Przecież wiem, ale dzięki. Napisałam dla rozładowania sytuacji. Bo o tych wykresach było przez parę stron. Dzieci nie mam, a jestem tak zmęczona, że ledwo dycham.
@magada, ale co ma myślec współczesny czlowiel, często oddalony od kosciola? Trojka dzieci jest traktowana jako bohaterstwo. Brak refleksji nad zyciem, pogon za tym byc miec. Brak czasu, zatracenie w rzeczach ulotnych.
To skąd ma przyjść do glowy, ze więcej niz 2 można miec? Media tez promują male rodziny. Propaganda, ze dziecko musi angielski i miliom różnych innych rzeczy prywatnie. Dziecko nie wyrabia, dorosly nie wyrabia,.non stop praca, skąd kasę na kolejne skoro tak się człowiek zapetlil w wydatkach na 1-2 dzieci?
Jako społeczeństwo daliśmy się zrobić i ciągle mylimy wartości. Nie pamiętamy, co ważne, a co wygodne.
@magada - ja przestaję się dziwić, że ludzie poprzestają na dwójce, naprawdę. Ostatnio mieliśmy sytuację, że zostaliśmy w domu sami z dwójką najstarszych. Dawno nie byłam taka spokojna, nawet się śmiałam. Mieliśmy w końcu dla nich czas, trzy godziny graliśmy bez przerwy w planszówki, nikt nie przeszkadzał, nie płakał, nie zrzucał pionków ze stołu, nikt się nie kłócił. Nie było nerwów, krzyków, stresu. Było miło i spokojnie. Dzieciaki co chwilę się przytulały i mówiły - dzięki, ale fajnie sobie spędzamy czas. Myślę, że gdybym poprzestała na dwójce, na pewno byłabym w duuuuużo lepszym stanie psychicznym i dzieciaki miałyby lepszą mamę. Milszą, bardziej uśmiechniętą, spokojniejszą, z większymi pokładami cierpliwości. Może będę się smażyć w piekle za to co piszę, ale trudno, nic na to nie poradzę. Zupełnie inna jest sytuacja w domu gdzie jest 2,3 dzieci, niż tam, gdzie jest 5.
Natura też jest z Boga. Ja nigdy nie mogłem zrozumieć tutejszego przekonania, że Boża moc objawia się jakoś specyficznie przy poczęciu dzieci. I że nieskuteczny NPR czy nieskuteczna antykoncepcja to wynik jakiejś Bożej nadprzyrodzonej ingerencji. No przecież te metody mają swoją skuteczność / margines błędu (samej metody jak i ludzkiego - związanego z wadliwym stosowaniem).
A temacie woli Bożej... Osobiście nie bardzo widzę, na czym miałoby polegać rozeznawanie woli Bożej w odniesieniu do jakichkolwiek decyzji szczegółowych (typu co dziś zjeść, czy starać się o pracę, czy starać się o dziecko). Bóg dał ludziom rozum. Kościół podaje warunki brzegowe używania rozumu - braku grzechu. W tym obszarze realizuje się jakoś wola Boża. Dla każdego unikatowo, bo każdy ma swoje rozeznanie, własne doświadczenia i przekonania, co jest dla niego najlepsze. Włażenie w to z buciorami i szufladkowanie na nierozumne dziecioroby lub zamknięci na życie śluzowcy kończy się wkurzem szufladkowanej strony.
A warunki podejmowania rozumnych decyzji po prostu się zmieniają cały czas. Choćby przykład z tego wątku. Kto z Was, będąć w trudnej sytuacji życiowej z gromadką dzieci (a niemało tu takich), rozważa oddanie najmłodszego dzieciaka do bogatych, bezdzietnych wujków, by jemu i reszcie rodziny "było lepiej"? Czy to jest rozumne? Czy to było rozumne? Kiedy przestało takim być?
