Strasznie ciężkie to wszystko....
Może jestem mięczakiem
ale czy Miłosierny Bóg zapragnąłby nowej duszy po to, żeby nigdy nie mogła Go oglądać i wielbić Go???
Nie miałam fizycznej możliwości ochrzczenia
Aśka. Nie martw się. Naprawdę Pan Bóg wie co robi. Mędrkowanie odłóż mędrkom Daj się poprowadzić Bogu za rękę i nie wątp nigdy. Bóg jest Miłością i nigdy nie chciałby Twojej krzywdy, a co dopiero krzywdy dziecka, które szczególnie umiłował.
[cite] Gregorius:[/cite]Mówimy o limbus puerorum i patrum, czyli części piekła
Ale z tego co podałeś za Podręczną Encyklopedią Kościelną to wcale nie wynika.
"Limbus â?? otchłań tj. miejsce pozaświatowe, w którym przebywają dusze, bez własnej winy pozostawione poza obręÂbem zbawienia. Nazwa łacińska limbus znaczy brzeg, kraj szaty, obwód, okrąg jakiejś rzeczy; tak używają tej nazwy Owidiusz, Wirgiliusz i inni. SchoÂlastycy używali tej nazwy na oznaczenie brzegu piekła, jako miejsca pobytu pewÂnych dusz. (S. Thomas in 4 dist. 45. 2. 1. a. 2). Polskie miano otchłań etymologicznie oznacza przepaść głęboką, która jakoby chłonęła to, co w nią wpaÂdnie. Utarte znaczenie piekło, a nawet przypiekle, przedpiekle, przedniebie. (Por. Karłowicz, Kryński Słownik języka polskiego, t. III, Warszawa 1904, str. 901). Teologowie rozróżniają 1-o limbus purgatorii â?? otchłań czyśćcową (zob. art. Czyściec); 2-o limbus patrum â?? otchłań ojców i 3-o limbus puerorum â?? otchłań dzieci."
i każdemu daje Krzyż taki ,jaki da radę udzwignąć
Pewien czlowiek pyta Boga -dlaczegoś mi tak ciężki krzyz dal a inni maja o wiele lżejsze ,Bog mowi podpisz swoj krzyz z tylu i chodz ze mna,postaw krzyz miedzy krzyzami innych i po chwili wybierz ktory chcesz.Czlowiek zacząl przymierzac -ten uwieral ,ten nie pasuje ,tamten jeszcze ciezszy,o jest taki maly!bierze go a ciezszy niz poprzedni ...szuka szuka i prosi:Boże oddaj mi proszę moj ...
Myślę o tym wątku dziś całe popołudnie; dogmaty, orzeczenia itp itd....Bóg przestaje byś wszechmogący. Na dodatek powołuje dzieci do istnienia aby je potępić....:devil:
O to mi właśnie chodziło.
A jak już wątek wrócił - siedzę i zgłębiam w miarę wolnego czasu ten temat, wczytuję się w dokumenty wyszukane i takie mnię myśli naszły:
1/jeżeli Kościół uznał,ze bez chrztu NIE MA MOŻLIWOŚCI ZBAWIENIA, dlaczego siedzimy na tyłku i nic nie robimy dla misji (zaznaczam, że mam patronat na misjonarzem - werbistą i jakąś tam kwotę przelewamy co roku co jednak wydaje mi się NICZYM w świetle problemu)
2/jak śmierć dzieci przed chrztem pogodzić z wiarą,ze Bóg chce zbawić wszystkich ludzi (dlaczego dopuszcza śmierć, nie dając szansy na zbawienie)
3/ Czy była możliwość chrztu dziecka w łonie matki, by zapobiec ewentualności pozbawienia Nieba na wypadek śmierci w łonie matki, przy porodzie, przed chrztem zaplanowanym przez rodziców w terminie sugerowanym przez dokumenty KK?
dlaczego dopuszcza śmierć, nie dając szansy na zbawienie
---
To jest bez sensu. Równie dobrze można powiedzieć, dlaczego dopuścił by człowiek miał wolną wolę, przez to miał możliwość odwrócenia się od Boga i utratę szansy na zbawienie.
Szczerze to nigdy sie nad tym tematem nie zastanawiałam. Byłam zwyczajnie pewna na 100% ze dusza mojego dziecka jest u Boga. A teraz jak czytam te dogamty, wypowiedzi to jestem przerażona:cry: Tak jak Mona, Olesia i inni wierzę, że Bóg wiedział co robi zabierając moje dziecko, może to wydarzenie było potrzebne do MOJEGO nawrócenia, jest częścią mojego Zbawienia. Na takie wydarzenia nie mamy niestety wpływu. Wierzę żę, Miłosierny Bóg miał w tym wydarzeniu Swój ukryty plan. I dusza mojego dziecka jest szczęśliwa. Jako matka nie potrafię inaczej myślec.
