Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Pigułka dzień po

123468

Komentarz

  • Sandyesa powiedział(a):

    Ale gdzie ja cokolwiek pisze o rozpadzie malzenstwa? W ogole nie odnosilam sie w moich wpisach do korelacji miedzy seksem a trwaloscia zwiazku? Skad taka interpretacja?

    Uporządkujmy rozmowę. Pisałem wcześniej, że lepiej jest dla trwałości małżeństwa, jeśli małżonkowie nie mają doświadczeń seksualnych i przez to wybujałych oczekiwań, bo dzięki temu będą zadowoleni z takiego pożycia jakie mają. Pani na to odpisała, że masakra. Skoro masakra, to widocznie dla pani ważniejszy jest seks niż trwałość małżeństwa. Dlatego odpisałem, że lepiej nie mieć bujnej przeszłości i oczekiwań, ale za to mieć rodzinę na całe życie, którą dzieci będą wspominać jako okres szczęścia. A pani na to: "Ale gdzie ja cokolwiek pisze o rozpadzie malzenstwa?". I pogadali.
  • Coralgol powiedział(a):
    Dla mnie teksty @Kuba są poniżające i dla kobiety i dla mężczyzny.
    Te porównania do używanego samochodu, w którym ktoś sikał na tapicerkę, jakieś paranoiczne obawy że kobieta mogła mieć lepszego kochanka w przeszłości, a w ogóle to lepiej żeby nie miała zbyt wysokich oczekiwań...
    To obraża w zasadzie obydwie płcie i nie wiem, czy warto na tym poziomie dyskutować.

    No, argumentacja na poziomie "masakra".
  • @Sandyesa, przecież jasno napisałaś, że niedoświadczona dziewica będzie zadowolona z czegokolwiek, co facet zrobi, bo nie wie, że może byc lepiej.
    Jak on jest beznadziejny (ciekawe wg czyich kryteriów???), ale obojgu to nie przeszkadza, to w czym problem? 
    Problem ma ta doświadczona, której seks z danym kochankiem nie odpowiada. Musi albo go poprawić, albo go zostawić, albo pogodzić sie z brakiem satysfakcji z seksu. 
    Zobacz, sama wskazujesz problem, który powstaje w wyniku seksu przedmałżeńskiego. 

    Oczekiwanie, że dana kobieta/mężczyzna będzie w łóżku jak tam ktoś inny, jest chore. W łóżku chcę być sobą, chcę być naturalna, nie widzę nic wartościowego w konieczności spinania się, by dorównać jakiejś innej kobiecie. I do tego w lęku, że jak będę gorsza, to może on mnie zostawi... myślę, że facet też woli byc sobą, a nie czuć presję dorównania innemu.

    Poza tym jak przenieść doświadczenia z jednego związku na inny, skoro nawet w jednym związku doświadczenia nie są stałe? Współżyjąc tylko z jednym mężczyzną wiem,  że reakcje się zmieniają i nie jest to przejawem beznadziejności kochanka. 
    Żeby sie rozwijać nie trzeba mieć wspomnień, że z innym było tak a tak.
    Jak w seksie którejś ze stron coś nie pasuje, to się rozmawia, szuka rozwiązania. Myślisz, że ktoś bez doświadczenia z innymi na to nie wpadnie?

    To tak czysto fizycznie, choć ja nie umiem oddzielić seksu od strefy psychicznej. Dla mnie wystarczające jest, że kocham męża i jestem z nim szczęśliwa, by każde współżycie z nim było satysfakcjonujące. Strona techniczna jest drugoplanowa, rozwija się w czasie. 
    Podziękowali 1Pioszo54
  • Beta powiedział(a):
    @Sandyesa, przecież jasno napisałaś, że niedoświadczona dziewica będzie zadowolona z czegokolwiek, co facet zrobi, bo nie wie, że może byc lepiej.
    Jak on jest beznadziejny (ciekawe wg czyich kryteriów???), ale obojgu to nie przeszkadza, to w czym problem? 
    Problem ma ta doświadczona, której seks z danym kochankiem nie odpowiada. Musi albo go poprawić, albo go zostawić, albo pogodzić sie z brakiem satysfakcji z seksu. 
    Zobacz, sama wskazujesz problem, który powstaje w wyniku seksu przedmałżeńskiego. 

