Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Mama - w domu!

1246755

Komentarz

  • [cite] E.milia:[/cite]...... proponuję ćwiczenia na poszerzenie wyobraźni. Na początek wyłączenie instynktu stadnego.

    To pisałam ja, mama domowa.
    Złośliwością pęczniejąca :ag:
  • a ja chodziłam też do przedszkola i żłobka, bardzo to lubiłam. To było moje dzieciństwo i takie je pamiętam i powiem Wam, że to smutne. Nie pamiętam jak moja mama ze mną grała w gry, jak mi śpiewała, jak się ze mną bawiła czy czytała książki.. pamiętam jak to tata mi robił kanapki rano na śniadanie, jak mnie odprowadzał do przedszkola.. pamiętam jak babcia grała ze mną w chińczyka i opowiadała bajki na dobranoc.

    Nie chciałabym być cieniem we wspomnieniach mojego dziecka, a w przyszłości mam nadzieję i dzieci, dlatego póki mogę to będę z nimi w domu :)
  • Aga3 bez wstazki! Brawo :bigsmile:
  • [cite] JuanaJulia:[/cite] Moja mama zawsze po pracy znajdowała dla mnie czas, tak samo jak i tata.
    Rozumiem, że mieliście też kogoś, kto w domu gotował, robił zakupy, sprzątał etc, skoro mama ani nie była zmęczona po pracy i zawsze miała dla Ciebie czas i siły. Ja pamiętam, że mama, która pracowała, musiała zająć się domem i różnymi obowiązkami, dla nas nie miała czasu.
  • A ja jestem teraz na urlopie macierzyńskim i ubolewam, bo w listopadzie mi się kończy. Modlę się o jakiś cud finansowy, bo naprawdę odkryłam prawdziwą, niekłamaną radość bycia przy dzieciach. Po pierwszym synku strasznie zależało mi, żeby realizować się zawodowo. A teraz po trzecim całym sercem chce zostać w domu. Raz, że moje pójście do pracy będzie nie lada wyczynem logistycznym, dwa, w ogóle tego nie czuję... i nie chcę. :sad:
  • Moja mama pracowała jako nauczycielka. kończyła dość wcześnie - ok 14tej. Okresu do 4-go roku życia nie pamiętam prawie wcale (może to normalne?) później - jak przez mgłę - mama spiesząca się wiecznie, nakierowana na pracę. Wydaje mi się,że i tak mamy dobrą relację, ale :

    - ja byłam dość zorganizowana, dobrze radziłam sobie w szkole
    - gorzej brat - wydaje mi się że pewne niedobory emocjonalne i niedopilnowanie szkoły wyszły po czasie
    - mam czterech synów i uważam,że wymagają większej uwagi na co dzień, nie mówiąc o samym procesie wychowawczym, o wpajaniu pewnych wartości, kształtowaniu nawyków, spędzaniu po prostu czasu...

    Moja Teściowa zajmowała się dziećmi i domem i za to jestem jej teraz wdzięczna!
  • Pola, a masz jakieś córki? Bo ja jestem mamą samych chłopców :bigsmile: Jeśli tak, to utwórzmy jakąś grupę wsparcia :cool:
  • Anieszka - Ty chciej, a Pan Bog przewidzi :wink:

    Jestem z tych, co woleli biede poklepac niz zostawic dziecko i isc do pracy przed uplywem 3 r.ż.
    Pamietam jak mi sie sporadyczni pytali na co zbieram ("na zycie") i dlaczego nie ide do pracy ("bo nie chce oddac dziecka do zlobka"), kiedy z gitara urzadzalam sobie koncerty tam i siam...

    Krotki to byl czas, bo Pan Bog pomagal, byly okresy korzystania z MOPS... Uwazam, ze nasze dzieci sa warte tego, zeby miec mame w domu w tym najwazniejszym okresie zycia. Nawet kosztem dumy i honoru rodziców
  • Oby tak było... Finansowo bez mojego dochodu nie damy rady, długi urosną niebotyczne... Ale ufam, że Pan Bóg czuwa. Jego scenariusze zawsze okazywały sie dla mnie błogosławieństwem. Nawet jeśli z początku ich nie rozumiałam.
  • Taaaak.... gorzej z tymi mamami pracującymi. Ostatnio odwiedziła mnie taka mama, koleżanka ze studiów i stwierdziła: Aga, ty to chyba nieszczęśliwa jesteś :shocked:
  • Trzeba jej bylo powuiedziec... "No prawie, bo bym chciala z dzieckiem w domu byc, a nie moge" :tongue:
  • Anieszka ja też tak myślałam i z bólem serca wróciłam do pracy po macierzyńskim po roku i tak wyleciałam na zbity pysk ( no niby mi się udało i mam wych. tyle że nie płatny) i żałuję tylko tego że wróciłam na ten rok, to rok stracony, finansowo i tak było dno, okazało się że jakoś ciągniemy nawet i bez mojej kasy ( długi, długi i ...) ale dzieci o 100% lepiej a tak się męczyła psychicznie bo ani z pracy nic nie było ani dla dzieci nie miałam czasu dno kompletne. Jak już napisałam jedyne czego żałuję to tego że w ogóle wróciłam na ten rok, NIE WARTO BYŁO.Warto za to zostać w domu bez względu na wszystko a wierz mi są i chwile kiedy kolację jedzą tylko dzieci. Mimo wszystko moja rada jw.:bigsmile:
  • [cite] Anieszka:[/cite]Taaaak.... gorzej z tymi mamami pracującymi. Ostatnio odwiedziła mnie taka mama, koleżanka ze studiów i stwierdziła: Aga, ty to chyba nieszczęśliwa jesteś :shocked:
    Olać durne koleżanki z doświadczenia własnego wiem że w głębi duszy zazdroszczą tego że możesz poświęcić się tylko dzieciom i nikt Tobą nie pomiata.
  • No właśnie, bo te dzisiejsze kobity, a przynajmniej zdecydowana większość, szczęścia szukają poza domem, w szerokim świecie. A tymczasem ono jest tu, na wyciągnięcie ręki... Zapomniałam dodać, że ta kolezanka odwiedziła mnie, by opowiedzieć o swojej sprawie rozwodowej... Pomieszanie wartości, bo ona uważa się za szczęśliwą.
  • Anieszka, Pan Bóg czuwa naprawdę.
    Decydujcie z mężem co robić. Ale bez drugiego dochodu można żyć (bez pierwszego zresztą też:wink:)
  • [cite] Anieszka:[/cite]Oby tak było... Finansowo bez mojego dochodu nie damy rady, długi urosną niebotyczne... Ale ufam, że Pan Bóg czuwa. Jego scenariusze zawsze okazywały sie dla mnie błogosławieństwem. Nawet jeśli z początku ich nie rozumiałam.