Nigdy mi się nie zdarzyło żeby starsze miały pretensje że młodsze się urodziły. Niszczą, grzebią i mają starsze o to pretensje. Ale nie usłyszałam nigdy że to źle że mają rodzeństwo. Co do chaosu, hałasu i braku czasu... Ja w sumie to lubię. I nie da się dużej rodziny prowadzić tak jak małej. Osobiście nawet nie próbuję. Dzieci się przytulają często. Te starsze też. W wielu rzeczach mnie nie potrzebują. I to zauważyłam. Kiedy miałam jedno dziecko przez osiem lat to czasu też dla niej nie miałam więcej niż teraz. Pracowałam, córka była w przedszkolu, potem w szkole. Przychodziłam wieczorem, zmęczona. Zabierałam się za prace domowe... Nie wiem może moje są po prostu mało wymagające. A może ja nie oczekuję od siebie że spełnię oczekiwania wszystkich domowników.
@mama_asia piszesz o rzeczacg o ktorych wiele kobiet nie chce mowic. Byc moze problem w tym kiedy te mysli i stan to ciaglosc a kiedy sa takie dni w tyg.
Czytalas zapewne historie o. Dolindo. Kiedy przechodzilam spory kryzys ad dzieci w rodzinach z przemoca - trafilam na te ksiazke. Moj spowiednik mial o niej kazanie. Nadal nie godze sie na wszelka przemoc wobec dzieci, ale stawiam sobie w myslach mur - zeby nie sadzic Boga nie znajac Jego tajemnic.
I tak jest w tym co piszesz. Mozemy sie skupic na tym co strasznego i traumatycznego czeka dzieci z rodzin wielodzietnych ... brak czasu rodzicow. Brak kasy. Itd Ale naprawde poznalam w swoim zyciu tak wiele dzieci z rodzin 2+1 2+2 ktore tez byly nieszczesliwe ze .... to jest oszustwo.
W pelni zgoda - gdy jest 1 cxy 2 dzieci to.wszystko rozklada sie inaczej. Tu nie ma nawet o czym.mowic. Ale patrz poza to co widac... Ten czas na planszowkach byl extra zapewne dlatego ze wszyscy odczuliscie pustke w domu ale gdybys miala tylko 2 to oni - zapewniam Cie- tez by sie klocili. Mam sasiadke. Mieli 2 dzieci. I one sie non stop bily i klocily. Ona byla juz bez sil urodzila 3 i stwierdzila ze zostala zmuszona by dac na luz...
Dzieciaki co chwilę się przytulały i mówiły - dzięki, ale fajnie sobie spędzamy czas. Myślę, że gdybym poprzestała na dwójce, na pewno byłabym w duuuuużo lepszym stanie psychicznym i dzieciaki miałyby lepszą mamę. Milszą, bardziej uśmiechniętą, spokojniejszą, z większymi pokładami cierpliwości.
Mogłoby też być tak, że nie wiedząc jak to jest z piątką, uważałabyś, że z dwójką Ci ciężko. A dzieci miałyby po kokardę grania z Wami w planszówki i zamiast się cieszyć z czasu spędzonego z rodzicami spodziewałyby się, że zabierzecie je do Escaperoomu albo na kite-surfing, a jak nie to foch
Tez mam piątkę plus pracę zawodową i wiele rzeczy nie wychodzi mi tak , jak bym chciała. Ostatnio pojawiły się duże problemy z jednym z dzieci i naprawdę mam wrażenie , że sytuacja mnie przerasta.
@mama_asia nie wiem jak jest z piątka, ale zwykle przy dwojce dzieci mama też pracuje. Jak od liczysz te 9 godzin (praca plus dojazdy) ogarnięcie domu, obiady po pracy. To wcale nie jest tak sielankowo Tez nierzadko jest nerwowka
nie wiem jak u Was, ale u nas jak jest weekend i wszystko ogarnięte to i tak są kłótnie. o wszystko. o to jak spędzimy wolny czas w jaką grę będziemy grać jaki film obejrzymy dlaczego do lasu a nie na boisko itd itp non stop
@mama_asia ale ta trójka wtedy była młodsza. U mnie największe kłótnie są wśród tych co mają ok 7\9 lat. Myślę że to kwestia wieku a nie liczby. Ja się nie wtrącam po prostu w ich kłotnie. Grzebanie zażegnałam tym że te starsze mają szafki z kłódką. I tam trzymają rzeczy prywatne. Jak się kłócą i lecą skarżyć na siebie to im mówię że w sumie to się mogą pozabijać nawet jak lubią. Za krzyczenie stawiam do kąta.