    Oczekiwanie, że dana kobieta/mężczyzna będzie w łóżku jak tam ktoś inny, jest chore. W łóżku chcę być sobą, chcę być naturalna, nie widzę nic wartościowego w konieczności spinania się, by dorównać jakiejś innej kobiecie. I do tego w lęku, że jak będę gorsza, to może on mnie zostawi... myślę, że facet też woli byc sobą, a nie czuć presję dorównania innemu.

    Poza tym jak przenieść doświadczenia z jednego związku na inny, skoro nawet w jednym związku doświadczenia nie są stałe? Współżyjąc tylko z jednym mężczyzną wiem,  że reakcje się zmieniają i nie jest to przejawem beznadziejności kochanka. 
    Żeby sie rozwijać nie trzeba mieć wspomnień, że z innym było tak a tak.
    Jak w seksie którejś ze stron coś nie pasuje, to się rozmawia, szuka rozwiązania. Myślisz, że ktoś bez doświadczenia z innymi na to nie wpadnie?

    To tak czysto fizycznie, choć ja nie umiem oddzielić seksu od strefy psychicznej. Dla mnie wystarczające jest, że kocham męża i jestem z nim szczęśliwa, by każde współżycie z nim było satysfakcjonujące. Strona techniczna jest drugoplanowa, rozwija się w czasie. 
    Niedoswiadczona dziewica bedzie zadowolona bo nie bedzie miala pojecia ze moze byc lepiej, inaczej, po prostu przyjmie za oczywiste ze jest jak jest. Uwazasz ze to optymalne? 
    Natomiast ta doswiadczona ma mozliwosc decyzji, jesli seks jest dla niej bardzo wazny, a partner nie spelnia jej oczekiwan i nie rokuje poprawy to po prostu sie z nim nie wiaze na stale i tyle. 

    Powtorze- dla mnie obie opcje sa ok, nie rozumiem po prostu gloryfikowania dziewictwa jako czegos lepszego. 

    Co do porownywania obecnej partnerki do poprzednich- nie wiem czy moj maz to robi, ale nawet jesli to nie mam z tym problemu bo wiem ze wszystkie przy mnie wypadaja blado :D nie mam kompleksow, mam swietne cialo i uwazam sie za dobra kochanke (mimo ze bylam niedoswiadczona dziewica jak poznalam mojego meza ;)). Ciezko by mu bylo znalezc lepsza ode mnie, ale jesli mu to przyjdzie do glowy to jeszcze pomoge mu spakowac walizki. 
  • Kuba powiedział(a):
    Sandyesa powiedział(a):

    Ale gdzie ja cokolwiek pisze o rozpadzie malzenstwa? W ogole nie odnosilam sie w moich wpisach do korelacji miedzy seksem a trwaloscia zwiazku? Skad taka interpretacja?

    Uporządkujmy rozmowę. Pisałem wcześniej, że lepiej jest dla trwałości małżeństwa, jeśli małżonkowie nie mają doświadczeń seksualnych i przez to wybujałych oczekiwań, bo dzięki temu będą zadowoleni z takiego pożycia jakie mają. Pani na to odpisała, że masakra. Skoro masakra, to widocznie dla pani ważniejszy jest seks niż trwałość małżeństwa. Dlatego odpisałem, że lepiej nie mieć bujnej przeszłości i oczekiwań, ale za to mieć rodzinę na całe życie, którą dzieci będą wspominać jako okres szczęścia. A pani na to: "Ale gdzie ja cokolwiek pisze o rozpadzie malzenstwa?". I pogadali.
    No wlasnie, to TY pisales ze dla trwalosci malzenstwa lepiej jest zeby malzonkowie nie mieli doswiadczen i oczekiwan. JA niczego takiego nie pisalam, uwazam ze nie ma kompletnie zadnego zwiazku miedzy dziewictwem a czasem trwania malzenstwa. 
    A co do oczekiwan to nawet lepiej zeby je mieli, bo cos sie w tym lozku przynajmniej bedzie dzialo a nie tylko na lyzeczke po ciemku ;P 
  • Kuba powiedział(a):
    Kacha powiedział(a):

    Nie chwytam takich form...
    Zarówno traktowanie kobiet jako towaru na jedną noc jak i porównywanie dziewicy do nowego samochodu to objaw tej samej, brzydkiej podstawy, niestety. 