    Agnieszko słuchaj! Ja już tyle razy miałam przejścia z innymi ludźmi, z różnymi instytucjami raczej nie przychylnymi rodzinie a co dopiero matce wychowującej dzieci, że naprawdę powiem jedno: Pan Bóg działa.

    I to były cuda, kiedy z przymusu musiałam iść na rozmowę o pracę czy o staż, a tam rozmawiała ze mną osoba, która doskonale rozumiała sytuację chęci zostania z dzieckiem w domu.. i cuda się działy kiedy mili panowie w UP dawali mi w końcu święty spokój i nie zasypywali mnie kolejnymi propozycjami, których naprawdę nie chciałam...

    Ludzie patrzą na mnie jak na idiotkę - dostaje super propozycje stażów, a ja wybieram dziecko. Część tego nie rozumie.. jak to nie chcesz się rozwijać zawodowo? - pytają.

    A ja jestem przekonana, że robię dobrze. I jestem przekonana, że tego chcę. I to jest chyba najważniejsze.

    Wielokrotnie też myślę sobie pod wpływem innych kobiet, że jestem strasznym leniem, że nie robię siódmych studiów czy doktoratu, że nie zakładam własnej firmy, że nie latam na drugi koniec świata... ale widzę też, że praca w domu jest o wiele cięższa niż praca w biurze.. oczywiście nie umniejszając niczyich wysiłków. Po prostu - praca w domu to praca 24/7..szczególnie przy dzieciach:smile:

    odwagi:wink:
  • Ale co? Sugerujecie, żeby nie wracać?
  • Problemy z oczkami?? :tongue:
  • @Anieszka
    Oczywiście:bigsmile:

    E: musiałam zmienić bo wyszło że mam problemy z oczkami
  • właśnie?:bigsmile:
  • my tak możemy sugerować, ale to Twoje życie, Twoje małżeństwo, Twoja rodzina, Twoje dzieci i sama najlepiej rozeznasz sprawę. z MĘŻEM. A bieda nie jest taka straszna... my też czasami ledwo do pierwszego dotrwamy, ale zawsze znajdą się dobrzy ludzie, którzy nas "dokarmią" w razie potrzeby. I żeby było śmieszniej - my nawet nie musimy ich prosić, bo tak się "samo" dzieje.

    Ja po prostu wybrałam bycie w domu, bo w tym się spełniam: w tym przytulaniu, noszeniu, głaskaniu, karmieniu, bawieniu, gotowaniu, sprzątaniu, praniu, robieniu zakupów..
  • Macie rację, aż mi ciarki przeszły po plecach. Rozwiązania oczywiste czasem najpóźniej docierają do głowy. Tak jestem skupiona na sprawach przyziemnych, że wielkie mi uciekają. Dzięki. Teraz czuję się nieco lżejsza i oszołomiona nieco. Pogadam dziś z mężem.
  • @anmamamako: Ja mam dokładnie tak samo...
  • Anieszka, nigdy nie miałam problemów z rezygnacją z pracy (praca mnie nie kręciła wcale). Teraz widzę, ze to nie jest tak, ze Bóg na zawsze wszystkie możliwości zabiera, bo taki złośliwy jest.
    Dał mi pracę po urodzeniu piątego dziecka, pracuję w taki sposób, że ja sama bym się nie zdecydowała nawet na szukanie czegoś takiego.
  • A dlaczego, "oboje małżonków powinno wnosić środki materialne do wspólnego gospodarstwa"? Pytam na serio.
  • Tylko kto dziś poza nauczycielami ma wolne soboty i niedziele? Teraz rzadko kto pracuje od 6-14 czy 7- 15 i resztę dnia ma dla dzieci plus sob./niedz.Poza tym ja sama pamietam że wtedy wolne na dziecko czy opieka to nie był problem, w tej chwili za jeden dzień nieobecności możesz wylecieć na bruk i piszę to z pełną odpowiedzialnością na podstwaie doświadczeń z pracy w najróżniejszych miejscach.
  • To kto dzieci rodzi?
  • Widocznie JuanaJulia to taka druga Modrzejewska jest i rodzi między jednym etatem a drugim.
  • [cite] JuanaJulia:[/cite]@ apowojek - ja tak uważam, bo dlaczego jedna strona ma nie wnosić? Pomijam sytuacje utraty pracy czy też choroby. Nie umiem sobie wyobrazić sytuacji, że z własnej woli nie zarabiam i utrzymuje mnie mąż.



    Tworzycie rodzinę macie dzieci - utrzymujecie rodzinę razem, utrzymanie to nie tylko pieniądze.
  • Pewnie można jak Idusia dzieci niczym kukułcze jaja traktować.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.