Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Poród w domu

12357

Komentarz

  • @Katarzyna- czy to zdanie:" obawiam się, że gdybyś chciała położnej w szpitalu rządzić, jak ma
    działać przy Twoim porodzie, to albo się obrazi i coś Ci na złość
    zmaluje, albo tak Cię postraszy, że odechce Ci się rządzić" bylo wypowiedziane z przymruzeniem oka?
  • te  duze dzieci to chyba z powodu nieopanowanej cukrzycy ciazowej?
  • @palusia walcz o swoje prawa, warto :) Tylko szkoda, że szpitalny poród musi się u nas odbywać w atmosferze walki...
  • @palusia - może skontaktuj się z Kasią Oleś z Mikołowa?
    @Felicyta - trochę z przymrużeniem, trochę nie - zależy, na jaką położną trafisz... ;-)
    @joanna_91 - współczesny poród szpitalny jest, z założenia, niefizjologiczny. Polecam książkę "Urodzić razem i naturalnie" Ireny Chołuj.
  • Niekoniecznie w szpitalu musi być źle - ostatni poród wspominam b. dobrze, rodziłam sobie w kucki, lekarka nie zdążyła przyjsć, a do położnej wołałam "łap go, łap go" bo wyskakiwał, jak korek z szampana. Na łóżko porodowe wlazłąm dopiero, jak Kajtek był na rękach tatusia i tylko łożysko wychlupneło na onym łóżku.
    A zwykły powiatowy szpital. 
  • @Skatarzyna - tylko to chlubne wyjątki są niestety :(
  • Mi też, w razie gdyby kiedyś jednak owszem, to taka jedna Położna już wie, jak do mnie dojechać. ;)
  • @Skatarzyna - myślę, że każda rozsądna położna powinna czuć się zaszczycona mogąc wspierać w porodzie tak fantastyczną mamę, jak Ty :-)
  • @Katarzyna już się kontaktowalam. Niestety podała mi tylko nazwisko na inną położną w innym szpitalu :( Obca osoba, obcy szpital to wątpię, żebym czuła się bardziej komfortowo.

    Nic nie można dla mnie zrobić :(
  • Jeden z moich chłopaków urodziła się ze zwichniętym barkiem. Rodził się do wody wcale go nie ciągnęli na siłę.
    Tak więc reguły nie ma.
    Ale fakt...był duzy- ponad4,5 kg
  • A co myślisz na taki temat: załóżmy, że nie zdążę (jeden taki wątek jest), jechać do szpitala, czy nie? Zrobić jak kiedyś z jedną rodzącą Irena Choluj? Rodząca pojechała do szpitala na czyszczenie po łożysku, a ona została z dzieciątkiem. Neonatologa mogłabym do domu zamówić.
  • @palusia - a czemu zakładasz, że musisz jechać na czyszczenie?
  • @Katarzyna Nie wiem, czy muszę, ale jak mam sobie sama sprawdzić czy łożysko wyszło samo? Nie znam się na tym.
  • Edit: czy łożysko wyszło całe
  • Hehe, @Katarzyna- ty nie znasz @palusi w akcji:) Ostatio błogosławili moment kiedy opuściła mury szpitala:) Ale dzięki swojej sile udało jej się urodzić naturalnie, ale musiała baardzo walczyć.

    Ja uważam, że nie ma co z położnych robić jakiś czarownic- mam w zasadzie poza pierwszym porodem, dobre doświadczenia, choć nie rodziłam przy żadnej "swojej". Ale może też mój próg bólu jest wyższy- ostatnio mi powiedzieli, że to niemożliwe żeby się uśmiechać przy 10 centymetrze rozwarcia:)

    Ale poród w domu....fajnie:) Może spróbuję:)
  • Możliwe, możliwe - ja i przy pierwszym i przy drugim porodzie się między partymi skurczami uśmiechałam :) Też mówili, że niemożliwe ;)
  • Przy ostatnim porodzie niestety trafiłam na starą złośliwą czarownicę.
    Ponieważ porodów się nie zapomina więc żal do takiej położnej też będzie w sercu do końca życia. A jak taka popracowała kilkadziesiąt lat to po świecie chodzą tysiące zranionych przez nią kobiet które nawet rezygnuja z posiadania następnych dzieci. W świetle Wiary to przerażające.
  • No właśnie o to mi chodzi @AleksandraB ! Właśnie o to mi chodzi. Moja koleżanka miała deprechę, poród wspomina jako koszmar, mimo/przez znieczulenie. W końcu użyli vacum i "rzucili jej male sine ciałko na brzuch", potem reanimacja, brak kontaktu z matką, problemy z karmieniem itd. ....