    No nie chwytasz. To nie było porównanie kobiety do samochodu, tylko przenośnia typu "o ileż bardziej". O ileż bardziej powinni chcieć czystej kobiety, skoro chcą czystego samochodu. A więc nie ma tu zniżania wartości kobiety do poziomu samochodu.

    Co do porównania do ogranego instrumentu, to ludzie rozwiąźli nie są jak ograny instrument, tylko jak wypaczony intrument. Bo choćby instrument miał wcześniej tylko jednego użytkownika, ale był używany niewłaściwie, to wystarcza to, by instrument wypaczyć. Niewłaściwe używanie instrumentu jest tu przenośnią relacji intymnej bez ślubu, czyli bez ślubowania, że para chce tworzyć stały związek, że chce razem iść przez życie. Akty intymne bez ślubu świadczą o tym, że ktoś chce wykorzystać kogoś instrumentalnie, jak wibrator lub lalkę, albo że sam czuje się jak wibrator, dając się tak wykorzystać. Obie te rzeczy świadczą o wypaczeniu i prowadzą do dalszego wypaczenia, które wynika z rosnących oczekiwań seksualnych w miarę przeżywania coraz to nowych doznań. To wszystko szkodzi późniejszemu małżeństwu. My tu nie rozmawiamy o wartości dziewictwa samej w sobie, tylko o wartości dziewictwa dla małżeństwa, rodziny.
    A bierzesz pod uwagę, że ktoś może popełnić po prostu błąd... Że sam możesz go popełnić? Tyle wiemy o sobie ile nas sprawdzono - w tej dziedzinie gramy często na ogromnym hormonalnym wspomaganiu i to nie ułatwia sprawy. Wyrwać w czystości do ślubu nie jest łatwo - wiem o tym. Dlatego też nie nazwałbym rozwiązłym kogoś, komu się nie udało. Ani rozwiązłym ani tym bardziej wypaczonym instrumentem. 

    Podziękowali 1BjarskularBlue
  • edytowano 6 luty
    @Sandyesa Jak kobieta tarfiała wcześniej na słabszych kochanków, to znaczy, że aktualny jest naj? Wcale nie. Ona po prostu obecnego traktuje jako super, bo nie ma porównania do kogoś lepszego. I nie wie, że z innym byłoby lepiej. Żeby miec pewność, że obecny jest tym naj, to by musiała sprawdzić każdego. Bez tego to jest zupełnie jak dziewica, która nie ma żadnego doświadczenia, więc nie ma w ogóle do kogo porównać. Chociaż nie. Ta która trafiła na lepszego niz poprzedni, może chcieć jeszcze lepszego, bo czemu poprzestawać na takim, jak może trafi sie lepszy?

    Natomiast jak wcześniejszy był lepszym kochankiem, to co, wróci do niego na seks? A może będzie zaczynała kolejne znajomości od łóżka, by nie tracić czasu na tych gorszych niż jakiś tam X, z którym kiedyś była?
    Im więcej piszesz, tym lepiej widzę zupełny brak korzyści z doświadczenia.
  • Beta powiedział(a):
    @Sandyesa Jak kobieta tarfiała wcześniej na słabszych kochanków, to znaczy, że aktualny jest naj? Wcale nie. Ona po prostu obecnego traktuje jako super, bo nie ma porównania do kogoś lepszego. I nie wie, że z innym byłoby lepiej. Żeby miec pewność, że obecny jest tym naj, to by musiała sprawdzić każdego. Bez tego to jest zupełnie jak dziewica, która nie ma żadnego doświadczenia, więc nie ma w ogóle do kogo porównać. Chociaż nie. Ta która trafiła na lepszego niz poprzedni, może chcieć jeszcze lepszego, bo czemu poprzestawać na takim, jak może trafi sie lepszy?

