Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Mama - w domu!

1474850525355

Komentarz

  • Odnośnie mamy (czyli mnie) w domu..

    U nas, mąż nigdy się nawet nie zająknął z tytułu tego, że jestem w domu ( po pierwszym dziecku wróciłam do pracy za jakieś 1,5 roku, po drugim już nie). Za to teraz, kiedy chłopcy już podrośli i chodzą do szkoły a ja zostaje z niemowlakiem, często słyszę od nich "mama ale Ci dobrze, nie musisz iść do pracy ani szkoły jak my.." I przyznam, że sama nie wiem skąd im się to wzięło ani co z tym robić. Komentować? Zostawić swojemu biegowi?

  • Z ty karmieniem masz rację @prowincjuszka. Dodam jeszcze, że w realu może nie tak bardzo, ale za to w sieci jest straszna presja na karmienie, odsądza się od czci i wiary niekarmiące piersią lub przynajmniej rzuca "No jak to, nie chcesz dać dziecku tego, co masz najlepsze?" itp.
  • edytowano marzec 2013
    Wyluzowałam od tego.
    najbardziej mi się smiać chce gdy takie kawałki wstawiają kobiety pracujące zawodowo ale karmiące bo równie dobrze można by powiedzieć ,, a ty dlaczego nie poświęcasz dziecku czasu tylko dasz cycka i podrzucasz je nańce"
    Ale to też by było złośliwe dołujące i niesprawiedliwe. Każda powinna robić to co uważa , że dla dzieci jest najlepsze a nie zaglądać w gary jedna drugiej i robić jakieś współzawodnictwo.
    Praca jest w Polsce nie dla każdego, więc ja nie widzę sensu wywierania presji na kobiety, że za wszelką cenę mają szukać roboty bo inaczej są nic nie warte społecznie, niezrealizowane itp.
    Obowiazek utrzymania rodziny ma mężczyzna, żona może mu w tym pomóc jeśli chce i ma taką możliwość. A jeśli nie to się nie powinna zadręczać ani poddawać jakiejkolwiek presji feminizujących środowisk..
    Oczywiście feministki mnie zabiją za takie a nie inne zdanie ale trudno.
  •  Za to teraz, kiedy chłopcy już podrośli i chodzą do szkoły a ja zostaje z niemowlakiem, często słyszę od nich "mama ale Ci dobrze, nie musisz iść do pracy ani szkoły jak my.." I przyznam, że sama nie wiem skąd im się to wzięło ani co z tym robić. Komentować? Zostawić swojemu biegowi?

    Załatwić dzieciom edukację domową i też będą w domu X_X
    Chwilka nauki a później odkurzacz, ścierka i doświadczalna namacalna odpowiedź gotowa
    :))
  • Nie zrodziłam i nie wychowuję dzieci, ale pracuję zawodowo i obserwuję rzeczywistość, i pracujące zawodowo mamy. Myślę, że jednym z czynników oprócz oczywistych - typu małe dziecko najlepiej czuje się przy matce, jest i odpowiedz na pytanie, czyja praca jest lepiej płatna, trwalsza...znam sporo przykładów z życia - pracującujących zawodowo żon i matek, podczas gdy panowie pracują tylko dorywczo albo wychowują dzieci.

    W moim otoczeniu to panie częściej biorą prace zlecone itp.

    Dlaczego tak jest? Może częściowo wynika to z tego, że kobiety się prędzej usamodzielniają, prędzej dojrzewają, są często lepiej wykształcone...przed ślubem zdążyły umocnić się zawodowo...

    oczywiście to tylko obserwacja bardzo małego wycinka rzeczywistości i dotyczy zwykle małżeństw zawieranych dobrze po 30tce...

  • IdaIda
    edytowano marzec 2013

    Odnośnie mamy (czyli mnie) w domu..

    U nas, mąż nigdy się nawet nie zająknął z tytułu tego, że jestem w domu ( po pierwszym dziecku wróciłam do pracy za jakieś 1,5 roku, po drugim już nie). Za to teraz, kiedy chłopcy już podrośli i chodzą do szkoły a ja zostaje z niemowlakiem, często słyszę od nich "mama ale Ci dobrze, nie musisz iść do pracy ani szkoły jak my.." I przyznam, że sama nie wiem skąd im się to wzięło ani co z tym robić. Komentować? Zostawić swojemu biegowi?

