bo taka podjela decyzje!
Sęk w tym, że postawa mężczyzny, jaką prezentujesz @Pioszo54, jest b. daleka od podejścia kochającej się pary. To postawa roszczeniowa, bezrozumnego zwierzęcia, które musi bo ma swoje potrzeby i obowiązkiem kobiety jest je zadowalać.
Taka roszczeniowość zniechęca nawet te kobiety, które mają b. wielkie libido, mogą 5 razy dziennie miesiąc przed porodem i zaraz po. Taka postawa jest bardzo aseksualna w oczach kobiet i nie ma wiele wspólnego z miłością.
Udany seks wymaga dostrzeżenia potrzeb OBOJGA partnerów, stworzenia odpowiedniej atmosfery - podniecenia, relaksu, gry wstępnej, pieszczot odpowiednich partii ciała, dzięki czemu także kobieta będzie mogła czerpać z niego pełnię przyjemności - a nie tylko kilku ruchów posuwistych
Bardzo często kobiety nie mają ochoty na seks, wcale nie dlatego, że go nie lubią, tylko dlatego, że konkretny mężczyzna traktuje to właśnie tak jak przedstawiłeś Pioszo54 - czyli roszczeniowo i byle jak, więc wcale im się to nie kojarzy z przyjemnością.
chciałem tylko zwrócić uwagę na różnicę między płciami, także w tym obszarze,
która wydaje się być ignorowana;
jak dla mnie, to po prostu zamykanie oczu na rzeczywistość
Ja jestem bardzo daleka od obarczania wina mezczyzn. I zwroc uwage ze wina to zaczales szastac Ty mowiac ze to decyzja pan.
W seks tak jakby sie nie da w pojedynke, potrzebny jest dialog i zauwazanie potrzeb obu stron.
To co mi sie nie podoba to to ze stawiasz mezczyzn w pozycji roszczeniowej- tych ktorzy maja potrzeby do zaspokojenia. Odkryje Ameryke- kobiety tez je maja, moze nawet i wiecej, tylko nie trabia o nich tak glosno
I jezeli zwracasz uwage na roznice warunkowane przez plec i prosisz o ich zauwazenie- to zwroc uwage ze ten kij (akurat ten ;P ) ma dwa konce. Wiec warto zauwazyc potrzeby kobiety a nie tylko wymagac. Smiem twierdzic ze to bedzie sytuacja win-win.
Komentarz
Szkoła nie nauczy życia! Szkoła uczy przedmiotów, zagadnień itp. W każdej szkole uczą, że alkohol i papierosy szkodzą, młodzież, dorośli i starzy nadal piją i palą.
Szkoła nie nauczy wszystkich wszystkiego, podejmowania decyzji życiowych człowiek się uczy poza klasą.
1. powinno być więcej matematyki,
2. powinno być więcej zajęć praktycznych
3. więcej wychowania fizycznego
4. więcej języków obcych.
Wszystko słuszne, tyle że kiedy? Od 7.30 - 17.30? Czy jeszcze dłużej?
https://episkopat.pl/zespol-ekspertow-kep-ds-bioetycznych-stosowanie-tabletek-po-jest-z-punktu-widzenia-etycznego-niemoralne/
Trochę szkoda, że nic nie ma o konsekwencjach ciąży o nastolatek.
1. Rodzajach antykoncepcji, jaka maja skutecznosc, co ta skutecznosc moze obnizyc, jakie maja wady i zalety.
Jak wyglada dobranie odpowiedniej antykoncepcji hormonalnej, jakie sa drogi jej podania i dlaczego musi to zrobic ginekolog.
2. Na czym polega antykoncepcja awaryjna, kiedy nalezy ja przyjac zeby miala najwieksza skutecznosc, jakich spodziewac sie dzialan ubocznych i jakie niesie zagrozenia. Jednoczesnie o logistyce tego jak ja zdobyc kiedy bedzie potrzebna.
3. O tym ze mam prawo mowic nie, o tym jak mowic nie, o tym ze nawet jesli powiedzialam tak dla jednej rzeczy, dla innej moge powiedziec nie. Ze moge zmienic zdanie i nawet jesli powiedzialam tak, to moge potem powiedziec nie. Ze moje NIE ma byc BEZWZGLEDNIE szanowane.
Nic takiego nie padlo i jesli jest to zbedne u 4klasisty na przyrodzie, to u 8klasisty jak najbardziej przydatne.
Co do mojej matki- no nie pytalam, ale ona bez pytania regularnie wyglaszala takie tezy na temat seksualnosci, kobiecosci i dziewictwa, ze mam prawo nie miec najmniejszych watpliwosci jaka bylaby jej reakcja.