    Natomiast jak wcześniejszy był lepszym kochankiem, to co, wróci do niego na seks? A może będzie zaczynała kolejne znajomości od łóżka, by nie tracić czasu na tych gorszych niż jakiś tam X, z którym kiedyś była?
    Im więcej piszesz, tym lepiej widzę zupełny brak korzyści z doświadczenia.
    Ale celem naszego zycia nie jest miec najlepszego kochanka/najlepszy seks na swiecie ;) 
    Wiec jesli ta ktora trafiala na beznadziejnych balwanow zakochala sie w facecie ktory jest lepszy od nich/jest dla niej satysfakcjonujacym kochankiem to nic tylko sie cieszyc. 

    A jesli jest odwrotnie, czyli miala doswiadczenie w relacji z rewelacyjnym kochankie a nastepnie wiaze sie z subiektywnie gorszym to ma 3 opcje: 
    1. Zrezygnowac z tej relacji jesli jest to dla niej nie do zaakceptowania. 
    2. Pracowac nad pozyciem jesli uwaza ze facet rokuje pod tym wzgledem
    3. Uznac ze facet ma inne zalety znacznie wazniejsze niz dobry seks i po prostu zaakceptowac ten stan rzeczy, ewentualnie z uklonem w kierunku punktu 2 pracowac nad zwiazkiem zawsze warto. 

    Z moich obserwacji kobiety zazwyczaj wybieraja opcje 3  Kobieta w zwiazku ma raczej inne priorytety niz seks i nieczesto stawia go na piedestale. Wiec jesli facet zaspokaja jej pozalozkowe potrzeby to konieta bedzie sklonna porzucic wizje szalonych fikolkow w sypialni bez poczucia straty. 

    A jeszcze co do gloryfikowania dziewictwa- jak sobie przypomne jaka bylam beznadziejna w lozku na poczatku zwiazku z moim mezem to mysle sobie ze musial byc bardzo zakochany ze mnie nie poslal do wszystkich diablow
  • Sandyesa powiedział(a):

     Niedoswiadczona dziewica bedzie zadowolona bo nie bedzie miala pojecia ze moze byc lepiej, inaczej, po prostu przyjmie za oczywiste ze jest jak jest. Uwazasz ze to optymalne? 
    Natomiast ta doswiadczona ma mozliwosc decyzji, jesli seks jest dla niej bardzo wazny, a partner nie spelnia jej oczekiwan i nie rokuje poprawy to po prostu sie z nim nie wiaze na stale i tyle. 


    Jakoś mnie umiarkowanie obchodzi czy moje zadowolenie wynika z tego, że nie miałam innych doświadczeń czy nie. Interesuje mnie to czy jestem zadowolona. Zresztą przy wielu partnerach też zawsze jest możliwość - a może kolejny będzie jeszcze lepszy. 
    Seks to nie sport ale jeden z elementów relacji. Kocham całego mojego męża a nie tylko seks z nim. 
  • edytowano 6 luty
    Czy ja dobrze zrozumiałam, że - zdaniem niektórych - należy dziewictwo stracić przed ślubem celem rozeznania się w kochankach? To dopiero nowość na tym forum!
  • Beta powiedział(a):
    @Sandyesa Jak kobieta tarfiała wcześniej na słabszych kochanków, to znaczy, że aktualny jest naj? Wcale nie. Ona po prostu obecnego traktuje jako super, bo nie ma porównania do kogoś lepszego. I nie wie, że z innym byłoby lepiej. Żeby miec pewność, że obecny jest tym naj, to by musiała sprawdzić każdego. Bez tego to jest zupełnie jak dziewica, która nie ma żadnego doświadczenia, więc nie ma w ogóle do kogo porównać. Chociaż nie. Ta która trafiła na lepszego niz poprzedni, może chcieć jeszcze lepszego, bo czemu poprzestawać na takim, jak może trafi sie lepszy?