    Moim zdaniem komentować.
    Po pierwsze nie będą się czuli tacy "pokrzywdzeni", po drugie - niech szanują pracę matki.
    Sami na to nie wpadną, że Ty nie "siedzisz" w domu.
    Praca kobiety ma to do siebie, że jej efektów nieraz nie widać, albo widać je po latach.
    To taka cicha, codzienna, mrówcza praca z odroczonym sukcesem.

  • edytowano kwiecień 2013
    Z ty karmieniem masz rację @prowincjuszka. Dodam jeszcze, że w realu może nie tak bardzo, ale za to w sieci jest straszna presja na karmienie, odsądza się od czci i wiary niekarmiące piersią lub przynajmniej rzuca "No jak to, nie chcesz dać dziecku tego, co masz najlepsze?" itp.
    Sorry wszystkich którzy mają inne zdanie niż ja. Bo to są tylko i wyłącznie moje spostrzeżenia.
    W realu to różnie bywa. Zdarza się , że ktoś przesadnie pruderyjny zwróci uwagę matce karmiącej noworodka , że robi to w miejscu publicznym. Ale co ona ma biedna zrobić jak dzieciak drze się w niebogłosy z głodu? Przecież to jest chore, żeby wyrzucać karmiącą matkę z niemowlakiem do toalety. Prawem noworodka jest jedzenie kiedy jest głodne i bycie przewiniętym kiedy obrobione. Takie akcje powodują u karmiących żal do niekarmiących i chęć odwetu na kimś, pokazanie swojej wyższości. Obrywa się więc od nich nie starym stetryczałym dewotom, które robią uwagi  ale tym kobietom co nie karmią. No niestety, to takie naczynia połączone.
    Nagonka na niekarmiące też jest faktem i to nie w internecie ale w rzeczywistości. Zaczyna sioę od szpitala, poprzez pediatrę, rodzinę, sąsiadki, różnych mondrych działaczy społecznych aż do nauczycieli. Co potrafi kobietę nie produkującą mleka doprowadzić do depresji, rozpaczy i odsunięcia się od innych kobiet. Wiem jak bolą niesłuszne oskarżenia o brak miłości do swoich dzieci z tego powodu. Niezależnie czy pracuje zawodowo czy zajmuje się tylko dziećmi i domem. Od kobiet wymaga się rzeczy nierealnych i paradoksalnie dokładają się do tego same feministki....
    I chyba tylko Jezus może nas kobiety wybawić od wiecznego przeganiania z kąta w kąt z domu do pracy i z powrotem przez różnej maści moralizatorów i wojujące feministki.


  • Karmienie piersią, to taka wygoda! Doceniłam dopiero jak się zaczęło wprowadzanie nowych pokarmów i gotowanie zupek, kaszek, warzywek itd. I jeszcze pilnowanie żeby wszystko było zdrowe eko i na tyle jadalne, żeby dzieć spojrzał na posiłek łaskawym okiem ;)
    Ech jakie piękne to były czasy, gdy tylko wyciągało się cyc, maluszek się najadał, a ja miałam spokojną głowę o zdrowie i pełnowartościowość posiłku:D

    No i zmywać nie trzeba było:))