Jakie są rzeczy ostateczne człowieka?
Śmierć, sąd Boży, Niebo, albo piekło.
Myślę, że i tak po sądzie ostatecznym wszyscy dobrzy spotkają się w niebie. Dziecko nienarodzone nie miało szansy stać się złym, no nie? :cool:
[cite] Paweł i Ola:[/cite]dlaczego dopuszcza śmierć, nie dając szansy na zbawienie
---
To jest bez sensu. Równie dobrze można powiedzieć, dlaczego dopuścił by człowiek miał wolną wolę, przez to miał możliwość odwrócenia się od Boga i utratę szansy na zbawienie.
To nie jest bez sensu.
Ja też cały czas zastanawiam się, dlaczego Bóg w ogóle powołał duszę mojej Kruszynki do istnienia i wiedząc że nie będzie mogła zostać ochrzczona, zabrał ją, i niby umieścił w limbusie nie pozwalając aby mogła Go wielbić i zostać zbawiona.
Świat jest logiczny. Z przyczyny wynika skutek. Jest przyczyna - grzech pierwszych ludzi, jest i skutek - śmierć, choroby. Gdyby Bóg pozmieniał tę logikę musiałby zaprzeczyć samemu sobie i całemu dziełu stworzenia. Przez Chrystusa logice nie zaprzeczył, ale pokazał jak z tego impasu, któryśmy sobie zafundowali, wyjść.
[cite] mona:[/cite]Jakie są rzeczy ostateczne człowieka?
Śmierć, sąd Boży, Niebo, albo piekło.
Myślę, że i tak po sądzie ostatecznym wszyscy dobrzy spotkają się w niebie. Dziecko nienarodzone nie miało szansy stać się złym, no nie? :cool:
http://ekai.pl/wydarzenia/x12320/watykan-dusze-nieochrzczonych-dzieci-ida-do-nieba/
http://www.poronienie.pl/teologia_los.html
Mona, Aśka, Andzia25, ja mam 100% pewność, że Pan, który "powołał mnie już z łona mej matki" (Iz 49, 1) poradzi sobie z problemem naszych dzieci zmarłych przed narodzeniem, nieochrzczonych :)
Wiecie co? Nigdy mnie to nie absorbowało, bo wiem, że zrobiłam wszystko, żeby moje dziecko ochrzcić.
Dziwi mnie tylko talmudyczna pewność niektórych co do losów wielu ludzi po śmierci. Nawet Kościół nie wypowiada się tak dosadnie, jak niektórzy osądzając poszczególne przypadki. I nie chodzi tu o to, żeby podważać naukę Kościoła o grzechu pierworodnym, który jest niezaprzeczalnym faktem.
Ludzka logika nie jest tożsama z logiką Bożą. Nie MY decydujemy co się dzieje z kimkolwiek po śmierci, nawet jeśli się nam wydaje, że taką wiedzę posiadamy. I chodzi tu o obie strony sporu pewne swojego :cool:
[cite] mona:[/cite]Wiecie co? Nigdy mnie to nie absorbowało, bo wiem, że zrobiłam wszystko, żeby moje dziecko ochrzcić.
Dziwi mnie tylko talmudyczna pewność niektórych co do losów wielu ludzi po śmierci. Nawet Kościół nie wypowiada się tak dosadnie, jak niektórzy osądzając poszczególne przypadki. I nie chodzi tu o to, żeby podważać naukę Kościoła o grzechu pierworodnym, który jest niezaprzeczalnym faktem.
Ludzka logika nie jest tożsama z logiką Bożą. Nie MY decydujemy co się dzieje z kimkolwiek po śmierci, nawet jeśli się nam wydaje, że taką wiedzę posiadamy. I chodzi tu o obie strony sporu pewne swojego :cool:
Mona, mam ochotę Cię przytulić, kliknięcie w "podziękuj" to za mało.
Ja mysle,Ze nie podwazamy,ale wierzymy w milosierdzie:-)Zadawalam pytanie o limbus najwiekszym glowom teologicznym jakie
Znam I zawsze slyszlam,Ze KK nigdy nie stwierdzil Ze dana osoba jest Na pewno potepiona,ale
Zawsze mowi,Ze to Bog jeden wie I Ze jest
Milosierny.Tym bardziej jesli chodzi o dusze dzieci nienarozonych,tego nie wiemy.Dlatego razi mnie jak jakis czlowiek dokladnie wie gdzie jakas dusza przebywa.
Komentarz
Może jestem mięczakiem
ale czy Miłosierny Bóg zapragnąłby nowej duszy po to, żeby nigdy nie mogła Go oglądać i wielbić Go???
Nie miałam fizycznej możliwości ochrzczenia
Mi bardzo pomogła książka "Nadzieja zbawienia dla dzieci zmarłych bez chrztu".
+
Ale z tego co podałeś za Podręczną Encyklopedią Kościelną to wcale nie wynika.