    Natomiast jak wcześniejszy był lepszym kochankiem, to co, wróci do niego na seks? A może będzie zaczynała kolejne znajomości od łóżka, by nie tracić czasu na tych gorszych niż jakiś tam X, z którym kiedyś była?
    Im więcej piszesz, tym lepiej widzę zupełny brak korzyści z doświadczenia.
    A co do tego ze jak kobieta trafi na lepszego kochanka to bedzie sie zastanawiac i poszukiwac jeszcze lepszego- no mozna i tak, i jak chce to niech poszukuje, ja moge uwazac ze to glupie bo seks nie jest sensem zycia i dla mnie takie poszukiwanie to by byla strata czasu, ale jesli dla kogos to takie wazne no to przeciez nie zabronie ;) 
  • edytowano 6 luty
    Brakuje mi tu wpisów śp. klasyka.
  • @Sandyesa jak nie ma do kogo porównać, to nie ma takich rozterek. Są wyłącznie dla siebie, nie ma frustracji, że jest gorzej niz z innym. On dla niej jest naj, ona dla niego też. I to jest najistotniejsze. 
    Podziękowali 1Berenika
  • Berenika powiedział(a):
    Czy ja dobrze zrozumiałam, że - zdaniem niektórych - należy dziewictwo stracić przed ślubem celem rozeznania się w kochankach? To dopiero nowość na tym forum!
    Czy ja powiedzialam ze nalezy? To Beta przedstawia rozne konfiguracje, ze poprzedni byl lepszy czy gorszy czy zaden, wiec odpowiadam jakie w tych konfiguracjach moga byc opcje decyzyjne moim zdaniem. 
    Nikt tu chyba nie sugeruje rozeznawania sie w kochankach?
    Ja twierdze tylko ze gloryfikowanie dziewictwa i traktowanie go jako zalety to jakas pomylka moim zdaniem. 
    Co wiecej, przekonanie ze wszyscy mezczyzni marza o dziewicy jest z cala pewnoscia bledne. Oczywiscie jest duza grupa mezczyzn dla ktorych to wazne lub wrecz konieczne, ale sporo facetow wchodzac w zwiazek pragnie dojrzalej kochanki ktora jest pewna swojej kobiecosci i wie czego chce. Niekoniecznie pasuje im przestraszona i niepewna kobieta, ktora nie jest swiadoma swojej seksualnosci, nie zna swojego ciala i jego reakcji, nie potrafi odpowiedziec na potrzeby partnera i wlasciwie wszystkiego trzeba ja nauczyc. 
    (Uprzedzajac- tacy co wlasnie chca nauczyc tez sie pewnie znajda, zeby sobie wyszkolic kochanke na swoja modle)
  • Beta powiedział(a):
    @Sandyesa jak nie ma do kogo porównać, to nie ma takich rozterek. Są wyłącznie dla siebie, nie ma frustracji, że jest gorzej niz z innym. On dla niej jest naj, ona dla niego też. I to jest najistotniejsze. 
    I to mnie przekonuje w pewien sposob, ale to jest zupelnie inne przedstawianie dziewictwa niz patetyczne wywody Kuby o blonie dziewiczej i pieczeci
  • edytowano 6 luty
    @Beta

    To chyba jest inaczej. Jeżeli w łóżku coś jest nie tak, to niedoświadczona kochanka podobnie jak ta doświadczona będzie odczuwać dyskomfort z tego powodu. Osoba z niewielkim doświadczeniem, (a przede wszystkim bez pewnej świadomości i wiedzy) często jednak zupełnie nie wie, jak reagować w takich sytuacjach, jak mówić o swoich potrzebach i nad czym pracować, by było w tej sferze.

    Przy czym moim zdaniem to nie jest kwestia wielu kochanków i odbytych wcześniej stosunków, tylko właśnie tej świadomości, wiedzy, pewnej łóżkowej asertywności, umiejętności mówienia wprost o swoich potrzebach i słuchania partnera, woli i chęci, by się nawzajem uczyć swoich ciał i reakcji.
    Podziękowali 3Sandyesa Beta Skatarzyna
  • Dziewica niekoniecznie musi być przestraszona i niepewna.

    I ten małżonek niekoniecznie łajdaczył się z prostytutkami, że tak wszystko umie.