Kłótniami się nie przejmować, marudzeniem też. Robić to, co najmniej generuje zamieszania. A za tydzień - coś kolejnego z listy propozycji. U nas nie dyskutujemy, tylko informujemy, co robimy. I to bezpośrednio przed wyjściem, żeby lamentów nie było. W planszówki gramy rzadko, bo ja nie mam na to cierpliwości. Starsi grają w swoim pokoju, zamykając się przed młodszymi.
Ostatnio zwiedzamy muzea (mamy 12l. -18 msc rozpiętość wieku), i dajemy radę.
A żeby z hałasu i zamętu (szczególne przy małych dzieciach) nie zwariować, to trzeba wychodzić (samemu i z mężem) z domu. A dla dzieci zrobić miejsce odosobnienia, jak już muszą pokrzyczeć.
I dużo, dużo tłumaczyć, że rodzina to jest zespół, a nie "spełniaczka życzeń 6-7-8 itd. osób.
Dlatego niektórzy czasem nie idą na treningi, zajęcia dodatkowe, a nawet do szkoły - jak się nie da (choroba rodziców/ młodszych dzieci/ awaria auta/ inne kataklizmy i mniejsze rzeczy) - ważne jest to, co w danej chwili jest dla rodziny ważne, nie dla jednego "chcę". (Piszę tu o rzeczach z kategorii "przyjemne", a nie jakiś bazowych).
Tak samo jest z czasem wolnym - raz przyjmujemy pomysł jednego, raz drugiego i uciszamy tych, co mają mocniejsze przebicie (z racji wieku, wagi itp )
No i podstawa - to modlitwa. Na modlitwie pytam co dzień "Panie, co chcesz, abym DZISIAJ czynił?" - z taką moją sprawą, - z tym moim dzieckiem (A, B, C, D, E, F...) - z takimi sprawami rodzinymi - z tym i tamtym
Konkretnie.
I wtedy widzimy, czy popychamy życie naszym widzimisiem, czy jednak współpracujemy z Panem Bogiem.
@mama_asia nie wiem jak jest z piątka, ale zwykle przy dwojce dzieci mama też pracuje. Jak od liczysz te 9 godzin (praca plus dojazdy) ogarnięcie domu, obiady po pracy. To wcale nie jest tak sielankowo Tez nierzadko jest nerwowka
Nie wiem jak jest gdzie indziej,mieszkam na Śląsku,tutaj jednak dużo matek nie pracuje,bo mężowie na kopalni zarabiają wystarczająco,do tego mają z kopalni bony na żywność i inne bonusy.Matki mają czas dla dzieci,nerwówki żadnej nie ma. A te matki co znam i pracują,to mają zwykle 2 pary dziadków do pomocy ,więc luz.
J2017 Chcesz udowodnić że sielanka jest możliwa i częsta i że sielanka to jest właśnie rzeczywistość wokół ciebie??? No ja nie wierzę i tyle? Myślę że i te kobiety mają swoje problemy... Jak każdy!!!!!!!
A. pewnie to samo, co ten wcześniejszy, o rozlanym mleku.
Chcieliście, to macie. Skumbrie w tomacie, pstrąg.
Taka bardzo stara piosenka o tym, że jak matka 4+ jest zmęczona, to jej sprawa. Szczególnie, jak ma małe dzieci w domu i nie pracuje. Może jest niewydolna? A może źle zorganizowana. Na pewno coś robi źle, skoro sama chciała, a teraz ma dość.
@mama_asia Pomyśl sobie, że jak podejmowałaś kiedyś decyzje o kolejnych dzieciach, to wtedy ,na tamten moment uważałaś, że taka decyzja jest właściwa, bo wtedy uważałaś, że dasz radę, że taka decyzja jest dobra.Teraz nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Po prostu już nie staraj się o więcej dzieci, może czas na npr i ogólnie musisz odpocząć trochę.