Ja sobie poradzilam i z seksualnoscia i z ciaza czy tez jej brakiem, antykoncepcji awaryjnej nie potrzebowalam, do ginekologa chodzilam sama (ale bylam uprzywilejowana bo nie kazda 18 latke stac na wizyte u ginekologa bez wiedzy rodzicow, oraz na antykoncepcje).
Ale to ze ja sobie poradzilam to nie znaczy ze wszyscy sobie poradza.
Mówienia "nie" podobnie. Ale jak zrobić to w szkole, w której często "nie" ucznia jest lekceważone?
Druga rzecz to to, ze ciezar tej edukacji trzeba rozlozyc bardziej po rowno i skupic sie tez na edukowaniu chlopcow.
Wiekszosc mlodziencow w moim otoczeniu wprawdzie jest uczona szacunku wobec kobiet i dziewczat, ale ten ogolny szacunek nie jest tozsamy z szacunkiem i respektem w sferze seksualnej. Uczyc umiejetnosci rozmowy o seksie, uczyc wrazliwosci na strukture psychiczna kobiety (ze one nie sa takie zerojedynkowe jak facet, ze te granice zupelnie inaczej przebiegaja niz u mezczyzn), pokazywac wage odpowiedzialnosci za podejmowane czyny i wtlaczac do glowy ze zawsze NAJPIERW rozmowa a dopiero potem przechodzic do czynow.
na początek,
bo potem 1miejsce zajmuje odpowiedzialność za potomstwo
ze względu na naturę męskiego popędu, który jest zasadniczo inny niż damski
co, w małżeństwie, wiąże się z dużo wyższym ryzykiem komplikacji
działa jak głód
dobrze sobie zdawać z tego sprawę
"Zona mi nie dala, wiec co ja biedny mis mialen zrobic, jak nie dymac na boku".
Jak facet dyma na miescie dlatego ze mu zona odmowila seksu w domu, to niech to zrobi szybciej niz pozniej zeby sobie kobieta nie marnowala czasu na takiego niespokojnego fajfusa.
ale,
przecież nie mówimy o obcych sobie ludziach
tylko o kochającej się parze, które chce ze sobą przeżyć całe życie, wychować potomstwo,
doczekać wnuków...
czujesz różnicę?
To postawa roszczeniowa, bezrozumnego zwierzęcia, które musi bo ma swoje potrzeby i obowiązkiem kobiety jest je zadowalać.
Taka roszczeniowość zniechęca nawet te kobiety, które mają b. wielkie libido, mogą 5 razy dziennie miesiąc przed porodem i zaraz po. Taka postawa jest bardzo aseksualna w oczach kobiet i nie ma wiele wspólnego z miłością.
Udany seks wymaga dostrzeżenia potrzeb OBOJGA partnerów, stworzenia odpowiedniej atmosfery - podniecenia, relaksu, gry wstępnej, pieszczot odpowiednich partii ciała, dzięki czemu także kobieta będzie mogła czerpać z niego pełnię przyjemności - a nie tylko kilku ruchów posuwistych
Bardzo często kobiety nie mają ochoty na seks, wcale nie dlatego, że go nie lubią, tylko dlatego, że konkretny mężczyzna traktuje to właśnie tak jak przedstawiłeś Pioszo54 - czyli roszczeniowo i byle jak, więc wcale im się to nie kojarzy z przyjemnością.
Ja rozumiem dyskusje w malzenstwie, kompromis, probe pogodzenia roznych temperamentow, dawanie z siebie i siebie dla tej drugiej osoby, nawet jesli nie zawsze mamy na to humor... rozumiem rozmowe, poszukiwanie punktow wspolnych, spelnianie fantazji, nawet wizyte u seksuologa rozumiem.
Ale nie postawe pt: Zona ma mi dac, bo ja jestem facet i u mnie libido to jak glod, a jak nie da to ide dymac na miescie i to bedzie jej wina, bo taka podjela decyzje!
która wydaje się być ignorowana;
jak dla mnie, to po prostu zamykanie oczu na rzeczywistość
i także egoistyczne podejście
W seks tak jakby sie nie da w pojedynke, potrzebny jest dialog i zauwazanie potrzeb obu stron.
To co mi sie nie podoba to to ze stawiasz mezczyzn w pozycji roszczeniowej- tych ktorzy maja potrzeby do zaspokojenia. Odkryje Ameryke- kobiety tez je maja, moze nawet i wiecej, tylko nie trabia o nich tak glosno
I jezeli zwracasz uwage na roznice warunkowane przez plec i prosisz o ich zauwazenie- to zwroc uwage ze ten kij (akurat ten ;P ) ma dwa konce.
Wiec warto zauwazyc potrzeby kobiety a nie tylko wymagac. Smiem twierdzic ze to bedzie sytuacja win-win.