    No i bidula już więcej rodzić nie chce :( A niby niż demograficzny jest, to przestaliby chociaż w szpitalach zniechęcać do rodzenia dzieci, tylko by się cieszyli, jak matka wielodzietna przychodzi. Tak mi się marzy, jakby tak w Polsce matki wielodzietne traktowali jak tę hiszpańską mamę szesnaściorga dzieci, co kiedyś leciała samolotem i pilot przez mikrofon pasażerom powiedział z kim lecą, a wszyscy zaczęli bić brawo 
    8->
  • Znajoma położna opowiadała, że najlepiej się pracowało nocami, bo lekarze spali i mieli być budzeni do problemów. Wtedy położne sobie spokojnie pracowały, nikt na nie nie krzyczał, itd. 
    Raz za ochronę krocza miała poważną rozmowę, grozili jej, w rezultacie musiała każde krocze ciąć. 
    Ta praca ją wykańczała, choć była zaraz po studiach. 
  • Zadam glupie pytanie ale męczy mnie ono od czasu porodu. Czy pozycja horyzontalna nie wiąże się z pewnym niebezpieczeństwem dla dziecka? Moja położna, ale rownież te na szkole rodzenia przekonywały, że pozycje różne owszem, ale w pierwszej fazie, w drugiej dziecko może "wypaść" i nie zostać zlapane...
  • Mając dwa porody leżące, dwa stojące - uważam, że skoro położna/lekarz ma możliwość stać nad rodzącą i drzeć się, to równie dobrze może przychylić się i złapać. 
    Pamiętam jak szykowałam się się do PD i była u mnie moja mama. My mamy bardzo niskie łózka, w zasadzie leży się jak na podłodze. I mama mnie pyta, czy zamierzam rodzić na sofie w salonie, bo te łóżka takie niskie, przecież położna by musiała się przychylić. 
    No, musiała, przy obu, się przychylić. Taka praca. 
  • @szczurzysko nie zawsze to wina lekarzy, że położne nacinają (choć wiem, że i tak bywa) U nas w szpitalu klinicznym lekarze nie fatygują się do większości porodów, a krocze nacina większość położnych. Pracowałam na stażu na połogu to widziałam na żywo jak się statystyki kształtują. Wybór naciąć/nie naciąć zależał od położnych, a one wolały w większości ciąć... 
    Z drugiej strony moja koleżanka jest położną w jednym ze stołecznych szpitali i sama mówi, że się zastanawia jak pracować, bo podstawowym oczekiwaniem rodzących jest szybki, bezbolesny poród (mają znieczulenia w standardzie) i zdrowe dziecko. Spotyka się z postawami, że kobiety oczekują podania oksytocyny i nacięcia jako wyrazu zainteresowania i opieki położnych...
  • Przy ostatnim porodzie (dwa pierwsze nacinane) położna nie chciała ciąć, mówiła, że damy radę. Ja nie dawałam wiary, bo my mamy duże głowy w rodzinie i dzieci też duże. USG pzred porodem było mylne, wyliczyli, że 3 i pół kilo, a dzidziuś miał grubo ponad 4 kg.
    Efekt był taki, że w czasie porodu musiała rzeczywiście ciąć, bo zaczęło pękać. 
  • Cięli mnie tylko raz - rutynowo sie tam cięło i rzucali się na brzuch. To taki szpital - rzeźnia. Późniejsze porody, nawet ten leżący, bez cięć. 
  • Do mycia dziecka? Zimna była w studni, gorącą trzeba było na piecu zagotować. Raczej chodzi o dawne czasy, kiedy nie było bieżącej ciepłej wody.
  • Gloria, ja myślę, że to nie chodzi o robienie z położnych czarownic, złośliwców. One pewnie zwykle uważają, ze tak trzeba, koniecznie trzeba, bo tego się tylko nauczyły i wszystko inne to niebezpieczeństwo, fanaberia i zło. Nawet I. Chołuj tak wspominała o swojej pracy, że początkowo rodzące ustawiała tak, by lekarzom było dobrze. Rodzące się mniej liczyła, miała być posłuszna, a nie wsłuchiwać się w siebie. Z moich doświdczeń wynika, że mało jest położnych liczących się z rodzącą. Rodząca to praca do wykonania, praca wg wiedzy wyniesionej ze studiów. To położna odbiera poród, a powinno być, że to rodząca rodzi, a położna przyjmuje poród.
  • @Gloria ja Cię normalnie kocham, ale zgadzam się z @Ania D. ;p
  • zostańmy przy tym, że nie każda położna to ZŁŁOOO, wszak mamy tu np. @Katarzynę ; ;;)
  • Ja miałam cudowną położną przy poprzednim porodzie. Rodziłam na Żelaznej i przydzielili mi uczennicę. Była bardzo zaangażowana, troskliwa i bardziej zachwycona moją córeczką niż ja sama :) Do tego przychodziła do mnie po porodzie i mówiła, że uczy się ode mnie, jak pielęgnować noworodki :) Mam nadzieję,że czas nie zniszczy jej entuzjazmu.
  • ... i że jej nie przerobią na swoje te "uświadomione" od czynienia "rzeźni" jak to pisała @szczurzysko
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.