@J2017 - dzięki za sugestie, ale stosuj ę NPR od początku małżeństwa, z przerwami, kiedy decydujemy się na kolejne dziecko. I zwykle to oczekiwanie nie trwa długo, zwykle w kolejnym cyklu już jestem w ciąży. Nie płaczę nad rozlanym mlekiem. Zdecydowałam się na tyle dzieci i biorę to na klatę. Chcę tylko przedstawić sprawę z innego punktu widzenia. To, że ktoś ma 2 -3 dzieci, nie oznacza, że jest wygodnickim egoistą.
Ważne żeby nie poddawac sie propagandzie żadnej ze stron. Ani tej wspolczesnego swiata ktory lansuje wygode, korzystanie ze świata, konsumpcjonizm gdzie idealny model rodziny to 2+1 ewentualnue dla zamoznych 2+2... Jak tez i tej drugiej strony reprezentowanej przez wielodzietnych neonow np. Trzeba sluchac wlasnego serca i rozumu, nie porownywac sie z innymi bo kazdy ma inne zasoby psychiczne, osobowosciowe, inna duchowosc, zwiazek, zdrowie, energie zyciowa, zasoby materialne. Diametralnie inna sytuacja jest malzenstwa gdzie na start dostaja nowy dom , hektary, kilka nieruchomosci w spadku od np słoikow bez spadku, ktorzy musza do wszystkiego dojsc wlasna pracą. I owszem dobrze jest przekraczac siebie, swoja wygode, egoizm ale tez wazne zeby siebie nie zlamac, znac swoje ograniczenia i mozliwosci. Lepiej byc matka 3 dzieci, ktora jest spokojna i ma poczucie jako takuego ogarniania rzeczywistosci niz 7, ktora przytlacza chaos, hałas, walka o codzienny byt ktora zyje od depresji do kyzysu malzenskiego. Kochaj blizniego swego jak siebie samego nie bardziej...
Że jasne Apolonia... Bo to przewidzisz co będzie jak będziesz miała 7 phiiii Bez sensu całkiem takie gdybanie Przecież prawie kto ma 3 powie ci że matka z 7 to na pewno zmęczona i w depresji....
Mam taką znajomą z 3 dzieci. Nigdy u nas nie była a zawsze jak mnie widzi to mówi ,e na pewno jestem taka wykończona...
Komentarz
Dzieci nie mam, a jestem tak zmęczona, że ledwo dycham.
JAK KTOS NIE CHCE TO GORZEJ JAK NIE MOŻE.
Kazdy odpowiada za swoje zycie. Boze jak to dobrze ze nie musze podejmowac i przejmowac sie decyzjami innych. Wlasne mi wystarcza.
Brak refleksji nad zyciem, pogon za tym byc miec. Brak czasu, zatracenie w rzeczach ulotnych.
To skąd ma przyjść do glowy, ze więcej niz 2 można miec? Media tez promują male rodziny.
Propaganda, ze dziecko musi angielski i miliom różnych innych rzeczy prywatnie. Dziecko nie wyrabia, dorosly nie wyrabia,.non stop praca, skąd kasę na kolejne skoro tak się człowiek zapetlil w wydatkach na 1-2 dzieci?
Jako społeczeństwo daliśmy się zrobić i ciągle mylimy wartości. Nie pamiętamy, co ważne, a co wygodne.
Ostatnio mieliśmy sytuację, że zostaliśmy w domu sami z dwójką najstarszych.
Dawno nie byłam taka spokojna, nawet się śmiałam.
Mieliśmy w końcu dla nich czas, trzy godziny graliśmy bez przerwy w planszówki, nikt nie przeszkadzał, nie płakał, nie zrzucał pionków ze stołu, nikt się nie kłócił.
Nie było nerwów, krzyków, stresu.
Było miło i spokojnie.
Dzieciaki co chwilę się przytulały i mówiły - dzięki, ale fajnie sobie spędzamy czas.
Myślę, że gdybym poprzestała na dwójce, na pewno byłabym w duuuuużo lepszym stanie psychicznym i dzieciaki miałyby lepszą mamę.
