Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Mama - w domu!

1568101155

Komentarz

  • Mafja- dokładnie - nawet mnie chęć naszła, ale szybko przeszła...
  • Przecież to racjonalista :bigsmile: a tekst całkiem fajny, tylko Pani coś się mało dziećmi zajmuje.
  • Mam inny dylemat, wrócił temat mojego powrotu do pracy, nie wyobrażam sobie, mąż tak.
  • Kasa, kasa kasa i jeszcze raz kasa. Ot co.
  • No bo sobie nie wyobrażam i tak nie daję rady bo z synem lekcje odrabiam całymi dniami a jak nie lekcje to uczy się na sprawdziany, ze względu na ADHD wszystkie notatki ze szkoły są niezupełne uzupełniam z nim w domu inaczej nie miałby się z czego uczyć.
    Brak opieki dla córki też nie jest bez znaczenia to właśnie dlatego musiałam zrezygnować z pracy.
  • U nas odwrotnie, mąż nie wyobraża sobie, że mogłabym wrócić do pracy... Ja, jak pisałam wcześniej, czasem do niej tęsknię, ale zupełnie co innego zaprząta moje myśli. Co będzie, jak nagle ja będę musiała utrzymać rodzinę? Po przerwie człowiek wypada z obiegu. I tak za moją pensje nie utrzymałabym naszej rodziny, tym bardziej nie powinnam z tego obiegu wypadać...
  • Anka, jak mnie takie myśli nachodzą, Meter mówi "daj spokój, ubezpieczenie na życie mam wysokie".
  • @ Marcelina natchnęłaś mnie,musimy męża ubezpieczyć. OT wczoraj wysłałam Ci priv w sprawie tych Frond.
  • Nie jestem maklerem ubezpieczeniowym, ale czasem warto sie zastanowic nad ubezpieczeniem od niezdolnosci do pracy. Troche spokoju daje (jak ktos ma bujna wyobraznie :wink)
  • złożyłam wczoraj podanie o urlop wychowawczy nie wiem co to bedzie z jednej pensyji nie idzie wyżyć, chociaż sie boję, mam 100%przekonanie ,że słusznie zrobiłam.
  • @marcelina: Moj mąż tez tak mówi... Niby kredyt tez ubezpieczony, niby hipoteki niższe od wart nieruch, ale i tak mnie to martwi.
  • [cite] Anka:[/cite]........ "no tak ty się możesz tym zająć, bo przecież nic nie robisz" - trochę się już przyzwyczaiłam, choć gula rośnie.
    ......... "super, że to zrobiłaś, ja jestem ostatnio wykończony pracą, teraz widzę, że może się tym zająć tylko osoba, która nic nie robi" :confused:
    Oczywiście wiem, o co chodziło i wiem, że intencje były dobre, ale tak jest bardzo często...
    Przypomniało mi sie :ap: jak mąż mi tak mówił. Kiedy wracał do lśniącego domu z ciepłym obiadkiem do wystrojonej żony oglądającej ulubiony serial przy radośnie gawędzących dzieciaczkach w pokoju dziecinnym.

    Rzekłam któregoś dnia - "OK, to ja rzeczywiscie nic nie będę robić od dziś. Moze zobaczysz różnicę"
    Jak powiedziałam tak zrobiłam.
    Żywiłam tylko dzieci i siebie i tyle....

    Po czterech dniach, gdy w domu fruwały muchy, kolor podłogi był w szarej mgle, a w kuchni nie widać było blatów, zreszta nigdzie nie było widać prawie żadnej wolnej przestrzeni........ rzekłam:

    "Ja już mam dość tego syfu, biorę sie za sprzątanie. Jeśli nic nie zrozumiałeś to już twój problem"







    Ale i tak najwiecej zrozumiał jak został sam z dziećmi, kiedy ja byłam w szpitalu :ad:
  • Anko, trochę Cię rozumiem, a trochę mówię: nie martw się na zapas! :tongue:
    Marcelino,

    Mój małż od półtora roku nie pracuje i żyjemy z mojej pensji - fakt, dzieci nie chowamy, kredytów nie spłacamy...
    Wasi mężowie pracują, a gdyby praca się skończyła, to fakt utrzymywania rodziny jest chyba mobilizującym czynnikiem do niezwłocznych poszukiwań. Mój nie szukał tej roboty, niedawno zaczął. Zawile pisze, a chciałam pocieszyć, że Dziewczyny spokojnie w domu wychowujcie nowe generacje i nie martwcie się o pracę męża.
  • Ja nie wiem... nie wytrzymałabym tylko w domu.
    :ah: muszę coś robić.
    dla mnie idealna praca jest przez net lub takie prowadzenie spektakli jako inspicjent - jak jest 5-6 spektakli w miesiącu to już jest dodatkowy zastrzyk kasy. A to oznacza maksymalnie 6 dni pracy (w godzinach 18-22 zazwyczaj) albo 3 dni od 15 do 22
  • No i nie mogę się doczekać jak będę mogła wrócić na treningi - chociaż raz w tygodniu miec "wychodne" i już będzie super
  • Haku, ja mam wychodne robię rożne rzeczy poza dziećmi, po prostu czasem brakuje mi konkretnie mojej pracy:). Żałuje ze nie da jej się wykonywać na pól etatu.

