Czyli rozumem że głodne dzieci, bezdomne i samotne dzieci też są z woli Boga? To ja dziękuję za coś takiego skoro Bóg chce powoływać dzieci do życia to niechże się chociaż o podstawy dla nich zatroszczy.
Sory ale albo Bóg jest zły albo Go nie ma nie wiem co lepsze. O jeszcze agnostycyzm możemy założyć no nie?
Irkub, a wierzysz w wolną wolę człowieka, w grzech, w skutki grzechu, które obejmują czasami i następne, niewinne pokolenia? W szacunek Boga do człowieka, który sprawia, ze Bóg nie ingeruje w wybory człowieka, choć czasem te wybory krzywdzą kogoś innego, niewinnego?
Bóg nigdy nie wyrządza zła. Natomiast często wyprowadza ze zła dobro i do tego powołuje nas - chrześcijan.
Wierzysz, że Bóg powołuje innych, dobrych ludzi, którzy zło wyrządzone przez innych naprawiają, lub łagodzą jego skutki?
Może jednak warto zbadać swoje sumienie i spytać czy nie jestem powołany do naprawy tego zła, skoro je widzę. Nie zatrzymywać się na myśleniu "coś nie tak z tym Bogiem", bo to jest pokusa szatańska. Nie zmniejsza ilości zła w świecie, zmniejsza natomiast naszą miłość do Boga.
[cite] Tomira:[/cite]Czyli rozumem że głodne dzieci, bezdomne i samotne dzieci też są z woli Boga? To ja dziękuję za coś takiego skoro Bóg chce powoływać dzieci do życia to niechże się chociaż o podstawy dla nich zatroszczy.
Sory ale albo Bóg jest zły albo Go nie ma nie wiem co lepsze. O jeszcze agnostycyzm możemy założyć no nie?
Alez Bog sie o podstawy troszczy. Co człowiek spierniczy to juz nie wina Boga
Zyc i nie kombinowac. Ostatnio sie przekonalam wyraziscie, jak zalosnie malo od nas zalezy. A dlaczego tylko w dni plodne? Przeciez seks nie jest tylko mechanicznym rozplodem, a naszym obowiazkiem nie jest dostarczenie maksymalnej liczby dzieci. Zyjemy, kochamy, wychowujemy i bierzemy pod uwage, ze Bog moze dac wiecej. Tyle. Wiele zostalo nam oszczedzone, nie musielismy nigdy planowac ani na tak ani na nie.
@Matuleczka nie możesz w 100% wiedzieć czy będzie dziecko czy nie. Ja dwa razy poroniłam w 8 tygodniu ciąży. Raz zaszłam w ciążę i utrzymałam ją bez mojej wiedzy w momencie gdy to w ogóle wg podręczników NPRu nie było możliwe, bo niecałe 3 miesiące po porodzie, bez powrotu cyklu przy pełnym karmieniu starszej córki i nawale mlecznym. Od czasu tych dwóch poronień nie bawię się nawet w obserwacje. Nie obstawiam że będzie dzidziuś czy nie będzie. Zostawiam planowanie Komuś Innemu. W sumie zawsze mamy 9 miesięcy na to żeby zaplanować sobie opiekę nad nowym członkiem rodziny. Mnie tak jest lepiej.
Ja nie wiem, nie orientuje sie, i serio nie mam pojecia rano, czy cos sie nam zlozy wieczorem. Jestem urodzona pasiklacz. Dlatego wiele rozkmin jest mi oszczedzonych.
Myślę, że pomimo jego wagi do tematu należy podejść bardziej na luzie. Będzie zdrowiej dla psychiki i przyjemniej w alkowie. Bez zbędnej napinki i tej całej biologicznej otoczki. W końcu najważniejsza jest miłość. Do Boga, drugiej połowy, dzieci itd. A sam termin otwartości na życie nie podoba mi się za bardzo. Bo właśnie, co to znaczy? Podobało mi się co napisała Marcelina "Zyjemy, kochamy, wychowujemy i bierzemy pod uwage, ze Bog moze dac więcej." To chyba kwintesencja zdrowego podejścia do tematu. Inaczej sprawa wygląda gdy mamy obawy przed przyjęciem kolejnego dziecka. Wtedy nieunikniony jest wewnętrzny konflikt pomiędzy własnymi przekonaniami a życiem. Bo zawsze znajdzie się powód aby powiedzieć nie. Ten problem musi rozwiązać każdy sam we własnym sumieniu. I rozważyć wagę tych argumentów na nie. Czy są przygniatające czy błahe. Ostatnio przez kilka miesięcy przerabiałem ten temat, a Bóg i tak zrobił swoje. I bardzo dobrze.