Milszą, bardziej uśmiechniętą, spokojniejszą, z większymi pokładami cierpliwości.
Może będę się smażyć w piekle za to co piszę, ale trudno, nic na to nie poradzę.
Zupełnie inna jest sytuacja w domu gdzie jest 2,3 dzieci, niż tam, gdzie jest 5.
A temacie woli Bożej... Osobiście nie bardzo widzę, na czym miałoby polegać rozeznawanie woli Bożej w odniesieniu do jakichkolwiek decyzji szczegółowych (typu co dziś zjeść, czy starać się o pracę, czy starać się o dziecko). Bóg dał ludziom rozum. Kościół podaje warunki brzegowe używania rozumu - braku grzechu. W tym obszarze realizuje się jakoś wola Boża. Dla każdego unikatowo, bo każdy ma swoje rozeznanie, własne doświadczenia i przekonania, co jest dla niego najlepsze.
Włażenie w to z buciorami i szufladkowanie na nierozumne dziecioroby lub zamknięci na życie śluzowcy kończy się wkurzem szufladkowanej strony.
Co do chaosu, hałasu i braku czasu... Ja w sumie to lubię.
I nie da się dużej rodziny prowadzić tak jak małej. Osobiście nawet nie próbuję. Dzieci się przytulają często. Te starsze też. W wielu rzeczach mnie nie potrzebują. I to zauważyłam. Kiedy miałam jedno dziecko przez osiem lat to czasu też dla niej nie miałam więcej niż teraz. Pracowałam, córka była w przedszkolu, potem w szkole. Przychodziłam wieczorem, zmęczona. Zabierałam się za prace domowe...
Nie wiem może moje są po prostu mało wymagające. A może ja nie oczekuję od siebie że spełnię oczekiwania wszystkich domowników.
Byc moze problem w tym kiedy te mysli i stan to ciaglosc a kiedy sa takie dni w tyg.
Czytalas zapewne historie o. Dolindo. Kiedy przechodzilam spory kryzys ad dzieci w rodzinach z przemoca - trafilam na te ksiazke. Moj spowiednik mial o niej kazanie.
Nadal nie godze sie na wszelka przemoc wobec dzieci, ale stawiam sobie w myslach mur - zeby nie sadzic Boga nie znajac Jego tajemnic.
I tak jest w tym co piszesz. Mozemy sie skupic na tym co strasznego i traumatycznego czeka dzieci z rodzin wielodzietnych ... brak czasu rodzicow. Brak kasy. Itd
Ale naprawde poznalam w swoim zyciu tak wiele dzieci z rodzin 2+1 2+2 ktore tez byly nieszczesliwe ze .... to jest oszustwo.
W pelni zgoda - gdy jest 1 cxy 2 dzieci to.wszystko rozklada sie inaczej. Tu nie ma nawet o czym.mowic.
Ale patrz poza to co widac...
Ten czas na planszowkach byl extra zapewne dlatego ze wszyscy odczuliscie pustke w domu ale gdybys miala tylko 2 to oni - zapewniam Cie- tez by sie klocili.
Mam sasiadke. Mieli 2 dzieci. I one sie non stop bily i klocily. Ona byla juz bez sil urodzila 3 i stwierdzila ze zostala zmuszona by dac na luz...
Mogłoby też być tak, że nie wiedząc jak to jest z piątką, uważałabyś, że z dwójką Ci ciężko. A dzieci miałyby po kokardę grania z Wami w planszówki i zamiast się cieszyć z czasu spędzonego z rodzicami spodziewałyby się, że zabierzecie je do Escaperoomu albo na kite-surfing, a jak nie to foch
o wszystko.
o to jak spędzimy wolny czas
w jaką grę będziemy grać
jaki film obejrzymy
dlaczego do lasu a nie na boisko
itd itp
non stop
rzygam
była trójka, było duuuuuuuuuużo spokojniej
Ja się nie wtrącam po prostu w ich kłotnie. Grzebanie zażegnałam tym że te starsze mają szafki z kłódką. I tam trzymają rzeczy prywatne. Jak się kłócą i lecą skarżyć na siebie to im mówię że w sumie to się mogą pozabijać nawet jak lubią. Za krzyczenie stawiam do kąta.
