[cite] Gregorius:[/cite]* znając trochę specyfikę DN (= neonów) twierdzę, iż może katechiści Tobie coś nieprawidłowego podpowiadają.
Przecież pisała kilka razy, że nie kontaktuje się ze wspólnotą ani katechistami.
A tak poza tym, to zwykłe pomówienie.
Ty, który znasz specyfikę Drogi, szkoda, że nie bierzesz poważnie zaleceń Kościoła powszechnego dotyczących 8. przykazania.
No, ale znając trochę specyfikę levebrystów i sedeków ...:crazy:
C&P: Co do 8-mego przykazania: poopowiadać Tobie, co moja parafialna wspólnota sugeruje jednemu z członków (rozmawiam z nim prawie codziennie) radzi w związku z faktem, iż jego współmałżonka nie jest w DN?
C&P: a po za tym nie wiem, czy zauważyłaś, ale w mym zdaniu dotyczącym katechistów było słówko "może", które dla mnie oznacza tryb przypuszczający. I przepraszam, że znowu zacząłem dyskusje na temat neonów.
[cite] Cart&Pud:[/cite]I to jest dla Ciebie wystarczająca podstawa do rzucania oskarżeń?
Żenujące, doprawdy...
Bynajmniej nie miałem zamiaru rzucania oskarżeniami, tylko proponuję wziąć pod uwagę pewien (w mych oczach) dość istotny współczynnik jakim jest przynależność do DN
[cite] Cart&Pud:[/cite]@Gregorius:
Napisałam coś, ale wyślę Ci to na priva.
Jak będziesz chciał, to sam to tu wkleisz.
Już Ci odpisałem. Mogę wkleić (Twoja poniższa argumentacja Twoja jest dobra)
Może Gregorius musiał uciekać z Polski, dlatego mieszka za granicą? Może bije swoje dzieci? Może ma kochankę? Może podpowiadają mu, co ma pisać na forum, żeby wychodzić na idiotę? "Może" to bardzo wygodne słówko...
[cite] Werka:[/cite]Gregorius, jakie obgadywanie męża? na tej zasadzie to Ty tu obgadujesz wszystkich świętych. Obyś nie musiał zrozumieć, jak to jest szukać pomocy, kontaktu, wysłuchania.
Doskonale wiem jak to jest szukać pomocy (i jej nie znaleźć). To, że nie piszę o swoich problemach na tym forum, nie znaczy, iż ich nie mam.
[cite] Werka:[/cite]Ale uwierz, że mówienie o nich to dla kogoś może być pierwszy krok do jej znalezienia, choćby w sobie. To nic złego, ani wstydliwego nie ukrywać sie ze swoim cierpieniem.
Nie jestem typem duchowego ekshibicjonisty. Do tego typu spraw powinienem mieć dobrego spowiednika. Ale o problemie niemożności znalezienia takowego już na tym forum pisałem.
[cite] Werka:[/cite]Umiejętność mówienia o swoich problemach, zwierzania się to nie jest ekshibicjonizm.
Przeczytaj ze zrozumieniemjeszcze raz. Nie chodzi o umiejętność mówienia o swoich problemach jako taką, tylko o pisaniu publicznie o tych problemach na forum internetowym. O ile rozumiem u mikusia taką potrzebę, to ja sam jej nie poczuwam. Pisanie o prywatnych sprawach na forum wśród ludzi których tak na prawdę nie znasz - nie dziękuję. Wolę pogadać w rzeczywistości.
Każdy jest inny a Dominika ma naprawdę trudną sytuację, to dla mnie wprost nie wyobrażalny krzyż. Ile razy zwracałam się tutaj o modlitwę w mojej intencji...
Ponieważ najwyraźniej namieszałem (niechcący), to w ramach zadośćuczynienia jeszcze raz się pomodlę:
"Ne despicias, omnipotens Deus, populum tuum in afflictione clamantem: sed, propter gloriam nominis tui, tribulatis succurre placatus. Per Dominum."
"Wszechmogący Boże, nie gardź Twym ludem, który w utrapieniu woła do Ciebie, lecz dla chwały imienia Twojego pośpiesz łaskawie z pomocą udręczonym. Przez Pana."