"Limbus â?? otchłań tj. miejsce pozaświatowe, w którym przebywają dusze, bez własnej winy pozostawione poza obręÂbem zbawienia. Nazwa łacińska limbus znaczy brzeg, kraj szaty, obwód, okrąg jakiejś rzeczy; tak używają tej nazwy Owidiusz, Wirgiliusz i inni. SchoÂlastycy używali tej nazwy na oznaczenie brzegu piekła, jako miejsca pobytu pewÂnych dusz. (S. Thomas in 4 dist. 45. 2. 1. a. 2). Polskie miano otchłań etymologicznie oznacza przepaść głęboką, która jakoby chłonęła to, co w nią wpaÂdnie. Utarte znaczenie piekło, a nawet przypiekle, przedpiekle, przedniebie. (Por. Karłowicz, Kryński Słownik języka polskiego, t. III, Warszawa 1904, str. 901).
Teologowie rozróżniają 1-o limbus purgatorii â?? otchłań czyśćcową (zob. art. Czyściec); 2-o limbus patrum â?? otchłań ojców i 3-o limbus puerorum â?? otchłań dzieci."
Pewien czlowiek pyta Boga -dlaczegoś mi tak ciężki krzyz dal a inni maja o wiele lżejsze ,Bog mowi podpisz swoj krzyz z tylu i chodz ze mna,postaw krzyz miedzy krzyzami innych i po chwili wybierz ktory chcesz.Czlowiek zacząl przymierzac -ten uwieral ,ten nie pasuje ,tamten jeszcze ciezszy,o jest taki maly!bierze go a ciezszy niz poprzedni ...szuka szuka i prosi:Boże oddaj mi proszę moj ...
A jak już wątek wrócił - siedzę i zgłębiam w miarę wolnego czasu ten temat, wczytuję się w dokumenty wyszukane i takie mnię myśli naszły:
1/jeżeli Kościół uznał,ze bez chrztu NIE MA MOŻLIWOŚCI ZBAWIENIA, dlaczego siedzimy na tyłku i nic nie robimy dla misji (zaznaczam, że mam patronat na misjonarzem - werbistą i jakąś tam kwotę przelewamy co roku co jednak wydaje mi się NICZYM w świetle problemu)
2/jak śmierć dzieci przed chrztem pogodzić z wiarą,ze Bóg chce zbawić wszystkich ludzi (dlaczego dopuszcza śmierć, nie dając szansy na zbawienie)
3/ Czy była możliwość chrztu dziecka w łonie matki, by zapobiec ewentualności pozbawienia Nieba na wypadek śmierci w łonie matki, przy porodzie, przed chrztem zaplanowanym przez rodziców w terminie sugerowanym przez dokumenty KK?
---
To jest bez sensu. Równie dobrze można powiedzieć, dlaczego dopuścił by człowiek miał wolną wolę, przez to miał możliwość odwrócenia się od Boga i utratę szansy na zbawienie.
Śmierć, sąd Boży, Niebo, albo piekło.
Myślę, że i tak po sądzie ostatecznym wszyscy dobrzy spotkają się w niebie. Dziecko nienarodzone nie miało szansy stać się złym, no nie? :cool:
To nie jest bez sensu.
Ja też cały czas zastanawiam się, dlaczego Bóg w ogóle powołał duszę mojej Kruszynki do istnienia i wiedząc że nie będzie mogła zostać ochrzczona, zabrał ją, i niby umieścił w limbusie nie pozwalając aby mogła Go wielbić i zostać zbawiona.
http://www.poronienie.pl/teologia_los.html
Mona, Aśka, Andzia25, ja mam 100% pewność, że Pan, który "powołał mnie już z łona mej matki" (Iz 49, 1) poradzi sobie z problemem naszych dzieci zmarłych przed narodzeniem, nieochrzczonych :)
Dziwi mnie tylko talmudyczna pewność niektórych co do losów wielu ludzi po śmierci. Nawet Kościół nie wypowiada się tak dosadnie, jak niektórzy osądzając poszczególne przypadki. I nie chodzi tu o to, żeby podważać naukę Kościoła o grzechu pierworodnym, który jest niezaprzeczalnym faktem.
Ludzka logika nie jest tożsama z logiką Bożą. Nie MY decydujemy co się dzieje z kimkolwiek po śmierci, nawet jeśli się nam wydaje, że taką wiedzę posiadamy. I chodzi tu o obie strony sporu pewne swojego :cool:
Znam I zawsze slyszlam,Ze KK nigdy nie stwierdzil Ze dana osoba jest Na pewno potepiona,ale
Zawsze mowi,Ze to Bog jeden wie I Ze jest
Milosierny.Tym bardziej jesli chodzi o dusze dzieci nienarozonych,tego nie wiemy.Dlatego razi mnie jak jakis czlowiek dokladnie wie gdzie jakas dusza przebywa.