Robić to, co najmniej generuje zamieszania. A za tydzień - coś kolejnego z listy propozycji.
U nas nie dyskutujemy, tylko informujemy, co robimy. I to bezpośrednio przed wyjściem, żeby lamentów nie było.
W planszówki gramy rzadko, bo ja nie mam na to cierpliwości.
Starsi grają w swoim pokoju, zamykając się przed młodszymi.
Ostatnio zwiedzamy muzea (mamy 12l. -18 msc rozpiętość wieku), i dajemy radę.
Teraz adwent, można zadania pod ten spokój w domu i porozumienie zrobić.
Dostałam właśnie link do takiego:http://www.naszekluski.pl/2017/11/kalendarz-adwentowy-2/
można przerobić, bo to raczej dla młodszych.
A żeby z hałasu i zamętu (szczególne przy małych dzieciach) nie zwariować, to trzeba wychodzić (samemu i z mężem) z domu. A dla dzieci zrobić miejsce odosobnienia, jak już muszą pokrzyczeć.
I dużo, dużo tłumaczyć, że rodzina to jest zespół, a nie "spełniaczka życzeń 6-7-8 itd. osób.
Dlatego niektórzy czasem nie idą na treningi, zajęcia dodatkowe, a nawet do szkoły - jak się nie da (choroba rodziców/ młodszych dzieci/ awaria auta/ inne kataklizmy i mniejsze rzeczy) - ważne jest to, co w danej chwili jest dla rodziny ważne, nie dla jednego "chcę".
(Piszę tu o rzeczach z kategorii "przyjemne", a nie jakiś bazowych).
Tak samo jest z czasem wolnym - raz przyjmujemy pomysł jednego, raz drugiego i uciszamy tych, co mają mocniejsze przebicie (z racji wieku, wagi itp )
No i podstawa - to modlitwa.
Na modlitwie pytam co dzień "Panie, co chcesz, abym DZISIAJ czynił?"
- z taką moją sprawą,
- z tym moim dzieckiem (A, B, C, D, E, F...)
- z takimi sprawami rodzinymi
- z tym i tamtym
Konkretnie.
I wtedy widzimy, czy popychamy życie naszym widzimisiem, czy jednak współpracujemy z Panem Bogiem.
k.
Chcesz udowodnić że sielanka jest możliwa i częsta i że sielanka to jest właśnie rzeczywistość wokół ciebie???
No ja nie wierzę i tyle?
Myślę że i te kobiety mają swoje problemy...
Jak każdy!!!!!!!
Chcieliście, to macie. Skumbrie w tomacie, pstrąg.
Taka bardzo stara piosenka o tym, że jak matka 4+ jest zmęczona, to jej sprawa. Szczególnie, jak ma małe dzieci w domu i nie pracuje. Może jest niewydolna? A może źle zorganizowana.
Na pewno coś robi źle, skoro sama chciała, a teraz ma dość.
mspasnp
Co ludzie myślą, jak matka wraca z parku z 1 brudnym dzieckiem-
"Ale się świetnie bawiło"
A co myślą, jak matka wraca z parku z 3 brudnymi dziećmi?
"Ale sobie nie radzi".
Kurtyna.
Ja się czuję jak ty, ale ty mama_asia wiesz. Trochę mnie już znasz!
Codziennie bardziej
Nie płaczę nad rozlanym mlekiem.
Zdecydowałam się na tyle dzieci i biorę to na klatę.
Chcę tylko przedstawić sprawę z innego punktu widzenia.
To, że ktoś ma 2 -3 dzieci, nie oznacza, że jest wygodnickim egoistą.
Bo to przewidzisz co będzie jak będziesz miała 7 phiiii
Bez sensu całkiem takie gdybanie
Przecież prawie kto ma 3 powie ci że matka z 7 to na pewno zmęczona i w depresji....
Mam taką znajomą z 3 dzieci.
Nigdy u nas nie była a zawsze jak mnie widzi to mówi ,e na pewno jestem taka wykończona...