Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Kotlety jaglano-słonecznikowe

1356713

Komentarz

  • Ulga, ja nie chcę wchodzić w ten temat. Jestem wege z innych powodów.
  • Pewnie są wysokie bo mają w genach wysoki wzrost...Nie znam Cię Aniu D ale przypuszczam , że nie jesteś mała.
    Mięso można sobie odpuścić ale trzeba je czymś zastąpić. Natomiast moi bardzo wysocy znajomi nie dawali swojej szybko rosnącej córce - dziewczynka w wieku 13 lat miała 165 cm i nadal rośnie , mleka i białego sera itp, w skutek czego dziecko łamało sobie nogi na W- F ie. Badanie wykazało, że gęstość kości jak u starej babci...
  • Mona, a jakie znaczenie ma to, dlaczego tak jadam? Dla mnie nie ma. Jak pisałam, nigdy nie patrzę na ludzi w ten sposób. Nie przyklejam łatek, tym bardziej, gdy nic na dany temat nie wiem.
    Reakcjonista, pisząc "Tak, pedofilia, homoseksualizm, wegetarianizm - i inne zboczenia..." dajesz świadectwo swojej osoby. Ani to śmieszne, ani mądre ani grzeczne. Myślę, że jutro na spokojnie napiszesz mi swój przykładowy jadłospis z czasów, gdy byłeś wegetarianinem.
    Ciekawa jestem, czy w Radiu Maryja występuje jeszcze dr Ewa Dąbrowska.
  • Ruda megi - ja mam 164. Mój tata jest niski, tata męża jeszcze niższy, mamy nasze podobnie. U mnie nie ma wysokich osób w rodzinie, u męża też nie. Pawełek nie jest super dryblasem, jest najwyższy z kuzynów i najlepiej zbudowany.
    Ruda Megi, to nie jest problem mleka i sera, ale ogólnie złej diety u dziewczynki. Czym zastąpić mięso? Nie jest to konieczny składnik diety. W diecie powinny być pełne zboża, nierafinowane makarony, brązowy ryż, warzywa, w tym koniecznie zielone, nasiona i orzechy, strączkowe i owoce, dobre, wartościowe tłuszcze. I tyle.
    Ulga, pisałam, że nie mam ochoty na ten temat. Ja tym nie żyję, a jedno moje słowo, czy na tak, czy na nie, rozpęta nową dyskusję, która się oprze zaraz o Biblię (ziemia poddana) :tongue:
  • I nigdzie nie napisałam, że krowie mleko jest dla niemowląt najlepsze. Aby noworodek czy niemowlę je dobrze trawiło musi ono być modyfikowane.Tylko surowiec trzeba z jakiegoś zwierzaka pozyskać a najlepiej właśnie z krowy.
    A tak po za tym Twoje przepisy są super.
  • Ruda Megi, jeszcze wracając do tej dziewczynki. Zobacz w dowolnych tabelach żywieniowych skład białego sera, ile ma wapnia - jest go tam mało. Warzywa zielona mają doskonała biodostępność wapnia, sięgającą 50%.P{olecam bardzo wszystkie kapusty (włoska, brukselka, biała, czerwona, pekińska), jarmuż, brokuły, por. Do tego koniecznie nieoczyszczony sezam (z niego posypka do potraw, mleczka do wszystkiego), migdały i mak. Mak i sezam to rekordziści jeśli chodzi o wapń, żelazo i inne składniki.
  • @Ania D:
    Moja dieta w tamtych czasach? No więc: piwo, coś sojowego, piwo, piwo... i jeszcze piwo, żeby zapomnieć o mięsie.:bigsmile:

    A poważnie: nie jadłem miesa. Jadłem nabiał - w zwiększonych dawkach.

    [cite] Ania D.:[/cite]Wiesz, nie dziwi mnie to, że Twoja szefowa, doktor medycyny, jak podkreślasz, tak uważa. Jak napisałam, wielu polskich lekarzy nie ma wiedzy aktualnej. W sumie to napiszę tak. To jest bardzo smutne, że Twoja szefowa nie aktualizuje swojej wiedzy siegając po arytkuły w bazach medycznych, tylko bazuje na starych doświadczeniach sprzed lat, oparte na badaniu szczurów i ich tempa wzrostu (karmionych jedzeniem roslinnym i zwierzęcym). To bardzo, bardzo źle świadczy o niej i o jej kompetencjach naukowych.

