"Dopiero po trzech dniach odnaleźli Go w świątyni... Z bólem serca szukaliśmy Ciebie... Nie rozumieli tego, co im powiedział"
Co Maryja czuła tego wieczoru, kiedy straciła Jezusa, tej nocy i następnej? Czy była to noc zmysłów, kiedy pozostawia Bóg w ciemności, tak iż nie wiadomo, dokąd się zwrócić zmysłami, wyobraźnią i rozumowaniem? Czy przez to bolesne doświadczenie (umieszczone w tajemnicach radosnych!) nie jest nam bliższa w narastających trudnościach?
I co musiała czuć, kiedy Ona i Józef "nie rozumieli", a jednocześnie "wszyscy, którzy Go słuchali" w świątyni, "byli zdumieni bystrością Jego umysłu i odpowiedziami". A Ona, Matka, nie mogła Go zrozumieć!
Dzielę się tym, bo jechałam samochodem i ta myśl była dla mnie jakąś pociechą w tych coraz większych ciemnościach.
magmonda ciekawe przemyślenia.
Tak tylko dla sprostowania dodam: odnalezienie jest tejemnicą jak najbardziej radosną, z kolei jedną z 7 boleści Maryi jest - zgubienie Jezusa
Tak, samo odnalezienie - wiadomo, ale kiedy rozważa się ten fragment Ewangelii, to ciarki przechodzą po plecach.
Ja w niedzielę szukałam synka na Rynku jakieś 40 minut... No i przypuszczałam, że jednak w końcu jakoś się znajdziemy... A tu - "z bólem serca", no i to cierpienie duchowe, to - po ludzku patrząc - opuszczenie... Jakby Bóg cofnął swą łaskę...
Może idę za daleko, ale dla mnie to jakaś pociecha, że i Maryja przeżywała takie opuszczenie i że Ona także nie rozumiała Jezusa...
Ja przy 3 radosnej mam nieodmiennie refleksję, że Maryja miała "poród domowy". Tylko z Józefem.
Mój mąż ostatnio (wieczorem, nieprzytomny) wymyśla nowe tajemnice.
I tak 3 radosna to według niego "odwiedziny trzech króli", a 2 chwalebna to "do piekieł zstąpienie"
przez odmawianie nowenny zmieniły nam się zwyczaje wieczorowe, bo nasz dom całkiem się wycisza ok. 21. Wczoraj było inaczej, bo całą nowennę odmówiliśmy w samochodzie
mamy różne, trudne sytuacje, sprawy, które wyrastają jakby znikąd, ale o dziwo nasze wzajemne relacje małżeńskie się poprawiają. Mamy wrażenie, że stajemy się sobie coraz bardziej bliscy.
Ta nowenna to prawdziwie błogosławiony czas.
I musiałam tłumaczyć mężowi kto to Gregorius i Magmonda - bo się modlimy za nich i Komunię kilka razy też przyjęliśmy.
Powierzałam wczoraj całą nasza wspólnotę Panu na Adoracji
Gdy ktoś ma potrzebę to komuś pomóc i odmówić którąś część.
szczerze, mialam plan by kazdemu kto sie modli z nami kupic ja w prezencie... ale dzieje sie poki co odwrotnie ... kasy totalnie brak ...ale, to wie co przed nami? moze gdzies na ulicy znajde 500 zl
Przyzwyczajenie do filmów z happyendem robi swoje - człowiek oczekuje, że "będzie dobrze" albo: "musi być dobrze". Że nawet jak teraz jest coś nie tak, to przecież to się zmieni. A Jezus w chwili śmierci powiedział: "Wykonało się". Nie powiedział: Nie martwcie się, wszystko będzie dobrze. Do zobaczenia za dwa dni. Jeszcze zobaczycie, że zmartwychwstanę... Mamo, to nic, nie płacz, i tak w końcu zwyciężę...
Dla mnie to znów jakieś odkrycie. "Wykonało się". OK - to moja droga. Tak ma być i niech się to w ten sposób dokonuje. Niech tak właśnie "wykona się" moje życie. Czy będę potrafiła w ten sposób pożegnać się z bliskimi?
Komentarz
Powiem tak: mnie te mp3 ratują!!!
Dziś już zaczęłam,ale muszę wypić kawę, bo odlatuję.
"Dopiero po trzech dniach odnaleźli Go w świątyni... Z bólem serca szukaliśmy Ciebie... Nie rozumieli tego, co im powiedział"
Co Maryja czuła tego wieczoru, kiedy straciła Jezusa, tej nocy i następnej? Czy była to noc zmysłów, kiedy pozostawia Bóg w ciemności, tak iż nie wiadomo, dokąd się zwrócić zmysłami, wyobraźnią i rozumowaniem? Czy przez to bolesne doświadczenie (umieszczone w tajemnicach radosnych!) nie jest nam bliższa w narastających trudnościach?