Ja chyba rozumiem, o co chodzi Gregoriusowi. Wyciąganie tego typu spraw na forum publicznym kończy się tym, że niektórzy radzą: "Olej swojego współmałżonka" a przecież chodzi o SAKRAMENT.
Ja rozumiem współczucie, ale przecież nie jest rozwiązaniem przytakiwanie: "Tak On/Ona taki zły/taka zła. Masz rację", bo jest to podsycanie jakiegoś pęknięcia. Trzeba pamiętać, że PRZYSIĘGA MAŁŻEŃSKA OBOWIĄZUJE ZAWSZE, a nieporozumienia w życiu się zdarzają i trzeba zawsze się starać pęknięcia naprawiać.
Dlatego ja nigdy nie powiedziałam źle o mężu Dominiki. Nigdy też nie powiedziałam, żeby go olała. Raczej starałam się wejść w jego sytuację. Człowiek czasem musi się wygadać a naszą rolą jest wsparcie, nie ocena. Ja rozumiem Dominikę, też czułabym się zraniona. Musi się wygadać, bo nie ma nikogo bliskiego. Jeśłi tego nie rozumiecie to trudno.
Nie chodzi o atak. Odniosłem jednak wrażenie, że dyskusja zaczęła zmieniać swój kierunek i od początkowego współczucia dla Dominiki (której sytuacja zdrowotna jest bardzo trudna) przeszła do czegoś niepokojącego. Dlatego jestem wdzięczny Gregoriusowi za podjęcie tematu, bo sam nie wiedziałem, jak o tym napisać.
Mikus już się boi pisać na naszym forum i że jesteśmy dla niej "zbyt wysoką półką"...
Napisała do mnie, że jest już w domu, bo guzy okazały się dostatecznie małe, że można je leczyć farmakologicznie, a wszystkie jej dolegliwości są związane ze zbyt wysokim poziomem prolaktyny w organizmie.
Oj nie życzę wszystkim naszym "moralistom" nawet cząstki jej problemów.
Zniknął nam z pola widzenia człowiek, ale zawsze możemy się cieszyć, że kogoś pouczyliśmy.
Komentarz
A tak poza tym, to zwykłe pomówienie.
Ty, który znasz specyfikę Drogi, szkoda, że nie bierzesz poważnie zaleceń Kościoła powszechnego dotyczących 8. przykazania.
No, ale znając trochę specyfikę levebrystów i sedeków ...:crazy:
A swoją drogą, skąd wiesz, że się nie interesują?
Żenujące, doprawdy...
Napisałam coś, ale wyślę Ci to na priva.
Jak będziesz chciał, to sam to tu wkleisz.
Może Gregorius musiał uciekać z Polski, dlatego mieszka za granicą? Może bije swoje dzieci? Może ma kochankę? Może podpowiadają mu, co ma pisać na forum, żeby wychodzić na idiotę? "Może" to bardzo wygodne słówko...
"Ne despicias, omnipotens Deus, populum tuum in afflictione clamantem: sed, propter gloriam nominis tui, tribulatis succurre placatus. Per Dominum."
"Wszechmogący Boże, nie gardź Twym ludem, który w utrapieniu woła do Ciebie, lecz dla chwały imienia Twojego pośpiesz łaskawie z pomocą udręczonym. Przez Pana."
+++
"Olej współmałżonka" = "olej teraz to czym cię rani współmałżonek i zadbaj o siebie"
Niefortunny...
Człowiek czasem musi się wygadać a naszą rolą jest wsparcie, nie ocena. Ja rozumiem Dominikę, też czułabym się zraniona. Musi się wygadać, bo nie ma nikogo bliskiego. Jeśłi tego nie rozumiecie to trudno.
Napisała do mnie, że jest już w domu, bo guzy okazały się dostatecznie małe, że można je leczyć farmakologicznie, a wszystkie jej dolegliwości są związane ze zbyt wysokim poziomem prolaktyny w organizmie.
Oj nie życzę wszystkim naszym "moralistom" nawet cząstki jej problemów.
Zniknął nam z pola widzenia człowiek, ale zawsze możemy się cieszyć, że kogoś pouczyliśmy.