    Ideałem są ludzie, którzy oddają świadomie i radośnie ciało kochanej osobie. Dobrze jest przy tym nie wstydzić się przeszłości.
    Podziękowali 2Sandyesa Skatarzyna
  • Dziwne zaszło tu oddzielenie życia seksualnego od relacji.
  • Ja w łóżku dla mojego od razu byłam super. Nie miał porównania i był zadowolony z tego jaka jestem :p  a ja nie czulam że muszę osiagnąć jakiś poziom. Uczyliśmy sie seksu razem.
    Kolejna korzyść z bycia dla siebie pierwszymi.
    Podziękowali 1Berenika
  • Berenika powiedział(a):
    Dziewica niekoniecznie musi być przestraszona i niepewna.

    I ten małżonek niekoniecznie łajdaczył się z prostytutkami, że tak wszystko umie.


    Ideałem są ludzie, którzy oddają świadomie i radośnie ciało kochanej osobie. Dobrze jest przy tym nie wstydzić się przeszłości.
    No ja bylam totalnie przestraszona i niepewna. I duzo bardziej lubie siebie w tej sferze teraz niz wtedy. I uwazam ze wtedy naprawde niewiele mialam do zaoferowania.

    Moj maz z prostytutkami sie nie lajdaczyl, ale mial za soba kilka relacji i jestem mu wdzieczna za jego cierpliwosc do mnie, do mojej absurdalnej nieporadnosci w kwestiach lozkowch na poczatku. Ja bym sie w kosmos wyslala na jego miejscu
  • Ja też byłam przestraszona i niepewna. I teraz też dużo bardziej lubię siebie w tej sferze niż zaraz po ślubie. Miałam jednak dużo do zaoferowania - siebie. 
    Pytanie też na ile doświadczenia z innymi partnerami wpływają na to jacy jesteśmy w kolejnych związkach. Nie wyobrażam sobie, żebym przy innym mężczyźnie była taka jak przy mężu - budujemy w końcu tą relację 13 lat. 
  • Sandyesa powiedział(a):
    Berenika powiedział(a):
    Dziewica niekoniecznie musi być przestraszona i niepewna.

    I ten małżonek niekoniecznie łajdaczył się z prostytutkami, że tak wszystko umie.


    Ideałem są ludzie, którzy oddają świadomie i radośnie ciało kochanej osobie. Dobrze jest przy tym nie wstydzić się przeszłości.
    No ja bylam totalnie przestraszona i niepewna. I duzo bardziej lubie siebie w tej sferze teraz niz wtedy. I uwazam ze wtedy naprawde niewiele mialam do zaoferowania.

    Moj maz z prostytutkami sie nie lajdaczyl, ale mial za soba kilka relacji i jestem mu wdzieczna za jego cierpliwosc do mnie, do mojej absurdalnej nieporadnosci w kwestiach lozkowch na poczatku. Ja bym sie w kosmos wyslala na jego miejscu

    A może to mężczyzna Cie onieśmielał tym, że on ma doświadczenie, a Ty nie? Jakbyście oboje byli nowicjuszami, to może byś czuła się pewniej, bo oboje bylibyście tak samo nieporadni? W seksie zaoferowałaś siebie. I to powinno byc istotne, a nie umiejętności techniczne. 
    Podziękowali 2Berenika Joannna
  • O raju. Serio chcecie uprawiać taki ekshibicjonizm??? Zwłaszcza, że nie dotyczy tylko Was, ale też małżonków...
    Podziękowali 1beatak
  • Beta powiedział(a):
    Sandyesa powiedział(a):
    Berenika powiedział(a):
    Dziewica niekoniecznie musi być przestraszona i niepewna.

    I ten małżonek niekoniecznie łajdaczył się z prostytutkami, że tak wszystko umie.


    Ideałem są ludzie, którzy oddają świadomie i radośnie ciało kochanej osobie. Dobrze jest przy tym nie wstydzić się przeszłości.
    No ja bylam totalnie przestraszona i niepewna. I duzo bardziej lubie siebie w tej sferze teraz niz wtedy. I uwazam ze wtedy naprawde niewiele mialam do zaoferowania.