I co musiała czuć, kiedy Ona i Józef "nie rozumieli", a jednocześnie "wszyscy, którzy Go słuchali" w świątyni, "byli zdumieni bystrością Jego umysłu i odpowiedziami". A Ona, Matka, nie mogła Go zrozumieć!
Dzielę się tym, bo jechałam samochodem i ta myśl była dla mnie jakąś pociechą w tych coraz większych ciemnościach.
Tak tylko dla sprostowania dodam: odnalezienie jest tejemnicą jak najbardziej radosną, z kolei jedną z 7 boleści Maryi jest - zgubienie Jezusa
Ja w niedzielę szukałam synka na Rynku jakieś 40 minut... No i przypuszczałam, że jednak w końcu jakoś się znajdziemy... A tu - "z bólem serca", no i to cierpienie duchowe, to - po ludzku patrząc - opuszczenie... Jakby Bóg cofnął swą łaskę...
Może idę za daleko, ale dla mnie to jakaś pociecha, że i Maryja przeżywała takie opuszczenie i że Ona także nie rozumiała Jezusa...
Tym lepiej. Zawsze to tez możesz ofiarować...
Mój mąż ostatnio (wieczorem, nieprzytomny) wymyśla nowe tajemnice.
I tak 3 radosna to według niego "odwiedziny trzech króli", a 2 chwalebna to "do piekieł zstąpienie"
:jumping:
No to do dzieła, w końcu mamy ja nasladować :jumping:
mamy różne, trudne sytuacje, sprawy, które wyrastają jakby znikąd, ale o dziwo nasze wzajemne relacje małżeńskie się poprawiają. Mamy wrażenie, że stajemy się sobie coraz bardziej bliscy.
Ta nowenna to prawdziwie błogosławiony czas.
I musiałam tłumaczyć mężowi kto to Gregorius i Magmonda - bo się modlimy za nich i Komunię kilka razy też przyjęliśmy.
Powierzałam wczoraj całą nasza wspólnotę Panu na Adoracji
Gdy ktoś ma potrzebę to komuś pomóc i odmówić którąś część.
Czy jest ktoś chętny?
(Myślę, że będzie las rąk!:bigsmile:)
edit-dopisałam
Dzis ostr sztafeta! Wy za mnie chwalebne, a ja przekonana ze nic, zmowilam za meza radosne i chwalebne
Dopiero co wrocilam.
Bog niech Wam wynagrodzi dziewczyny!
Wczorajsza NP z górką!
Hurra!!!
Jesteście niezawodni!!!
Niech Wam Bóg da obfite owoce tej wspaniałej modlitwy!
ProMamo - przepraszam, że nie dałam Ci znaku - wstyd mi teraz, że nie dałam rady, ale wiem, że ta modlitwa była potrzebna!!!
PS. Wczoraj, po napisaniu o ProMamie usypiałam Zuzię i padłam ze zmęczenia bez życia...:neutral:
Już nie dałam rady wstać, by tu zajrzeć...
"Cuda i łaski Królowej Różańca Świętego w Pompejach"
Tu http://www.rosemaria.pl/
I nie wiem czy zawsze ,czy tylko teraz wysyłka darmowa
ProMamo -
Na to wygląda.:wink:
szczerze, mialam plan by kazdemu kto sie modli z nami kupic ja w prezencie... ale dzieje sie poki co odwrotnie ... kasy totalnie brak ...ale, to wie co przed nami? moze gdzies na ulicy znajde 500 zl
Przyzwyczajenie do filmów z happyendem robi swoje - człowiek oczekuje, że "będzie dobrze" albo: "musi być dobrze". Że nawet jak teraz jest coś nie tak, to przecież to się zmieni. A Jezus w chwili śmierci powiedział: "Wykonało się". Nie powiedział: Nie martwcie się, wszystko będzie dobrze. Do zobaczenia za dwa dni. Jeszcze zobaczycie, że zmartwychwstanę... Mamo, to nic, nie płacz, i tak w końcu zwyciężę...
Dla mnie to znów jakieś odkrycie. "Wykonało się". OK - to moja droga. Tak ma być i niech się to w ten sposób dokonuje. Niech tak właśnie "wykona się" moje życie. Czy będę potrafiła w ten sposób pożegnać się z bliskimi?
Mocne to co napisałaś. Dzięki.