    Wiesz, inyuicyjnie bardziej ufam lekarzom "starej szkoły" niż nowomodnym pseudonaukowcom, chcących przypodobać się ekologom i lewakom.

    Co do składników odżywczych w mięsie - jak wyżej.

    Acha - i uważam, że skoro smakują mi słodycze - to znaczy, że mi służą. Jem ich bardzo dużo i nie tyję, jestem piękny i mądry:bigsmile::cool:
  • Ruda Megi, a nie widzisz, że to wszystko jest poplątane? Rośliny są dobre dla człowieka bez modyfikacji, ale mleko musi być modyfikowane. A co to oznacza? Że nie nadaje się do spożycia bez przetworzenia w fabryce. Dla mnie to dyskwalifikacja. Coś, co pochodzi z fabryki, a nie z pola, ogrodu, sadu, lasu, nie nadaje się do jedzenia - chyba, że wyjątkowo.
    Tak jeszcze wracając do dziewczynki, o której pisałaś. Zaczynam pomagać kuzynce, której 7 letnia córka na anemię (oczywiście jest to dziecko jedzące mięso i nabiał). Pokazuję jej inne źródła żelaza i cennych składników. Czy w takim wypadku też pojawi się krytyka, że dziecko jest na złej diecie, skoro ma takie niedobory? Przecież jada mięso, sery, jogurty etc. Tak na początku kilka osób rzuciło się na mnie z gromami, ale czy Wasza wiedza jest na tyle duża, by móc ocenić to, co ja podaję rodzinie? Czy Wasze menu jest tak ułożone, że nie brakuje niczego? Czy byłoby ok, gdyby teraz ja wyskoczyła, że jest u Was ideologia kotleta, że poza tym mięsem nie widziecie nic więcej - bez poznania Was?
  • Ideologia kotleta ? Taką wyznają chyba w mojej rodzinie tylko psy i koty..
  • Reakcjonista, a co poza nabiałem? Bo sam nabiał i piwo, to mało. Jak wyglądało śniadanie i inne posiłki?
    Tu nie chodzi o przypodobanie się lewako i ekologom, tylko o fakty - jak rozwija się organizm na takiej diecie.
  • Wiesz dlaczego piszę o ideologii kotleta? Bo mam wrażenie, że niektórzy boją się, że bez tego kotleta zawali się świat, a jeszcze jak zabierze się nabiał, to już w ogóle będzie koniec.
  • Aniu,
    i takie wypowiedzi brzmią jak robienie z jedzenia religii.
    Z całym szacunkiem dla wiedzy i wytrwałości w zdrowym odżywianiu...
  • Tu nie chodzi o przypodobanie się lewako i ekologom, tylko o fakty - jak rozwija się organizm na takiej diecie.
    Nie chodzi o fakty, bo sam badań nie przeprowadzę. Mam do wyboru: ufać "starej szkole" albo nowomodnym "ekologom". Wybieram to pierwsze, bo doświadczenie uczy, że to, co stare i klasyczne jest lepsze od tego co nowe.

    A jadłem wtedy: pieczywo, warzywa, nabiał, dużo soi itp.
  • Kerima, jedzenie to jedzenie, tylko i aż. Ja po prostu widzę, jak niektórzy się boją i trzęsą, żeby nie zabrać im tego kotleta. Dla mnie nie ma takich rzeczy, posiłek to posiłek, nie będzie jednego, można jeść coś innego. Nie ma tu ideologii i nie było.
    Reakcjonista, masz nikłą wiedzę na temat odżywiania. Jeśli dziecko ma jakieś choroby czy komplikacje - o których wpominasz, to dietę dostosowuje się do tego problemu. Tu nie ma ideologii, tylko dbałość o zdrowie dzieci.
  • Mleko modyfikowane , o którym pisałam jest dla noworodków, choć znam ludzi urodzonych przed wojną od urodzenia wykarmionych na mleku niemodyfikowanym krowim a nawet kozim bo rodziców nie było stać na mamkę albo matka zmarła przy porodzie i jakoś żyją i mają się dobrze. Moje dzieci najlepiej tolerują mleko prosto od krowy. Całe wakacje i jesień piły od kiedy mieszkamy na wiosce w ilościach przemysłowych. Jadły jajka wiejskie i dużo owoców polskich nie żadnych cytrusów i przestały mieć pryszcze i wzdęcia , bóle brzuszków itd. Robiłam im sama z tego mleka ser biały i dodawałam szczypiorek. Nie tęskniły za mięsem i całe szczęście. A nie , że zabraniałam jedzenia mięsa tylko nie było takiej potrzeby. Może od czasu do czasu upiekły sobie karkówkę lub kurczaka na grilu.
  • Aniu,
    a zjadłabyś kotlet? Skoro jedzenie to tylko jedzenie...
  • AniuD - jeśli chodzi o odżywianie, to mój mąż jest smakoszem.
    Jemy wszystko oprócz śmieci.:bigsmile:
    Soję i migdały też. I nie trzęsiemy się na widok kotleta - może Tobie on przeszkadza, ale nam nie. Wczoraj czytałam Ignasiowi w encyklopedii, że człowiek jest wszystkożerny. Jakbyśmy byli weganami miałabym twardy orzech do zgryzienia, a tak luzik...:bigsmile:
  • Ania D.:
    Moja wiedza nt. odżywiania sprowadza się do konstatacji, że jesli w naszym kręgu kulturowym nasi przodkowie jedli mięso, to znaczy, że mięso jest dla nas naturalne - kropka.
    Żadne nowe teorie i badania nie są w stanie tego zanegować.
    I mam wrażenie, że dzieci wegetarian, mimo rozmaitych teorii i "dbałości o ich zdrowie" są po prostu ofiarami zboczenia swoich rodziców. Jesli są zdrowe - to mimo tego, a nie dzięki temu.