    Taaaa, właśnie się zaczyna...a rzeczywiście, było tak pięknie
    ;)
    Ja jestem mamą w domu, co gorsze, nawet przed-mamą w domu, wtedy to dopiero się nasłuchałam...
    O, jakie szczęście, że nie mam dokąd wrócić (w sensie pracy)!
    Oczywiście, rozumiem też sytuacje, w których kobieta nie może sobie pozwolić na taką wolność...
  • A ja bardzo chcialabym byc mama w domu- ale niestety - maz na wczesniejszej emeryturze i ustalilismy, ze to ja bede pracowac, a on sie zajmie domem. Chociaz ja mam prace nietypowa, bo pracuje z domu na wezwanie, wiec moge sporo czasu poswiecic rodzinie. Ale to i tak nie to samo...
  • Kawka, ale oczywiscie, ze wiele kobiet pracuje zawodowo, bo lubia:) Ja tez swoja prace lubie  - inaczej nie poszlabym na uklad z mezem w domu:) Wszelkie generalizacje sa bez sensu - niech kazdy zyje po swojemu. Ani kobiety pozostajace w domu nie sa leniuchami ( wiadomo, ile czasu pochlaniaja prace domowe), ani te pracujace zawodowo nie sa egoistyznymi latawicami. Mojej Mamie nigdy do glowy nie przyszlo, aby nie pracowac- po prostu zle by sie czula jedynie w roli 'pani domu' - i moze dlatego nadal w wieku 78 lat pracuje - na cwierc etatu, ale jednak  nie umiala zrezygnowac  z tego. Dla niej praca zawsze byla odmiana, swoistym relaksem etc. Z kolei moja Babcia zawsze zajmowala sie domem - czasami tylko podejmujac sie prac dorywczych ( np zarzadzala kuchnia w jakims osrodku wczasowym etc - przy okazji rodzina miala tam pobyt zapewniony) - i tez byla zadowolona. Rozne sa sposoby na zycie:)
  • Mnie to chodziło o to, że dobrze jest, jak można wybrać. Gorzej, jak coś z przymusu trza robić, wtedy pewnie trzeba się bronić...Ja jestem domowa, ale jednak potrzeba mi czegoś "poza" - na szczęście mam "swoje"  godziny - mąż przejmuje Młodego i dom, a ja sobie pracuję, może nie zawodowo, ale jednak (w sensie w domu, ale nie w domu
    :))
    Wiem, trochę niejasno się wyrażam.
    A faktem jest, iż ludzie z otoczenia już zaczynają się martwić, kto się zajmie dzieckiem, gdy pójdę do pracy. Ale nikt mnie nie pyta, czy się tam wybieram.
    A z opiekunką, szczerze mówiąc - nie chciałabym dziecka na kilka godzin zostawiać.
    Ale rzeczywiście, ciekawe skąd to usprawiedliwianie..............
  • Skad usprawiedliwianie, to ja za Chiny Ludowe z ajwanem na dokladke ni mam pojecia. A co do opiekunek-  dla mnie to juz chyba ostatnia deska ratunku musialaby byc. Opiekunki w swoim czasie mialam, kiedy Marek byl malutki, a ja pracowalam. Jedna byla w miare, ale glupia (' Jak robi krowka? meeeee...'), druga okazala sie chora psychicznie ( ciarki mnie przechodza, co sie moglo stac - na szczescie urojenia szybko sie ujawnily i to w naszej obecnosci) Trzecia byla fajna, ale to byla kolezanka i swoje dzieci miala, wiec troszke inaczej to dzialalo. Zawsze jednak to sa opiekunki, a nie rodzice. Inny kontakt. teraz juz problemu nie mam, bo Marek w szkole...
  • Za to szanse ze dziecko bedzie chorowac - duze
  • No właśnie fajnie jest jak mozna wybrać i sie ma to co się chce. Jednak wiele kobiet nie ma wyboru bo:

    - albo nie ma innej osoby która by się dziećmi zajęła do co najmniej trzeciego- czwartego roku życia najmłodszego zanim do przedszkola nie pójdzie (oczywiście jeśli się w ogóle dostanie) 
    -albo pieniędzy na życie nie starcza, 
    -albo jest duże zagrożenie, że nie będzie miała po co wracać do danej pracy- zagrożone zwolnieniem kobiety wracają aby ratować swoje stanowisko, szanse na nową pracę dla mamy, (która ma małe doświadczenie zawodowe, małe dzieci i zagrożenie, że znów może w ciążę zajść w ciążę) są małe.
    a to już rozumiem czemu unikasz kolejnego dziecka
    skoro to "zagrożenie"
    ale może to i dobrze, osobiście nie chciałbym żyć wiedząc że jestem zagrożeniem
  • M_monia - nie chciałam Cię urazić
    podejrzewam że to było przypadkowo
    ale ciągle podkreślasz jaka to jesteś Pro Life a używasz słów i zwrotów zupełnie nie pasujących do tej postawy

    tak jak wiele osób na kobietę w ciąży mówi - przyszła matka ( ja to sie pytam gdzie przyszła?)
    tak samo ty piszesz że ciąża to zagrożenie no litości, bądźmy spójni w poglądach
  • Nie dziwmy się więc, że młode kobiety a w szczególności mamy boją się o pracę, którą mają.


    taa o dziecko sie widac mniej boja niz o prace
  • Widzisz AsiaO ja mam troszkę inne podejście - wg mnie dzieci mają oboje
     rodziców i 99% wychowania nie powinno spadać na barki kobiet tylko na
    wspólne barki. Chyba, że jakaś mama sama tego chce.