Tak właśnie. Co to da że się będziemy zastanawiać jaka jest Wola Boga w tem wzgledzie.. Jak zajdę w ciążę i ja odnoszę tzn. Że było to Wola Boga.. Tzn. W małżeństwie u dwojga ludzi żyjących zgodnie z powołaniem pojawiło się dziecko... Jak można wpaść na to że mogła to nie być Wola Pana Boga w takich okolicznościach to ja nie wiem. Jakbym miała jeszcze rozkmiany robić i czekać na dobry moment to wogole dzieci byśmy pewnie nie mieli.. A to gadanie, często ksiezowskie, że mamy być bardziej odpowiedzialni od samego Boga w naszym rodzicielstwie to jest wielkie oszustwo.. No, ale oszukani bywają wszystkich stanów, duchowieństwo też.
Moim zdaniem nie wiem czy właściwe jest myślenie o woli Bożej. Chyba już ukazał nam swoją wolę. Istotna jest jaka jest nasza wola w konfrontacji z wyznawanymi zasadami moralnymi, religijnymi. Przecież nawet Maryja musiała powiedzieć "Bądź wola Twoja".Nie ma też mowy o przypadku. Do tego tanga trzeba dwojga i jeżeli nie stosuje się antykoncepcji to trzeba się liczyć z kolejnym dzieckiem. A nawet z antykoncepcją może się zdarzyć ciąża i wtedy ważne jest to pierwsze uczucie czy jest złość, zawód czy pomimo obaw znajdujemy w sercu radość i zaufanie. Uważam też, że nie należy tego rozpatrywać w dawaniu szansy Jemu. To raczej On nam daje szansę na rozwój. Niejako ćwiczy nasze sumienie i umysł w celu poszukiwaniu właściwej drogi. Bo ON przecież jest drogą, prawdą i życiem. Bo z prawdą znajdziemy drogę a na końcu życie. W końcu m.in. rozmawiając tu cały czas szukamy odpowiedzi, która trafi konkretnie do nas.
Co to jest Wola Boża? W kluczowych wyborach życiowych myślę że już jest dokonany wybór i u większości osób mam nadzieję że prawidłowy. My mamy pełnić wolę Bożą tam gdzie jesteśmy a nie szukać jej w naszym życiu w każdym detalu. Skoro Bóg nas powołał do małżeństwa a nie do stanu duchownego to znaczy że mamy przyjmować dzieci którymi Bóg nas obdarzy. To jest moje zdanie i nie zawsze popularne. Nigdy Boga nie pytałam czy np mieszkanie tu czy tam jest zgodne z Jego wolą, staram się żyć zgodnie z regułami które Bóg nam pokazał w Piśmie Świętym gdziekolwiek jestem i to jest według mnie pełnienie woli Bożej a nie pytanie czy według Boga jest teraz czas na dziecko czy nie. Od tego mam rozum, żeby ocenić sytuację czy w moim stanie zdrowia, w warunkach rodzinnych i nie chodzi mi o te materialne możemy przyjąć kolejnego członka rodziny. Dopóki wychodzi mi że nic nie stoi na przeszkodzie i że jedyne co mnie ogranicza to ewentualnie moje obawy to pozostaję otwarta na kolejny Dar Boży W stanie małżeńskim wolą Bożą jest dbanie o rodzinę pod względem duchowym i materialnym, dopiero po spełnieniu tych obowiązków stanu patrzę czy mogę jeszcze komuś coś z siebie dać. Tak ja myślę.