    Moj maz z prostytutkami sie nie lajdaczyl, ale mial za soba kilka relacji i jestem mu wdzieczna za jego cierpliwosc do mnie, do mojej absurdalnej nieporadnosci w kwestiach lozkowch na poczatku. Ja bym sie w kosmos wyslala na jego miejscu

    A może to mężczyzna Cie onieśmielał tym, że on ma doświadczenie, a Ty nie? Jakbyście oboje byli nowicjuszami, to może byś czuła się pewniej, bo oboje bylibyście tak samo nieporadni? W seksie zaoferowałaś siebie. I to powinno byc istotne, a nie umiejętności techniczne. 
    Nieee, na pewno, na mnie nieporadny facet dzialalby totalnie odpychajaco. Pewnosc siebie w lozku u faceta to cos co mnie pociaga, dlatego nie wyobrazam sobie pojsc do lozka z prawiczkiem ... 
    Bardziej oniesmielala mnie moja wlasna niewiedza i brak doswiadczenia. 
  • Jestem ciekawa jak ludzie rozwiązują problem ewentualnych chorób przenoszonych drogą płciową. Jak obydwoje są dla siebie pierwszymi to jest bezpiecznie, jeśli nie, to uważam, że rozsądnie jest się wcześniej przebadać. Przecież nie chce się sprzedać kochanemu człowiekowi czegoś paskudnego.
  • Kacha powiedział(a):
    Jestem ciekawa jak ludzie rozwiązują problem ewentualnych chorób przenoszonych drogą płciową. Jak obydwoje są dla siebie pierwszymi to jest bezpiecznie, jeśli nie, to uważam, że rozsądnie jest się wcześniej przebadać. Przecież nie chce się sprzedać kochanemu człowiekowi czegoś paskudnego.
    Niektórzy tak robią, tj. badają się, skłaniają też ewentualnego partnera do badań.
  • To chyba jedyne rozsądne rozwiązanie.
  • Ale przydałoby się nadal w szkole wychowanie do życia w rodzinie. Najlepiej w środku lekcji. Na edukację seksualna mam alergie.

    ------
    Wszystko zależy od nauczyciela. U mojej córki w liceum pani polonistka prowadziła WDŻ z podręcznika promowanego przez katolików, a mimo to miała poglądy antykościelne. Na WDŻ córka nie chodziła, ale na polski - musiała, radziłam jej mieć minimalną frekwencję i wychodzić do łazienki, jak pani przegina. Pani bez przerwy robiła wtrącenia nt. Kościoła (omawianie filozofów rewolucji francuskiej, oglądanie dwuznacznych filmów, komentarze do obyczajów nocy poślubnej różnych kultur). Dopiero po roku udało się rodzicom zmienić nauczycielkę.
  • Eleonora powiedział(a):
    Ale przydałoby się nadal w szkole wychowanie do życia w rodzinie. Najlepiej w środku lekcji. Na edukację seksualna mam alergie.

    ------
    Wszystko zależy od nauczyciela. U mojej córki w liceum pani polonistka prowadziła WDŻ z podręcznika promowanego przez katolików, a mimo to miała poglądy antykościelne. Na WDŻ córka nie chodziła, ale na polski - musiała, radziłam jej mieć minimalną frekwencję i wychodzić do łazienki, jak pani przegina. Pani bez przerwy robiła wtrącenia nt. Kościoła (omawianie filozofów rewolucji francuskiej, oglądanie dwuznacznych filmów, komentarze do obyczajów nocy poślubnej różnych kultur). Dopiero po roku udało się rodzicom zmienić nauczycielkę.
    Optymalnie by bylo gdyby taki "przedmiot" jak WDZ prowadzony byl przez nauczyciela o pogladach neutralnych. Do szkoly chodza rozne dzieci i taki temat jak rozrodczosc i seksualnosc powinien byc przedstawiany w sposob obiektywny. 
    Ta czescia subiektywna to juz powinni sie zajac rodzice w domu o ile maja taka wole. A jesli dziecko ma nueszczescie miec rodzicow olewajacych temat to przynajmniej zostanie wyposazone przez szkole w obuwktywne informacje na podstawie ktorych z czasem wyrobi sobie subiektywne zdanie. 
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.