    chce czy nie chce spada na nia 150 proc ..bo dziecko plus zarabianie na dziecko
    tak jak mezczyzna nie wyreczy kobiety w trudach macierzynstwa fizycznych, psychicznych tak kobieta nie powinna brac na siebie roli zywiciela rodziny ..
    co takiego poswiecilas poprzez ciaze i karmienie ? zarwalas pare miesiacy pracy? straszne
  • moim wrogiem nie jestes ..mnie tylko wkurza to ciagle biadolenie (ogolnie kobiet),  ze nie mam dzieci bo nie mam pracy lub boje sie stracic prace bo mam kredyt ... gdzie ci mezczyzni ? zywiciele rodziny? opiekunowie kobiet?
  • @asiao - to nie jest takie proste, że "gdzie ci mężczyźni". Rachunek jest prosty. Np. mąż zarabia 2000 netto, żona podobnie, rata kredytu na miesiąc to np. 1000 zł. Co z tego wynika?
  • Ergo ze trzeba zaczac szukac dodatkowych pieniedzy 
  • No ciekawe gdzie ich znaleźdź jezeli rodzice nie pomogli na starcie, a pensja w regione w granicach 2000 netto, to przyzwoita płaca. Wszyscy maja wyemigrować ?.
  • @asiao - to nie jest takie proste, że "gdzie ci mężczyźni". Rachunek jest prosty. Np. mąż zarabia 2000 netto, żona podobnie, rata kredytu na miesiąc to np. 1000 zł. Co z tego wynika?
    Ograniczyć potrzeby?
  • no fajnie ze kombinujecie skad wziac pieniadze albo z czego zrezygnowac ..szkoda, ze tak malo panow, ojcow rodziny kombinuje i nie zamierza z niczego rezygnowac 
  • No szkoda, ze nie wszyscy panowie super zaradni, mnie sie taki nie trafił.
  • dobrze, ze kobiety sa coraz bardziej zaradne i wszechstronne i potrafia wyrabiac 200 proc normy ..w imie partenrskiego zwiazku (co stale podkresla M Monia) 
  • Ciesz się Asia, ze masz taki skarb w domu, moim ideałem nie jest praca obojga małżonków. Traca na tym zwłaszcza dzieci ale taka proza zycia.
  • nie wiem gdzie ci ojcowie mieliby dorabiać - może w duzych miastach jest lepiej, ale ja mieszkam w małej miejscowości i każda praca jest na miarę złota. W miejscu w którym jeszcze pracuję codziennie przychodzi po kilka osób z zapytaniem o jakiekolwiek zajęcie. Ograniczanie potrzeb? Ok, ale przecież jest granica, bo przychodzi moment w którym zrezygnować można juz tylko z kupna codziennego chleba.
    Jestem zwolenniczką zostawania mamy w domu, i nie mogę zrozumieć kobiet, które z własnej woli wolą wrócic do pracy (nie potępiam, ale po prostu nie rozumiem jak można dobrowolnie pozbawiać sie tej radości bycia z dzieckiem). Rozumiem jednak, że są sytuacje w których kobieta nie ma wyjścia i nie podoba mi się zarzucanie im złej woli i parcia na karierę.
  • Ciesz się Asia, ze masz taki skarb w domu, moim ideałem nie jest praca obojga małżonków. Traca na tym zwłaszcza dzieci ale taka proza zycia.
    taa skarb ...skarby nie biora sie z nikąd ..
  • moim wrogiem nie jestes ..mnie tylko wkurza to ciagle biadolenie (ogolnie kobiet),  ze nie mam dzieci bo nie mam pracy lub boje sie stracic prace bo mam kredyt ... gdzie ci mezczyzni ? zywiciele rodziny? opiekunowie kobiet?
    Wyemigrowali ?
  • edytowano kwiecień 2013
    ,,Jestem zwolenniczką zostawania mamy w domu, i nie mogę zrozumieć kobiet,
    które z własnej woli wolą wrócic do pracy (nie potępiam, ale po prostu
    nie rozumiem jak można dobrowolnie pozbawiać sie tej radości bycia z
    dzieckiem). Rozumiem jednak, że są sytuacje w których kobieta nie ma
    wyjścia i nie podoba mi się zarzucanie im złej woli i parcia na karierę."

    Ja rozumiem i te które zostają w domu, i te które idą do pracy.
    Nie rozumiem tylko nawalanek pomiędzy jednymi i drugimi.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.