Ja akurat nie twierdzę że nie można rozeznać Woli Bożej przed trudna decyzja, przemodlić coś itp. wręcz uwazam to za wskazane. Jednakże nie wydaje mi się żeby dla większości malzenstw takim trudnym, albo jakimkolwiek wyborem miało być czy mieć dzieci. Wybór jest wcześniej. Czy zakładać rodzinę. A jak już podjęty...
Ale zupełnie nie rozumiem takiego podejścia... Ja tam wolę seks jak mamy obydwoje ochotę i okazję a nie żeby się nie zmarnowały czy to płodne czy to niepłodne dni.
Ale po co się nad tym zastanawiać. Jest nastrój oraz siły, możliwości a najlepiej bez planu i nie koniecznie wieczorem jak napisała Odrobinka no i się dzieje. Jak będzie z tego coś więcej po za fajnymi chwilami z ukochaną osobą to dobrze jak nie to też ok. Miłość fizyczna to nie tylko biologia, ale u człowieka to coś więcej, a szczególnie w małżeństwie.
Ja tak samo... Jak słucham tych bełkotow wporadnikach jak u nas Pani mówiła że dzieci duże, ściany cienkie i raz w miesiącu jadą z mezem do motelu za miasto. W Dni niepłodne oczywiście. to mi słabo. W pełni z Odrobinką się zgadzam.
Komentarz
Ale piosenka pierwsza klasa!
co zrobić aby żonka po stosunku krzyczała jeszcze pół godzinki???
wytrzeć się w firankę...:cool:
Taki co ma na nocną zmianę do pracy?
Sory ale albo Bóg jest zły albo Go nie ma nie wiem co lepsze. O jeszcze agnostycyzm możemy założyć no nie?
Bóg nigdy nie wyrządza zła. Natomiast często wyprowadza ze zła dobro i do tego powołuje nas - chrześcijan.
Wierzysz, że Bóg powołuje innych, dobrych ludzi, którzy zło wyrządzone przez innych naprawiają, lub łagodzą jego skutki?
Może jednak warto zbadać swoje sumienie i spytać czy nie jestem powołany do naprawy tego zła, skoro je widzę. Nie zatrzymywać się na myśleniu "coś nie tak z tym Bogiem", bo to jest pokusa szatańska. Nie zmniejsza ilości zła w świecie, zmniejsza natomiast naszą miłość do Boga.
A dlaczego tylko w dni plodne? Przeciez seks nie jest tylko mechanicznym rozplodem, a naszym obowiazkiem nie jest dostarczenie maksymalnej liczby dzieci. Zyjemy, kochamy, wychowujemy i bierzemy pod uwage, ze Bog moze dac wiecej. Tyle. Wiele zostalo nam oszczedzone, nie musielismy nigdy planowac ani na tak ani na nie.
Tak, jak Bóg da, to przyjąć, podziękować, urodzić i wychować, i kochać! Tylko tyle i aż tyle.
To jest moje zdanie i nie zawsze popularne. Nigdy Boga nie pytałam czy np mieszkanie tu czy tam jest zgodne z Jego wolą, staram się żyć zgodnie z regułami które Bóg nam pokazał w Piśmie Świętym gdziekolwiek jestem i to jest według mnie pełnienie woli Bożej a nie pytanie czy według Boga jest teraz czas na dziecko czy nie. Od tego mam rozum, żeby ocenić sytuację czy w moim stanie zdrowia, w warunkach rodzinnych i nie chodzi mi o te materialne możemy przyjąć kolejnego członka rodziny. Dopóki wychodzi mi że nic nie stoi na przeszkodzie i że jedyne co mnie ogranicza to ewentualnie moje obawy to pozostaję otwarta na kolejny Dar Boży
W stanie małżeńskim wolą Bożą jest dbanie o rodzinę pod względem duchowym i materialnym, dopiero po spełnieniu tych obowiązków stanu patrzę czy mogę jeszcze komuś coś z siebie dać.
Tak ja myślę.
Tak i z jaką mocą można przystąpić do dzieła.
Słownik:
czuć/poczuć wolę bożą