    Oczywiście wszystko się może zdarzyć i moj mąż może stracić pracę, ale to jest akurat bardzo mało prawdopodobne. Zdarzają się jednak wypadki losowe, może tez dojść do całkowitego wypalenia, chorób itp.

    Ja wiem, ze jakoś byśmy sobie dali radę, pewnie nawet całkiem nieźle, jednak wrócić na drogę zawodową jest przecież dużo łatwiej, gdy cały czas ma się choć minimalny kontakt z tym co się robiło do tej pory...
  • Mój mąz był kilka dni na chorobowym i powiem szczerze, że chyba wole jak go nie ma w domu ..przebywanie z soba 24na dobe zle robi
  • To ja wręcz odwrotnie - jak zdarza się, że musimy chodzić z M oddzielnie to mi niedobrze - na szczęście rzadko się to zdarza, ale tego bym nie chciała najbardziej...
  • asio
    no bo wiadomo, ze nie ma nic gorszego niz chory facet :cool: Wiadomo, ze moze nawet na katar umrzec :wink:
    Ale poza chorobami (na szczescie rzadkimi) uwielbiam byc z nim razem w domu. W starej pracy maz wykorzystywal home office do granic mozliwosci (mam nadzieje, ze w nowej pracy tez tak bedzie mogl), zawsze bral chorobowe na syna i bylo git :bigsmile:
  • Pracuję jako instruktor gry na gitarze (mimo, że nie znam się na nutach ani nie mam wykształcenia pedagogicznego) i czasem j. niemieckiego (10 m-cy w Niemczech i rok studiów na kierunku nauczanie j. niemieckiego).
    Bardzo się cieszę, że mogę w ten sposób wspomóc nasz budżet rodzinny, bo nie jest nam łatwo..
    Od 2 tygodni mieszkamy sami - w końcu :) prawie 2 lata mieszkaliśmy u moich rodziców... i nawet wtedy często nam brakowało pieniędzy... Przeprowadziliśmy się do bloku, gdzie czynsz to prawie połowa wynagrodzenia męża... i dlatego ja pracuję... Chciałabym już pracować w zawodzie... ale nasza Maleńka ma niespełna 2 m-ce... Starszy synek 20 m-cy. Choć to praca niepewna, to zawsze jakiś grosz wpadnie :) no i z dziećmi jestem podczas pracy męża, on wraca godzinka dla nas i uczeń :) wtedy mąż zajmuje się Maluszkami :)
  • Tzn uczeń gra na gitarze i śpiewa po niemiecku?:wink:

    A tak na serio- korepetycje są całkiem niezłym rozwiązaniem ze względu na elastyczne godziny (i wcale nie takie małe zarobki jak się ma kilku uczniów), problem tkwi jednak w tym, że najczęściej taka praca jest na czarno i znajoma mówiła mi, że często stresa ma, że któryś uczeń to zgłosi...

    Ja osobiście w przyszłości chciałabym zajmować się dziećmi, ale jednak parę groszy dorabiać - albo przez korepetycje albo w prywatnej jakiejś szkole językowej z niewielkim wymiarem godzin.
    Pozostaje mi tylko przekonać do tego mojego narzeczonego:neutral:
  • Dziś zadzwoniła do mnie Szefowa i spytała czy wracam do pracy w styczniu.
    Właśnie chodzi o prowadzenie spektakli.
    Wiem też, że pod koniec listopada będzie problem z jednym spektaklem.
    No i co tu teraz?
    :neutral:
  • Są uczniowie na niemiecki i na gitarę ;) obecnie już tylko na gitarę. Właśnie wróciłam z kilku godzinowego kursu. Od 13:30 do 19 :) uczę dzieciaki w parafii mojego byłego wikarego (został tam proboszczem i zorganizował lekcje dla dzieciaków) Biorę Małą i uczę kilka grup. Z okazji urodzin Milenki dostałam od jednej z uczestniczek śliczną sukieneczkę - miły gest :)
    Nie wiem jak to jest z tym "na czarno" nie opłaca się zakładać działalności, bo nie zarabiam dużo za godzinę. Mieszkamy w małym miasteczku i nie chcę zniechęcać do siebie ludzi, którzy znają mnie z grania na mszy i pielgrzymkach... Głównie uczę ich ze śpiewnika pielgrzymkowego, który własnoręcznie przygotowałam a męża drukarnia go wydrukowała... niektóre dzieci uczę rockowych piosenek, jeśli mają takie życzenie :)
  • a ja ostatnio sobie myślałam o jakiejś pracy.. przyznaję się bez bicia.. ale przecież nikt nie weźmie ciężarnej;) może zacznę dawać korki z angielskiego, lub będę uczyć gry na pianinie? hm....
  • @Haku, jeżeli masz możliwość pracy od czasu do czasu i naprawdę lubisz to co robisz, to ani chwili bym się nie wahała... Wygląda to na super układ. Ja miałam tak przy pierwszej dwójce, wychodziłam 3 razy w tyg ma 4 max 5 godz, dużo byłam z dziećmi, a z drugiej strony wyjścia do ludzi dawały mi dodatkowy zastrzyk energii.
  • [cite] Haku:[/cite]Dziś zadzwoniła do mnie Szefowa i spytała czy wracam do pracy w styczniu.
    Właśnie chodzi o prowadzenie spektakli.
    Wiem też, że pod koniec listopada będzie problem z jednym spektaklem.
    No i co tu teraz?
    :neutral:

