Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Mama - w domu!

1454648505155

Komentarz

  • Monika73 nie wiem po czym wniosłas ze u mnie idealnie ..ja wolala bym miec jeszcze jakas ekipe sprzatającą i obiady z dostawą ..to moze bylo by idealnie ..wszak "ksiazkowe" PAaie domu zajmowały sie tylko zarządzaniem ;) 
    To akurat u mnie w tym zakresie blisko ideału
    :)
  • @asiao - ja nie kwestionuję tego, że praca w domu jest wartościowa i niewątpliwie praca w dużym wymiarze godzin utrudnia ogarnięcie czegokolwiek w domu, natomiast takie stawianie sprawy prowadzi do wniosków zero-jedynkowych: tylko dom i więcej nic.
  • @asiao, ksiązkowe, przedwojenne panie domu, to często widywaly swoje dzieci dopiero przy obiedzie. Dobrze zorganizowana matka pracująca też tak ma.

    Naprawdę nie wiem, skąd ten pomysl, że dzieckiem trzeba się zajmowac 24h na dobę. Co to za nowoczesna metoda wychowawcza, pachnie mi tu jakimś niuejdżowskim rodzicielstwem bliskosci. A fe...
  • Dzieci mają dwoje rodziców, a przynajmniej powinny mieć...i chyba nikt nie dyskutuje z tezą, że mama jest najważniejsza i jest dla dziecka na pierwszym miejscu. Czy ktoś faktycznie tu pisał, że ma być 24 godz. na dobę? Nie czytałam całego wątku.
  • @Ergo, czepiasz się słówek...

    A ja (nie po raz pierwszy) odnoszę się do uwielbianych przez co ponoektorych "dawnych, lepszych czasow".
  • IdaIda
    edytowano marca 2013
    @asiao - ja nie kwestionuję tego, że praca w domu jest wartościowa i niewątpliwie praca w dużym wymiarze godzin utrudnia ogarnięcie czegokolwiek w domu, natomiast takie stawianie sprawy prowadzi do wniosków zero-jedynkowych: tylko dom i więcej nic.
    Nie wiem jak inni rozmówcy uważają ale wg mnie praca zarobkowa mamy - tak - pod warunkiem, że w takim wymiarze godzin, że mama jest w stanie dopilnować  dzieci (no i nie zaniedbywać męża, rzecz jasna ...)
    Pewnie, że niektóre obowiązki można scedować na kogoś (np. sprzątanie, gotowanie) ale  wg mnie nie powinno się doprowadzać do sytuacji, że ktoś inny wychowuje mi dzieci, ma z nimi lepszy kontakt, bo spędza z nimi więcej czasu niż ja i zna je lepiej...
    Wtedy niby żyje się razem ze swoimi dziećmi a tak naprawdę, to .... obok nich.

  • To wrażenie może wynika z tego, że odnoszę się do "świeższej" części tej dyskusji, nie przeczytałam wszystkich postów.

    Nie zgadzam się też ze świętym oburzeniem, z jakim niektórzy piszą o tym, że matka chce pracować (niezmuszona do tego materialnie). Padają inwektywy takie jak "feministka" :) 
  • @Ida - dobrze to ujęłaś, też tak myślę.
  • Swoje lata jakby nie było mam, dzieci też sporo, ale jak słyszę tekst.....za moich czasów..lub ..dawniej nie było ...i dawniej było tak...to, hm, lekko się wkurzam.
  • Pewnie, że niektóre obowiązki można scedować na kogoś (np. sprzątanie, gotowanie) ale  wg mnie nie powinno się doprowadzać do sytuacji, że ktoś inny wychowuje mi dzieci, ma z nimi lepszy kontakt, bo spędza z nimi więcej czasu niż ja i zna je lepiej...
    Wtedy niby żyje się razem ze swoimi dziećmi a tak naprawdę, to .... obok nich.
    No właśnie, ja też "zazdrosna" bym była, o ten kontakt właśnie.. Przejście przez cały proces wychowania/opieki czy po prostu bycia na codzień, powoduję to silną i jedyną więź. Ale to ja akurat tak mam, że nie umiem z doskoku zbudować prawdziwej relacji (czy to odnosząc do domu czy znajomych/przyjaciół). Ile nas jest, tyle różnych podejść, pomysłów i doświadczeń.. I to chyba też cenne:)
  • @asiao, ksiązkowe, przedwojenne panie domu, to często widywaly swoje dzieci dopiero przy obiedzie. Dobrze zorganizowana matka pracująca też tak ma.
    (...)

    Przedwojenne panie domu ... cóż -  dawniej też bywały matki mniej lub bardziej zaangażowane, mniej lub bardziej wytrwałe w swoim powołaniu.
    Rzecz w tym, że kiedyś był "klimat" sprzyjający wypełnianiu obowiązków macierzyńskich a dzisiaj go nie ma.
    Dziś jest taka moda, że własne dziecko wpisuje się w terminarz typu business plan, z jego poczęciem włącznie.
    Otoczenie - opinia społ., znajomi , często rodzice czy mąż oczekują od kobiety, żeby szybko uporała się z urodzeniem i ewentualnie odchowaniem maluszka - a potem heja do pracy, zarabiać, zarabiać!
    Gdzie tu czas na poznawanie swego dziecka, na objaśnienie mu świata, na matczyną zadumę nad nim...?
    Dziś czego innego oczekuje się od kobiety i to jest właśnie chore.
  • @Ida, ale powiedz mi ktora z "dawnycjh" matek tak obserwowala to wzrastanie dziecka, ta co szybko oddawala je mamce, czy moze ta co szybko szła w pole?