    Generalnie: wszystkie diety wegetariańskie mają za cel zastąpienie mięsa czymś innym, co też zawiera składniki odżywcze zawarte w mięsie. Po co jednak osiągać drogą okrężną to, co można osiągnąć wprost? Żeby pokazać, że tacy jesteśmy mądrzy i nowocześni i inni od naszych przodków?
  • Monira, ja nie mówię Pawełkowi, że człowiek nie może jeść mięsa - mówię, że może wybrać to, co jada. Może, nie musi. I tak dzieci same kiedyś zdecydują jaką dietę wybiorą, ich życie, ich wola. Mówię, że Eskimosi nie mają wyboru, bo tam nic nie urośnie, mają tylko ryby i zwierzęta. My mamy tak dużo wszystkiego, że nie musimy jeść mięsa.
    Dlaczego jadacie soję? Co prawda powszechnie przypisuje się ją do diety wege, ale tak naprawdę, to powinno się ją jeść w małych ilościach i tylko w niektórych postaciach. Nie powinno się jej jadać w postaci ugotowanej, kotletów sojowych, mleka sojowego, tofu najlepiej fermentowane (a w sklepie raczej takie nie jest). Jeśli już soja, to fermentowane tofu, dobry sos sojowy (np. shoyu), miso czy tempeh. Ja bym raczej stawiała na ciecierzycę, różne soczewice, fasole (poza jas też kidney, azuki, mung) i nasiona, orzechy.
    Reakcjonista, mam nadzieję, że napiszesz, jakie składniki są tylko w mięsie i nabiale, których nie ma w roślinach. Twoje dieta wege, o której wspomniałeś, była bardzo uboga, monotonna i wysoko białkowa. Na takie diecie nie da się zdrowo pociągnąć.
  • Reakcjonista, a kiedy to jadano tak dużo mięsa i przetworów mlecznych? W jakim okresie? To, że jest tak w ostatnich latach nie znaczy, że zawsze tak było.
    Ja nie muszę mięsa niczym zastępować, bo ono nie jest mi do niczego potrzebne. Jadam to, co zdrowe i potrzebne człowiekowi.
    Rekcjonista, ja nie jestem Twoim kolesiem od piwa i nie życzę sobie pisania o zboczeniach. Traktuję innych z szacunkiem i tego samego oczekuję od innych.
  • Ulga, jak komplikować? Gotuję to, co lubimy i jest zdrowe. A do tego proste i tanie.
    Wiesz, same ziemniaki i kotlet to bardzo, bardzo słaba dieta. A gdzie kasze, warzywa etc?
  • @Ania D:
    My NIE JADAMY soi. Jadłem kiedyś, gdy byłem młody, głupi i nie jsdłem mięsa.
    Co do wymienionych przrz Ciebie potraw(?) - w większości nie wiem nawet, co to jest.
    I utwierdzam sie w przekonaniu, że kto nie je mięsa ten musi strasznie kombinować.