    Haku takie wychodzenie na kilka godzin podczas gdy córeczka będzie z tatusiem będzie dobre i dla Ciebie jak i dla nich. Jestem o tym przekonana, u nas się to bardzo sprawdziło, wiadomo na początku stres jak to będzie, pierwszy raz po porodzie pojechali ze mną do pracy, fakt, na krótko, ale pojechali. Byłam bardzo spanikowana. A potem za każdym razem coraz mniej się bałam, po pewnym czasie potrafiłam już pracować nie myśląc stale co u nich, jak sobie radzą, czy mleka starczyło. Przestałam dzwonić w przerwach i wysyłać smsy o treści: Czy już zjadł? Czy śpi? Czy zrobił kupę? Czy nie marudzi? Czy nie płacze? (wiadomo matczyne schizy).
    A teraz gdy synek podrośnięty w zasadzie daję im zupełny spokój jak wychodzę do pracy, sklepu, fryzjera czy gdziekolwiek indziej.

    P.S. Podobno są zapisy na Felkę? Ty tak dobrze planujesz, to jak zaplanujesz kto ma być mężem dla córki, to tak będzie. No to chciałam się zgłosić znaczy syna zgłosić. Myślę, że równieśnik fajny na męża, ale rok starszy mąż, to dopiero skarb. :wink:
  • Pogadałam z mężem. Twierdzi, że powinniśmy spróbować, a on się chętnie Felką zajmie.
    Ja najbardziej się martwię, że jak będzie dostawać odciągnięte mleko z butli to się ostatecznie wypnie na Pana Cyca i mamusia pójdzie w odstawkę i tylko Tatuś będzie fajny. :ak:
    Takie jest chyba prawdziwe źródło problemu.
    Wiem, że będę z nią spędzać dużo czasu tak ogólnie, ale trochę też nie chcę wracać do tego, co było przed ciążą - dwie prace + treningi.
    A niestety może być tak, że będę musiała. No i to cały dylemat.

    Dzięki za wsparcie :iq:
  • [cite] MonikaN:[/cite]
    P.S. Podobno są zapisy na Felkę? Ty tak dobrze planujesz, to jak zaplanujesz kto ma być mężem dla córki, to tak będzie. No to chciałam się zgłosić znaczy syna zgłosić. Myślę, że równieśnik fajny na męża, ale rok starszy mąż, to dopiero skarb. :wink:

    Myślałam, że wszyscy powyżej kilku miesięcy już zajęci :ag:
    dlatego tak zaklepałam Marcinka - ale też uważam, że mężczyzna powinien być starszy od kobiety, więc... może zostawię Marcinka Jadwini?
  • Mąż się broni (migusiem) i do pracy.
  • Haku, nie chcę za bardzo reklamować, ale mój P prawie dwa lata starszy od Felki, cudowny chłopak, naprawdę:)

    @Haku, a tak na poważnie. Wiadomo, że na początku najbardziej potrzebna jest mama, ale to naprawdę fantastycznie jak dziecko ma dobry codzienny kontakt z tatą, który nie tylko dostaje od czsu do czasu obrobionego malucha, żeby się chwilę z nim pobawił, ale potrafi realnie włączyć się w jego życie.
    Różne są układy, najważniejsze, żeby to rodzice mieli podstawowy wpływ na wychowanie dziecka, raz może być więcej mamy, raz taty. A taki układ jaki u ciebie się rysuje, wygląda naprawdę fajnie i dobrze wróży silnej więzi z małą obojga rodziców.:bigsmile:
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.