  • @Ida - trudno powiedzieć, jak naprawdę było w tym mitycznym "kiedyś"...

    Jeszcze jedno mi się przypomniało - ktoś tu przytoczył przykład Nowej Huty i tego, że patologie tam obecne spowodowane były oderwaniem matek od domu. To chyba nie jest takie proste, zacząć należy od samego faktu stworzenia sztucznego miasta mającego realizować jakiś plan, stłoczenia ludzi na małej przestrzeni. 
  • @Ida, ale powiedz mi ktora z "dawnycjh" matek tak obserwowala to wzrastanie dziecka, ta co szybko oddawala je mamce, czy moze ta co szybko szła w pole?


    Już napisałam, że dawniej też bywały matki mniej lub bardziej zaangażowane, mniej lub bardziej wytrwałe w swoim powołaniu.
     I adekwatnie do swoich wysiłków osiągały sukcesy albo porażki wychowawcze.

    Z pewnością nie było tylko dwóch rodzajów matek: "tych co szybko oddawały dzieci mamce lub tych co szybko szły w pole". 

    Polecam następującą lekturę:

    http://sanctus.pl/index.php?grupa=76&podgrupa=220

    Porady wspaniałej matki, arystokratki, która nad wychowaniem i formacją religijną gromadki swoich dzieci czuwała osobiście.

  • @asiao, ksiązkowe, przedwojenne panie domu, to często widywaly swoje dzieci dopiero przy obiedzie. Dobrze zorganizowana matka pracująca też tak ma.

    Naprawdę nie wiem, skąd ten pomysl, że dzieckiem trzeba się zajmowac 24h na dobę. Co to za nowoczesna metoda wychowawcza, pachnie mi tu jakimś niuejdżowskim rodzicielstwem bliskosci. A fe...
    ło matko a czy ja gdzies sugerowalam przyklejenie sie do dziecka ? 
    Uwazam, ze majac malutkie dziecko nalezy przy nim byc bo ono potrzebuje przede wszystkim mamy. Nie majac przymusu codziennej pracy mozna sobie fajnie zorganizowac czas z dzieckiem jak rowniez czas dla siebie ..na spokojnie i bez ciaglego pędu z pracy do domu. 
  • Pewnie, że niektóre obowiązki można scedować na kogoś (np. sprzątanie, gotowanie) ale  wg mnie nie powinno się doprowadzać do sytuacji, że ktoś inny wychowuje mi dzieci, ma z nimi lepszy kontakt, bo spędza z nimi więcej czasu niż ja i zna je lepiej... 
    Wtedy niby żyje się razem ze swoimi dziećmi a tak naprawdę, to .... obok nich.

    dokladnie o to chodzi! 
  • To wrażenie może wynika z tego, że odnoszę się do "świeższej" części tej dyskusji, nie przeczytałam wszystkich postów.
    Nie zgadzam się też ze świętym oburzeniem, z jakim niektórzy piszą o tym, że matka chce pracować (niezmuszona do tego materialnie). Padają inwektywy takie jak "feministka" :) 
    poniewaz pokolenie feministek wychowało juz synów ktorzy sa nieporadni i nie potrafia zajac sie nalezycie swoja zona i malym dzieckiem. bylo juz przywołane (chyba w tym watku) ze wielu mezczyzn uwaza ze kobiety powinny dokladac sie materialnie do gospodarstwa domowego..niestety odbywa sie to kosztem wychowania i opieki nad malym dzieckiem 
  • a było tak miło

    wesołe Argentynki i w ogóle

    :D
  • na jakie pole? W pole to się z dziećmi szło robić. Najczęściej. Poza tym wtedy to wielopokoleniowe rodziny były. Jakoś prawo naturalne szanowane było a teraz się mówi że nie ma różnic między kobietą a mężczyzną. Wczoraj K miała w szkole takiego gościa który im wpajał cos w tym stylu że różnice między płciami to tylko stereotypy. No poza fizycznymi szczegółami. Ja tam nie głoszę że kobieta nie może pracować tylko niech ma świadomość że to jest zazwyczaj kosztem czegoś. Najczęściej rodziny, dzieci itp. I owszem wszystko się da pogodzić, zorganizować tylko że też raczej jakimś kosztem.
  • Cały czas miłe niewiasty brak w tej dyskusji wspólnej płaszczyzny odniesienia. Chyba do momentu aż się takowa pojawi - ciężko będzie wysnuć obiektywne wnioski :) (a Prawda jest ponoć obiektywna ;) )
  •  No nie wiem... może nauka Kościoła? w kontekście zbawienia dusz? :)

  • Sprawy ostateczne? ;)
  • Sprawy ostateczne? ;)
    a cóż ważnieszego? :)
  • no i ? 
  • no i mając to jako kryterium decyzji - jeszcze raz zacznijcie argumentacje (każda ze stron) :)

  • moja sie nie zmienia 
  • jukaa - owszem sumienie każdy ma swoje, ale właśnie nauka Kościoła, Prawdy wiary mają mu pomagać w podejmowaniu właściwych decyzji.
  • Telefon znaczy Zjada mi posty
    to Złyyyyyy ;)
  • jukaa - owszem sumienie każdy ma swoje, ale właśnie nauka Kościoła, Prawdy wiary mają mu pomagać w podejmowaniu właściwych decyzji.
    znaczy trzeba miec wierzacego ojca dzieci i połowa dylematów przestaje istnieć 
  • asiao - masz bardzo dużo racji, ale z własnego doświadczenia wiem jak ciężko być 'dobrym ojcem'...
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.