    A właśnie: Dlaczego właściwie nie jesz mięsa? Co w nim takiego odpychającego?
  • To Reakcjonista.:bigsmile:
  • [cite] Reakcjonista:[/cite] Po co jednak osiągać drogą okrężną to, co można osiągnąć wprost? Żeby pokazać, że tacy jesteśmy mądrzy i nowocześni i inni od naszych przodków?
    Myślę, że wystarczy poczytać o zachorowaniach na raka, choroby serca etc. Jeśli ludzie tak dobrze się odżywiają, to skąd te choroby? Wspomniałam o dr Dąbrowskiej. Jej rada na choroby to zmiana diety i oczyszczenie organizmu, w jej książce są zamieszczone listy starszych ludzi, chorych na serce, cukrzycę, dnę moczanową, artretyzm itd. Po dlugim warzywnym poście (bez większej ilości roślinnego białka) ludzie albo wracali do zdrowia albo ich stan ulegał dużej poprawie. Po co zanieczyszczać organizm produktami, które są w takim stopniu kwasotwórcze i prowadzą do chorób?
  • Reakcjonista, ja nie wiem, co Wy jadacie, ale to Monira napisała, że jadacie soję i migdały.
    Nie ma potrzeby jadania wszystkiego, co wymieniłam (miso etc). Ja tego nie kupuję. To było do tego, że jadacie soję - więc jeśli ktoś ją jada, to powiniem wybrać z jej produktów to, co nadaje się do jedzenia. Kotlety i soja ugotowana nie za bardzo, chyba, że dla początkującego i czasem.
    Nie jem mięsa, bo nie chciałam tracić czasu na stanie w kolejkach jak zniesiona kartki. I tak zostało. Z czasem organizm zaczął sam wybierać to, co dla niego najlepsze.
    To, że ktoś nie jada mięsa nie znaczy, że musi kombinować. Jadamy zwykle prosto, dbając o podstawowe składniki, ale to przychodzi automatycznie. Ja nie mam nigdy problemów z tym, co ugotować na obiad czy inny posiłek, bo ze wszystkiego potrafię stworzyć wartościowe danie.
  • Aniu,
    naprawdę wierzysz w to, że dieta jest w stanie uchronić przed wszystkimi chorobami? I że odżywiając się, w Twoim mniemaniu, bardzo zdrowo i racjonalnie panujesz nad swoim zdrowiem / zdrowiem Twoich dzieci?
  • Jadaliśmy - miało to znaczyć, że uważamy to wciąż za jadalne.
    Nie smakuje nam.:confused:
  • Nie, ale myślę, że można zrobić bardzo dużo. Sama widzę na swoim przykładzie. Moja dieta w dzieciństwie była taka, jak większości. Mleko, ser, mięso etc. Chorowałam bardzo dużo, anginy, zapalenia uszu, oskrzeli, tak przez kilka dobrych lat co kilka tygodni itd. Do tego miałam paskudną alergię na dłoniach, które ciągle pękały i inne atrakcje. Dostawałam mnóstwo antybiotyków, sterydów i innych świństw. To wszystko trwało długo. Dopiero jak przestałam jeść mięso (jak napisałam, nie chciałam stać w kolejkach, szkoda mi było czasu, wolałam w domu ugotować coś innego, bo ja gotowałam u rodziców), powoli skóra na dłoniach zaczęła się goić, skończyły się też inne problemy. To nie było z dnia na dzień, ale nie da się z czym innym połączyć. Wierzę, że dieta można w dużym stopniu wpłynąć na zdrowie człowieka, na plus i na minus.
  • W naszej rodzince bliżej nam do laktoowowegetarianizmu niż do mięsożerców x6
    ( sześć dni w tygodniu). Mięso jemy, ale z umiarem i nie każde, jaja też tylko od podwórkowych kur, mleko mamy od gospodarza, prosto od krówki.

    Wiele można byleby z umiarem i jakimś rozsądkiem. Jeśli chodzi o choroby, to wiele z nich jest skutkiem niewłaściwego odżywiania się, niewłaściwej higieny i warunków w jakich jadamy. Jednak nie wszystkie choroby biorą się z niewłaściwego jedzenia.

    Jak mawiał mój profesor "wszystko można, co nie można, byle z wolna i ostrożna". Nie wszędzie ma jego dewiza zastosowanie, ale chyba w żywieniu tak.
  • Ja mam przykłady w najbliższej rodzinie, że dieta bywa bezsilna..
    Wierzę w to, że jedzenie ma duży wpływ na nasze zdrowie, ale niekoniecznie decydujący.
    I zawsze zapala mi się czerwona lampka, jeśli ktoś w takich kwestiach jest nieprzejednany.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.